Forum towarzyskie »

10 minut....

Dlaczego jest taki zapis,że jak nie zastrzeżesz sobie, to niby wyrażasz zgodę? Dlaczego nie ma odwrotnego zapisu ? Nie masz przy sobie zgody, nigdzie ona nie widnieje, zgodę może podjąć rodzina. Ale nie jest to odgórnie podyktowane. Fakt, może łatwiej o organy, ale czy to nie jest robienie z ludzi kupki opłacalnego mięsa ? Koleżanka, przed wdrożeniem procedury 10 minut reagowała przyspieszaniem tętna, na zdania i dotyk. Lekarka w rozmowie powiedziała: pewnie ja coś bolało, ale mózg już nie żył. To pytam:  Jak martwy mózg przetwarzał dane bólowe, Jak martwy mózg reagował na słowa i dotyk ? Jak, pytam jak ?? Potem te nieszczęsne 10 minut niedotlenienia. Dlaczego aż tyle ? Gdy każda instrukcja z resuscytacji, mówi o złotych 3 minutach, po których mózg zaczyna obumierać. Dlaczego w krajach zachodnich jest to właśnie 3 minuty ? Skąd procedura 10 ?
Hamer, nie nam kwestionować polskie prawo. Fakt, że w społeczeństwie przyjęło się inaczej, to już inna broszka. Ale gdyby ktoś wytoczył proces lekarzowi, który pobrał organy bez zgody rodziny, nie ma z owym lekarzem szans. Bo takie jest polskie prawo. Dlaczego? To już pytanie do tych, co je układali.

W 3 złotych minutach chodzi o to, że pojawiają się zmiany, które jeszcze można odwrócić. Zmiany, które pojawią się po 10 minutach, są kompletnie nieodwracalne- właśnie z powodu niedotlenienia mózgu. A co do przetwarzania impulsów bólowych, mózg nie obumiera nagle, na pstryk. Część może już nie funkcjonować, a część może nadal wysyłać impulsy nerwowe do rdzenia kręgowego, i dalej do poszczególnych części ciała. Znasz historię o kurczaku, któremu ucięli głowę, a ciało nadal biegało? To właśnie z powodu tego, że w rdzeniu kręgowym pozostały impulsy, które mózg wysłał przed odcięciem głowy.

A co do Twojej koleżanki, to wg procedur lekarz, który stwierdzi śmierć mózgu i odłączy osobę od całego sprzętu, musi badanie odruchów (np. reakcje źrenic na światło czy reakcje bólowe) przeprowadzić także po 3 godzinach od stwierdzenia zgonu
Ale nie rozumiem. To uważacie, że człowiek nie może dysponować własnym ciałem? powinno się mu narzucić obowiązek oddawania organów?

W takim wypadku to traktowanie ludzi jak... zbiornika na cześci zamienne. Inkubatora dla wątroby. To skoro nie można dysponować organami po śmierci, to za życia też powinno wprowadzić się zakaz palenia (bo ktoś może potrzebować płuc po naszej śmierci) czy zakaz spożywania tłustego i alkoholu (żeby wątroba była prima sort po śmierci).

nie mamy prawa dysponować własną wartością, państwo wtrąca się do wszystkiego i nie można sobie pierdnąć bez zezwolenia. Czy naprawdę muszą rozporządzać moimi zwłokami? nie mam prawa zdecydować co stanie się z moim sercem?

epk, to również uważam za wstrętne. To organizm tej konkretnej osoby i tylko od niej zależy czy chce oddać jakąś jego część i rodzina nie powinna działać wbrew woli "oddającego".


To nie jest tak, że mamy pełną władzę nad swoim ciałem. Żyjemy w socjaldemokratycznym kraju ze stosunkowo dużą interwencjonistyczną rolą państwa. Jeśli ktoś nie wierzy, to niech spróbuje sobie podwiązać legalnie jajniki 😉 Nie mamy też możliwości wstrzykiwać sobie/palić wszystkiego, co nam się podoba - też można by powiedzieć, że przecież co kogo to obchodzi czy jestem heroinistą, czy nie. No i wreszcie - nie mam też prawa się zabić. To znaczy nikt nie ma możliwości wyegzekwować na mnie tego, żebym na pewno tego nie zrobiła (przynajmniej dopóki jestem w pełni zdrowa, bo już eutanazja jest zakazana, nawet przy pełnej zgodzie chorego) - ale jeśli spróbuję się zabić, to policja ma obowiązek to udaremnić, a pogotowie będzie mnie próbowało odratować.

