Problem polega na tym, że to moj mąż zajmuje się finansami w naszym domu. Jest czlowiekiem rozzutnym, pieniadze rozchodza sie i nawet nie wiadomo na co. Jak mu brakuje bierze male kredyty. Pozycza od znajomych i nie oddaje. Jak powstaja problemy z bankami to ja musze wszystko zalatwiac, on nie potrafi. Znajomi tez wsciekaja sie na mnie. Oplaty musze robic ja on sie tym nie interesuje. Kiedys nie pozwolil mi wyslac jednej oplaty za rachynki wlascicielowi mmieszkania bo uwazal ze za malo zostanie do konca miesiaca. Wlasciciel sie nie zorientowal ale boje sie ze jak to zauwazy to nas wyzuci. Zarabia ok. 5tys zl miesiacznie a czesto nam brakuje. mieszkanie wynajem + oplaty to niecale 2tys. Probowalam zaproponowac ze ja zajme sie wszystkimi finansami ale tylko sie na mnie wsciekl. Meska duma sie odezwala. Ja nie pracuje. Zarabiam czasem uczac dzieci ale to nieduze pieniazki. Chcemy wziac kredyt hipoteczny i wykonczyc dom w stanie surowym ktory mamy. Ale z tymi jego wszystkimi kredytami boje sie ze nie dostaniemy zgody. Prosilam zeby oszczedzac splacic to co mozemy, bedzie latwiej o kredyt ale on tylko sie wscieka. Nie wiem co mam zrobic. Nie wiem na co on wydaje tyle kasy... a to wszystko skupia sie na mnie. Bardzo chcialabym mieszkac w tym domu. Na swoim. Przepraszam za wszystkie bledy ale jestem bardzo zdenerwowana. Wlasnie dowiedzialam soe o kolejnyk kredycie. Nawet mnie nie pyta czy sie zgadzam bierze kredyt nie informujac mnie o tym.
Ale KRUK to jak juz masz zaleglosci w splatach. Tego jeszcze nie mamy ale tylko dlatego ze raty sa pobierane od razu z pensji. Niestety jest coraz gorzej. Nie moge spac w nocy tak sie tym martwie.
Ale KRUK to jak juz masz zaleglosci w splatach. Tego jeszcze nie mamy ale tylko dlatego ze raty sa pobierane od razu z pensji. Niestety jest coraz gorzej. Nie moge spac w nocy tak sie tym martwie.
Racja, przepraszam. :kwiatek: No chyba musisz szukać pracy. Jedna, dość średnia, pensja nie pokryje wydatków. Jest tu wątek o oszczędzaniu, może tam coś znajdziesz, ale trzeba większego przychodu i już. Tu masz: http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,93669.0.html
5 tys na dwie osoby to malo? Wczesniej nie napisalam ale ten dom w stanie surowym jest polaczony ze stajnia. Nalezalo to do tescia ale przepisal na nas. i tym sie zajmuje. Nie myslcie ze jestem nierobem czy pasozytem. Zajmuje sie domem dzialka i konmi. Wczesiej pracowalam ale to tez nie pomagalo. Moj maz wyda kazda ilosc pieniedzy.
Idź do pracy to jedno, to zawsze warto. Po drugie ja na Twoim miejscu zrobiłabym rozdzielność majątkową u notariusza. Nie możesz mu ufać z tymi kredytami, dla mnie to obłęd jakiś. A może Twój mąż potrzebuje jakiejś terapii, nie grywa czasem ? Znajomych uprzedź, ze pożyczają na własne ryzyko. Może panikuję, ale moja sąsiadka jeszcze długo będzie spłacać kredyty męża, mimo, że są w separacji. Niestety takie mamy prawo.
5 tys na dwie osoby to malo? Wczesniej nie napisalam ale ten dom w stanie surowym jest polaczony ze stajnia. Nalezalo to do tescia ale przepisal na nas. i tym sie zajmuje. Nie myslcie ze jestem nierobem czy pasozytem. Zajmuje sie domem dzialka i konmi. Wczesiej pracowalam ale to tez nie pomagalo. Moj maz wyda kazda ilosc pieniedzy.
Nie wiem czy ty piszesz to serio, czy to jakaś prowokacja/reklama (??) - zatem nie pomogę, bo się bardzo nieswojo czuję.
parceviooo, znajdź pracę i odetnij się od niego. W tym właśnie problem - jesteś zależna od niego, on ma jakieś problemy (na co on wydaje te pieniądze? alkohol? hazard? męskie zabawki?) i przez to ciągnie cię w dół. Poza tym - nie zapomnij, mimo, że jesteście małżeństwem, to są JEGO pieniądze. On będzie się bawił, a ty, z racji, że jesteś jego żoną, jesteś pociągnięta do odpowiedzialności - cóż, taka sprawiedliwość na tym świecie :/
Może mała separacja? Rozdzielność majątkowa to mus, bo jak nie daj Boże będziesz miała jakies pieniądze, to one przepadną.
