Forum konie »

jak to naprawić ? uraz u konia

tu pytanie do osób, które naprawdę się znają na rzeczy i chciałyby pomóc.

Tydzień temu jechałyśmy z koleżanką w teren,
przejechałyśmy pola, lasek  i wjechałyśmy na łąki  jechałyśmy spokojnym kłusem , gdy nagle jeden z koni zaplątał się w drut leżący na ziemi ( którego nigdy tam nie było,  był naprawdę nie widoczny leżąc na ziemi ) koń zaczął ostro galopować był ciężki do uspokojenia, spanikowany. Gdy się już zatrzymał cały latał - trząsł się.

Do tej pory panicznie reaguje na ogrodzenie, sznurki, a gdy jedzie obok tamtego miejsca robi to samo czyli pędzi na wprost ostrym galopem.

Do końca nie wiem czy tylko ta przygoda z drutem tak mu zaszkodziła, dzień wcześniej konie były w długim terenie.

Jak myślicie jak ten uraz wyleczyć by nie pogorszyć stanu konia?




Czas, czas, czas.
czas na popcorn 😀
Nie byłabym taka pewna 😉
Widać, że koń ma traumę i trzeba to odpracować. Czy to miejsce gdzie koń się zaplątał jest bardzo blisko stajni lub przy jedynej drodze wyjazdowej w teren? Ja bym się postarała na początku unikać tego miejsca w miarę możliwości a następnie dzień po dniu zawężać pole wokół miejsca. I budować pozytywne skojarzenia 😉
A na sznurki... Coś w stylu "naturalsowego odczulania". Ale ja bym poprosiła o pomoc kogoś kto się zna.
Koń ma fenomenalną pamięć.
Panicznie reaguje na sznurki - ? I co jak zaplacze sie w  sznurek to ucieka? To ile razy w przeciagu tygodnia mial przyjemnosc szalec ze sznurkiem? A moze ucieka na widok sznurka?
Mój koń dwa razy zaplatał się w zerwane ogrodzenie - odczulałam na dotyk sznura / taśmy na nogach.
Jedyna rady to dużo spokoju - pamiętaj,że to Ty jesteś oparciem dla Twojego konia. Podchodź do tego miejsca spokojnie, jeśli trzeba to w reku, uspokajaj konia i cała magia polega na tym, aby kon czuł sie przy Tobie bezpiecznie. Podczas zabiegów w sposób kontrolowany dotykaj nóg jakiś krótkim sznurkiem, nagradzaj za brak gwałtownych reakcji.
Myslę,że to zdarzenie nie było traumatyczne tylko dla konia, prawda :-). Więc duzo spokoju ducha zyczę i będzie dobrze. Takie rzeczy sie zdarzają.
ta sytuacja miała miejsce niedaleko  stajni. Bardzo często wracamy tą drogą z terenu. Faktycznie nie tylko dla konia było to traumatyczne przeżycie :/
Ale jednak bardziej martwie się o konia ja jednak  potrafie sobie wbić do głowy, że takie rzeczy mają miejsce i się zdarzają.

Myślałam o tym by odpuścić właściwie na razie tereny i skupić się na pracy nad większym zaufaniem z koniem by tam znów pojechać.


