Forum towarzyskie »

Projekt KONIOBUS

Masz coś przeciw pędzeniu bimbru..?

Nie mam. No, może kac, kiedy mi się zdarzyło to pić.  😉
Tylko nie pojmuję, dlaczego we własnym kraju, trzeba szukać miejsca na jakimś marginesie.
Ja popieram pomysł zrobienie tego koniobusa. Niech będzie. Niech sobie mają. Tylko [s]w tym[/s] zeszłym roku patrzyłam jak się młody przedsiębiorca odbija od muru UP. Od tych nadętych słów. I to mnie irytuje. W zestawieniu z mowami Ministrów, jak to my fundusze z UE sprawnie aspirujemy.
Nie wiem gdzie Ty ten bimber piłaś, ale po mojemu to trzeba się bardzo postarać, żeby zrobić gorszy niż sklepowa wódka! Normalnie, jak się wszystko robi jak należy, wychodzi dużo czystszy, smaczniejszy, mocniejszy - i żadnego kaca po nim nie ma. No chyba, że ze śliwek z pestkami! Ale to inna sprawa...
Nie wiem gdzie Ty ten bimber piłaś, ale po mojemu to trzeba się bardzo postarać, żeby zrobić gorszy niż sklepowa wódka! Normalnie, jak się wszystko robi jak należy, wychodzi dużo czystszy, smaczniejszy, mocniejszy - i żadnego kaca po nim nie ma. No chyba, że ze śliwek z pestkami! Ale to inna sprawa...

Ja ogólnie źle toleruję alkohol. Piłam różne. Głównie na wschodzie a tam raczej fachowcy pędzą. Ale nie o tym... przecież wiesz.
Indie? Kurczę. My nie Indie. Co to się dzieje?
Wiesz, tak zupełnie teoretycznie, to cały ten ich "crowdfunding" to jest dość tradycyjny, a nawet, powiedziałbym, "konserwatywno - zachowawczy" sposób gromadzenia kapitału.

Różni prymitywni z Polinezji tak właśnie robią: cała wioska się zbiera i młodemu małżeństwu chatę buduje, dżunglę karczuje pod pole, czy nową łódkę - dłubankę wydłubuje. A korzystający podejmuje ich posiłkiem, mniej lub bardziej wystawnym, zależnie od możliwości.

Amisze też tak robią. A trudno ich uznać za "nowoczesnych"..!

Więc, to jest w gruncie rzeczy odwołanie się do atawizmów, które mają prawo w każdym z nas tkwić. Tylko, kurcze - gdzie ta impreza na koniec roboty..?

A "starzy fachowcy" gówno wiedzą o pędzeniu bimbru. Najczęściej używają zwykłych, piekarniczych drożdży - a i aparaty mają samoróbki, z dość przypadkowych materiałów. Wpadnij kiedyś do nas, to zauważysz różnicę...
Wpadnę. Może zauważę. Ale tak czy inaczej, żal mi ludzi co wierzą takiej inicjatywie. Polak potrafi...pffff
Brzmi dumnie?
Zauważ, że i Re-volta CZASAMI zachowuje się jak taka właśnie "crowdfundingowa" społeczność. Tyle, że my to robimy jeszcze tradycyjniej niż tamci - bo u nas szanse na kasę czy pomoc ma ten, kogo znamy i kto jakoś swojej wiarygodności dowiedzie. A tam się to robi, jak rozumiem, anonimowo, szybko, na łapu capu. No taki "szybki numerek za parę dolców" (tfu!). I to, że próby zrobienia czegoś takiego na Re-volcie wywołują aż tak gwałtowną reakcję, jest całkowicie zrozumiałe i naturalne: bo czujemy się tak, jakby ktoś chciał nas w tym momencie w sposób bezczelny ograbić z rzeczy ważniejszej niż pieniądze - z poczucia wspólnoty...

Innymi słowy: drogi założycielu wątku - jeśli wciąż jeszcze go czytasz - nie ma sprawa! Re-volta chętnie pomoże. Ale musisz na to zasłużyć...
Wiesz... co innego jakaś społeczność z forum, co gada całymi dniami, a co innego "Polak potrafi".
Pewnie ja jestem zgorzkniała i nieufna, ale czuję, że owa strona czerpie z "tłumfunduje" kasę.
jkobus, on przecież odsypia Sylwester. Po bimbrze to nie taka łatwa sprawa dojśc do siebie 😉

A ja, jak widzę, że ktoś rzuca pseudo-angielskimi słowami (bo nie znam Anglika, który posługuje się takim słownictwem), żeby wyglądac profeszjonalnie, to na dzień dobry mam ochotę to odrzucic, ba, chcę rzucic czymś od ścianę, tak negatywne emocje wzbudza we mnie to zjawisko. Bardzo często akwizytorzy sprzedający odkurzacze od drzwi do drzwi używają tego chwytu, aby zadziałac na psychikę ludzi tak, aby bezmyślnie poddali się ich woli i kupili coś, czego tak naprawdę nie potrzebują. Takie ekspresowe pranie mózgu, a jednocześnie - robienie z ludzi idiotów.

