Forum towarzyskie »

Depresja.

Heh.... Zrobilam tak z ciekawosci, bo widze, ze mam jakis problem sama ze soba, no i kolejny raz uslyszalam "co sie z toba dzieje". Wyszlo 38?
Co mam o tym myslec ??
No, że są palanci, to na pewno. Ale nie uwierzę, by jakoś tłumnie mieli problemy z rozpoznaniem depresji. Obserwuję raczej odwrotne zjawisko. Nadmierną skłonność do przepisywania leków tam, gdzie można by się od nich powstrzymać.
Czasami zleca się farmakologię z prozaicznego powodu - niedostępności do psychologa posiadającego certyfikat do prowadzenia terapii. Jeśli NIE MA kto poprowadzić pacjenta w terapii, a trzeba człowiekowi pomóc, włącza się leki.
Moim zdaniem psychiatra + psycholog= największa skuteczność leczenia. ( bo psycholog zajmuje się nie tylko długoterminową terapią)
Nie no tłumnie to, nie, co prawda tak ogólem mówili troche dziwne rzeczy, ale z rozponawaniem choroby to mieli problem jednostkowo na dużą próbę. I problem z rozpoznaniem to też nie oznacza, ze zdania nie powiedzą o depresji, tylko np bazują na wiedzy sprzed 50 lat, itp. I jeden pan psychiatra powiedział np, że depresja końćzy sie po 8 wizytach, bo na tyle spotań NFZ daje kase...
co do leków to się zgadzam - bardzo przykre zjawisko, przepisuje sie ich za dużo. Ale to jest już związane z cała machiną przemysłu farmaceutycznego. I  brakiem współpracy miedzy psychologami i psychiatrami, albo tak jak mówisz, słabej dostępnosci dobrych, wykwalifikianych psychoterapeutów.
Ja w ogóle nalezę to tych osób, które nie sa zwolennikami leczenia farmakologicznego, poza przypadkami, gdzie innego wyjścia nie widać. Tzn uwazam, że czasem lek trzeba dać, ale jest masa przypadków gdzie nie trzeba, a sie go daje, bo jest to wygodniejsze rozwiązanie dla tego co go przepisuje. Albo jest tak, że owszem lek jest wskazany, ale bez prowadzenia równolegle terapii stosowanie go g.. daje.  Szczególnie w placówkach państwowych tak sie dzieje, bo w prywatnych jest trochę inaczej. Najpowszechniej ten problem dotyczy schozofrenii - są przypadki ludzi, którzy słysza głosy i których możnaby nauczyć z nimi zyć, natomiast sięga się od razu po leki, tak z zasady, które mają mase skutków ubocznych i wyłączają chorego z normalego fukncjonowania. A głosy podobno słyszy do 30% społeczeństwa - to dość sporo i nie wierze, ze każdy potrzebuje szpikowania lekami(choć też nie wierzę, że każdy nie potrzebuje 😉 ).
Taki ładny przykład nauczenia sie życia ze schizofrenią to John Nash('Piękny Umysł' pewnie każdy czytał albo oglądał), ale nie jest on przecież jakims wyjątkowym przypadkiem.
Branka- gdyby schizofrenia polegała TYLKO na słyszeniu głosów od czasu do czasu i do tego jeszcze takich, by można było nauczyć człowieka z nimi żyć. To nie tak !!
Schizofrenia to nie tylko problem "głosów"! To dużo, dużo więcej objawów. Bardzo przykrych nie tylko dla chorych ale i dla otoczenia.

To nieprawda że NFZ daje kasę na 8 spotkań ! 🙂 Bzdura lub żart.

