Jejku ja uwielbiam parówki! Dzień bez parówki jest dniem straconym. Za to nie jadam w fast foodach, absolutnie, kategorycznie mówię nie. I nie chodzi mi o kontrolę, czystość czy coś tam. To żarcie jest dla mnie po prostu obrzydliwe. I faktycznie w dupie mi się przewróciło. Ale mam takie święte prawo do przewracania swojej prywatnej dupy 😀 Nie kupuję też ryb w hipermarketach. Może miałam pecha, ale za każdą kupioną rybą za mną i moim mężem kroczyła raźno sraczka. Kilkukrotnie. Więc przestałam.
Taniu dziekuje!a tak indykom ufalam - nieslusznie jak widac golebi dalej sie boje, macie racje miod - oj tu wole nie pytac. lubie miod i chyba nie chce wiedziec jak mozna go zatruc 🙁 myslalam ze sie nie da
Mc Donald - nie ufam zywieniowcom z USA, ani pod wzgledem kontroli ani pomyslu na zarcie. poza tym smierdzi tam starym olejem -tzn. z przodu od strony klienta ladnie pachnie syntetycznym rozpylanym zapachem swiezego hamburgerka, od tylu jest zapach wlasciwy. co nie zmienia faktu, ze niestety czasem kupuje tam gdy jade z niemowlakiem, wracam do domu i jestem okropnie glodna .nie mam innego pomyslu na zjedzenie czegos cieplego bez wysiadania z auta - a na tym mi wlasnie wtedy bardzo zalezy.
jkobus - dziwie sie ze nazywasz fastfood za 6 zl luksusem. coz to za luksus. niech nas Bog broni od takiego luksusu. taniej i zdrowiej jest chociazby kupic soczewicy za 3 zl, cebuli za 1,50 i zrobic pyszna paste do chleba. do tego pomidor, i naprawde wychodzi i taniej i zdrowiej. koszt ten sam, a wartosc odzywcza i pod kazdym wzgledem 100 razy lepsza. i karma inna 😉 (w sensie duchowej)
Taa jest, to świetny pomysł zwłaszcza, jak się od 10 godzin jedzie z przyczepą 😉 Poza tym, soczewicy w Biedronce jeszcze nie widziałem 👀
No i wreszcie: każdy ma taki luksus, na jaki go stać, nieprawdaż?
Jest soczewica w Biedronce-obok słonecznika/kupuję dla ptaków/ i tam grasuję. W ogóle w Biedronce są pyszne różne ciasteczka ,i jabłka w workach dla koni tanie i melony dojrzałe po 3 zł/nikt na wsi nie kupuje/ i bakłażany są i ananasy na tej samej zasadzie i avocado. I krówki pyszne są. Biedronka nie jest zła 😅 😅 Do jazdy przyczepą jest taka golonka paczkowana -do krojenia na chleb. Też w Biedronce.
ps. z innej beczki Slepice snesla obří vejce.....Krátce poté však literárně řečeno vypustila duši.... 😂
Idąc ludzkim tokiem rozumowania ciekawe, jak bardzo zakonserwowane sa nasze konie? W koncu większośc nas skarmia pasze produkowane przemysłowo, stosuje różne- było nie było- chemiczne dodatki, do tego opryskiwane łąki na siano itd. itd.. Ile czasu rozkłada się koń żywiony w nowoczesny sposób 😎 ?😉
na temat jajek: ja staram sie kupowac te z 1, w sensie od kur wolnobiegajacych a nie pozamykanych w klatkach z obcietymi dziobami. Jednak producenci nie sa do konca szczerzy: na opakowaniu jest napisane "Jaja ściółkowe" a na jajku nadruk: 3...I komu wierzyć.:/
O owocach,warzywach też okropne rzeczy mi opowiadają kolezanki z zaprzyjaźnionej inspekcji.
