Forum towarzyskie »

Miasta w Polsce i na Świecie - nasze ulubione i znienawidzone

Z Hiszpańskich miast kocham i wielbię Madryt. Metropolia z miliardem ludzi, ale świetnie zorganizowana. Transport fantastyczny, metro czyste a i poruszanie się nim banalnie proste. A i autem nie ma tragedii. Ludzie fantastyczni, pomocni i uprzejmi, południowa mentalność mną zawładnęła  😉 Bardzo zadbane miasto. Jedyne, w którym naprawdę czuję się bezpiecznie(choć to może złudne). Mający wielki wachlarz kulturalno-artystyczny. Mega klimatyczne!


Mimo że byłam tam zaledwie tydzien to Madryt rónież wpłynął na mnie bardzo pozytywnie. Jak nienawidzę większych miast tak tam... czułam się bardzo ale to bardzo bezpiecznie.
Pomimo tego ze Hiszpanie mają problem z angielskim, to człowiek spokojnie się porozumiewał  i był zrozumiany  😉
Madryt jest przepiękny w każdym calu. PKP, PKS, Muzea, Place, drogi,  wszędzie jest  bardzo przyjaźnie a sami ludzie bardzo wyluzowani.


Kraków męczący, rozkopany, zasmogowany, ale za to jaki bywa piękny.
Musze sie przyznac, ze tez palam niczym nieuzasadniona miloscia do Warszawy. Oj wiele bym dala, zeby moc sie tam przeprowadzic na stale. Niestety z roznych wzgledow nie jest to mozliwe 🙁

Lubie rowniez moje Kassel za mnostwo zieleni i parkow. Moje wsiowe obrzeza to juz w ogole! Lubie, ze mam na miejscu wszystko, co potrzeba, a dotarcie z przedmiesci do centrum nie zajmuje mi dluzej niz 30 min samochodem nawet przy duzym ruchu.A jeszcze bardziej lubie to, ze miasto lezy w samym srodku Niemiec i do mojego ex domu mam zaledwie 4,5 h jazdy autem. Tyle samo nad morze, do Holandii i w wiele innych miejsc. Mimo wszystko, to nie Warszawa  😎
ja zauważyłam, że wiele zależy od ludzi - jak się w danym mieście trafi na swoją ekipę - swoich ludzi to i życie wydaje się lepsze….

W Warszawie mieszkałam na Saskiej Kępie - to faza pierwsza, trafiłam tam w grudniu, tragedia, ciemni, zimno, nikogo nie znałam, praca-dom, fatalnie, to były czasy gdzie jedyną np. galerią była Galeria Mokotów  😉

kolejne podejście miałam w Warszawie - mieszkając w Wilanowie - i wspominam to średnio - z jednego powodu - stworzył się matrix - z zamkniętego garażu, z zamkniętego osiedla wyjeżdżałam w zamkniętym samochodzie do zamkniętego garażu w zamkniętym biurze…. po pół roku czułam się jak w klatce i wyprowadziłam się do Grodziska Mazowieckiego….

życie tu wspominam rewelacyjnie, blisko stajnia, blisko fajni ludzie… życie leniwe i zwolnione, lubię Grodzisk Mazowiecki - to były czasy gdy był jeszcze zapyziały - ostatnio go nie poznałam  😲, dużo nowego…

Później Kraków - co po Warszawskim zgiełku było mega rewelacją. Spokój, leniwie, sielanka. Rewelacyjna ekipa ludzi. Ciągłe wypady zarówno do miasta jak i zwiedzanie podmiejskich atrakcji.
Lubie Kraków - ale nie "turystyczny" ale właśnie "mieszkańcowy"
[quote author=infantil link=topic=95259.msg2118924#msg2118924 date=1402824970]
Natomiast poznańska mentalność mi nie leży.


Rozwiniesz?  😉
[/quote]