Zapis prawny o domyślnej zgodzie zmarłego na oddanie organów jest tylko jednym z wielu zapisów z tego spektrum i jeśli nam się nie podoba, że państwo się wtrąca w nasze ciała, to nie pozostaje nam nic innego, niż zmienić miejsce zamieszkania - zresztą to, że w ogóle istnieje coś takiego jak nasza własność (np. nasz samochód) też jest efektem umowy społecznej i jeśli wyniknie konflikt zbrojny, to państwo w postaci swojego żołnierza może nam ten samochód zabrać i już. Można się z tym nie zgadzać (ja na przykład zupełnie nie rozumiem zakazu podwiązywania sobie jajników  😉), ale to niczego nie zmienia.

Sama jestem za transplantacjami, jak już ktoś zresztą przede mną zauważył, jest to nieunikniona droga medycyny w obliczu przedłużania naszej długości życia coraz bardziej do granicy wytrzymałości materiałowej. Co więcej, uważam że domyślna zgoda na przeszczep też jest dobrym rozwiązaniem, nie zawsze rodzina ma możliwość dotrzeć w porę, nie zawsze też rodzina wie, jaka była wola zmarłego - i mogą być przeciw, mimo że zmarły w sumie nie miałby nic przeciwko. A jeśli ktoś naprawdę czuje tak wielki opór przed przeszczepami, to ma możliwość wpisania się na odpowiednią listę.

Handel organami jest niedopuszczalny i pozorowanie czyjejś śmierci też, natomiast nie sądzę, by zabranianie transplantacji z powodu jakichś wynaturzeń w sztuce było dobrym rozwiązaniem. Idąc tą drogą powinno się zakazać w ogóle lekarzom działać, bo zawsze znajdzie się jakiś konował, który zrobi nam krzywdę, zamiast pomóc. Np. zaszyje nam chusteczkę w trzewiach, pomyli się podczas operacji czy cokolwiek takiego. Czy ktoś z nas z tego powodu nosi przy sobie karteczkę, żeby go broń Boże nie operować jeśli np. rozbije się w wypadku samochodowym? 😉 Oczywiście to co innego niż nie zgadzać się, bo na przykład nasze przekonania religijne uważają taką praktykę za bezczeszczenie zwłok - i jak najbardziej jestem w stanie zrozumieć. Na szczęście w takiej sytuacji prawo przewiduje satysfakcjonujące rozwiązanie  😉
U nas 10 min. Przyjmujemy, że dla zdrowego mózgu jest to częściowa śmierć. A dla takiego, który próbuje jeszcze walczyć?, to pikuś ? Po 3 godzinach powtórka ? Nie dobiliśmy za pierwszym razem, dobijemy za drugim ? Chora procedura, i dlaczego akurat w Polsce jest to najdłuższy czas? Ok. poczyniono takie ustalenia, ale na jakiej podstawie ? Czy amerykańscy lekarze, stosujący procedurę 3 minut, są niekompetentni ? Skąd taka szalona różnica ? Koleżanka nie doczekała nawet 3 doby. Od czwartku po południu do soboty wieczorem , to ledwie ponad 2 doby. Nie chciała by być roślinką, to wiem. Kiedyś rozmawiałyśmy na ten temat. Nie miała nic przeciwko pobieraniu organów. Jej śmierć uratowała kilku osobom życie. Ale żal, piekielny żal, że może miałaby szansę. Była ratownikiem medycznym.Ratowała ludzi. Jej, procedura 10, nie dała szans.
Strzyga, moje narządy, moja sprawa. Dziś tak myślę, jutro mogę zmienić zdanie. Chcesz to dodawaj. Mnie perspektywa podania leku zwiotczajacego mięśnie i w efekcie do śmierci w celu pozyskania narządów do przeszczepu przez handlarzy narządów nie przekonuje. Jak zaczną to porządnie monitorować i udowodnia, że nikogo specjalnie nie usmiercaja to wtedy proszę bardzo. Dziś nie wierzę w to i tyle.
Żyjemy w socjaldemokratycznym kraju ze stosunkowo dużą interwencjonistyczną rolą państwa. Jeśli ktoś nie wierzy, to niech spróbuje sobie podwiązać legalnie jajniki 😉 Nie mamy też możliwości wstrzykiwać sobie/palić wszystkiego, co nam się podoba - też można by powiedzieć, że przecież co kogo to obchodzi czy jestem heroinistą, czy nie.
bardzo trafne spostrzeżenie, na dobrą sprawę dosyć łatwe do zaobserwowania, jednak w samym tym wątku widać, że ludzie (raczej "ludzie" bo głupotą wyrzekli sie człowieczeństwa) akceptują swoje zniewolenie! ja niewolnictwa nie akceptuję, tak samo jak nie akceptowałbym Nürnberger Gesetze uchwalonych przecież, przez demokratycznie wybraną wiekszość!
Konfucjusz stwierdził że :"naprawę Państwa, trzeba rozpocząć od naprawy pojęć" i nie mam wątpliwści, że miał rację!
zacytuję jeszcze jedno prorocze dzieło:"my nie niszczymy naszych wrogów, my ich zmieniamy"- warto nie dać się zmienić, warto być wolnym człowiekiem, a nie niewolnikiem, a najgorzej jest stać się niewolnikiem strachu, bo strach jest najgorszym Panem dla swoich niewolników!
Dixi.
Aha czyli jeżeli chce oddać swoje organy to jestem niewolnikiem państwowym  🤣