Czasami przepisanie leku jest wygodniejsze nie dla psychiatry, ale dla pacjenta. 🙂
Oczywiscie, ze schizofrenia to dużo więcej. Ale mimo wszytsko są przypadki w których ludzie  z nią sa w stanie funkcjonowac bez leków. Ale nie kazdy przypadek, no i z ogromnym nakładem pracy terapeutycznej.
Natomaist jest spora pula osób, która słyszy głosy a nie ma innych objawów choroby psychiocznej - i co z nimi? Leczyć ich, nie leczyć? Bo to nie jest problem kilku osób w Polsce - zresztą w innych krajach jest tak samo, takich ludzi jest sporo - a przynajmniej sporo deklaruje to  w badaniach - co z takimi ludźmi? Moja babcia np słyszy kroki mojego dziadka codziennie wieczorem, a dziadek dawno nie żyje - poza tym jest zdrowa jak ryba jeśli chodzi o umysł, zreszta w ogóle na 85 lat ma wiele krzepy - ma schizofrenie? Powinna brać jakiś lek? Czy jest zdrowa? Słyszenie kroków dzadka nie przeszkadza jej w egzystencji. Natomiast jakby powiedziała to komus w swoim bloku? Na pewno by ja uznali za chora psychicznie.

Nie wiem jak z tym NFZ taka była odpowiedź jakiegos psychiatry - było to tez jakis czas temu, może kilka lat temu takie były u nas realia? albo pan psychiatra sie wkurzył a badacza i odpowiadał cokolwiek na złość:P
Omamy słuchowe są objawem nie tylko schizofrenii, ale i innych zaburzeń.
Czasami nie są to omamy słuchowe tylko tzw iluzje ( czyli występują na skutek bodźca, który jest nieprawidłowo rozpoznany. Np. szum w rurach rozpoznajesz jako kroki dziadka) Prawdziwe omamy słuchowe pojawiają się BEZ bodźca.
Czasami głosy słyszy się przed zasypianiem lub bezpośrednio po obudzeniu i nie uważa się ich za chorobowe, jeśli występują jako jedyny objaw.
Widzenie, słyszenie czy czucie niezwykłych zjawisk nie zawsze świadczy o doznawaniu omamów.

Schizofrenia schizofrenii nierówna. Głosy głosom nierówne.
NIE leczy się osób które powiedziały, ze kiedyś tam słyszały jakiś tam głos. 🙂 I zapewniam Cię, że żaden psychiatra raczej nie zleci w takim przypadku leków. ( co innego badania kliniczne)

I jeszcze- "Ale mimo wszytsko są przypadki w których ludzie  z nią sa w stanie funkcjonowac bez leków. Ale nie kazdy przypadek, no i z ogromnym nakładem pracy terapeutycznej."  Pytanie. Czy na małych dawkach leków neuroleptycznych nowej generacji nie funkcjonowali by dużo dużo lepiej ??  😉
No tak z leczeniem lekami i terapią jest tak, że trudno stwierdzić kiedy byłoby lepiej bo kazdy przypadek jest indywidualny i jednemu mogłby być lepiej tak, a innemu tak. Pozostaje ufać, że psychiatrzy podejma odpowiednie decyzje.

Co do Becka - przykładowo pytanie D testu:
To co robię sprawia mi przyjemność.
Nie cieszy mnie to co robię.
Nic mi teraz nie daje prawdziwego zadowolenia.
Nie potrafię przeżywać zadowolenia i przyjemności; wszystko mnie nuży

Ja np nie mam co tu zaznaczyć - bo mnie część rzeczy cieszy, a część nie - w teście nie ma takiej odpowiedzi. I co wtedy? Muszę udzielić takiej z jaką się nie zgadzam. TO jaki to jest obraz mojej psychiki? TO nie jedyne pytanie w którym mam takie wątpliwosci, jeszcze w Becku to nie mam tak dużo, ale sa takie testy w których w każdym pytaniu nie mogę się zgodzić co do odpowiedzi.

Albo tu:
Nie czuję się winnym ani wobec siebie, ani wobec innych.
Dość często miewam wyrzuty sumienia.
Często czuję, że zawiniłem.
Stale czuję się winnym.

Czemu nie ma odpowiedzi w rodzaju: czasami miewam wyrzuty sumienia? Czemu od razu jest częso i dośc często?
'czuję do siebie niechęć' i 'jestem z siebie nie zadolowony' to praktycznie to samo - podobnie, czemu nie ma że czasami jestem z siebie niezadowolony albo czegoś pokrewnego?