Nie odpuszczaj. Jeździj. Skoro na razie i ty nie czujesz się na siłach odjeżdżać w to miejsce, to przejeżdżaj obok. Zbliżając się coraz bardziej. Na spokojnie. Jak koń dojeżdżając do tego miejsca zacznie dawać znaki, że się nakręca, to zanim stracisz nad nim panowanie, skręć gdzieś w bok. Ale NIE ZAWRACAJ. Bo może się nauczyć uciekać.
Czas, spokój i konsekwencja. Nie rezygnuj teraz z terenów.
A odczulanie sznurkami rób w stajni, tak jak ci dziewczyny radzą.
Jeżdżę dużo w tereny puszczy i  mamy bardzo dużo kiedyś wygrodzonych drutami pastwisk ,a dzisiaj zapomnianych . Moja rada  zawsze jechać koniem  w pewnej odległości od starych ogrodzeń, bo o niemiłą niespodziankę nie trudno . Co do pozbycia się traumy ,to polecam przy bezpiecznym ogrodzeniu jeździć w odległości takiej jak narzuci koń , a potem systematycznie powoli ją zmniejszać . Tylko trzeba być pewnym że następnej niemiłej niespodzianki koń nie trafi .
Następnym razem spróbuj jechać kłusem. Na pewno pomoże.
tak racja sprobuje 🙂 ale prosilam o porade osoby znajacych sie na koniach i o  porade zwiazana zwiazana z tym tematem a nie z ortografia... 🙂 najlepszym sie moze tak napisac ale dzieki nie zauwazylam nawet ze tak napisalam. ale ogolnie irytujace jest poprawianie kogos w tak zlosliwy sposob bo nawet mnie nie znasz z kad wiesz ze nie mam ogolnie problemu z pisaniem po polsku bo moze nie mieszkam tu zbyt dlugo np 🙂 moze byc wiele powodow i dlatego czasami warto sie po prostu  zamknac 🙂 pozdrawiam
a teraz dla zainteresowanych
dzis bylam w stajni i kon dosyc bardzo mocno reaguje na ogrodzenie jakie by nie bylo nawet na ujezdzalni :/  na kazda tasme czy drut po prostu robi sie jak bomba