Ja to postrzegam z innej perspektywy i nie zależnie od tego kto, co i gdzie mówi - ja myślę po swojemu. Po prostu taki stan w jakim znajduje się człowiek, gdy umiera mózg to wegetacja i nic innego. Staram się zrozumieć, czego ja bym pragnęła żyjąc i wiedząc że umrę jeżeli nie znajdzie się dawca, i próbuję sobie wyobrazić też ile zapewne chciałabym dać aby znalazł się organ dla kogoś kogo kocham. Właśnie dlatego z miłą chęcią, bez względu na to co kto zrobi oddam wątrobę, nerkę, serce bo będzie mógł żyć i cieszyć się życiem ktoś inny. Jeżeli komuś w grobie przyda się coś, co i tak z pewnością zjedzą robaki to jego wybór. Moja ciotka po śmierci kuzyna oddała wszystkie jego organy, dzięki nim żyje 5 osób.Pewnie dziś by już ich nie było, bo 15 lat temu nie mówiło się jeszcze o tym tak otwarcie.
Presja, nie chodzi o to, czego chcesz a czego nie chcesz...

chodzi o odgórny przymus, dysponowanie organami wedle uznania lekarza, państwa, nfz, pani z warzywniaka.

Jak mówiłam, ja również oddam swoje, bo dla mnie jest to słuszne. Ale oburza mnie, że ktokolwiek macza palce w czyjejś wątrobie! Bulwersuje mnie, że robi się ze mnie worek części zamiennych. to, czy oddam swoje ciało czy nie to moja prywatna sprawa. I tak naprawdę gdyby nie uswiadomienie tutaj - sądziłabym, że to do rodziny (postępującej z woli zmarłego) należy dysponowanie jego zwłokami a nie do lekarza.

to ma być decyzja człowieka a nie traktowanie go jak inkubatora dla wątroby!
Aha czyli jeżeli chce oddać swoje organy to jestem niewolnikiem państwowym  🤣
nie wtedy kiedy chcesz, a wtedy kiedy ktoś za ciebie zakłada, że chcesz!
ps od kiedy stwierdzenie "uważam cie za kretynkę" obraża? dlaczego nie mam mieć prawa do wyrażenia własnej negatywnej wobec kogoś opinii?
Isabelle, ależ decydujesz. Piszesz, że nie oddajesz i gniją razem z Tobą =)
Strzyga,  ale ja o tym nie wiedziałam. Więc skoro ja o tym nie wiedziałam to są dwie opcje : 1. Jestem najgorszym kretynem w polsce, który jako jedyny nie wiedział, 2. jednak wielu ludzi o tym nie wie.