a jeszcze sobie przypomnialam a propos "zdrowych warzywek" kolega byl kiedys sluchaczem znakomitej placowki jaka jest zawodowka ogrodnicza wspolsluchaczami byli synowie wlascicieli plantacji (czyli wowczas badylarze 😉 ) i wiedza techniczna z pierwszej reki: jak dojrzec pomidory szybko tanio i skutecznie? wsadzic tuz pod rure wydechowa, najlepiej diesla...... autentyk 🤔 😵 :bum:
na temat jajek: ja staram sie kupowac te z 1, w sensie od kur wolnobiegajacych a nie pozamykanych w klatkach z obcietymi dziobami. Jednak producenci nie sa do konca szczerzy: na opakowaniu jest napisane "Jaja ściółkowe" a na jajku nadruk: 3...I komu wierzyć.:/
Wspominałam chyba już o tym wcześniej. Co do systemu utrzymania kur to wiem,że każde warunki większej produkcji są paskudne. I ściółka i klatka i ruszt i te nowe wydumki . Dobrze żyje kura spacerująca po gumnie .I też w ładną pogodę kiedy spaceruje bo warunki w budach wiejskich bywają okropne. W klatce ma zdecydowanie najgorzej. To męka trudna do wyobrażenia. Ale mowa tu o tym co jemy . I pomijając dobrostan -jajko z klatki po zniesieniu toczy się na taśmę ,dalej do sortowania,znakowania,pakowania. Duże fermy mają magazyny chłodzone ,nie używają powtórnie wytłaczanek etc. Mają zapewniony zbyt i muszą szybko ekspediowac jaja dalej. Poza tym chów klatkowy to dobra profilaktyka i zero leczenia czymkolwiek. Jajko ze ściółki trafia do gniazda i to jest OK ale około 20% jaj trafia w ściółkę czyli w g.... Potem mądry właściciel je myje z tego g..... Myje w misce oczywiście. Niszczy tym samym daną przez naturę śluzową otoczkę zamykającą w jajku pory .I jajko jest niby umyte ale przez otwarte pory zassało z miski .... wiadomo. Treść jajka to doskonała pożywka dla bakterii . Jeśli jajko poleży sobie jeszcze parę dni.... Czyli już lepiej jeść te z ferm dużych. Bo nieliczni mają dostęp do jajka prosto od krowy. Odkąd zobaczyłam jajeczko ściółkowe pełne glist -nie jem. O jajkach to ja mogę bez końca.
Biedronka nie jest zła 😅 😅 Do jazdy przyczepą jest taka golonka paczkowana -do krojenia na chleb. Też w Biedronce.
Biedronka jest the best 😉 kupuję tam z racji tego że "jest tak blisko" bo aż po drugiej stronie ulicy, 2 minuty drogi z mieszkania. aczkolwiek wybór mały jeśli chodzi o niektóre rzeczy. zresztą biedronka biedronce nie równa.
jkobus, Pracujesz w branży TIR? Jeśli tak to wielki 👍
A co z salami? Pierwotnie PRAWDZIWE salami było robione z koniny właśnie. A teraz? Drobiowe, wieprzowe, etc. Tak samo sery. Zagęszczacze, przyśpieszacze dodawane w celu szybszego dojrzenia serów.
A co z DANmlekiem? Ja je uwielbiam i żal mi byłoby zrezygnować.
A w Biedronce był kiedyś w takich małych wiadereczkach serek czekoladowy. Był genialny! 😜 I nigdzie go już nie ma. Lubię też marcepan, ale ten z Biedronki nie jest do przełknięcia. Ja po jednym batonie rzygałam z dwa dni.
salami robi się z osła 😉 takie oryginalne dalej sa dostepne, tylko w odpowiedniej cenie.
ja sama nie lubie do konca wiedziec co jem (tzn wolę nie wiedziec jak wygladają fabryki i wszelkie uprawy chocby warzyw). mam spokojniejsza glowę, nie muszę sobie wyobrażac co się dzieje za 'zasloną'. miesa nie jadam, wiec jego sklad (a wlasciwie brak miesa w miesie) absolutnie mnie nie iteresuje.
Ja byłam wegetarianką 8 lat. Po wizycie w dużej masowej rzeźni stwierdziłam, że nie jest tak źle. Staram się kupować mięso z dużych przetwórni, unikam jak ognia jedzenia "swojskich" rzeczy, czy kupowania po wiejskich rzeźniach. No i nie jem cielęciny, szukam też na składzie, czy nie ma jej w dodatkach. Starałam się też jeść więcej drobiu niż wieprzowiny, czy wołowiny, ale ten dró teraz nie da się jeść 🙂
Unikam jak ognia domowych wyrobów -szczególnie z dzika ! Dzika się nie tknę za nic w świecie. W ogóle wiejskie kiełbasy swojskie -za nic. Nawet jak osobiście znam świnię. Też wybieram duże zakłady. Mimo afery w Constarze. A jak jestem głodna kupuję co leci i pożeram z wielkim poczuciem winy i niepewnością o przyszłość. Ostatnio w fazie ostrego "gastro" pożarliśmy zbiorowo paprykarz szczeciński mocno zabytkowy wyszukany w archiwum X szafki w RR. 😉
Tania a te jajka z wolnego wybiegu czyli z nr 1? Albo te z 0 czyli z chowu ekologicznego? Jak to wygląda taki chów?też masz jakieś ciekawostki ? 😉 bo ja różnicę w smaku widzę i w tym że nie pękają w gotowaniu, a jak pękną nawet to nie wylatuje wszystko..