Nigdy w Poznaniu nie mieszkalam, bylam dwa razy tylko. Ale mam bardzo wielu znajomych z Poznania i wszyscy sa niesamowicie skapi. I to doslownie w kazdej dziedzinie, nawet jezeli chodzi o groszowe sprawy. W taki wrecz żałosny sposob. I nie probuja sie z tym kryc- otwarcie mowia "sory ale wiesz, poznanska mentalnosc".
Nie wiem czy to jest zasada, czy tylko tak pechowo trafiam, ale przez nich (to nie jest jedna czy dwie osoby) mam wlasnie taki poglad na poznaniakow.
mnie mija wlasnie 8 miesiecy mieszkania w Wiedniu i wiem bez cienia watpliwosci, ze kocham to miasto 😜 To jest rewelacyjnie uczucie isc gdziekolwiek i byc pod ciaglym wrazeniem 😁 tu jest tyle cudownych miejsc, zakamarków, parków, budynków, nawet tych nie na glownym widoku w centrum, ale gdzies ukrytych, dla mieszkanców... Pozostaje w stanie permanentego zachwytu 😉 Do tego zaczal sie najlepszy sezon w miescie, cieplo, pieknie, imprezy nad dunajem, w centrum i na lonie natury, piekni, interesujacy ludzie na ulicach.. tylko lepiej scislego centrum unikac w weekendy, bo za duzo turystów..
No i do Schonbrunn na razie sie nie zblizam, chociaz to 50 metrów od mojego mieszaknia, musze biegac gdzie indziej, bo tam wycieczka na wycieczke wycieczke pogania 😉
kamkaz, jak będę w okolicy to wpadnę w odwiedziny 😉 Nawet ostatnio przy locie męża do Chicago zastanawiałam się nad wycieczką ale zrezygnowałam (trochę ze strachu, ponieważ musiałabym tam się przez cały tydzień sama włóczyć). Jakoś w Europie mniej się boję.
Za wycieczkę do centrum to ja z góry podziękuję. Fotograficznie kusi niesamowicie ale chyba bym musiała chłopaków z GROMu zatrudnić do ochrony 😉
wendetta zdradzisz, dlaczego przeniosłaś się do Wiednia? Skąd taki pomysł? Studiujesz tam/dostałaś pracę itp?  :kwiatek:
Smarcik, spodobalo mi sie tutaj bardzo (odwiedzialam miasto przelotem w zeszlym roku latem), stwierdzilam, ze miloby bylo tu zamieszkac. Wiec szybciutko znalazlam prace, pozamykalam sprawy w polsce, dogadalam sie z szefem w PL o krótszy okres wypowiedzenia, zapakowalam koty i sie przeprowadzilam 😁
wendetta, super 👍

mnie zauroczył Rzym, ale na co dzień chyba przeszkadzałby mi tłum turystów
generalnie do życia potrzebuję przestrzeni i ciszy co kłóci się z zamieszkaniem w dużym mieście
wendetta super! Bardzo mi się podoba Twoje podejście  😜
Mieszkałam dość długo w Newmarket, czyli mieście koni, nie znoszę go  😤
Edyta, dzieki! Co do Rzymu to ja sie tam wybieram juz od kilku lat... Ale w sumie dobrze chyba, ze na razie dotrzec nie moge, bo cos czuje, ze by mi sie za bardzo spodobalo 😉 Od lat gdzies tam moim ukrytym marzeniem/ celem jest mieszkac w IT. Jezyk znam, ale ponoc na razie z praca kiepsko ze wzgledu na sytuacje ekonomiczna kraju...
A swoja droga- ja zyje w takim rozdwojeniu. Z jeden strony jestem zakochana w duzych miastach, a z drugiej ciagnie mnie na totalna wies...

Smarcik, 😁 I jestem pewna, ze to nie ostatnie takie moje posuniecie w zyciu. Wieden jest cudowny, ale chcialabym pomieszkac jeszcze w innych czesciach europy/ swiata.
Kiedyś znalazłam się w Wiedniu, będąc na bardzo ostrym wirażu życiowym. I to miasto mnie tak jakoś "przytuliło". Pomogło przetrwać. I zawsze będę je dobrze wspominać.  :kwiatek:
Taniu, no bo Wieden jest jakis taki... uroczny na swój sposób, prawda? Ja to nazywam dobra energia (w przynajmniej kompatybilna ze mna). I mnie osobiscie wydaje sie bardzo przyjazny, mimo wielu zlych opini krazacych na temat Austriaków, a Wiedenczyków to juz w ogole.

Bylam w wielu pieknych miejscach w Europie, ale nigdzie nie mialam takiego strzalu "tak, to jest moje miejsce, tu chce mieszkac". Nigdy mi do glowy jakos na powaznie wyprowadzka z Polski.
Ale mialam tez to szczescie, ze nie musialam tu wyjechac ani za chlebem, ani za nikim, wiec mam to wieksze poczucie wolnosci, swobody i wlasnego wyboru. I to w sumie tez fajnie buduje jakas taka zyciowo pewnosc siebie. Chcialam to jestem, nie bede chciala to mnie tu nie bedzie, bez stojacego za tym dramatu.

