Forum towarzyskie »

rozmowy o niczym

Żywiec, ostatnio na zmianę z Kroplą Beskidu. Kiedyś piłam Nałęczowiankę też, ale od jakiegoś czasu mam wrażenie, że w krótkim czasie od otwarcia zaczyna śmierdzieć.

Skąd wy bierzecie te czarne żelki? 
wpisz sobie w google żelki lukrecjowe i zobaczysz o co chodzi. Te haribo , gdzie czarne jest mieszane z innymi kolorami, to leżą często w wielkich marketach na wage w pojemniczkach. Plastikową łopatką se nabierasz.
A paczki z całymi czarnymi, to ja na allegro zamawiam. Od dostawców co mają produkty spożywcze zza granicy.
Aaa! Od dawien dawna nie zwracałam uwagi na te "łopatkowe". To nie, to nie lubię. Czarnych, takich białych a'la pianka też nie. Tylko "przezroczyste". Najlepiej klasyczne misie Haribo lub Nimm2 żelki. 

Fuj woda, fuj lukrecja 😉 Niedawno kupilam Haribo Smerfy i tez nie polecam. Za to ptasie mleczko, delicje albo michalki  😜
To te twoje to w ogóle niesłodkie są. A nawet bym powiedziała, że z małą ilością smaku. Tyle że konsystencja jest i coś się w gębie ciągnie. Niee...dla mnie na takie żelki to szkoda kalorii marnować.  😉

edit- ptasie mleczko za szybko w gębie znika. A kalorii ma strasznie dużo taka kostka. ( 50 kcal)  Nie wiem z czego! To już wolę Michałka.  😀 ooo...chałwy bym zjadła!
Ja z wodą mam problem, bo generalnie koszmarnie mi smierdzą i fatalnie smakują wody mineralne. A źródlane większość (poza Żywcem) smakują jak kranówa.
A jakbyś dolała troszeczke soku zagęszczonego? Własnie po to by lekko zabić smak i smród? Mój mąż tak zaczynał przechodzenie ze słodkich napoi.
Nie, generalnie nie mam problemów z przyjmowaniem płynów i piję codziennie 1,5l właśnie Żywca niegazowane. Jak już sięgam po coś kolorowego to zwykle po puszkę coli zero. Wiem, że nie jest zdrowa, ale nie ma kalorii i raz na jakiś czas sobie wypije właśnie puszkę (często nie dopijam do końca), ale wody mineralne.. no za nic w świecie nie wchodzą mi. Kupiłam ostatnio Kroplę Beskidu i nadal stoi pod biurkiem niedopita.

Kiedyś ogromnie kochałam zieloną Ice Tea Liptona i wypijałam codziennie dużą butelkę, teraz w ogóle napoje mnie jakoś nie pociągają, jak już się gdzieś napiję to są dla mnie za słodkie i z ich odstawieniem nie miałam problemu.
Chałwa, o nie... to za karę - nawet zapach powoduje u mnie nieładne odruchy. Michałki i ptasie mleczko też oddam.
Te żelki Nimm2 są w różnych opcjach - strasznie lubiłam te kwaśne, a teraz już nie mogę. Ale jeszcze te z sokiem co wspominałaś.
Jak dla mnie są właśnie słodkie i mają różne smaki. Ale najważniejsze, żeby się ciągnęły. 😉 O! takie żelki-dżdżownice przezroczyste to są fajne.

Jara ciekawe jak byś odebrała tą nową Lipton Matcha, bo ona jest wyraźnie jeszcze mniej słodka.
A np. "czarnej" takiej herbatki nie wypiję, właśnie już mi ulepem jedzie. Tylko zielona, najlepiej bez dodatku lub ta zielona Lime&Mint, a teraz Matcha.
Też byłam uzależniona od zielonej Ice Tea <3 ale, zabijcie mnie - albo zmienili jakiś składnik, albo mi się "przepiła", bo no teraz mam odrzut jak ją czuję. No ewidentnie inny smak czuć.
Nowa Matcha nawet spoko, ale też bez szału smakowo.

Ja niestety lubię słodkie, słodzone napoje, może nie w takiej ilości jak kiedyś, ale pijam czasem Colę, czy wszelkie Liptony.
Chociaż staram się ograniczać i od kiedy mieszkam z P. piję o wiele mniej takich bomb cukrowych. Zmuszam się poniekąd do picia wody (dla mnie większość ma ten sam smak - nijaki) i w sumie to obecnie, najbardziej smakuje mi... przefiltrowana kranówka. Cieszę się, bo to oszczędność no i eko 😁 Z butelkowych, nienawidzę Muszyny i Żywca. Co do reszty to często nawet nie patrzę na etykiety, bo jak dla mnie smak ten sam.
Piłam ostatnio tą Matcha, a niby nie pije kolorowych 😂 Dla mnie taka... nijaka trochę.
Piłam jaśminową, piłam miętową, matcha, ale generalnie ta zwykła jest najlepsza 😉 przynajmniej taką ją pamiętam sprzed długiego czasu 😉
A jesteście w stanie popić posiłek czystą wodą?
Ascaia, tak, nawet wolę. Chyba, że jemy burgery, pizzę albo taco - wtedy cydr albo wyjątkowo coś gazowanego, ale woda też jest super. 🙂
Ascaia Ponoć nie powinno się popijać posiłków, należy poczekać ok. 30 minut. W moim domu zawsze się piło słodkie napoje do posiłków, sama się odzwyczaiłam i wystarczy mi woda. Teraz próbuje się pilnować, żeby pić pół godziny przed i po, a nie w czasie posiłku (aczkolwiek porannej herbaty tuż po śniadaniu nie umiem sobie odmówić 😉 )
O nie ja muszę pić jak jem, nie umiem jeśc bez picia, najczęściej woda z cytryną.