Jednak skłaniam się ku opcji 2. (pierwszej nie wykluczając) i sądzę, że dużo osób nie wie o tym, że tak naprawdę jeśli nie obwarujesz się karteczkami i pismami to sądzą, że chcesz tylko o tym nie wiesz i mając w duszy zdanie rodziny - i tak se wezmą.

Isabelle, no cóż, niektórymi rzeczami trzeba się zainteresować. Ignorantia iuris nocet. Jest wiele akcji społecznych, może akurat ta do Ciebie nie trafiła. ale w dobie internetu łatwo się dokształcić =)

Wpisując w google "przeszczep organów" klikasz w drugi link i wszystko wyjaśnione:
http://www.poltransplant.org.pl/QA.html#Czy_lekarze_powinni_skontaktowac_sie_z_rodzina
Isabelle, ale fundamentalny problem polega na tym, że zgoda lub niezgoda na oddanie narządów to zupełnie inna decyzja niż np. zgoda lub niezgoda na użycie przez sąsiada Twojego samochodu. Bo większość z nas jednak nie jest w stanie przewidzieć, że znajdą się w takiej sytuacji, że będą mogli komuś oddać swoją nerkę. Osoby, które myślą rzeczowo o swojej śmierci zwykle nie są kandydatami, by stać się dawcą, bo przecież nie zabiera się organów od ciężko chorych ludzi. Nie wystarczy też "po prostu" narazić swoje życie na niebezpieczeństwo itd. Są to przypadki jednak rzadkie - że pacjent doświadcza śmierci mózgu, ale organy ma zdrowe. Dlatego większość osób nie rozmyśla na ten temat i nie pisze oświadczeń, że nie ma nic przeciwko. A w momencie, gdy już stają się kandydatami do oddania swoich narządów, to już raczej nie potwierdzisz u nich niczego. I niby dlaczego to rodzina miałaby decydować. Nie zawsze mamy z rodziną bliski kontakt, nie zawsze mamy te same przekonania. To, że się widzimy przy wigilijnym stole jeszcze nie oznacza, bym chciała, by decydowali o moich organach. Nie mają lepszych kwalifikacji, niż pani z warzywniaka albo lekarz. A domniemanie zgody jest po prostu dużo bardziej racjonalne i wartościowe dla reszty społeczeństwa. Bo gdyby było domniemanie niezgody, to transplantacje po prostu by się nie odbywały - zgoda rodziny to jeszcze nie zgoda samego zainteresowanego, a spróbuj teraz znaleźć osobę, która najpierw podpisała odpowiednie oświadczenie zgody (biorąc pod uwagę, że nikt z nas raczej nie rozważa tak czarnych scenariuszy), a potem jeszcze doświadczyła śmierci pnia mózgu przy zachowaniu sprawnych narządów, plus miała tkanki zgodne z biorcą!

wrotki, próba "bycia wolnym" to mrzonki. Wybieramy tylko różne formy zniewolenia - będąc chwilowo w takim momencie historycznym, że mamy możliwość wybierać pomiędzy stosunkowo wieloma opcjami. To i tak dużo, bo nie zawsze tak musi być - jeszcze trochę ponad dwie dekady temu nawet byś nie mógł się przeprowadzić do - powiedzmy - Stanów Zjednoczonych, chyba że byś donosił.

Powiem więcej, to te różne formy zniewolenia stanowią fundament człowieczeństwa i cywilizacji. Pojedynczy człowiek jest tylko ułomną małpą, której niszą długo było wyjadanie szpiku z kości ofiar zabitych przez prawdziwych drapieżników. Nawet na padlinę nie mieliśmy szans, bo hieny są nieporównywalnie lepiej wyposażone przez naturę. To, co nam pozwoliło stać na szczycie szczebla ewolucji, to właśnie możliwość kooperacji w dużych grupach i wymyślania sobie różnych form więzienia - na przykład wymyślanie konstruktu "państwa", w który uwierzą wszyscy zainteresowani. Nie ma kooperacji bez podporządkowania wspólnej idei, nie ma podporządkowania bez ograniczeń dla naszej wolności, w tym takich ograniczeń, które nam się nie podobają. Albo nawet takich, które nam niespecjalnie służą - w sensie naszemu prywatnemu interesowi.