Poza tym, super bezpieczne miasto w moim odczuciu.
Komunikacja miejska- bajka. 5 linii metra, pociag co 3 minuty. W weekend cala dobe. Autobusy, tramwaje z zegarkiem z reku. Odkad tu mieszkam raz tramwaj nie przyjechal (ale stal Pan z obslugi na przystanku i informowal), raz byla awaria lini metra, 15 minut postoju. Jesli mialabym wrócic do polskich standardów w tej kwestii to chyba bym sie zaplakala 😂

Edit. publiczna sluzba zdrowia- na fajnym poziomie, darmowa, bez specjalnych kolejek, na podstawie ubezpiecznia. Nosz kurde, jak stara baba gadam 😁
Tak. Wiedeń ma w sobie to coś. Praga piękna i wygodna, ale Wiedeń milszy.  :kwiatek:
Przemknęłam dzisiaj przez Warszawę. Spory plus, za poprawę płynności ruchu kołowego. Odnotowuję znaczny postęp, od czasu mojej ostatniej wizyty. 👍
Praga mi się podobała, prześliczna architektura - ale nie wiem, czy chciałabym tam mieszkac na stałe. Żeby tak wpaśc na tydzień, dwa - jak najbardziej, ale na dłużej to nie wiem, czy mi aż tak bardzo tam pasuje.

Za to bardzo mi się spodobał Zurich - bardzo w moim klimacie. Trochę nowoczesności, trochę klasyki, dookoła góry oraz jezioro, również sporo zieleni. Z chęcią bym tam zamieszkała, gdyby nie ta szwajcarska mentalnośc...

Zurich jest najfajniejszym miastem w jakim kiedykolwiek byłam. Czysto, kolorowo, pięknie, wszystko zadbane, przepiękna architektura, świetna komunikacja miejska, fantastyczne cmentarze, niezliczona ilość urokliwych miejsc.
Bardzo spokojne i urokliwe, ale też dużo fajnych inicjatyw się dzieje. Tylko ceny niebotycznie wysokie.

a no... ceny to chyba "urok" wiekszosci stolic i duzych miast :/
Praga mi się podobała, prześliczna architektura - ale nie wiem, czy chciałabym tam mieszkac na stałe. Żeby tak wpaśc na tydzień, dwa - jak najbardziej, ale na dłużej to nie wiem, czy mi aż tak bardzo tam pasuje.

Za to bardzo mi się spodobał Zurich - bardzo w moim klimacie. Trochę nowoczesności, trochę klasyki, dookoła góry oraz jezioro, również sporo zieleni. Z chęcią bym tam zamieszkała, gdyby nie ta szwajcarska mentalnośc...




w Pradze na Malastranie mogłabym mieszkać….
Ja pałam miłością do Szczecina i nie chciałabym nigdzie indziej mieszkać na stałe. Dla mnie jest idealne. Swego czasu bardzo byłam nastawiona na Poznań, bo też go uwielbiam, ale odkąd wyjechałam, to zatęskniłam za miastem rodzinnym i się przekonałam, że wyprowadzka na stałe nie wchodzi w grę.
Ja pałam miłością do Szczecina

No! Szczecin ma jakąś magię, szczególnie dla tych, którzy tu spędzali dzieciństwo i młodość.
zabeczka a po powrocie do Polski dowiedzieć się, że się minęłyśmy o dwa metry przy sklepie jeździeckim  😂
czyżby gazeta podczytywała ReVoltę ?  😁

Żadnego z tych miast nie znam
http://wyborcza.pl/1,87648,16161037,Dokad_uciekamy_z_metropolii__Oto_10_ladnych__czystych.html

Dziwny artykuł, Puławy to nie jest dobre miejsce do życia - wielkie kominy i wszechobecny dym. Chyba, że komuś to zupełnie nie przeszkadza  😉

Chyba faktycznie r-v jest czytywana przez media - dzisiaj w metrze wyświetliło się "mieszkańcy okolic Stadionu Narodowego skarżą się na hałas podczas OWF"  😁
Dla mnie w Polsce miasto=Warszawa. I nie piszę tego, żeby dokopać innym miastom. Po prostu urodzona, wychowana i całe życie żyjąca w Warszawie w innych tzw dużych miastach w PL duszę się. Za mało miejsca, nudno, cicho. Nie umiałabym przezprowadzić się do innego miasta w Polsce. Na wieś - może. Do innego miasta nigdy.

Ale Warszawa ma niejedno oblicze. Nigdy nie chciałabym mieszkać na Ursynowie, albo nowym Wilanowie. Praga (obie Pragi w sumie, poza Gocławiem :P), Muranów, Powiśle, Stary Mokotów, Żoliborz, Wawer - w tej dokładnie kolejności 😉 oo to już tak!