jeżeli koń tak zareagował to "włączył" się atawizm - coś chwyciło za nogi - brak możliwości ucieczki = śmierć. Z mojego punktu widzenia - nic nie robić  na siłę - bo ja człowiek wiem najlepiej co w końskiej  głowie siedzi,(może koń miał kiedyś  jakieś nieprzyjemne zdarzenie ze sznurkami o którym nikt nic nie wie i koszmar powrócił)  odpuszczać, nie jeździć przez jakiś czas w to miejsce - tyle ile koń potrzebuje, nie ponawiać sytuacji dla niego stresującej, żadnych sznurków, linek, kłusów obok miejsca które zapamiętał.  Jeżeli to możliwe jazda na ujeżdżalni w warunkach komfortowych dla konia.  Potem położyłabym drąg o ile akceptuje i jedną długa linkę na podłożu i przeprowadzała go w ręce, nagradzając sowicie jak przejdzie. Potem to samo w siodle. Jeżeli nie wykaże żadnego niepokoju z wyczuciem dokładałabym linki, sznurki na podłożu w różnych kombinacjach z drągami i znowu próba z ziemi potem z siodła. Jak  koń poczuje się komfortowo spokojnie pojechać w miejsce (albo jak blisko pójść z koniem w ręce), które zapamiętał jako niebezpieczne. Jeżeli dojedzie do jakiegoś punktu krytycznego i zaczne wykazywac podenerwowanie, zmienić kierunek jazdy na zasadzie " to nie tam mieliśmy jechać" i tak sobie kombinować krok po kroczku. Albo długa wodza w miejscu krytycznym i skubiemy trawkę. I potraktować całą sytuację pozytywnie jako kolejne wyzwanie i doświadczenie jak pomóc partnerowi stać się odważnym koniem. Kiedyś w terenie moja klacz zaplątała się w pastucha i poszła z drutem zaplątanym pomiędzy nogami wyrywając tyczki i kasując sporo metów ogrodzenia. Ochraniacze w terenie - podstawa.
Ganasz absolutnie się z Tobą nie zgodzę . Liczenie że koń zapomni nie jest metodą,
nie zrozumiałeś , konie nie zapominają niczego i to jest baza ale jeżeli ktoś cierpi na arachnofobię to nie wkładasz mu od razu ręki do terrariu z pająkami jak się przestraszył pająka. Stres można odreagować metodą przez tak zwane zanurzenie  albo krok po kroku stopniując zagrożenie i oswajając konia najpierw z bezpośrednią przyczyną stresu czyli sznurkami. Można też jechać w to miejsce i przepychać konia na siłę nawet używając bata ale one nie zapominają  😉 chyba wiesz jak dawniej oswajano konie z wystrzałami - pozytywne skojarzenia 😎
Mojemu koniowi podczas jazdy do ogona wczepił się drut kolczasty,koń mnie poniósł,skończyło się dosyć boleśnie ale tylko dla mnie.A było to w "gaju oliwnym",gdzie drut nie miał prawa bytu 🤔  Dwa tyg,póżniej,w tym samym miejscu przejechał spokojnie.
ganasz jeszcze warto dodać jak ważna jest KONSEKWENCJA. Bo koń może zacząć taką "wyrozumiałość" wykorzystywać jako szansę na pewne niesubordynacje... Bynajmniej nie wynikające ze strachu o życie.
kajpo masz rację dlatego pisałam o wyczuciu 😉 ale tego nie da się przekazać słowem pisanym.
Bea 1 moja klacz podobnie, po tym jak skasowała drut i tyczki ogrodzenia gnając na oślep nie miała potem żadnej traumy związanej ani z tym miejscem ani z drutami. Gdyby miała spokojnie odrabiałabym "palcówki" 🙄
Nie wiemy czy ten koń jest przyzwyczajony na własnym podwórku do swobodnego dotykania nóg, ręką, uwiązem, sznurkiem, co robi jak np. lonża zaplącze się pomiędzy nogami, jak stoi przy rozczyszczaniu kopyt, czy nie wpada w panikę gdy ciągnie za sobą przywiązany do kantara, bo nagle węzeł którym go ktoś przywiązał się rozwiąże, czy się odsadza itd ... Przypadek może być złożony, a koń ma zawsze rację w swoich reakcjach.  😉
Walka ze stresem czy fobią nie polega na tym żeby ten stres  omijać , tylko żeby nauczyć się z nim radzić . Prawda ta nie tyczy się tylko koni ,ale wszystkiego co stres przeżywa . A podstawą jest zrozumienie i oswojenie zagrożenia . Dla tego moim zdaniem kucyk powinna jeździć w miejsce wypadku stępem i pozwalać koniowi obejść  newralgiczny punkt kontrolowanie i za każdą  następną próbą  urwać  chociaż trochę .do czasu ,aż koń nie będzie przechodził przez to miejsce bez strachu i niesubordynacji  . Powinna tęż pamiętać kolejność postępowania, czyli najpierw przejeżdżamy pokazując , że niema już zagrożenia dając koniowi więcej swobody , a potem powtarzamy  jednak starając się już trochę uzyskać .
nie pisałam o unikaniu stresu ale o jego dawkowaniu i radzeniu sobie z nim poprzez odpowiednie przygotowanie i psychiczne i techniczne  🤣 myślimy podobnie, piszemy różnie. Ja też o tym żeby wykluczyć podobną reakcję na druty czy sznurki w innym miejscu i w innym czasie. Nic nie da jeżdżenie w to miejsce jeżeli: kucyk-90: dzis bylam w stajni i kon dosyc bardzo mocno reaguje na ogrodzenie jakie by nie bylo nawet na ujezdzalni ehh  na kazda tasme czy drut po prostu robi sie jak bomba
[quote author=kucyk-90 link=topic=98338.msg2437753#msg2437753 date=1445452730]
tak racja sprobuje 🙂 ale prosilam o porade osoby znajacych sie na koniach i o  porade zwiazana zwiazana z tym tematem a nie z ortografia... 🙂 najlepszym sie moze tak napisac ale dzieki nie zauwazylam nawet ze tak napisalam. ale ogolnie irytujace jest poprawianie kogos w tak zlosliwy sposob bo nawet mnie nie znasz z kad wiesz ze nie mam ogolnie problemu z pisaniem po polsku bo moze nie mieszkam tu zbyt dlugo np 🙂 moze byc wiele powodow i dlatego czasami warto sie po prostu  zamknac 🙂 pozdrawiam
a teraz dla zainteresowanych
dzis bylam w stajni i kon dosyc bardzo mocno reaguje na ogrodzenie jakie by nie bylo nawet na ujezdzalni :/  na kazda tasme czy drut po prostu robi sie jak bomba



[/quote]