U nas w domu już nie kupujemy wody w butelkach - od tygodnia. Czuje się wolnym człowiekiem - nie dźwigam zgrzewek, nie wydaje na to kasy (a szło sporo, bo mój mąż bardzo dużo pije wody) no i najważniejsze - nie produkujemy tego plastiku wstrętnego. Kupiłam dzbanek z filtrem magnezowym i jazda, tylko kranówa z dzbana 😀 Filtr co miesiąc do wymiany za 15 zł.
Zawsze lubiliśmy Muszyniankę, ale ona zupełnie inna w smaku niż reszta.

A ze słodkich to soki bez dodatkowego cukru 🙂
Nie popijam. Nie lubię. Pije przed lub w ogóle kiedy indziej
Ja popijam nawet zupę. Bez picia żarcie nie przejdzie 😉
JARA, uff wreszcie jest ktoś kto popija zupę 😀
Cricetidae, ja też popijam. 🤣 Ale to już tylko i wyłącznie wodą. 🙂
Jest nas wiecej! 😁
Wspaniałe wieści :P Nie jestem dziwadłem 🤣
Muszę pić w trakcie posiłku! Jak nie piję, to zaraz się "zapycham" i przejść przez gardło nie chce :P
I też, zupę popijam. Nie w trakcie, po zjedzeniu. Obojętnie czym :P
Ale przecież psujecie sobie smak jedzenia. Kubki smakowe się przepluczą wodą i zniknie pamięć smaku. Nie wiem jak to inaczej opisać, ale dla mnie popijanie jedzenia to strata smaku.
Ponoć nie powinno się popijać posiłków, należy poczekać ok. 30 minut.

Dlaczego?

Ja popijam, najchętniej colą  😀iabeł: (obiad), herbatą ale też lubię zimnym mlekiem, woda ujdzie. Poza colą nic kolorowego nie pijam.
Inne wody, poza Żywcem, też mi smakują kranówą.
Chociaż od kilku dni mam w domu dzbanek filtrujący i woda z niego też jest ok.
Mój ulubiony słodycz to cukierki czekoladowe Trufle.
Podobno rozcieńcza się soki żołądkowe co utrudnia trawienie 😉
O, no to jednak ludzie popijają wbrew tej teorii o której wspomniała JARA. 😉
Zupę to nie, ale stałe dania jednak trzeba "popchnąć" chociaż kilkoma większymi łykami. Ale nie wodą! za nic, nie ma opcji. Bo jak wodą to... wraca.  😡 Tak samo jak wraca jeśli piję wodę po wysiłku, albo gdy jest ciepło.

A'propos ciepło to ja już chcę jesień! Albo powrót do wczesnej wiosny. Jeden dzień powyżej 20 stopni i dziękuję. Nie mam sposobu jak pomóc organizmowi sobie radzić z wyższymi temperaturami. Uwielbiam za to naście stopni - idealna temperatura. Nawet te deszczyki mi nie przeszkadzają.
A ponoć zapowiadają na lipiec/sierpień upały do 40 stopni... są w sprzedaży kamizelki chłodzące dla ludzi? Bo psom to będzie na pewno trzeba zakupić.
im goręcej tym mój poziom szczęśliwości jest większy. Nie przeszkadza mi, że się gotuję, że ze mnie cieknie, że jestem spuchnięta. Uwielbiam upał. W poprzednim wcieleniu byłam nie biedną dziewczyną z indyjskiej wioski, ale jaszczurką leżącą na kamieniu na słońcu w indyjskiej biednej wiosce. O tak!
Zazdroszczę.
A ja na emeryturze kupię letni domek w Skandynawii i będę emigrować od połowy czerwca do połowy września. 😉
Ascaia, u nas jest taka sama temperatura co w PL w tej chwili, także kupuj ten domek grubo na północy. 🙂 Tylko tam pada duzo.
Co do wody miałam tobsamo, aż w końcu udało mi się przestawić. 🙂

tunrida, mi nic smaku nie zabiją, lubię sobie popić, żeby właśnie trochę 'oczyscic' otwór gębowy. 😁
Ja nienawidzę temperatury wyższej niż 20, maks 25 stopni, bo nie mogę się opalać, więc wolę mieć długie nogawki i rękawy, od smarowania się kremem z filtrem 50, po którym cały kurz tego świata się do mnie przykleja. 😵
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się