Ja nawet w Sarii (Bakutilu znaczy :P) byłam i też nie wygląda tak źle to co jedzą nasze pieski i kotki hihi 😁
A ja uwielbiam swojskie wędlinki. Zwłaszcza jak tata kupował od sąsiada "ćwiartkę" i robił kiełbasy, szyneczki i inne. Teraz kupuje kawałki mięsa i robi różne wędliny włącznie z dojrzewającymi.
Taniu w naszej najbliższej Biedronce jest tylko konserwowy groszek i konserwowa kukurydza - ale to bardzo mała Biedronka, nie z tych dużych, gdzie i telewizory sprzedają (wiem, bo właśnie próbuję sprzedać Biedronce kilka tysięcy: zajmuję się wieloma rzeczami, m.in. zdaża mi się ciągać przyczepy z końmi czy lawety z samochodami, stąd McDonald, ale zasadniczo to w tej chwili sprzedaję telewizory. Chińskie jak by się kto pytał...). Za to różne ciasteczka faktycznie fajne, no i poza tym - nie mamy wyboru...
Z czego, jeśli można zapytać, wynika Twoja niechęć do swoiskich wędlin? Bo, mimo wszystko, względy smakowe są tu bezwzględne: to, co mój Ojciec uwędzi jest o wiele lepsze niż jakakolwiek fabryczna produkcja... Wątroba z dzika faktycznie łykowata - ale "swojska podwędzana" z dodatkiem dzika? Mniam! Czy polędwiczka z sarny na ten przykład? Ojejku, aż mi ślinka pociekła... W sumie, to McDonald też by wystarczył.... Jakoś nie jestem wybredny...
Każdą technologię wymyślili fachowcy i każda ma swój sens. Każdą można schrzanić. 🙁 Wolny wybieg to co innego niż ściółka. Ściółka to czesto stara duża buda ze złą wentylacją ,zagęszczona ile wlezie . Nieprzywykły człowiek by uciekł od smrodu i kurzu. Znam też takie fajne,idealne kurniki ściółkowe i z przyjemnością tam bywam. 😅 Kruche skorupy ,blade żółtka lub przeciwnie pomarańczowe blednące w gotowaniu -to efekty "błędów w sztuce" żywienie i utrzymania.Czyli obniżania kosztów , trzymania kur dwukrotnie dłużej niz przewiduje technologia, rozcieńczanie zbilansowanej porządnie paszy jakimiś cudami ,oszczedzanie na wentylacji, dogęszczanie klatek,kurników poza granice wyobraźni. I takie tam. Potem jest obrót i jego logistyka. Potem pośrednik i sprzedawca. Wszędzie można coś zepsuć. W USA jadłam jajka pod każdą postacią chyba-takie z ferm. I były świetne.
Z czego, jeśli można zapytać, wynika Twoja niechęć do swoiskich wędlin? Bo, mimo wszystko, względy smakowe są tu bezwzględne: to, co mój Ojciec uwędzi jest o wiele lepsze niż jakakolwiek fabryczna produkcja... Wątroba z dzika faktycznie łykowata - ale "swojska podwędzana" z dodatkiem dzika? Mniam! Czy polędwiczka z sarny na ten przykład? Ojejku, aż mi ślinka pociekła... W sumie, to McDonald też by wystarczył.... Jakoś nie jestem wybredny... Niechęć wynika z uprzedzeń/dziwactw do obcego jedzenia w ogóle. A do dzika z obawy przed włosnicą-uprzedzenie zawodowe. Nie wiem czy pisze dobrze bo mi skacze tekst.
o kurcze, nie wiedziałam, że z dzikami jest coś nie tak! Nie jem mięsa praktycznie w ogóle, bo zwyczajnie go nie lubię, ale raz lata temu miałam okazję spróbować dzika upolowanego osobiście przez znajomego sołtysa 🤣 (tzn. pracowałam na wsi i zostałam zaproszona na strażacką imprezę w sołtysem- ja jedyna i 30 mężczyzn, obserwujących pilnie czy jem i słowa dumnego myśliwego "no mojego dzika nie zjesz?"- nie miałam wyjścia)- niezbyt mnie to cieszyło, ale zjadłam i o dziwo bardzo, bardzo mi smakowało! Na szczęście swoje o włośnicy wtedy nie słyszałam. Choć ponoć badany był... (wiem, okropna jestem, ale pełno dzików tego roku było w lesie i za każdym razem jadąc tam konno miałam stracha- więc nie miałam zbytnich wyrzutów sumienia...)