Nie ma gorszego niewolnictwa, niż bycie zależnym od kogoś, szczególnie, że ta osoba ma jakieś problemy. Serio, tak sobie ułóż życie, aby nie musieć na nikim polegać.
Pisze serio i nie wiem o co Ci konkretnie chodzi z reklama? Moim zdaniem on nie zarabia malo. Jesli chodzi o rozdzielnosc majatkowa to szczerze mowiac balabym sie mu o tym powiedziec. Obraza sie na mnie za kazdym razem jak cos wspomne o upozadkowaniu finansow i nie odzywa dwa dni.
parceviooo, idź po poradę do psychologa i do prawnika - takie rzeczy mają tendencję źle się kończyć. Mam w terapii panią, która nie dość, że zaciągnęła za plecami męża pożyczek na blisko 30 tysięcy, to jeszcze po cichu stopniowo okradała pracodawcę - na łączną kwotę ponad 10 tys. Została zwolniona z pracy, kredyty spłaca mąż. Radzę szybko reagować, zanim bank i ciebie (a potem dzieci) obciąży długiem męża, o którym możesz nawet nie wiedzieć. Zimny prysznic, ale takie rzeczy się dzieją i trzeba się zabezpieczyć a potem leczyć.
Boje sie takich krokow bo on sie za to wscieka. W jego przekonaniu to zona do gorow i w okol domu a maz decyzyjny. Nie widzi tego ze podejmuje zle decyzje. Zaczelam chodzic do psychologa ale to dopiero pierwsza wizyta. Jezeli chodzi o separacje i podzielnosc majatkowa jest ciezko przez rodziny. Zaraz bylabym ta zla wszyscy byliby przeciwko mnie. Nawet moj ojciec broni meza. Nasze rodziny sa bardzo staroswieckie i stad takie podejscie mojego meza ze to on jako glowa domu o wszystkim decyduje. Mi by to nawet nie przeszkadzalo gdyby podejmowal madre decyzje. Tym slubem wpakowalam sie w niezle bagno.
parceviooo sama widzisz, właściwie wszystkie radzimy Tobie to samo. Przemyśl sobie to, jeśli nic nie zrobisz to może to się dla Was/Ciebie bardzo źle skończyć. Wtedy dwa dni nie odzywania się to będzie mały piesek pikuś.
parceviooo, pochodź do tego psychologa, może pomoże ci podjąć dobre decyzje. Samo nic się nie stanie, skoro mężowi nikt nie stawia granic, to dlaczego miałby zmieniać zachowanie? Postaw sprawy jasno, bo inaczej wpakujesz się (i przyszłe ewentualne dzieci) w niezłe bagno. Wiesz ile znam dzieciaków po 17-18 lat, które JUŻ żyją z długiem rodziców i jak tylko pójdą do pierwszej pracy to będą zarabiać na spłatę tego długu? Chcesz to zafundować swoim dzieciom kiedyś?
parceviooo, ale co cię obchodzą inni? To TWOJE życie, twój tatuś nie będzie spłacał kredytów przecież.
Tak właściwie, to co chcesz, żebyśmy zrobili? Poszli do twojego męża i poprosili, aby przestał trwonić pieniądze? To tylko i wyłącznie twoja decyzja, twoja odpowiedzialność. Jak chcesz być pod butem chorego faceta i chować głowę w piasek, to nic nie rób.
To nie jest tak ze nie chce. Rozmawialam z nim ale to nie dale efektow. Rozwiesc sie nie moge ze wzgledow religijnych. A rozdzielnosc.... to dobry pomysl ale boje sie ze sie wscieknie. Pracowac chce i pracowalam ale nie jestem w stanie pogodzic dbania o dom w takis stopniu jak maz by chhcial a duzo wymaga jezdzic na ta dzialke opiekowac sie konmi codziennie i pracowac. Za balagan w domu sie na mnie wscieka za brak pracy nie. Wiem ze to wyglada tak jakbym nic nie chciala po prostu te opcje sa nierealne w moim przypadku. To jest jakas patologia cale to malzenstwo. Chcialabym zeby on sie leczyl ma problemy, gra duzo w sts i czasem na maszynach ale to raz na dwaiesiace. Ale za sam taki pomysl sie na mnie wscieknie. Ze wysylam go do lekarza. Moze pomozecie mi jak to zroboc zeby on zauwazyl ze jest w ogole problem zanim jeszcze przyjdzie komornik?
