tengusia, i jak się czujesz? :kwiatek: Piaffeczka, widać, że masz do tengusi szacunek, warto okazać to w słowie pisanym pamiętając o wielkiej literze w bezpośrednich zwrotach 😉
Czuje się dobrze 🙂 Dzisiaj byłam na kontroli w poradni. Pani doktor powiedziała ze widać różnicę, na plus oczywiście. Ostatnio widziała mnie miesiąc temu. Mam już przepisane zabiegi na lipiec.
Co do szacunku to bardzo milo mi się Was czyta. Ja jednak uważam ze szacunek należy się lekarzom i rehabilitantom z Sosnowca! To oni uratowali mi życie i postawili mnie na nogi 😉 Ja tylko korzystam z nowego życia 😉
bez nastawienia psychicznego i siły osoby leczonej lekarze nic by nie zdziałali.
lekarzom jak najbardziej należą się pochwały i szacunek, ale Tobie porównywalnie, jak nie więcej!
zaczęłam przeglądać wątek od niedawna. jestem pełna podziwu dla Twojej siły i woli walki. nie umniejszaj swojej własnej roli w tym całym leczeniu. :kwiatek:
bez nastawienia psychicznego i siły osoby leczonej lekarze nic by nie zdziałali.
Prawie miesiac bylam nie przytomna. Nie wiem dokladnie ile bo kazdy mowi cos innego a jakos nie wpadlam na to zeby zapytac lekarzy.
Piszesz o nastawieniu psychicznym. Owszem jest w tym duzo racji. W listopadzie, dokladnie 13 listopada przewiezli mnie na oddzial rehabilitacji. Bylam juz przytomna ale kontakt z rzeczywistoscia odzyskalam dopiero na przelomie listopada i grudnia. Tak naprawde nie wiele pamietam z tamtego okresu. Bedac na oddziale rehabilitacji mialam przypisanego lekarza i rehabilitanta. Tam bylo tak ze kazdy lekarz i rehabilitant mial przypisane dane sale. Tak jak wam pisalam nie wiele pamietam ale w przeblyskach pamietam jak rehabilitant sadzal mnie na lozku a ja nie bylam w stanie nawet siedziec samodzielnie. Potem bral mnie na takim specjalnym urzadzeniu, na plachcie specjalnej. Na sali cwiczen pionizowal mnie na stole pionizacyjnym a ja po 5 minutach mowilam ze mam dosc i chce wrocic na sale. Ja bylam wtedy strasznie tym zalamana a on przychodzil codziennie i wymagajac odemnie kazdego dnia coraz wiecej motywowal mnie. Mam do nich naprawde ogromny szacunek. To dzieki opiece medycznej jak i wsparciu pacjentow uwierzylam w to ze dam rade. Wypadek byl w pazdzierniku a ja dopiero w lutym uwierzylam ze dam rade.
Teraz jest juz ok. Pogodzilam sie z tym co sie stalo, a w szpitalu w Sosnowcu czuje sie jak u siebie w domu 🙂 To dzieki temu wypadkowi zrozumialam pewne sprawy.
niewątpliwie okres, kiedy nie byłaś przytomna, ani świadoma otaczającego Cię świata, był bardzo trudny dla lekarzy i rehabilitantów (o najbliższych nie wspomnę...) i ich ogromny wysiłek i wiedza pomogły doprowadzić Cię to takiego stanu, w którym i Ty sama podjęłaś walkę.
dlatego napisałam, że lekarzom jak najbardziej należą się pochwały i szacunek
jednak przy czytaniu Twojego poprzedniego posta odniosłam wrażenie, że chcesz całą chwałę oddać lekarzom, a z tym się nie zgodzę. 😉 bo potem pociągnęłaś to wszystko razem z nimi.
jesteś dziewczyno niesamowita. wielka. silna. chylę czoła, naprawdę. ale dajesz też pozytywnego kopa. że się da. że się uda. :kwiatek:
szczerze mówiąc wszystko co zawarte wyżej, Twoja historia, nieźle daje do myślenia. zaczęłam postrzegać jazdę inaczej, jako coś naprawdę niebezpiecznego i myślę, że będe bardziej ostrożna. a co do Cb to pozdrawiam gorąco i życzę powrotu do pełni zdrowia, trzymam kciuki i mocno wierzę, że jeszcze kiedyś wsiądziesz na ukochanego konia.♥
Na pierwszej wizycie lekarz mnie zapytal z czym mam problem, nad czym chce pracowac. Odpowiedzialam ze nad prawostronnym niedowladem bo chce jezdzic konno ... 😁
Czuje sie dobrze 🙂 chodze coraz lepiej, oko zaczelo sie bardziej otwierac choc jeszcze nie do konca 😉 widzenie dalej podwojne ale galka bardziej ruchoma 😉 mam nadzieje ze wzrok wroci do normy 🙂 jestem w trakcie zalatwiania sobie hipo, bo narazie zaden lekarz nie chce mi zgloszenia wypisac 🙂 to tyle z nowosci, ide na zabiegi 🙂
Misiek dobrze pisze 🙂 Czytam Twój wątek od poczatku i mocno Ci kubicuję 😅 Podziwiam Cie za siłę i walkę, naprawdę szacun!
I mam takie pytanie odnośnie 1% - przekazałam go z PIT, razem z moim Ł, na konto fundacji na Twoją rzecz. Czy te środki są Ci przekazywane? Mam nadzieję, że pytanie nie jest niestosowne, ale nie wiem jak to sie odbywa, a bardzo chciałam jakos pomóc 😡
Pieniadze z podatkow wplyna na konto fundacji do jesieni. Mam 3 lata na ich wykorzystanie. Formalnie wyglada to tak ze ja place, biore fakture, wysylam ja do fundacji a oni zwracaja pieniadze. Bardzo wam dziekuje za 1% :kwiatek: Poki co chce sobie dokupic masaze bo mam tutaj i fajne to jest. Na koncie fundacji sa juz pieniadze. Bylo tam pare darowizn i od mojego taty z zakladu pracy. Moj tata rok byl na emeryturze, od 3 lat nie zyje. Mimo to jego zaklad pracy przekazal mi 5 tys na leczenie. Moj zaklad pracy mi tyle nie przekazal, a przepracowalam tam 10 lat.