Tak sobie czytam 🤔 Czy przypadkiem nie zalecacie ludziom, żeby oczekiwali ZA dużo? Perfekcjonizm w oczekiwaniach nie jest wcale taki dobry. Przykład: kamizelki ochronne dla dzieci. Może w dużym mieście, gdzie są rzesze klientów i wysokie ceny? Ale sory - kamizelka kosztuje 300+, a musi być kilka rozmiarów i po więcej niż jedna. Jak to ogarnąć? Przy cenie jazdy ok. 30 i kilku koniach? A wiecie, że ludzie regularnie pytają o... bryczesy??? Bo akurat mają tylko krótkie spodenki (sukienki) 🙂, a chcieliby pojeździć. W praktyce nie wyobrażam sobie pobytu na placu 6 h (2x po 3) bez możliwości napicia się czegoś, "przysiąścia" na chwilę, bez jakiegokolwiek kontaktu z kimś, kto ma do mnie jakąś sprawę. Nie mówię o długotrwałym plotkowaniu, czy siedzeniu nosem w smartfonie. Są też nawroty stępa/odpoczynku i wcale wtedy nie trzeba wytężonej uwagi instruktora. Uwagi - tak, ale takiej na maksa - niekoniecznie. Trzeba pamiętać, że instruktor najmocniej zasuwa "w przerwach" - przy każdej zmianie koni, choćby podopieczni już sprawnie siodłali. Nie wyobrażam też sobie ustawicznego "zdzierania gardła" do osób, które niedawno zeszły z lonży. Co to da, nieustanne poprawianie tego czy owego, jak czas na... zwyczajne nawyknięcie do jazdy musi też być? Instruktaż ma być w miarę: nie za mało, nie za dużo. Gdy w ogóle nie ma słowa o korekcie dosiadu, użycia pomocy - też jest źle.
Myślę, że najistotniejsza jest... widoczna troska. O klientów. O konie. I brak presji na ćwiczenia, gdy te na niższym poziomie jeszcze nie wychodzą (bezpieczeństwo).
A nikt mi nie odpowie na mojego posta z pytaniem co z koniem z kaszlem? 👀
Może ja. Jak pokasłuje a nie ma gorączki, nie chudnie, nie dusi się- to lekki spacer w dzień bez upału mu nie zaszkodzi. Postępowanie po powietrzu zamiast stania w stajni wśród ew. alergenów powinno mu wręcz pomagać. Na luźnej wodzy, żeby mógł się schylić i kaszlnąć. Bardzo lekki ruch. Ale to domysły. Musiałby lekarz, co konia prowadzi orzec na 100%.
Gaga no własnie sytuacja jest taka, że niezbyt mogę. Ale częściowo mi odpowiedziałaś, że jednak użytkowany koń MOŻE kaszleć. O to mi chodziło. Pozostaje mi nadzieja, że koń jest pod opieką weta. Bardzo Ci dziekuję za odpowiedź Taniu dziekuję. Chodzi o to, że ona szła na normalną lekcję w szkółce. Pod jakąś nastolatką i nawet jak stały przed lekcją to klacz kaszlała. Chciałam sie odezwać ale przecież ze mnie laik, co się nie zna. Jednak nie daje mi to spokoju, cąły czas o tym myślę Edit: dopisek
Gaga no własnie sytuacja jest taka, że niezbyt mogę. Ale częściowo mi odpowiedziałaś, że jednak użytkowany koń MOŻE kaszleć. O to mi chodziło. Pozostaje mi nadzieja, że koń jest pod opieką weta. Bardzo Ci dziekuję za odpowiedź
Nie użytkowany, ale dla jego dobra lekko poruszany. I nie może kaszleć tylko odkaszlnąć rzadko, zalegającą wydzielinę.
halo, przecież nikt nie mówił, że instruktor ma przez bite 6h siedzieć, się zdzierać i nie mieć prawa na picie, toaletę. Właśnie dlatego pisałam o atmosferze i "markotnych" pracownikach - jeżeli widzimy, że wszyscy pracownicy chodzą non stop z podkową na twarzy, to znaczy, że nie jest im tutaj zbyt dobrze. To, jak instruktor jest traktowany też jest niezmiernie istotne. Źle traktowany pracownik nigdy nie da z siebie 100%.
Jeśli chodzi o pożyczanie bryczesów - a czemu po prostu nie mieć na magazynie pary legginsów z rynku? Albo spodni od dresu? Z kamizelkami faktycznie trudno, ale z tego, co wiem, to nie są obowiązkowe, można ewentualnie ograniczyć do dzieci i skoków, no i na ebayu używane można kupić w cenie około 50 złotych:
Oczywiście, że nie ma tak być, że instruktor nie może nawet polecieć na siku 😉 czy się napić albo porozmawiać chwilę z rodzicem dziecka, czy z kimś z obsługi stajni. Chodzi mi o to, że instruktor jest dla jeźdźca, więc jeśli 3/4 jazdy spędza na robieniu czegoś innego niż uczenie to coś jest bardzo nie tak. Jak pracuję 8h w jakiejś pracy to przez 8h mam robić to, co do mnie należy, a nie plotkować, palić, udawać, że coś robię.