To więcej niż pewne, że nie zauważyłaś. Word wszędzie działa tak samo i założę się, że czerwono się robi w Twoich odpowiedziach od podkreślania błędów. Dlatego rzeczywiście lepiej czasami się po prostu zamknąć niż sadzić babole.
błędy to osobna sprawa i można po koleżeńsku na PW zwrócić uwagę  😉
Ganasz czasem diabeł tkwi w szczegółach . Ty o ile dobrze zrozumiałem proponujesz konia wyciszyć i potem wrócić do tematu, ja znów uważam, że jak się już wydarzyło to trzeba działać na świeżo i nie utwierdzać konia, że każdy przejazd wzdłuż  ogrodzenia równa się wplątaniem w sznurki czy druty .
  :kwiatek: sorry
ale koń o tym nie wie, że się nie wplącze, tu działa klaustofobia, nie wiesz czy nie zaczniesz go w tym miejscu przepychać na siłę i nadużywać pomocy, bo rządzisz. Przylejesz batem jak się zatnie??? takich czarodziei też znam ale mi z nimi nie po drodze. Dla mnie to nie jest prawidłowe rozwiązanie. Tu w pierwszej kolejności trzeba się zmierzyć z problemem pochodzącym z powyższego cytatu. Również dla bezpieczeństwa jeźdźca. W przypadku koni jestem zwolennikiem działania w wyciszeniu z wyczuciem chwili oraz możliwościami psychicznymi konia i jego jeźdźca. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Kto ma wsiąść i pojechać?, ta sama osoba czy bardziej doświadczona? Jeżeli bardziej doświadczona to koń może przejść spokojnie. Diabeł tkwi w szczegółach  😀iabeł:
Kto ma wsiąść i pojechać?, ta sama osoba czy bardziej doświadczona? Jeżeli bardziej doświadczona to koń może przejść spokojnie. Diabeł tkwi w szczegółach  😀iabeł:


W takim wypadku oznacza to że dzieje się to o czym napisałam wyżej 😉
Ganasz ,ale ja pisze dojeżdżasz do miejsca gdzie koń się zatnie ,[ a zatnie się prawie na pewno] i  pozwalasz mu kontrolowanie obejść to miejsce,  wracasz i znowu pozwalasz mu obejść , ale po mniejszym łuku i tak do skutku, nawet przez kilka dni . Ważne żeby zawsze coś ustąpił . Może ja nie zrozumiale piszę  ❓  I robisz to ty, a nie zlecasz komu innemu , bo ty tym koniem będziesz na co dzień jeździć { ty znaczy kogoś z problemem w naszym wypadku autorkę tematu} , a pomoc była by przydatna na pewno, na drugim koniu który akurat nie ma takiego urazu .
ale tego sam Najwyższy nie wie czy się zatnie 😉, można domniemywać. Ale druty w innym miejscu to będą inne druty w innym miejscu, innego dnia i sytuacja może się powtarzać. Problemem nie jest miejsce tylko coś co owinęło się dookoła nóg. Myślę, że osoba zaintresowana już wyrobiła sobie pogląd i postąpi najlepiej jak potrafi :kwiatek: 
No nie wiem z moich doświadczeń  bardzo często koń kojarzy miejsce z zagrożeniem które go kiedyś  tu spotkało , albo  w miejscu podobnym  . Wspólną cechą którą koń kojarzy może być taśma , albo słupki , albo co innego, ważne, że coś mu przypomina miejsce gdzie coś się wydarzyło , ale  to już wstęp do psychologi koni . Masz rację autorka pewnie już sobie zdanie wyrobiła co do dalszego postępowania , więc nie ma co języków strzępić. Dobranoc  🥂
Przeczytałam wszystko i bardzo dziękuje naprawdę za to że mogłam liczyć na porady. 😀


W pt jadę do stajni , jedziemy z koleżanką w teren (jako 2 para - zawsze jeździliśmy jako 1  , ale myślę że to też coś da będzie się może czuła bardziej pewnie )  - zdam relację jak się ten teren udał... Pierwsze co  będę lukiem omijać to miejsce a później zmniejszać ten łuk dodatkowo zacznę pracować z nią na ujeżdżalni.

No to powodzenia  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się