trener
autor: Ramona dnia 26 listopada 2009 o 14:39
Dziewczyny polecam dwoje fajnych ludzi mają fajną stajnie, super pracują z końmi. Wiele ludzi jest zadowolonych mają jednak stajnie 30km od janek. Wszystkie konie startują w zawodach umieją b.dużo, ja przerzuciłam już kilku takich "trenerów" i tu się zatrzymałam bo mój koń zaczął skakać a moja technika, która była do bani się poprawiła. Nigdy nikt nie powiedział mi o rzeczach i tak ważnych szczegółach co oni. Ale myśle że nie będzie dla nich problemem dojechać do Was. Szczegóły podam na prv jeśli będziecie zainteresowane 🙂.
Pomóc odejść czy walczyć do końca?
autor: Ramona dnia 25 listopada 2009 o 18:06
Każda decyzja dotycząca naszych zwierząt jest cholernie trudna!!
Byłam z moim koniskiem 10 lat w 2007 roku odszedł na zasłużoną emeryture i spędzał czas tylko na łąkach, miał 19 lat. W 2008 roku w marcu poczuł się żle, kolka, walczyliśmy długo, wet postawił Go na nogi. Jednak od tego dnia patrzylam jak "schodzi", lekarz powiedział, że nie daje mu już dużo czasu. To spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. Nie potrafilam się pogodzić, że mój Przyjaciel może odejść. Tak strasznie kochałam tego konia, że nawet w chwili obecnej pisząc post mam łzy w oczach. Mój piękny Kasztan, zamkną oczy na moich kolanach, w lipcu ubiegłego roku, położył się jak wrócił z padoku i już nie wstał przez dwa dni. 48h to ostatnie nasze wspólne godziny. międzyczasie lekarz, który postawił diagnoze, serce chciało żyć, ale nogi odmawiały posłuszeństwa. Zamknął oczy na moich kolanach, a część mojego serca umarła z Nim.
Przeżyliśmy 10 wspólnych, wspaniałych lat. Zostawił mi po sobie (był ogierem) wspaniałą córke, podobną do siebie.
To ja musiałam podjąć decyzje o naszym rozstaniu, patrząc w oczy mojego Przyjaciela, błagałam, żeby mi wybaczył. Ale dziś wiem, że była to słuszna decyzja. Tam na zielonych łąkach jest na pewno szczęśliwy.
Są to trudne decyzje, a będąc ze zwierzętami musimy się z tym pogodzić.