Bardzo uczulam wszystkich początkujących jeźdźców żeby unikali jak ognia takich instruktorów co to pół lekcji plotki, papieroski, telefony, smski (oczywiście, że jak mam ważny telefon to zdarza mi się odbierać na jeździe, ale wtedy doliczam ten czas rozmowy do jazdy, nawet jeśli to są 3 minuty, a jeździec wtedy stępuje, by uniknąć niebezpiecznych sytuacji) oraz takich, którzy każą jeździć przez godzinę w kółko po placu bez żadnych ćwiczeń, uwag (poza nieśmiertelnymi pięty w dół i plecy prosto) i porad, co dokładnie mamy robić ze swoim ciałem i z koniem.
Większość początkujących traktuje instruktora jak bożyszcze (chociaż owszem zdarzają się rozpieszczeni) i dopiero po czasie zauważa niedostatki w nauczaniu, lepiej od razu się przypatrzeć jak dany instruktor prowadzi zajęcia (przyjść w czasie zajęć popatrzeć, spytać czy można pooglądać) i nie narobić sobie złych nawyków przez leniwego instruktora, co to sobie wyrobił postawę "zrobić, a się nie narobić". Ja zawsze w przypadku nowych klientów wręcz zachęcam żeby chwilę zostali i przyjrzeli się, jak wygląda jazda z kimś innym, jaki mam styl nauczania, jak zachowuje się koń, na którym prowadzę zajęcia. To pozwala się oswoić z tematem i podjąć decyzję, czy dany instruktor i szkółka nam pasuje.
No, akurat znikać na siku w czasie jazdy to nie powinien 🙂 (licho czyha na takie sekundy bez opieki 🙁) Na atmosferę warto zwrócić uwagę. Żeby była pogodna, ale niezbyt "szalona". I grunt - grunt po którym chodzą konie jest bardzo ważny, nie to, że zaraz kwarc, czy foch, że kałuże po deszczu, ale są miejsca z takim "gruntem", że żaden koń bez uszczerbku na zdrowiu nie ma prawa po tym chodzić.
Halo racja 🙂 ja generalnie z placu podczas jazdy nie znikam choćby nie wiem co (nawet się napić), bardzo tego pilnuję, bo jednak w każdej chwili może coś się stać. Kiedyś byłam świadkiem takiej sytuacji, że instruktor poszedł po coś kawałek od maneżu, a w tym czasie spadło jeżdżące dziecko, to mi dało dużo do myślenia i od tamtego zdarzenia staram się nigdzie nie odchodzić. Tak samo w stajni podczas oporządzania mam oko na dzieciaki. Poza tym jazda trwa od pół godziny do godziny, potem przeważnie jest przerwa, więc wytrzymanie nawet tej godziny to niedługo. Podłoże na placu to ważna sprawa - jeśli jest kopny piach (naprawdę gruba warstwa) dla koni jest to niemal pewniak kontuzji... unikajmy także jeżdżenia po mega błocie, ryzyko poślizgu jest dość duże.
Podłoże na placu to ważna sprawa - jeśli jest kopny piach (naprawdę gruba warstwa) dla koni jest to niemal pewniak kontuzji... unikajmy także jeżdżenia po mega błocie, ryzyko poślizgu jest dość duże. matko z córką ... Nie wiem jak to ująć. Przecież osoba prowadząca szkółkę nawet jeśli ma w d*pie konie to ekonomicznego punktu widzenia opłaca się o nie dbać. Nawet jeśli ńie wzywa weterynarza to koń stojący w boksie nie zarabia - czyli czysta strata. Ale jeśli o tym piszecie to takie rzeczy mają jednak miejsce.... ale ja tego nie mogę pojąć. Z innej czasoprzestrzeni chyba jestem. W obcych stajniach zwracam uwagę na bezpieczeństwo czyli : instruktor jest na miejscu cały czas i uważnie obserwuje co się dzieje i w stajńi i na lekcji. Nie daje się terroryzować rodzicom. Konie nie są wychudzone i poobcierane. Kulawy koń nie ma prawa chodzić pod siodłem.
A można by było zmienić tytuł na "pierwsza wizyta w nowej stajni"? Bo rady byłyby przydatne nie tylko na obozy, ale i w życiu codziennym, np. w trakcie szukania nowego hotelu dla konia, szkółki dla dziecka - na jakie szczegoliki zwracać uwagę, aby później się nie "sparzyć" 😉