parceviooo, nie zauważy, że jest problem, jeśli będziesz go w tym problemie wspierać. To się nazywa współuzależnienie. Zauważy jak przyjdzie ten komornik i jak wystąpisz o rozdzielność. Albo się wypniesz i wyprowadzisz. Ciu ciu ciu nie pomoże z despotycznym chłopem. W ogóle wtf z tym baniem się męża?
parceviooo, Jak Ty byś chciała, żebyśmy my zmusili go do leczenia? Ktoś od nas ma do Ciebie pojechać, wywlec go za fraki i zabrać do terapeuty? To jest nierealne. Będę teraz okrutna mówiąc to, ale nie da się zrzucić odpowiedzialności na kogoś innego. Nie przyleci wróżka i nie zrobi tak, że wszystko będzie grało. Dopóki Ty nie znajdziesz w sobie siły, Ty się nie zmienisz, Ty nie WEŹMIESZ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA SWOJE ŻYCIE. To co napisałaś wyżej to naprawdę ładne wymówki. Tylko nic Ci nie dają. To Ty z pomocą terapeuty musisz nauczyć się odwagi i sama rozwiązać swoje problemy.
parceviooo, zadaj sobie pytanie, czy w razie załamania Waszej sytuacji finansowej Wasze staroświeckie rodziny będą spłacać długi Twojego męża, a więc i pośrednio Twoje... A może raczej zajmą staroświeckie stanowisko, że "od tego mamy sufit i cztery ściany, żeby brudy prać we własnym domu" i będą tylko kręcić nad Wami głowami. Z ubolewaniem. Jak sobie pościelesz tak się wyśpisz. Ja na Twoim miejscu zaczęłabym od rozdzielności majątkowej, tak jak już Ci wcześniej dziewczyny doradzały. A jak się boisz, to zastanów, czego się BARDZIEJ boisz: tego, że mąż się wścieknie, czy tego, że do końca życia Ty i Twoje ewentualne dzieci będziecie jeść "szczaw i mirabelki"
parceviooo, Boże, czy ty sobie zdajesz sprawę, że całe towarzystwo się nad tobą znęca? TAK! ZNĘCA!!! Bo ty cała zdenerwowana jesteś, nie możesz prowadzić życia na luzie, jak tobie się podoba, wszyscy tobą manipulują i teraz NISZCZĄ ci życie. Będziesz zapierniczać do starości, bo jakiś kretyn nie zna wartości pieniądza i ma manię prześladowczą. Obudź się.
Z tego idzie się wyrwać, ale potrzebujesz dużo siły i musisz w końcu sobie uświadomić własną wartość. Nie daj innym traktować siebie jak śmiecia, jesteś wartościową osobą w sile wieku, to twoje życie i masz się nim CIESZYĆ. I to, że jesteś religijna, wcale nie znaczy, że masz się stać męczęnnicą i służącą.
Kurcze, za to lubię voltę 🙂 Nawet jeśli to tylko prowokacja, to pokazuje jaka moc jest w tym forum i jak ludzie próbują pomóc, nawet nieznanemu użytkownikowi. Serce rośnie 🙂
Prawda jest brutalna ale chyba coraz bardziej sobie uswiadamiam ze musze cos z tym zrobic. Ale sie boje i ciagle znajduje jakies wymowki. Kocham go mimo wszystko i boje sie ze moze mnie zostawi czy cos... Dlatego robie wszystko zeby sie nie obrazal. Nie wiem jak bym sobie poradzila bez niego.
A jak sobie radzisz z nim? Bo z tego co opisałaś to fatalnie. Czasem trzeba dokonać trudnego wyboru i wybrać samego siebie, bo jak Ty o siebie nie zadbasz to Twój mąż tego nie zrobi.
parceviooo, obyś się nie obudziła, jak moja mama po 25 latach ze zmarnowanymi najpiękniejszymi latami życia, gigantycznym kredytem i córką, która musiała się wyprowadzić 1500 stąd, aby pomóc te kredyty spłacać :/
Ratuj się dziewczyno. Kiedy uporasz, się ze swoimi problemami będzie Ci łatwiej jemu pomóc, jeśli będziesz chciała. Chodź do tego psychologa, koniecznie, bo bardzo tego potrzebujesz.
safiePowyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin 13 stycznia 2015 21:30
parceviooo, nikt nie przeżyje Twojego życia za Ciebie. To Twoje życie i Twoje decyzje. Z tego co piszesz wynika, że męża się boisz. Jakoś to "wścieknie" brzmi przerażająco. Jak jesteście religijni to może z księdzem (czy innym duchownym bo nie wiem jakiej jesteś religii) porozmawiaj? Poproś o interwencję skoro sama się boisz podjąć jakiekolwiek kroki.