Każdemu z Nas sie chyba coś marzy. Są marzenia większe, mniejsze, realne i te mniej możliwe do spełnienia.
Jakie są Wasze? 😉 Które realizujecie, które są w planach, a które już udało Wam się spełnić? 😀
Moich jest kilka, stopniowo i cierpliwie dążę do ich realizacji lub kombinuję, jak w przyszłości je spełnić. 1. Odwiedzić Australię. Przede wszystkim chciabym zobaczyć operę w Sydney i obejrzeć "Króla Lwa" 😍 2. Napisać, zilustrować i wydać(zapewne za własną kasę 😉 ) książkę dla dzieci. 3. Mieć basen w domu 😁 to takie mniej realne marzątko 😉 4. Przejechać siě na fryzie i cobie irlandzkim 👀 5. Zaliczyć kilkudniowy rajd konny po jakiejś głuszy pozbawionej cywilizacji 😉 wrócić tak totalnie do korzeni, spędzić X dni w lesie.
Też zawsze miałam taką listę i starałam się ją spełniać i w większości się udało
1. Zawsze marzyłam by ubrać choinkę taką prawdziwą na polu przed domem (mieszkam w mieście na 8 piętrze) i się udało w czasie świąt spędzonych na wsi zupełnym przypadkiem 2. Pościgać się konno na krakowskich błoniach też zaliczam do spełnionych 3. Zrobić dredy też zrobione 4. O takim największym marzeniem jest mieć w przyszłości swoje prywatne ranczo takie z krwii i kości na mazurach i hodować tam swoje muły 😀
1. mieć hodowlę border collie 2. mieć duży dom (nawet już mam projekt wybrany :hihi🙂 z ogrodem 3. zajmować się genetyką zwierzęcą 4. wrócić do koni na stałe
A takie bardziej realne na ten moment: w końcu skończyć te studia i wrócić do Szczecina 😜
- piękny dom na jakimś zadupiu z fajną stajnią na kilka koni - marzę, żeby wrócić do koni, nawet nie muszę jeździć ale brakuje mi kontaktu z końmi, przebywania w stajni - żeby wreszcie zamieszkać z moim M - o podróży do Nowej Zelandii
A u mnie sprawa wygląda tak że gdybym wygrała w totka to każde swoje marzenie bym spełnić mogła. Czyli dom z ogrodem, podróże, odzyskanie konia, odzyskanie siebie samej przede wszystkim. No i podobnie jak Cierpienie...najważniejsze jest dla mnie zdrowie mojej rodziny.
Oooo to jest tez cos, co mi sie marzy 😍 Pojechac do Teksasu, najac sie do pracy na jakiejs farmie i popatrzec, jak totam wyglada przez miesiac-dwa 😜
Jedno z marzen zaczelam juz powoli realizowac- nauke francuskiego 😉 Na razie idzie mi to bardzo kiepsko, bo poswiecic temu duzo czasu nie moge, ale jednak ruszylo 😀
[quote author=Dodofon link=topic=97177.msg2313976#msg2313976 date=1426326581] ja marzeń nie posiadam, ba na starość to nawet potrzeb nie posiadam
no nie gadaj że nie chciałabyś pojechać na prawdziwe ranczo w USA i uczestniczyć w tamtejszym spędzie bydła 🙂 [/quote]
Tylko ja to moge zrobić. To nie jest nieosiągalne. (No moze z powodu zdrowia byłby problem). Moge jutro zarezerwować bilet, załatwić wizę i lecieć. Znaleźć jakieś rancho i pogonić krowy. Ale mi sie nie chce. Jakoś nie jest to w strefie moich marzeń.
Jak juz to chciałabym spotkać milosc. Ale nie sadze by było to możliwe. I jakoś tez nie jest to marzeniem. Bo marzenia to cos realnego. A to raczej ńierealne.
BTW - Edit: tak, mam marzenie, teraz mi sie przypomniało. Chciałabym pojechać na weekend do Krakowa z ukochana osoba, z kimś kto mńie lubi. I chciałabym przejść przez Rynek trzymając sie za rękę. Isc na kolacje, połazić po Kazmierzu itd.
Kiedyś marzyłam. Nieustannie. Przymykałam oczy przez snem i marzyłam. Jadąc samochodem, autobusem, w szkole. Wymyślałam historie, marzenia. Nie wiem, czy to wraz z końcem dzieciństwa się skończyło, ale już tak nie potrafię. Próbowałam ostatnio, ale nie potrafię. Nie potrafię też wybiegać w przyszłość. Stawiam sobie jakieś cele, które realizuję. Czasami tak jak Ty Dodo myślę o spotkaniu Kogoś mojego. Ale nie wiem czy to realne. Nigdy nikogo nie kochałam. I nigdy nikt nie kochał mnie. Więc tak sobie czasem myślę..., ale mi przechodzi.
A ja mam parę takich.. zwykłych 🙂 -przejechać się po torze w pełnym galopie, -pojechać na koncert SOAD'u, -zrobić sobie wycieczkę po wszystkich krajach Europy, -osiągnąć coś w życiu. Czy to w jeździectwie czy jako może-przyszły technik weterynarz/weterynarz, -o, chciałabym mieć możliwość kontaktu z pandami/koalami. Są przeurocze.
Abstrachując od szczęścia i zdrowia mojej rodziny (co wiąże się także z finansami), bo to zawsze będzie dla mnie najważniejsze to tak czysto egoistycznie jest tego trochę: 1) Mieć klimatyczny, zadbany dom z pięknym ogrodem. Najlepiej zaraz przy pięknej, czystej i przestronnej stajni z halą, otwartą ujeżdżalnią i spokojem w sąsiedztwie. 2) Być znakomitym jeźdźcem i trenerem. 3) Mieć świnię i conajmniej dwa psy. 4) Pozwalać sobie chociaż raz w roku na prawdziwe, długie, słoneczne wakacje. 5) Czuć się piękną i fajną. I... jeszcze kilka, o których już nie powiem 🙂
Małe kroczki na najbliższy czas: srebrna odznaka, udział w zawodach, ogarnięcie ogródka i stajni, zdobycie uprawnień instruktora szkolenia podstawowego.
Kiedyś marzyłam. Nieustannie. Przymykałam oczy przez snem i marzyłam. Jadąc samochodem, autobusem, w szkole. Wymyślałam historie, marzenia. Nie wiem, czy to wraz z końcem dzieciństwa się skończyło, ale już tak nie potrafię. Próbowałam ostatnio, ale nie potrafię. Nie potrafię też wybiegać w przyszłość. Stawiam sobie jakieś cele, które realizuję. (...)
Jak dobrze to ujęłaś! :kwiatek:
Czasami jednak zdarzy mi się marzyć. Np o narzeczeństwie albo o długotrwałym powrocie w siodło...
Nadal mam marzenia, ale dotyczą dzieci. W sprawach, na które nie mam najmniejszego wpływu. Marzę, żeby życie nie stwarzało im zbyt dużych trudności, żeby spotkali prawdziwą miłość, żeby im się wiodło i mogli być sobą, realizować swoje pasje, tacy wspaniali jacy są.