Zniewolenie to nie zawsze coś złego. Podporządkowanie prawu też ogranicza naszą wolność, ale oprócz tego daje nam pewną ochronę.
Niestety słowo "wolność" nie istnieje, jesteśmy od dawna zniewoleni bo nie umiemy sobie poradzić bez wielu rzeczy ( a to też forma niewolnictwa) Ale to nie o tym temat, bez względu na to, co kto myśli sama IDEA pobierania organów jest wg. mnie słuszna i właściwa. Jeżeli można kogoś uratować, to nie widzę większego i głębszego powodu żeby tego nie robić. Smutne że nie którzy, uważają że to ich więc zabiorą ze sobą. Trzeba patrzeć obiektywnie, i postawić się w dwóch płaszczyznach. Osoby która oddaje i osoby która potrzebuje. My poruszamy się tu w sferze organów wewnętrznych, których nikt nie widzi. Pomyślcie ile odwagi kosztowało oddanie twarzy syna, tak jak zrobiła to ostatnimi czasy pewna kobieta. Gdyby ona wyszła z takiego założenia, że przecież to były organy jej syna, to dziś nie żyło by 7 osób a tak żyją i to jest piękne - po prostu, piękne.
wrotki, próba "bycia wolnym" to mrzonki. Wybieramy tylko różne formy zniewolenia - będąc chwilowo w takim momencie historycznym, że mamy możliwość wybierać pomiędzy stosunkowo wieloma opcjami. To i tak dużo, bo nie zawsze tak musi być - jeszcze trochę ponad dwie dekady temu nawet byś nie mógł się przeprowadzić do - powiedzmy - Stanów Zjednoczonych, chyba że byś donosił.
wróć do chińskiego Mistrza, bo sprzedałaś teraz rozum dla przekory i gwałcisz pojęcia.
wolnośc to nie mrzonka, wolnośc to idea.
czy fakt, że ludzie od zawsze kradną, powoduje że idea własności jest bez sensu? czy Judasz zabił lojalnosc?
fundamentem cywilizacji nie jest zniewolenie, fundamentem cywilizacji są zasady i pojęcia:wolność, odpowiedzialnośc, sprawiedliwośc, wstyd, lojalnosc, honor i inne takie, których znaczenie jest systematycznie relatywizowane i zacierane przez "sprawujących rządy dusz"
..."my nie niszczymy naszych wrogów, my ich zmieniamy" 😤
Niestety słowo "wolność" nie istnieje,

hmmm, to co wstawiłaś w cudzysłów?
wrotki, fakt, że ludzie kradną jest oparty na wcześniejszych założeniach, że mamy prawa własności i że te prawa własności powinny być respektowane. Nie twierdzę, że idea własności jest bezsensowna. Napisałam coś dokładnie przeciwnego - tworzenie takich idei jest nam potrzebne do tworzenia zorganizowanych społeczeństw złożonych z wielu ludzi, a tylko w granicach takich struktur mamy przewagę nad całą resztą zwierząt.

Próbuje przekazać coś innego - że dążenie do jakiejś absolutnej wolności gdzie państwo nam się nie wtrąca w życie to mrzonka, bo wolność to abstrakcyjne pojęcie, które nie istnieje w rzeczywistości. Istnieje w naszych opowieściach, czy marzeniach. W rzeczywistości jeśli mamy szczęscie, to możemy sobie wybrać pomiędzy różnymi typami zniewolenia. Jeśli tego szczęścia nie mamy, to staramy się żyć w tym, co nam dano.

Mówię o tym w kontekście tego wątku dlatego, że transplantologia to jedna z takich dziedzin, gdzie dobro ogółu może być w konflikcie z tym, co nam się wydaje najlepszym wyjściem, gdybyśmy dążyli do maksymalnej ekspansji naszej wolności. Bo co to za decydowanie o moich organach wbrew mojej (domniemanej - co ważne!) woli, czy też woli moich bliskich? W tym wypadku też uważam, że dodatkowo takie prawo jest po prostu racjonalne, z przyczyn które wyłuszczyłam powyżej.

