Forum towarzyskie »

Jak oceniacie nowego znajomego?

Kurczę, nie umiem zgrabnie zatytułować.
Chodzi mi o to, jakie macie metody oceny nowo poznanej osoby? Tak na szybko lub na wolno.
Ja oceniam uścisk dłoni, pierwsze wrażenie. Dotyk. Potem poczucie humoru. Słucham wewnętrznego głosu i zdaję się na instynkt.
A niedawno ktoś mi powiedział, że ocenia po tym .... jaką rasę pas ktoś ma/lubi. I ja, z airedale terierem wypadłam marnie. 😉
Inna osoba opowiadała mi, że ocenia na podstawie tego jak kto prowadzi auto. A jeszcze inna, że patrzy w oczy i widzi. I dlatego, ja zwykle oczy spuszczam, żeby mi ktoś nie zaglądał. A jeszcze ktoś mi opowiadał, że ma kryterium 10 lat. Tyle czeka, aż pozna i wtedy akceptuje.  😵 Ktoś inny znów ocenia po wizycie w mieszkaniu lub po podanym posiłku.
Inne pomysły?
Po tym, jak dana osoba wypowiada się o innych. Tych bardziej i mniej znajomych. I o osobach znanych publicznie.

Po tym, jak dana osoba wypowiada się o innych. Tych bardziej i mniej znajomych. I o osobach znanych publicznie.

A możesz rozwinąć myśl, bo ciekawe. Że obgaduje?
Właściwie ciężko powiedzieć. Tzw. pierwsze wrażenie oczywiście się liczy i decyduje, czy w ogóle mam ochotę kogoś poznać, czy nie. A potem ogólne zachowanie, sposób wypowiedzi, postawa wobec świata i ludzi.
Tyle że ja jestem nietypowym przypadkiem osoby nieufnej - z jednej strony zakładam, że ludzie są dobrzy, ale z drugiej jestem raczej mocno zamknięta w sobie i dużo czasu musi minąć, zanim się zdecyduję na nawiązanie głębszych relacji.
Bardzo często nowo poznane osoby zaczynają od obgadywania kogoś, kogo znamy wspólnie. Zawsze mnie to zadziwia, bo przecież nie zna statusu mojej relacji z tą osobą.

To nic złego mówić o innych, ale łatwo wyłapać na podstawie takiej rozmowy za kogo dana osoba "się ma". I nie chodzi o brak krytyki tylko o konkstruktywność. I świadomość samego siebie wśród innych. Jak tylko chwali to też się trochę boję. Że dwulicowy.

Mnie straszliwie wkurza w sobie, że jak kogoś poznam to zaraz mi się zmienia ton, poczucie humoru, mimika nawet. To znaczy jestem sobą, bo tego od paru ładnych lat tego pilnuję - ale w jakiś takich różnych odcieniach, które instynktownie do ludzi przypasowuję. Nie wiem czy to dobrze.
ja poznaję masę nowych osób,

powiem tak - albo od razu łapie się "kontakt" albo nie…
ja po 5 zdaniach wiem czy mamy wspólna "karmę" czy nie…
ba, niektóre osoby są miłe, inteligentne, fajnie się z nimi dyskutuje a mnie ODRZUCA od nich… nie wiem - chemia? podświadomość?

na pewno ważne jest pierwsze wrażenie, kultura osobista,
Atea co do ostatniego zdania - mam identycznie. Z reguły trochę się hamuję we wszystkim, co robię przy nowych ludziach. Bardzo dużo czasu z reguły musi minąć, żeby mi wszystko 'puściło' i bym mogła być w pełni swobodna.

Ja z reguły na pierwsze, co zwracam uwagę to stosunek takiej osoby do mnie. Właśnie ze względu na to, że ja nie przepadam za poznawaniem nowych ludzi i się denerwuję, to aż przesadnie zwracam uwagę na to, jak osoba się do mnie odnosi. Jeżeli od razu ona się zachowuje, jakby mnie znała od zawsze, żartuje itp., automatycznie się rozluźniam, czuję się dobrze i jest ok. Jeżeli czuję (albo to sobie wymyślam z przewrażliwienia - taka opcja też istnieje), że mnie ocenia, szufladkuje od razu łapię dystans i jakoś ciężej mi idzie swobodna rozmowa, czy przebywanie obok nawet. Jednocześnie wiem, że często ludzie, którzy na pierwszy rzut oka wydają się być wyniośli, są po prostu bardzo nieśmiali i też potrzebują czasu. Ale ja też taka jestem, więc z automatu idzie to trudniej.
(...)
Mnie straszliwie wkurza w sobie, że jak kogoś poznam to zaraz mi się zmienia ton, poczucie humoru, mimika nawet. To znaczy jestem sobą, bo tego od paru ładnych lat tego pilnuję - ale w jakiś takich różnych odcieniach, które instynktownie do ludzi przypasowuję. Nie wiem czy to dobrze.