PS Przebrnęłam przez ten test, choć wiekszości odpowiedzi, które bym chciała zaznaczyć w teście nie ma(zapomniałam już jaki jest kretyński, dawno temu go robiłam :hihi🙂 i wyszło mi: "Wynik to : 22 punktów.
Jesteś w depresji. Twój stan wymaga spotkania się z psychiatrą. Wskazane jest rozpoczęcie farmakoterapii".
No i co, jakbym była zwykłym obywatelem tego kraju to bym juz siedziała przerażona. Tymczasem wiem, że 3/4 odpowiedzi w tym teście jest idiotycznych i zaznaczałam je na zasadzie -'dobra nie ma tego co bym chciała odpowiedzieć, to zaznacze cokolwiek". I na pewno nie jestem jedyną osoba, która to tk rozwiązuje - ale w momencie otrzymania wyniku człowiek o tym zapomina i przywiązuje duża wagę do tego - za dużą!
choć pomimo tej całej tyrady myśle, że jak komuś wyszedł naprawde duży wynik w tym teście to jednak o czyms świadczy i dla świętego spokoju mógłby udać się na poradę, szczególnie jeśli aktualnie czuje, że coś sie  z nim niedobrego dzieje.
kilka rzeczy:
1. Po przemyśleniu stwierdziłam, że przeciętny wynik w tym teście - dobrze o mnie świadczy  💃 Bo jaki myślący i refleksyjny człowiek przy zdrowych zmysłach i nie na "wspomagaczach" - byłby entuzjastycznie nastawiony do tego "najlepszego ze światów", hę?  😀iabeł:
2. Jednak bardzo wysoki wynik powinien zaalarmować "podsądnego" i skłonić do poszukania pomocy  🤔
3. Pewnie zauważyłyście w TV - następna ofiara depresji (bramkarz RFN)
4. Co do głosów: pamiętam , jak kumpela mi opowiadała, że całą szkołę średnią na wszystkich lekcjach (i nie tylko) kilka "niewidzialnych" osób do niej gadało. Jej wydawało się to zupełnie normalne i że wszyscy tak mają  🙄 Do psychiatry trafiła dopiero, gdy "odjechała" na dobre (zdaje się, że próbowała wyjść z klasy koniecznie zostawiając nogi w ławce).
Temat widzę, "ma wzięcie". Więc napiszę jak ja to widzę.
Wiele osób miewa dołki, wahania nastroju, gorsze dni. Często w związku z jakimiś przykrymi sytuacjami. Czasami taki stan trwa jakiś czas. I to NIE jest depresja. Kobiety miewają czasami skłonności do wyolbrzymiania swojego stanu psychicznego.
Osoby, które naprawdę mają depresję i wypełniają ten test, podchodzą do tego bardzo uczciwie i raczej ilość punktów, które zaznaczą zgadza się z tym, co widzi lekarz "z boku". Nie ma rozbieżności między tym co obserwujemy a tym co chory mówi o sobie.
Myślę, że skalę Becka rozwiązujecie w większości troszkę naciągając punktację. Może nawet nieświadomie. Bo nie wierzę, że tyle jest na forum osób z ciężkimi zaburzeniami depresyjnymi !!  😉 Mogę się oczywiście mylić, ale wydaje mi się to podejrzane. 🙂
Tak jak Branka pisała o swoich rozterkach. "Część rzeczy mnie cieszy, a część nie." Lub " Czasami miewam wyrzuty sumienia"- kurde...każdy zdrowy człowiek tak odpowie, więc moim zdaniem powinna zakreślić raczej odpowiedź pierwszą-0 punktów.
Gdybym dostała taki rozwiązany test do ręki i zobaczyłabym, że są pozaznaczane punkty, które mi "nie pasują" do chorego, po prostu dopytałabym, co pacjent miał na myśli. Czyli posadziłabym Brankę przed sobą i spytała, "co to znaczy, że czasami miewasz wyrzuty sumienia?" I jeśli Branka by powiedziała, że miała na myśli to, że nie pomaga chorej mamie w kuchni, albo w pracy podłożyła komuś świnię i teraz jej łyso, sprawa jest jasna. Odpowiedź 0.

