Jak się nie przypilnuję, to głowę ustawiam jak koń w zebraniu i równiutkim kłusikiem do domu. 😜 Z rowerem mam tak samo, z tym, że ja anglezowania unikam - za słabo wybija 😁
Jak chce zwolnić psa lub rower, to stosuję półparadę na zewnętrznej. Też wyobrażam sobie, że galopuję wzdłuż drogi, jak jadę autem. I galopuję razem z zawodnikami na kanapie lub przy jakimś dobrym filmie z końmi w tle (łapię się na tym, że bujam ciałem w rytm galopu)
Ja jak oglądam zawody jeździeckie w skokach, no przy odskoku konia w tv moja noga podnosi sie do góry. Dobrze, że za często nie puszczają w tv, bo bym sobie chyba zęby wybiła 😀
A wy też...smyracie łydką o nogi od stołu, krzesła? 😀 Ja jak galopowałem przez całe dzieciństwo to potem lekkie problemy z biodrem miałem, ale teraz galopuję lepiej i nie mam 😀 Aha, miałem problem z lewym kolanem, jak biegłem to...galopowałem na prawą nogę 😂 Chora noga nie bolała, a ja się szybko przemieszczałem 😀
A...i jeszcze jak jadę autokarem i patrzę przez okno z nudów i widzę pola, to ZAWSZE oczami wyobraźni widzę siebie jak galopuję wzdłuż autokaru. Patrzę które przeszkody omijam, które przeskakuję.
Widzę, że na prawdę każdy ma to samo 😀 Myślicie, że to jakaś nowa apokalipsa i się rozprzestrzenimy zarażając i zabijając świat? Taaak! Będziemy Panami świata i każdy będzie miał konia- oj, chyba się zagalopowałem za bardzo 😂 A smycz i inne sznurki trzymam jak wodze i mówię:"Prr Jack, zaangażuj zad w tym galopie" 😀 Po domu galopuję i... to też mi się zdarza robić w centrum miasta w biały dzień. Dobrze, że nie jestem rozpoznawalną osobą 🙇 😂
Ja, oglądając na youtube przejazdy ujeżdżeniowe, wczuwam się i razem z jeźdźcem stępuje, kłusuje i galopuje. Moje nogi też coś robią, ale brakuje im oparcia między sobą i zazwyczaj kończy się to obolałymi kostkami 😵
To ja może z innej paki, związane z moim kierunkiem studiów (biotechnologia 👀 ). Wczoraj śniegiem sypało, zimno jak diabli, a ja bez czapki. Idę ze znajomą i mówię "czuję, że zaraz zamarznie mi płyn mózgowo-rdzeniowy" 😵
Jeszcze czasem przechodząc za którymś mieszkańcem mojego domu dotykam go po plecach, żeby wiedział, gdzie jestem 🙂 I do psów mówię prr, jak chcę je uspokoić, ale nawet działa 🙂
Przejeżdżając przez dziurę na rowerze, przy wybiciu "wstaję" jak do kłusa anglezowanego, jak jadę jako plecak na motocyklu ściskam łydkami, gdy chcę szybciej 😀
I galopuję razem z zawodnikami na kanapie lub przy jakimś dobrym filmie z końmi w tle (łapię się na tym, że bujam ciałem w rytm galopu)
Jak ostatnio tak zrobiłam, to myślałam, że mój chłopak zaraz wyjdzie.. Jego mina - bezcenna. 😵
Edit: przepraszam, za podwójnego posta, ale nw jak usunąć tego pierwszego.. :x
Przejeżdżając przez dziurę na rowerze, przy wybiciu "wstaję" jak do kłusa anglezowanego, jak jadę jako plecak na motocyklu ściskam łydkami, gdy chcę szybciej duży uśmiech
ja też jak niosę siatki, to trzymam je jak wodze, inaczej nie potrafię... Idąc chodnikiem liczę foule do jakiejś przeszkody (patyk ,korzeń ) staram się, żeby najazd był dobry :P Jak słucham muzyki, to wyobrażam sobie jaki ruch mógłby zostać do niej wykonany na czworoboku....
Do dziś robię półsiad na rowerze i pięty w dół jadąc z górki, anglezowanie już sobie odpuściłam :P Trzymam smycz psa jak wodze, cmokam na kota, jak wzdycham to zdarza mi się 'po końsku' prychnąć, a jak patrzę na biegających ludzi to oceniam czy idą z palca czy od piętki :P
Ja potrafię klepnąć kogoś, albo nacisnąć na plecy i powiedzieć "przesuń się".
Ew. mój tata jest inwalidą, więc pomagam mu się ubrać, zakładam skarpetki i przejechałam mu kiedyś po nodze mówić "daj nogę", a później podsumowałam to "bardzo ładnie". Mina taty-niezastąpiona. 😀
Do dziś robię półsiad na rowerze i pięty w dół jadąc z górki, anglezowanie już sobie odpuściłam (...) a jak patrzę na biegających ludzi to oceniam czy idą z palca czy od piętki :P
ja nagminnie sprawdzam wszystkie nożne stworzenia w ruchu czy idą od piętki. Jeszcze do niedawna ledwo hamowałam się żeby zrobić mustang rolla na krawężnikach. Takie one kanciaste 😀
Wszystko rozumiem oprócz Nie tylko wam się miesza, ja też notorycznie mówię że muszę iść do weterynarza.... z sobą
Ale o co chodzi? Skąd ten nawyk? Tak, nie mam zbyt dużo styczności z końmi. Z góry dzięki :P Co do trzymania pasków czy smyczy to też jak wodze, w dzieciństwie koniorower - oczywiście, galopujący i skaczący koń wzdłuż drogi, bieganie galopem, mówienie do psa jak do konia... To mam :P
Ja gdy jestem zmęczona, albo znudzona prycham... 😵 Paskudny nawyk, ludzie patrzą się jak na idiotę np. w sklepie 😂 Oczywiście pięty w dół i półsiad na rowerze obowiązkowo. Do psów często mówię "prrr" lub "daj nogę" przy wszelakim zakładaniu puszorka itp.
