Była sztormowa noc. Małżeństwo pędziło autem do miasta. Auto się zepsuło, a mąż musiał szybko znaleźć pomoc. Nie chciał zostawić swojej żony samej, więc zamknął okna i auto zanim poszedł. Gdy wrócił, auto było w takim samym stanie w jakim je zostawił. Jednak jego żona była martwa.W aucie była krew, a na siedzeniu obok żony leżał ktoś, kogo mężczyzna nie znał. Co się stało?
czy krew należała do żony? czy krew należała do tego ktosia? czy to ten ktoś zabił żonę? czy ten ktoś był mężczyzną? czy szyby w aucie były rozbite (tzn. nie były rozbite jak je mąż je zostawiał, ale były rozbite po jego powrocie)?
ojej ojej, chyba wiem ale nie chce tak szybko mowic. Ale jesli wiem to o matko boska, biedna kobieta! Nie miala telefonu??? Ze tez musiala w takim momencie...
edit: doczytalam ze pedzili do miasta wiec jestem pewna. Mam cos z hormonami bo mi przykro ze umarla 😵