Zdrowy rozsądek. Jeśli ktoś faktycznie rozwiązał test uczciwie, nie naginając, nie naciągając i wyszedł mu wysoki wynik- warto zwrócić się gdzieś po weryfikację i ewentualną pomoc.  🙂
Turinda ale co lepsze? Narobić szumu, "wykryć" u siebie depresję, przestraszyć się konsekwencji nieleczenia, zapłacić za wizytę u lekarza, dowiedzieć się, że wszystko jest ok? Czy też nie reagować na własne kiepskie stany? Wydaje mi się, że depresja jest na tyle "zepchnięta na margines" społecznie, jako coś złego, pomimo kampanii uświadamiających, że lepiej nawet wyolbrzymiać swoje stany psychiczne i poradzić się lekarza, nie wstydzić się, przełamać, niż żeby potem było jeszcze gorzej....
Sama piszesz, że lekarze nie traktują testów takich jak Becka sztywno, że dopytują, o co chodziło. I może się okazać, że nasza "depresja" to tylko kwestia wyolbrzymienia złego nastroju, a może sie okazać, że jest gorzej niż myśleliśmy :/ więc im bardziej temat jest "na chodzie" tym lepiej, według mnie.
tunrida;
[sup]Kobiety miewają czasami skłonności do wyolbrzymiania swojego stanu psychicznego.[/sup]
A ja uważam, że kobietom bardziej wolno społecznie sie do problemów przyznawac, mężczyżni tak samo mają problemy tylko rzadziej o tym mówią. Kobiecie wolno sie na sobie skupiać, pomarudzić, itp, facetowi nie - szczególnie w kulturach indywidualistycznych(a my do takiej powoli dązymy). I kobieta często powyolbrzymia swoje problemy, spanikuje ale jej to na dobre wyjdzie, bo jak siegnie po pomoc to sie okaże, że nic jej specjalnego nie jest i sie uspokoi i będzie życ dalej, a facet będzie w sobie dusił i dusił, aż sie udusi. Męzczyźni zgłaszają się do psychologów jak juz jest bardzo źle. Bo mężczyźnie nie wypada okazywać słabosci, jest to źle widziane. I choć mamy XXI wiek to stereotyp męskości wciąż obowiązuje. I potem jest tak, że większość samobójst popełniają faceci.


[sub]Osoby, które naprawdę mają depresję i wypełniają ten test, podchodzą do tego bardzo uczciwie i raczej ilość punktów, które zaznaczą zgadza się z tym, co widzi lekarz "z boku". Nie ma rozbieżności między tym co obserwujemy a tym co chory mówi o sobie.[/sub]
Tak może być ale nie musi. Człowiek często ma mylne pojęcie o tym jaki jest, szczególnie jak jest chory psychicznie. Oczywiście testy są tak ukłądane by to weryfikować, ale to wciąż tylko testy, mi kiedyś wyszło w jakims teście który uczciwie wypełniałam, że jestem bardzo ekstrawertyczna - tymczasem każdy kto mnie zna, wie że można mnie nazwać wszystkim ale ekstrawertykiem to na pewno nie.
Jeśli testy służą jako podstawa diagnozy to jeszcze ok, bo psycholog czy psychiatra będzie wałkował temat i sie dowie, co jakas osoba miała na myśli zaznaczając jakąs odpowiedź i czy to odbiega od jej aktualego stanu itp - ale jeśli wyniki testów mają służyć do oceny stanu psychicznego społeczeństwa to juz przydałoby się by odpowiedzi były lepiej zdefiniowane. By badany nie miał żadnych wątpliwości, że np przy pytaniu o odczuwanie winy nie chodzi o to czy sie czuło winnym podjedzenia ciasta ze stołu. Przęciętny człowiek z ulicy bardzo róznie potrafi zintepretować pytania... I potem się dowiadujemy że 60% społeczestwa ma depresje - takie rewelacje sie co jakis czas pojawiają i pojawiają się właśnie z różnych idiotycznych testów, w których zdrowm ludziom wychodzi, że mają depresję. Oczywiscie sa testy lepsze i gorsze, te lepsze, choć i do nich mam zastrzeżenia oddają stan pacjenta nieźle, ale wciąz do diagnozy i oceny stanu psychicznego ludzi uzywa sie testów nierzetelnych i nietrafnych. Przykładowo ostatnio na diagnozie psych. doktor nam pokazywała test z ok lat 40 którym psychologowie diagnozują obecnie w jednej z wrocławskiej poradni inteligencję dzieci. Na pytanie, ale jak to, czemu, sa nowe lepsze testy, to to w ogóle jest nieadekwatne - panie psycholog diagnozujące tym testem mówią, że dzięki niemu dzieci pozytywie wypadają,a  to dobrze im tak powiedzieć, że sa inteligentne 🙄 może i dobrze, żeby myślały o sobie pozytywnie, ale co to mówi o rzeczywistym poziomie inteligencji dziecka? Oczywiscie takie kwiatki to juz jednostkowe przypadki, ale zdarzaja się w branży.