Jak "Zelig" Woody Allena.  😉
Miałam takiego kolegę na studiach. Co się zmieniał wykładowca, to on się zmieniał w niego. Po latach pytałam o to, robił to nieświadomie. Zmieniał sposób mówienia, chodzenia wszystko.
Ja powiem szczerze, że nie lubię poznawać osób nieśmiałych i bez dystansu do własnej osoby, bo sama jestem dość bezpośrednia i pewna siebie, poza tym dużo żartuję. Tak jak u Dodofon - albo siada chemia albo nie, zazwyczaj jak od razu łapię dobry kontakt, to z osobami podobnymi do siebie.
[quote author=Atea link=topic=97176.msg2313193#msg2313193 date=1426237327]
(...)
Mnie straszliwie wkurza w sobie, że jak kogoś poznam to zaraz mi się zmienia ton, poczucie humoru, mimika nawet. To znaczy jestem sobą, bo tego od paru ładnych lat tego pilnuję - ale w jakiś takich różnych odcieniach, które instynktownie do ludzi przypasowuję. Nie wiem czy to dobrze.

Jak "Zelig" Woody Allena.  😉
Miałam takiego kolegę na studiach. Co się zmieniał wykładowca, to on się zmieniał w niego. Po latach pytałam o to, robił to nieświadomie. Zmieniał sposób mówienia, chodzenia wszystko.
[/quote]

Nie, chyba nie w takim stopniu  😀 Liczyłam, że każdy tak trochę ma.

Ja mało znajomych mam generalnie. Znaczy nowych ludzi poznaję, ale chyba nie ma tej chemii, bo niewielu zostaje na dłużej. Nie, żeby mi to przeszkadzało. Nie jestem zupą pomidorową, żeby mnie każdy lubił.
Mój mąż na przykład woli grochówkę  😁
W Krakowie to ja rzucam pytanie:
- A jesteś za Wisłą czy za Cracovią?
I jak się ktoś roześmieje, to OK, a jak zaczyna mędzić że pasy, że gwiazda, to wiem, że nie mój klimat.
Liczyłam, że każdy tak trochę ma.

Myślę, że każdy. Nawet jeżeli nie zdajemy sobie z tego sprawy, to w różnych warunkach zachowujemy się różnie, a więc i nasze zachowanie przy jednej osobie będzie inne niż przy drugiej.
Od razu kojarzy mi się Gombrowiczowska gęba, której nie da się zdjąć, bo pod nią jest inna gęba.

Tania kobiety też tak testujesz?  😉
[quote author=Murat-Gazon link=topic=97176.msg2313223#msg2313223 date=1426239091]
(...)
Tania kobiety też tak testujesz?  😉
[/quote]
Hm...dobre pytanie. Uświadomiło mi, że ja znam mało kobiet. O co pytać panie?
Może: pomidorowa z ryżem czy makaronem?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, albo mi się z kimś dobrze rozmawia albo nie.
A że mam raczej pozytywne nastawienie do ludzi, to na tym poziomie rzadko ktoś odpada
Tania a która odpowiedź jest dobra? 🙂
Mam bardzo podobnie jak ogurek, jest mało osób z którymi nie porozmawiam i nie będę kontynuować rozmowy. Z reguły chodzi tutaj o wulgaryzm bez powodu, że co drugie słowo jest na k...