jajka też zawsze ostrożnie wybieram, szukam tych z chowu ściółkowego- ale wiadomo, że często mimo wszystko można zostać oszukanym. w fast foodach nie jadam nigdy! chodzę często ze znajomymi np. do McDonaldsa po uczelni, mogę umierać z głodu, ale nie tknę niczego! spokojnie mogą przy mnie jeść, nie rusza mnie to. Parówek też nie tykam. Za dużo się nasłuchałam. I mniej więcej tym tuszuje swoje sumienie jedzeniowe 🤣 Kupuje niestety w sieciówkach, od tygodnia z racji przeprowadzki zaopatrzam się tylko w Biedronce. Leniwa jestem, a tu jest wszystko, blisko i tanio. Na etykiety nie patrze, wolę nie 🤣
z tego, co pamiętam o włośnicy: człowiek zjadając niebadane mięso wieprzowe (także dzika), może zafundowac sobie otorbione larwy włośnia, które w nim występują. otoczki larw rozpuszcza dopiero kwas żołądkowy, rozmnażają się w jelicie cienkim, samce giną, a samice wwiercają się do grudek limfatycznych w błonie jelita, tak każda rodzi jakieś 1500 nowych larw, które dostają się do naczyń krwionośnych i z krwią wędrują do mięśni poprzecznie prążkowanych, najchętniej tych intensywnie pracujących, które są dobrze odżywiane. tam mogą przetrwac kilkadziesiąt lat, zachowując zdolnośc dalszego rozwoju. kiedy się otorbią, są nie do usunięcia.
Weci mnie skoryguje, ale zdaj się larw włośnicy żadna obróbka cieplna nie unieszkodliwia, w każdym razie nie w 100%, prawda?
Skoryguje - obróbka cieplna niszczy larwy włośni. Jednak te najlepsze kiełbasy są głównie wędzone i robione tak na półsurowo. I stąd ryzyko. Czyli jakiś gulasz,bigos można jeść z dzika. Mam osobiste uprzedzenia do dziczyzny w ogóle-jakoś mi tak żal zwierzaków /wiem,wiem,że nieracjonalne/ Temperatura dopiero około 1600 stopni niszczy priony -te od TSE .
SWojska kiełbasa oczywiście, że jest w smaku nieporównywalnie lepsza od zwykłej, ale... no właśnie ale... z tego samego powodu nie kupię swojskiego mleka, jajek (Tania już technologię mycia opisywała), sera i bóg wie, czego jeszcze. No po prostu się brzydzę. Wiem co ludzie na wioskach wyprawiają. Wolę to przetworzone, w którym syfu już nie ma.
Hi!Hi! ja kiedyś pojechałam na wieś i przez trzy dni jadłam tylko cukierki z kieszeni własnej. Aż mi się w głowie z głodu kręciło. Popatrzyłam sobie na szmatkę do cedzenia mleka wiszącą na płocie,na "pancerną" krówkę po pas w gnoju,na zarobaczone kurki znoszące jajka w krzaki i na mycie naczyń w zimnej wodzie bez dodatku płynu do mycia -bo wodę/pomyje/ dostawały świnki do jedzenia. Do WC latałam do lasu -bo bałam się,że drewniany sraczyk za stodołą zapadnie się wraz ze mną. To była taka wieś-wieś prawdziwa. Mili ludzie ,sielsko anielsko. Ale dla mnie nie do przyjęcia.Dziwak ze mnie. Zboczony zawodowo.
Tania, Miałam rodzinę na wsi, teraz już niee mam bo wyprowadzili się. Dziadek kuzynki miał hodowlę trzody chlewnej. I to nie taką, gdzie jest syf, smród i ubóstwo. To była hodowla z prawdziwego zdarzenia. Ponoć nawet otrzymał jakąś nagrodę za nią. Świnie były trzymane w czystych warunkach, wszędzie chromowana stal, wszystko czyściutkie. Wszędzie nowe technologie w hodowli. A wydawało sie, że starszy rolnik sobie nie pozwoli na 'głupoty' w postaci tych technologii. Widać są wyjątki 🙂
Zawsze od niego braliśmy pół świni i w domu robiliśmy wszelkie mięcha. To był raj! 😜
Dla mnie jest różnica między śmiercią w wieku 55 lat na raka żołądka, a w wieku 90 lat ze starości 😎
Nieraz widzę na targach kobieciny sprzedające biały ser własnej roboty - leży sobie luzem na powietrzu, w lecie śmierdzi niesamowicie, muchy na nim siadają... Ktoś to musi kupować, skoro regularnie pojawia się na targu 🤔
No taki robiony w domu, to też bym pokąsała chętnie 🙂 kiełbaskę też 🙂 ale u mnie cała rodzina miastowa. Prawdziwą żywą świnię zobaczyłam dopiero na studiach 😡 (i to od razu kazali włazić i poskramiać 😁 )