PS Wiecie w ogóle, że psychologiem można sie mianować nie majac skończoych studiów? Na to trzeba uważac, są szkolenia organizowane pod przykrywką psychologii, robione przez ludzi kompletnie  wtym kierunku niewykształconych.
Polecam test Becka, stosowany przez psychologów i psychiatrów.
Doskonale wstępnie ocenia nasz stan:

http://www.cpp.info.pl/index.php?go=beck1




Ciekawa jestem od ilu punktów test rozpoznaje depresję 😀

teraz mam 1 punkt, ale pewnie kilka dni temu, jak lało i padało miałam ich więcej.

Dziwny test jak dla mnie- jak odpowiedzieć na proste pytanie pierwsze : nie jestem smutny ani przygnębiony
W danej godzinie nie jestem, ale byłam pewnie nie raz- czy to oznacza , że  często?  🤔
Miewam od czasu do czasu problemy z zasypianiem, choć akurat zbiega się to z pełnią księżyca- jak rzetelnie odpowiedzieć ?

Ale Branka rozwiała złudzenia związanie z wiarygodnością testów 🤣

Tak zresztą podejrzewałam 😉

Szepcik- masz rację. Oczywiście że lepiej się przejść i dowiedzieć się, że "powstrzymamy się z lekami" i "proponuję porozmawiać z psychologiem" 🙂
Guli-wypełniając taką skalę u psychiatry zawsze jest określony jaki przedział czasu oceniamy. Najczęściej chyba jest to ostatni miesiąc.

Branka- masz rację. To TYLKO testy. Powtarzam po raz trzeci- one są tylko POMOCNICZE. Skala Becka nie służy do diagnozowania depresji ! A już na pewno nie do badania populacji pod tym kątem!
Skala depresji Becka służy do oceny leczenia, zarówno podczas leczenia indywidualnego, jak i podczas badań klinicznych. Wyjaśnię to, bo chyba się nie rozumiemy. Lekarz rozpoznaje depresję. Pacjent sobie wypełnia skalę. Wychodzi mu dajmy na to 35 punktów. Zaczynamy leczyć. Jest poprawa. Po około 3 miesiącach dajemy pacjentowi skalę do wypełnienia i wychodzi 15 punktów. I to o to chodzi !!

Już bardziej przy diagnostyce pomocna jest skala Hamiltona, którą podlinkowałam wcześniej.