Tania - czasem warto się wsłuchać w swoją intuicję, poznawanie odmiennych ludzi pokazuje jak bardzo jest różnorodny świat. Ja bym się tak nie przejmowała czy się ktoś dogada czy nie. Jest wiele rodzajów miłości i wiele rodzajów relacji między ludźmi.
Ja na pewno oceniam po uścisku dłoni. Jak ktoś mi podaje "śniętą rybę", to po prostu już z góry mnie odrzuca. Jeszcze baba, to pół biedy (90% bab podaje śniętą rybę, no po prostu takie mimozy chodzące), ale zdarzyło się, że facet - nie mam pytań, porażka  😵

😉 😉 😉
Za to mnie odrzuca od ludzi zbyt bezpośrednich fizycznie. Nie cierpię wszelkiego obściskiwania, klepania, buziaczków na przywitanie, pacania po ramieniu, nawet podawania ręki na przywitanie nie lubię. Jeżeli ktoś to zauważa i mimo że sam jest "kontaktowy", to się nie narzuca, wtedy ok, ale od osób nieumiejących nad tym panować trzymam się z daleka.
Tania a która odpowiedź jest dobra? 🙂

Za każdą można dostać wpie*dol. 🤣
[quote author=flygirl link=topic=97176.msg2313234#msg2313234 date=1426239504]
Tania a która odpowiedź jest dobra? 🙂

Za każdą można dostać wpie*dol. 🤣
[/quote]
Można.
Dla mnie dobra jest odpowiedź : śmiech czy jakaś ogólna uwaga żartująca z tego krakowskiego "klucza". Bo to jest pytanie zadawane na serio tylko w pewnych kręgach.
Z krakowskich klimatów rozróżniano też na podstawie tego czy ktoś chodzi do kościoła do Św. Anny czy do OO Dominikanów. Ale to już chyba teraz mniej aktualne.
Na Roztoczu oceniam i dzielę według kryterium:
- wolę Zwierzyniec
- wolę Krasnobród
To już całkiem hermetyczne, ale dla mnie MEGA ważne. Zwolennik Krasnobrodu nie ma u mnie szans.  😉
90% bab podaje śniętą rybę, no po prostu takie mimozy chodzące

Ja tego nie potrafię zrozumieć, uścisk ręki to ma być uścisk, a nie smyrnięcie.

Ja jako osoba kontaktowa (chyba 😁 ) lubię ludzi, którzy od samego początku mają coś do powiedzenia, widać że są energiczne i uśmiechnięte, do takich ludzi najbardziej mnie ciągnie. Jeśli ktoś jest przesadnie spokojny i wyważony, a nawet sprawia wrażenie spiętego, od razu łapię dystans.
Murat-Gazon, ja też nie lubię, jestem raczej wycofaną,  nieśmiałą osobą, raczej nie podaję ręki pierwsza na powitanie - ale jak widzę wyciągniętą do mnie, to ją ściskam, a nie wyciągam taką luźną swoją i "zrób sobie z nią co chcesz" 😉
Ja na pewno oceniam po uścisku dłoni. Jak ktoś mi podaje "śniętą rybę", to po prostu już z góry mnie odrzuca. Jeszcze baba, to pół biedy (90% bab podaje śniętą rybę, no po prostu takie mimozy chodzące), ale zdarzyło się, że facet - nie mam pytań, porażka  😵

😉 😉 😉

no kurka, mam podobnie... ostatnio mi się to rzuciło w oczy (w rękę?). Pracuję w męskim gronie, codziennie w biurze na dzień dobry podajemy sobie ręcę. I te chłopy, ja nie wiem, boją się, że mnie uszkodzą? Podają mi taką śniętą rybę, że szok. Między sobą widzę normalny, męski uścisk, więc to nie, że z nimi cos nie tak. Nic się nie odzywam, bo może myślą, że tak z kobitą trzeba, delikatnie, coby ją reką nie zabolała.
Paradoksalnie z kobietami z biurze podajemy sobie ręce w sposób normalny, mocno, "jak baba z babą" :P
Tania masz cudnego psa. My też mamy, znaczy teraz jest u rodziców. Boskie są.

