O ile gniada ma wszelkie wiaderka, zgodnie ze swoim zwyczajem, w tyłeczku (chyba, że wypełnione żarełkiem, to inna sprawa przecież!), o tyle młody ze swoją namiętnością do brania wszystkiego w zęby.. Zostawiłam NA CHWILĘ wiadro z wodą. Nawet nie na padoku bo za ogrodzeniem. Wracam, patrzę, a cielaczek stoi... z wiaderkiem w zębach 😵 Ale jak tu takiemu fluffiemu nie wybaczyć 🙄 Wgl to on tak ma, że wszystkiego musi posmakować, ale jak widzi wiaderka, to po prostu ma taką minę jakbym mu co najmniej worek marchewek podarowała 👀 Nawet mu dałam dwa pęknięte na padok, to biega z nimi, podrzuca je, wkłada w nie nogi. Ostatnio wlazł na górkę z tym wiaderkiem i tak stał z 5minut, po czym szalonym galopem ruszył na drugi koniec, po drodze wiadro wyrzucając i całkowicie tracąc nim zainteresowanie. 🤔
Natomiast teraz mamy panierkę i załamujemy ręce i nogi bo co z tym zrobić, to nie mam pojęcia. A niedługo koniowaty-łaciaty idzie do nowego domu. Trochę mi wstyd oddać takiego brudasa. 🙁