😂
Wyszło mi 23 punkty.  🤔wirek:
Testy testami. Każdy człowiek ma inną naturę. Ale jeśli coraz częściej słyszy się z boku "nie cieszysz się?". Ciągle muszę tłumaczyć, że "cieszę" ale nie umiem tego wyrazić emocjami. A wiem, że wcześniej zareagowałabym zupełnie inaczej. Gdyby ktoś 2 lata temu powiedział, że mam siedzieć w weekend w domu, to bym go wyśmiała. Teraz nawet nie myślę o tym żeby wystawić nos za drzwi. Przestałam wierzyć, że cś się poukłada i coraz częściej myślę o oddaniu konia.
Znam siebie i widzę zmiany. Co gorsza widzi też je rodzina i coraz częściej zadają pytania. Robiłam też test na okoliczności sprzyjające powstaniu depresji. Wyszło mi 79% na to, że takowa wystąpi.
Bo nie wierzę, że tyle jest na forum osób z ciężkimi zaburzeniami depresyjnymi !!  😉 Mogę się oczywiście mylić, ale wydaje mi się to podejrzane. 🙂

Na forum to niedużo - co to jest kilka/naście osób na kilka tysięcy zapisanych  😀iabeł:
Ale... w tym wątku to dziwić nie powinno. Człek normalny na hasło "depresja? u mnie?"  🤔wirek: tylko puknie się w czoło.
Obawiam się, że mnie punktację nabiły ze dwa, trzy pytania, na które właśnie odpowiedziałam uczciwie, a nie - jak w życiu - próbując robić dobrą minę do złej gry.
I w sensie poprawy - jest super  💃 gdy sobie siebie samą przypomnę - to bardzo blisko maksa by było.
A - nie do końca prawda, że sama sobie kiedyś pomogłam. Pomogło mi życie, a raczej...śmierć. Konfrontacja z nieuleczalnym cierpieniem, towarzyszenie walce do końca, choć bez szans. Dowiedziałam się przy okazji o sobie, że potrafię przetrwać to, czego bałam się najbardziej. To bardzo poprawia mniemanie o sobie. I w sumie - radość życia.
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53581,6731904.html wstrząsający artykuł o depresji u młodych ludzi.
dla mnie dodatkowo bardzo przygnębiający, bo bylam z Magdą w jednej klasie w LO...
Edytka- przeczytałam. To straszne i smutne. I może być nauczką dla lekarzy przed nadmierną rutyną w pracy.

Ale prawda jest taka, że jeśli człowiek nie ujawnia objawów chorobowych i sam nie chce pozwolić sobie pomóc, to ...ciężko pomóc.
Jeśli przyjęta była do oddziału z myślami samobójczymi, dostała w oddziale leki i po jakimś czasie przestała zgłaszać myśli samobójcze, zachowywała się w miarę normalnie ( nie jak osoba z ciężką depresją), ponadto jeśli miała rozpoznane zaburzenia osobowości a nie depresję jako chorobę podstawową, to.... niestety mogło się to wszystko tak skończyć. ( niestety  😕 )

W Polsce jest takie prawo, które mówi, że nie można osoby zatrzymywać w oddziale bez jej zgody. Jeśli osoba nie zagraża własnemu życiu ( a dziewczyna codziennie negowała myśli samobójcze, również matce nie zgłaszała myśli "S" podczas pobytu w oddzuiale i nie wykazywała tendencji samobójczych i jak rozumiem nie wykazywała objawów depresji - widocznie maskowała się) albo życiu lub zdrowiu innych osób, to nie można takiej osoby trzymać w oddziale bez jej zgody.
To wszystko jest bardzo trudne.  🙁

Poza tym..znacznie łatwiej leczy się czyste zaburzenia depresyjne ( bo pomagają leki) , niż zaburzenia osobowości ( z depresją jako czynnik dodatkowy). Leczenie zaburzeń osobowości to niestety nie leki, ale dłuuuugotrwała terapia i do tego nie zawsze skuteczna. 🙁
Współczuję rodzinie.
Wyszło mi 16 punktów w teście Becka. To chyba dużo?
Nic mi nie pomaga na depresję tak jak solarium i dłuższy urlop, ale na to drugie muszę jeszcze sporo poczekać :/
Nie znam się na w sumie, ale wydaje mi się, że kiedy człowiek postanowi o własnym końcu to już nikt nie jest w stanie go zatrzymać. Ci ludzie, którzy nie chcą się zabić a jedynie zademonstrować własne cierpienie mają nieudane próby. Jeśli ktoś chce się zbić, to może zmylić wszystkich dookoła.
W teście Becka wyszło mi 47 punktów. I co z tego.Do psychiatry/psychologa i tak nie pójdę, byłam kiedyś i wcale mi nie pomógł, ba-mylił nawet moje imię. Wie, pewnie trafiłam na kiepskiego, ale nie chcę ryzykować tego, że znowu otworzę się przed jakimś niekompetentnym idiotą.
Tak mi strasznie smuuuuuuutno i źle.
Kuźwa, trzyma mnie to już ho ho i jeszcze trochę.
Najchętniej spałabym 24h na dobę (gdyby nie to, że pasuje coś zjeść i zrobić w domu, to bym nie wstawała wcale...)
i ciągle chce mi się płakać.
Nic mnie nie cieszy.