Oczywiście, że potrzebne są zasady, na takich zasadach stoi nasze społeczeństwo - dlatego ważne jest, by upewnić się, że dana osoba naprawdę nie żyje, zanim się jej coś wytnie. Całkowicie się z tym zgadzam. Tylko że ustanawianie zasad nieodłącznie prowadzi do ograniczania naszego zakresu wolnych wyborów.
Wracajac do pierwotnego tematu tego watku.. przerazajace to.. Musze sparwdzic jak to wyglada tu gdzie mieszkam, ale na kazdy wyjazd do Polski bede uzbrojona w pisma nie wyrazajace zgody na pobranie moich narzadow.
Hamer, czytaj ze zrozumieniem. Po 3 godzinach od odłączenia takiej osoby sprawdza się, czy pojawiły się jakieś funkcje życiowe. Co to ma z dobijaniem?
Całkiem wiele 🙁
Hamer, nie wiem czy wiesz, co to jest śmierć pnia mózgu, bo z tego co piszesz to chyba nie. Głównie chodzi o ośrodek oddychania, czyli jak taką osobę odłączysz od respiratora to nie potrafi już sama oddychać = umiera. Wiem, że jesteś w żałobie po stracie koleżanki, ale akurat tego nagiąć się nie da, spójrzmy na to trzeźwo. Tego medycyna jeszcze nie potrafi naprawić i właśnie po to jest stworzone to kryterium, żeby szpitale nie były przechowalnią ludzi sztucznie podtrzymywanych przy życiu ( bo tak było po wynalezieniu respiratora, a przed ustaleniem kryterium śmierci pnia mózgu).

Wielu anestezjologów podaje środki znieczulające tak "na wszelki wypadek", bo tak naprawdę nie wiadomo czy taka osoba rzeczywiście nic nie czuje. 

A jeszcze tak a propos, wasze kartki w portfelu, butach i staniku,  że się nie zgadzacie/zgadzacie nic nie znaczą wg prawa. Jeśli nie chcecie, żeby wam pobierali organy musicie się zgłosić do Centralnego Rejestru Sprzeciwów w Poltransplancie, inaczej obowiązuje zgoda domniemana.
Nadal nikt mi nie wyjaśnił, dlaczego mamy  to  10 min ? To chcę wiedzieć.  W jakim celu, z 3, zrobiono w Polsce 10 ? Nie satysfakcjonuje mnie odpowiedź ,, bo tak ustalono" . Czym się kieruje jedna i druga władza medyczna, dając instrukcje 3, a u nas 10 ? To mnie nurtuje od samego początku. Jaki był cel modyfikacji przepisu obowiązującego w Polsce ?. Przecież nie jesteśmy krajem przodującym w ilości transplantacji. Nie mamy tylu lat doświadczeń. Zweryfikowanych przypadków. Biorąc pod uwagę ilość danych, to sam stan Texas daje ich więcej niż Polska, bo jest od niej jakby ciut większy.  👀
Pewnie takie 10 minut zamiast bezpeicznych 3 mocno ulatwia sprawe :-( Zostaja tylko ci ktorzy szczesliwie dali rade, ci za ktorymi stal ktos mocny i jakas garstka szczesliwcow ktorzy umkneli uwadze.. :-(
edit zeby nie bylo, ze wszyscy w bialych kitlach.. wiec jeszcze grupka tych co mieli szczescie trafic na Lekarza
A jestem zdziwiona, ze nikt sie nie  zburzyl, nie podjal zapytania dlaczego te mordercze 10 minut zamiast 3 - a statystycznie kazdy z nas ma szanse na poddanie procedurze 10 minut( ja w Irlandii mam 3 uff) - to nawet tu padlo, ze taka ustawa.. Nikt sie nie zjerzyl, dyskusja podryfowala w jakze ciekawe rejony, ale tytulowy  problem wydaje sie jednak duzo bardzie istotny niz te wszystkie mile dygresje..
Jeśli się nie zgadzacie na pobranie narządów, to nie karteczki (bo one niestety mogą spłonąć, akurat może ich przy was nie być) tylko przede wszystkim - http://www.poltransplant.org.pl/crs1.html , a 2 - powiedzieć rodzinie 😉