Ja nie umiem powiedzieć czy oceniam...po prostu od początku czuje że albo polubię tą osobę albo nie. Nie wiem dlaczego. Może tak jak pisze Dodofon to chemia 🙂
Niestety zdarzyło mi się kilja razy że na pierwszy rzut oka mnie od kogoś odrzuciło i potem mimo chęci tych osób ja nie umiałam przełamać tego złego pierwszego wrażenia.
Pomyślałam, że ja jeszcze oceniam po czystości. Brudny ma minus na starcie. Ale nie jest to jakieś kluczowe kryterium.
Bardzo najeżam się za to do ludzi "idealnych". Takich na pierwszy rzut oka miłych, ładnych, cudownych. Od razu się wycofuję i zezuję z kąta wrogo. Bo tacy "idealni" zawsze mnie zawodzili. Wolę trudnych, pokręconych.
O! I po stosunku do zwierząt oceniam. Skrajności mnie odrzucają.
Muffinko: już niestety nie mam. To kryterium podał pan treser psów i straszne oczy zrobił jak powiedziałam. Oceniał mnie na ... labradora. Hi!Hi!
Pomyślałam, że ja jeszcze oceniam po czystości. Brudny ma minus na starcie. Ale nie jest to jakieś kluczowe kryterium.
Bardzo najeżam się za to do ludzi "idealnych". Takich na pierwszy rzut oka miłych, ładnych, cudownych. Od razu się wycofuję i zezuję z kąta wrogo. Bo tacy "idealni" zawsze mnie zawodzili. Wolę trudnych, pokręconych.
O! I po stosunku do zwierząt oceniam. Skrajności mnie odrzucają.
Muffinko: już niestety nie mam. To kryterium podał pan treser psów i straszne oczy zrobił jak powiedziałam. Oceniał mnie na ... labradora. Hi!Hi!


też "brudny" nie zawsze działa,
jak się spotykam z właścicielem szkółki drzew i Pan dla mnie specjalnie schodzi z traktora - nie mogę wymagać by miał garnitur  😉
Kurka, niesamowicie przeciętnie z moim labkiem bym wypadła  🤣
Brudny w sensie zapyziale brudny. To mnie odrzuca.
ja mam podobnie jak Ogurek, pozytywne nastawienie do większości ludzi i z reguły szybko nawiązuje kontakty. W każdym staram się znaleźć coś dobrego. Ale nie przypadną mi raczej łatwo do gustu ludzie wybitnie nieśmiali, "przymuleni", niezdarni, albo gadatliwi i głośni, ale z kiepskim poczuciem humoru (grubiańskim albo mało lotnym). Albo tacy, którzy inteligencją nie grzeszą, ani jakąs szczególnie ciekawą historią do opowiedzenia, a chcą za wszelką cenę byc w centrum zainteresowania (jak np. pani w samolocie, której historie zycia, małzenstwa z włochem i cudonwego dolce vita w Italii poznał cały samolot).
Ponoć jest tak, że drażnią nas w ludziach cechy, ktorych sami w sobie nie lubimy... No coz, może prawda, bo za wszelką cenę nie chciałabym być postrzegana jako zamulona niezdara albo ględząca baba....
Lubię ludzi z werwą, błyskotliwych, z fajnym poczuciem humoru. Naturalnie pewnych siebie, ale nie aroganckich. Jak ktoś się do mnie usmiechnie, pewnie poda rękę i powie głośno swoje imię to juz ma duży plus na wstepie.
Generalnie bardzo zwracam uwage na mowę ciała. Ton głosu, szybkość mówienia. Niecieprię jak ktoś mówi wolno. Mam ochotę mu pomóc i za niego skończyć zdanie. Jak ktoś ma jakąś dziwną manierę jezykową, bardzo szybko to wyłapuje i tutaj 50/50 albo uznam za urocze albo się zrażę.
Wady wymowy niestety niektore też za dla mnie ciężkie do zniesienia 😡 😡
Szybko wyczuwam czy ktos jest szczery czy nie, a z drugiej strony ja ludziom ufam.
Mam też dobrą intuicję, więc albo "pyknie" od początku albo nie... Chociaz parę razy życie mnie zaskoczyło- miałam kilka znajomości, które na początku były "trudne", długo nie mogliśmy się dojść, było wrażenie, że silnie między nami iskrzy, ale w negatywnym sensie. A tu krok po kroku okazało się, że się silniej z tymi ludźmi zaprzyjaźniałam, niż z tymi, z którymi od początku szło gładko. Były to z reguły mocne, wartościowe znajomości.
a ja mam trochę inne pytanie, czy macie tak, żę z góry zakłądacie, żę kogoś nie lubicie bo ma irytujący smiech, albo jest podobny do kogoś innego czy np. jest niski, ma długie włosy itd?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się