Chyba poszukam sobie jakiegoś psychologa.
Powinnam?  🙁 😕
wistra, yyy ja bym na twoim miejscu poszła do rodzinnego albo psychiatry. Psycholog w depresji to jak dla mnie średnio.
Ja mam tak zle doswiadczenia z psychologami, ze gdybym teraz poszla - to tylko do poleconego przez kogos. Po ostatnim razie przed 3 sesja mialam ochote cos sobie albo komus zrobic. Po 2 spotkaniach pani wyszlo, ze cale zlo tego swiata to moja wina, ze wszystko co mi sie przytrafilo w zyciu to moja wina, ze jestem niezdatna, nieuzyteczna, oraz ze jestem i pozostane nikim. Niestety, pani psycholog - pomimo moich prosb, by tego nie robic - zaprosila na 3 wizyte mojego ojca, co skonczylo sie tym, ze wiecej juz tam nie poszlam.
Co prawda co do tego drugiego miala troche racji (no nie wszystko, ale powiedzmy czesc), ale sposob w jaki mi to wylozyla prawie mnie wykonczyl. Ksiazka - kompletnie nie psychologiczna - mi bardziej pomogla niz ona  🙄
z testu wyszlo mi 13 punktow, mysle, ze dosc normalnie jak na mnie. pewne rzeczy po prostu zostaja w tobie na zawsze.

Wistra, jesli to sie dluzej utrzymuje idz koniecznie do lekarza, ale poszukaj sobie jakiegos poleconego, bo jak Ci ktos namiesza w glowie to bedziesz miala jeszcze gorzej.
Kapri jakoś średnio chce mi się w to wierzyć - jesteś pewna, że byłaś u psychologa, a nie u jakiegoś pseudo terapeuty po trzymiesięcznym kursie?
bylam u dyplomowanej pani psycholog. chcesz strone i nazwisko na PW? to poszukam - na pewno gdzies to mam zapisane.
To podaj
Niestety tacy psychologowie się zdarzają i robią nie najciekawsze opinie o psychologach w ogóle. Z psychiatrami tez różnie bywa, rzeczywiście warto isć do kogoś poleconego - choć to też zależy przez kogo poleconego... Ja ma ten komfort, ze sie stykam z psychologami na codzień i ławiej byłoby mi znaleść kogoś kompetentnego, jakbym ich podpytała gdzie się udać.
Ale są teraz różne serwisy gdzie można znaleść wypowiedzi o konkretnych psychiatrach czy psychologach, jak jest kilka opinii, to już mozna coś wywnioskować.
wistra, Ty masz chyba problemy okołohormonalne? Może być tak, że to z ciała problemy? Nic konkretnego Ci nie doradzę, ale tak podejrzewam, że to może być sprawa do atakowania z różnych stron (jednocześnie?). Biologia jednak bardzo rządzi naszym życiem/nastrojem/energią itd. Mam choćby porównanie, jak zmieniam się w zależności czy tarczyca jest wyregulowana, czy nie domaga, jak różnie na różne pigułki antydzieciowe reagowałam (na jednych byłam dość płaczliwa - dopiero po zmianie zdałam sobie sprawę, że to było pod wpływem tabletek). Dbaj o siebie koniecznie i dobrze, że szukasz wsparcia, ale bierz pod uwagę różne przyczyny.
szepcik - poszlo PW
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się