Fokusowa - nożyczki w dłoń i do dzieła! :-) nie ma co płakać :-D
Strzyga - a jakże, chciałam mieć jak najdłuższy pęk grzywy na pamiątkę :-D Trochę za krótka, przekłada się przed uszami (wicherki x 35466463) i sterczy, ale co tam, za miesiąc będzie perfekto!
Moon - :kwiatek: merci :-D Ale pierwszy raz mi u niego wyszedł loczek, przez pięć lat szportowego imidżu nigdy się nie udało, więc obawiam się, że umiem ten efekt osiągnąć tylko biorąc się za metrowe grzywsko 😁
Cobrinha - nie było łatwo, miałam motywację pt. "Zrobić z niego polish fresian i obfocić", ale i ona zaczęła obumierać 😁 Nie obcinałam od półtora roku, powód - zupełne widzimisię ;-) Całe życie Korab miał normalną, krótką, sportową grzywę (i takich też jestem niezmiennie zwolennikiem), ale kiedy zachorował na oczko i było wiadomo, że nieprędko (o ile w ogóle) wróci do roboty - przestałam przycinać i postanowiłam wykorzystać okazję, zapuścić i zrobić mu sweet foty w leśnym klimacie 😁 I ten stan trwałby pewnie nadal, bo wciąż nie planuję powrotu do startów (a efektu fryza nie osiągnęłam), ale uznałam, że ta grzywa przyciąga na niego kontuzje i zaklęte jest w niej całe zło ( :hihi🙂, bo od zakończenia rozdziału pt. "oko" wcale a wcale wrócić do pracy ten koń nie może - ciągle coś. Teraz będzie zdrowy 😜 (tonący brzytwy się chwyta, jak to mówioooooo 😉 )
zoriczkowa - :kwiatek: a jakże, jak w sporcie nie wyszło, to trzeba szukać alternatyw 😁
aniaagre - :kwiatek: linijkowa, fakt, tylko trochę za krótka, denerwuje mnie bardziej jak ta huculska, ale trudno, odrośnie :-) Zdjęć chwilowo brak (tylko telefonowe, ale nie ma co pokazywać... uszy, uszy, uszy, szyja z uszami, uszy, Korabek je mesz, Korabek śpi, Korabek biega na hali, uszy, szyja z uszami, chrapy Korabka, Korabek je sianko etc... 😁 ). Co robimy... niewiele. Wracamy do pracy po raz 4068564560934683464363463 od czasu powrotu po historii ocznej 😉 Coś nie było mu dane zacząć normalnie pracować. Po wyleczeniu oka wrócił rozruchowo i wzięłam się za remont wszystkiego, co się posypało w czasie rocznego aresztu boksowego (a wiadomo, że przy takiej pauzie u sportowców się to i owo sypie i trzeba trochę ciału pomóc, coś tam poostrzykiwać i tak dalej). Remontowałam więc wszystko po kolei, a że wychodziły coraz to nowsze potrzeby - to i koń był cały czas rozruchowy. Jak naprawiłam wszystko i wrócił nawet do skoków - wyrósł mu sarkoid. Niby żaden problem, ale pod popręgiem, żeby było śmiesznie 😉 No to zaatakowałam maściami i ta walka trwała długo, udało mi się go wyeksmitować, znowu zrobiłam remont konia, odpaliłam go do jazdy i... i pan sarkoid wrócił baaardzo wk..urzony i z posiłkami 😁 Więc wycięłam, czyli znowu pauza, zdjęłam szwy, wyremontowałam konia, odpaliłam do jazdy i było cacunio, ale widzę, że chyba znowu odrasta 😵 Więc wypowiedziałam wojnę pechowi tego konia, ścięłam grzywę w imię zabobonów, uznając, że zaklęta jest w niej historia oka i całe zło tego świata i czekam na cud 😁 na razie jeździmy, jest nieźle, trzeba się cieszyć 😁
A Faceta Koraba poznaliście? 😁 Przedstawiam zatem dzikiego ogiera ze swoim partnerem, czyli skrócona do 2 minut historia siodłania trwającego 50 minut 😁