I kocham ten gwar na ulicach, ten pośpiech, nocne autobusy (bo każda przejażdżka może być kolejną przygodą), przyjezdnych i warszawiaków, Nowy Świat i Starą Pragę z imprezowiczami o świcie, schodki nad Wisłą wieczorami, gorące lipcowe południa przy palmie, kiedy życie wygląda jakby zamarło, a jednak toczy się w cieniu ogródków... Kocham święta, kiedy wszystkie słoje wyjeżdżają i mam swoje miasto na własność, kocham imprezy, festiwale, parady, śpiewających pijaczków pod onami i tą cudowną rumuńską kapelę, która chodzi po mieście i gra na instrumentach dętych takie kawałki, że zawsze wybebeszam portfel, przystaję i biję brawo. Kocham Kampus Główny UW i BUW, murale, praskie kluby, puby i kawiarenki, stary warsiaski akcent i mój najwspanialszy Grochów, gdzie ludzie są prawdziwi i nie dadzą skrzywdzić swojaka. Jest taki artysta, grochowianin 😉 Na murach wypisuje "Kocham Grochów, mówi mi sąsiad"


Jedyne miasto na świecie, które tak samo pokochałam, to Damaszek. Najdłużej bezustannie zamieszkane miasto na świecie. I to czuć było na każdym kroku. Tam życie tętniło z każdej cegły, każdego kamienia starożytnej drogi. Miasto, które nie śpi. Które w małych krętych uliczkach starego miasta kryje najwspanialsze skarby i najcudowniejszych, wyjątkowych ludzi. Kocham Damaszek obsesyjnie za wszystko, tak jak Pamuk kocha Stambuł. Za brud na ulicach na suku po targowym dniu, za morelowe cukierki sprzedawane przed Ramadanem i za koty ubrane w srebro wygrzewające się na kupieckich straganach. Za gorące wieczory na dachach, gdy o zachodzie słońca z każdej strony słychać było wołanie muezzina, za fajkę na każdym rogu, przy każdej możliwej okazji i bez. Ale nie ma po co pisać o tamtym Damaszku. Już nie istnieje... Śni mi się czasem, że chodzę po moim zniszczonym mieście. Szukam po gruzach mojego domu i próbuję odnaleźć drogę, którą zawsze do niego wracałam. A tam tylko pył i gruz... 🙁

Kujka, ile czasu spędziłaś w Damaszku?
Moim ukochanym miastem jest i będzie Gdańsk, a właściwie nawet całe Trójmiasto. Przepiękne, przyjazne, a przede wszystkim wolne. Będąc tam czuje się tą nieograniczoność świata i możliwości, pewnie z powodu morza. Do tego ludzie są mili, komunikacja miejska jest fajnie rozbudowana, a przede wszystkim - jest zielono! Zakochałam się w Gdańsku będąc w gimnazjum i tak mi zostało, bardzo chciałam iść tam na studia, ale różne zawirowania losu sprawiły, że wylądowałam w Warszawie.

Na początku stolica była dla mnie uosobieniem wszelkiego zła, głównie dlatego, że to nie był Gdańsk... Wkurzało mnie wszystko, ale z czasem, zaczęłam dostrzegać jej zalety. Teraz jest mi raczej obojętna, nazwałabym to sympatyczną tolerancją. Do wielu rzeczy się przyzwyczaiłam, wiele rzeczy polubiłam. O ile kiedyś było to dla mnie nie do pojęcia, tak teraz rozumiem co takiego osoby zakochane w Warszawie tutaj widzą. Ma ona swój urok, jeśli tylko spojrzy się dokładnie, a nie przez pryzmat stereotypów typu "korki, syf i szare bloki" - trzeba chyba do tego dojrzeć. Przepiękną dzielnicą jest Żoliborz, podobnie Muranów i stara część Bielan. Myślę jednak, że w ogólnym rozrachunku mogę przyznać, że stolica mnie, jako "słoja", pokonała.

A urodziłam się w Lublinie i tam spędziłam pierwsze 19 lat życia. Nigdy nie czułam się związana z tym miastem - nikt z moich bliskich stamtąd nie pochodzi, więc może dlatego. Wtedy jeszcze ciągnęło mnie do wielkich metropolii, a ten mój koniec świata traktowałam jako zło konieczne. "Jesteś z Lublina? Tam to już prawie po Ukraińsku mówią, nie?". Hitem było, jak mój kolega ze studiów zapytał, czy w Lublinie są na tyle wysokie budynki, żeby były w nich windy. Ale odkąd wyjechałam, zaczęłam za tą mieścinką tęsknić. Na pewno nie chciałabym wrócić tam na stałe, nie nie nie, ale jadę tam do domu, odpoczywam, nie spieszę się, wszystko jest takie znajome, spokojne i jakoś inaczej to już odbieram.

Z Polskich miast w tym momencie oprócz Trójmiasta mogłabym zamieszkać w Białymstoku, który jest mi bliski ze względu na pochodzenie mamy. Wielokulturowe, ciekawe miasto otoczone przepięknymi terenami Podlasia - miodzio!
Kujka, Taszkent i Buchara przed Tobą 🙂 podobne klimaty 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się