[quote author=DeJotka link=topic=93764.msg1993690#msg1993690 date=1390858369] Do dziś robię półsiad na rowerze i pięty w dół jadąc z górki, anglezowanie już sobie odpuściłam (...) a jak patrzę na biegających ludzi to oceniam czy idą z palca czy od piętki :P
ja nagminnie sprawdzam wszystkie nożne stworzenia w ruchu czy idą od piętki. Jeszcze do niedawna ledwo hamowałam się żeby zrobić mustang rolla na krawężnikach. Takie one kanciaste 😀 [/quote]
Z tym, że ja nie mam zupełnie nic wspólnego ze sprawami kopytowymi, poza podczytywaniem wątku o naturalnej pielęgnacji na rv :P
Ooo, jaki super wątek, coś dla mnie 😀 Gdy jadę rowerem to robię półsiad lub anglezuję. Trzymam piętę w dole. Często jak jestem z koleżanką z naszymi psami na spacerze wołam: Patrz jaka piękna lotna! Oglądając zawody w skokach zawsze staram się skakać z zawodnikami, daję łydkę 😀 Skacząc z ziemi bez konia zawsze pilnuję aby najazd był na dobrą nogę (chociaż na lewą kiepsko wychodzi :P) Gdy pies nie chce biec, cmokam :P
ale chyba wszyscy (nie tylko koniarze) pochylają sie na rowerze do przodu, robią półsiad, wstają nad kałużami itp? jak sie nie pochylisz to fikniesz, jak nie wstaniesz - ciężej pedałować, jak wstaniesz - wieksza szansa na ochlapanie...
czy tylko tak mi sie wydaje bo ja koniarz od zawsze? :P
oczywiscie prycham, cmokam, mówi prrrr (takie specyficzne jakiego używam), ludzi klepie mowiąc "przejdź" no i wyobrażam sobie te galopy polami 😉
nawet w medycznym środowisku używam "końskich" nazw schorzeń i dolegliwości, polecam odruchowo konsko-ludzkie środki lub stajenne sposoby( w gronie znajomych raczej no i na błahe rzeczy). porównuje rózne rzeczy i stany do końskiego "świata"... (np na studiach zmuszona sytuacją do powiedzenia do personelu czegoś miłego o dzieciach na oddziale z maluchami (ja nie lubie, boje się, brzydze takich dzieci, ich odchodów i zapachu) jedyne co mile i fajne przyszlo mi do głowy "no...takei male fajne jak źrebaczki.." ale nei zrozumieli i sie oburzyli "jak można dizeci do jakiś koni porównać!" - dobrze, że nei do dali "śmierdzących" - bo już bym temat pociągnęła gdzie bardziej śmierdzi, bo nei wietrzone;/ ... znajomi wybuchli śmiechem i długo tłumaczyli, że jak ja cos do koni porównam to znaczy, że dobrze .....
a... i to pewnie też macie:
nie mogę oglądać filmów z końmi. bo widze podkowy u mustangów. przycinane grzywy, ze ten dobry uciekający galopuje zebranym (na siwym/ladnym), a ten z tyłu (osobne ujęcia) wyciągniętym ...(na ciemnym, chudym, brzydkim) wszelkie bzdury, błędy ..... itd.... z obrazami podobnie...
Ja tez jak jade autobusem/pociagiem kolo laki czy jakiejs otwartej przestrzeni to widze sie jak galopuje obok 😉 I uwaga uwaga, jako ze jezdze komunikacja miejska, jak tramwaj podjezdza mowie regularnie 'prrrrr prr" 😀
Już myślałam, że nie mam żadnych odchyłów. Az sobie przypomniałam co mnie naszło jakiś czas temu i trzyma. Otóż, gdy mąż się w życiu codziennym wyjątkowo dobrze spisze - okaże wyczucie na zakupach, wyręczy mnie, ekstra pieniążki przyniesie etc., to już wie: odchyli głowę na bok, żebym mogła płaską dłonią poklepać po szyi :loL mówiąc "dooobry"
[quote author=horse_art link=topic=93764.msg1993836#msg1993836 date=1390868211] ale chyba wszyscy (nie tylko koniarze) pochylają sie na rowerze do przodu, robią półsiad, wstają nad kałużami itp? jak sie nie pochylisz to fikniesz, jak nie wstaniesz - ciężej pedałować, jak wstaniesz - wieksza szansa na ochlapanie...
czy tylko tak mi sie wydaje bo ja koniarz od zawsze? :P [/quote]
Nie wydaje Ci się. 😉 Wystarczy popatrzeć na osoby jeżdżące na rowerach zawodowo - wyczynowych, kolarskich czy terenowych. To stety niestety nie jest wynik uzależnienia od jeździectwa. 😉
edit. co ja mówię, na zawodowców... nawet na dzieciaki 😉