Ja jestem za oddawaniem narządów, nie chcę, żeby gniły w ziemi, jeśli mogą komuś pomóc, uratować i dać nowe życie. Noszę przy sobie oświadczenie woli, czasem mam koszulkę "dawca.pl", mam opaskę dawcy, tatuaż też planuję 😉 Moja rodzina wie o tym i chociaż się ze mną nie zgadzają, to myślę, że moje zdanie uszanują.
Warto poczytać kilka historii osób, które miały przeszczep i żyją dzięki niemu - https://www.dawca.pl/klub-dawcy/historie , mi dały dużo do myślenia.
Bardzo często sprzeciw jest spowodowany niewiedzą na ten temat, ludzie często uważają, że np. ich ciało po wyjęciu organów nie zostanie zszyte i do grobu schowają go z rozciętym brzuchem.
Kiedyś moje zdjęcie w koszulce dawcy pojawiło się na stronie FB "dawca.pl" - ktoś napisał, że pokazywanie się w miejscach publicznych w takiej koszulce to jak by chodzić z napisem "weź moje narządy TERAZ" i nie wiem czym spowodowane jest takie podejście. Czy naprawdę lekarze każdego uważają jako dawcę organów i go nie ratują nawet? Czy po prostu ludzie (rodziny najczęściej) nie rozumieją, że jeśli nastąpiła śmierć mózgu, to człowiek już się nie obudzi?
O np. ten filmik -
- jeśli nastąpiła śmierć mózgu, to jak oni chcą go wybudzić? Czy lekarz już nie może spytać się o pobranie narządów, bo od razu będzie uznane to jako "nie chcą go ratować, bo wolą mu zabrać narządy"? Ja bym hm.. nie wiem jak to określić dobrze, ale myślę, że lekarze i tak zachowują szacunek do rodziny, do zmarłej osoby, że pytają się rodziny o pobranie narządów i szanują ich zdanie, bo teoretycznie, jeśli zmarła osoba nie wyraziła sprzeciwu, to mogą narządy zabrać bez pytania się rodziny o zdanie.
W jakim celu, z 3, zrobiono w Polsce 10 ? Nie satysfakcjonuje mnie odpowiedź ,, bo tak ustalono" . Czym się kieruje jedna i druga władza medyczna, dając instrukcje 3, a u nas 10 ? To mnie nurtuje od samego początku. Jaki był cel modyfikacji przepisu obowiązującego w Polsce ?.

Może chodzi o to, by wydłużyć maksymalnie czas wysycania się krwi dwutlenkiem węgla aby wywołać ewentualne reakcje kompensujące organizmu?

 
Zonk, ja oprócz info, że się nie zgadzam mam też informację, że znajduję się w bazie sprzeciwów. To była pierwsza rzecz jaką zrobiłam po akcji z najbliższymi- wysłanie sprzeciwu na pobranie czegokolwiek ode mnie🙂 Mam w domu ksero tego zgłoszenia w teczce najważniejsze dokumenty🙂
było takie Państwo, które z ciał zmarłych odzyskiwało złoto,nazywalo się Generalna Gubernia  😤
i oczywiście ten proceder też miał dorobioną świetlistą ideologię!
zonk, amen.

Hamer, zadajesz pytania, na które nikt z nas odpowiedzi nie zna, bo nikt z nas tego nie ustalał. To tak, jakby zapytać, dlaczego za morderstwo jest dożywocie, a nie kara śmierci.
wrotki, coraz słabsze te porównania...
chciałam napisać długiego posta. Ale nie mam pojęcia jakim cudem brak możności swobodnego decydowania o własnym ciele nie jest dla Was bulwersujący  🙁 Nie umiem kompletnie tego zrozumieć, że ktoś decyduje o waszych narządach i ... zgadzacie się na to, nie widzicie w tym żadnego problemu, ba, widzicie plusy takiego "handlu organami" dokonywanego przez panstwo. Dla mnie to po prostu jest niepojęte. brzmi bardziej jak ... zbiorowy syndrom sztokholmski.

Strzyga, no widzisz, ja znam multum ludzi w okolicach 30stki, którzy nie są w "dobie internetu". Ba, którzy nie mają komputera! 90% domow w naszej wsi nie jest "online". Z resztą, mnie do głowy nawet nie przyszło, że ktokolwiek może decydować o mojej wątrobie, bo sam pomysł wydaje mi się skrajnie absurdalny, stąd też brak zainteresowania tematem, a wszystkim interesować się ... nie da.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się