A tak w ogóle zadziwia mnie, jakie słowa można wymyślic, aby ominąc słowo "żebranie". Bo "żebranie" to tak negatywnie się kojarzy, ale jak rzucimy "sponsoring", to już od razu inaczej. Ale zaraz, zaraz. Sponsoring od paru lat kojarzy się u nas również negatywnie... No, to niech będzie "crowdfunding". Tak profesjonalnie brzmi. Wiele Polaków nie zna angielskiego, to to będzie brzmiało tak międzynarodowo, tak majestatycznie...

tia...
No właśnie tak. Biedują. Mają pomysł. Grzebią w necie lub wysłuchali audycji w TOK Fm. I to ich popycha w kierunku "Polak Potrafi".
A na stronach UP aż się roi od "projektów". Tylko tam stoi MUR. Formalności. Przeszkód. Pań urzędniczek. Bo "nie dla psa kiełbasa".
A ja sobie pozwolę tak nie na temat: robert_smoldzino, czy to to Smołdzino przy jeziorze Gardno? Wielkim sentymentem je darzę.
Tak sobie pomyślałam - wiecie, co my zaraz uszłyszymy? Że my, Polacy, to zawsze jesteśmy tacy - niszczymy inicjatywy, podcinamy skrzydła, że jak ktoś chce coś stworzyc, zbudowac, to my to musimy zniszczyc i zmieszac ludzi z błotem, że zazdrośc... Jacy my okropni jesteśmy
Jasne. Bo mu nie możemy liczyć na państwo, tylko na datki. Pffff........
Tania - ale o jakiej pomocy państwa piszesz? Chyba nie finansowej? Bo jeśli to państwo powinno się zająć działalnością sponsora różnych większych i mniejszych biznesów, to tak czy siak przecież te pieniądze zostaną wyciągnięte z naszych kieszeni - tylko że wtedy pod przymusem, a w dodatku jeszcze kilkukrotnie uszczuplone przez aparat urzędniczy, zanim dotrą do "biznesmena".

Państwo najlepsze, co mogłoby zrobić, to przestać przeszkadzać i łupić ze wszystkiego, jak tylko może  😉
busch, o! I to jest całe sedno! Bo ludzie się nauczyli - państwo daje, ludzie (jak da im się jakiś odpowiedni impuls) też dają to po co mam się męczyc, skoro mogę miec gotowe? Tylko nikt nie rozszerza punktu widzenia, że jednak pieniądze nie rosną na drzewach, a państwo nie ma pod Sejmem żadnej fabryki pieniędzy, które służyłyby jako prezent, bo "ktoś ma pomysł i tak bardzo CHCE". Trzeba zmienic najpierw system, aby zmienic nastawienie ludzi. Bo na razie to wychowujemy takie sieroty życiowe a'la mewy z "Gdzie jest Nemo"

busch, bingo! z Unii pieniadze tez nie za darmo przeciez.
Tania, marudzisz, crowdfunding bo nie ma polskiego odpowiednika, polska potrafi bo pewnie mialo nawiazywac do inicjatyw typu kickstarter, widzialas jaki tam jest poziom? to nie koniobus, czy wycieczka do krakowa, tam sa naprawde duze rzeczy. Problem polega na tym, ze ludzie potrafia ale nie maja kapitalu. I to jest wlasnie atawistyczna, jak to ujal jkobus odpowiedz "ludu". Moim zdaniem w czasach kiedy monopol na innowacje maja tylko ci z gruba kasa, to jest wartosciowe zjawisko ktore chociaz w czesci moze zrownowazyc  ta niekorzystna sytuacje. A ze ktos czerpie z tego zysk dodatkowo? Jego prawo. Daje usluge to i pobiera za to oplate.

We wsi mojej babci byla sciepa na szkolenie babki do przyjmowania porodow. Wybrali dziewczyne co miala malo pola, wyksztalcili i mieli polozna.
Witam w Nowym Roku,
Sorki, że dopiero teraz ale z terenu dopiero wróciłem noworocznego.
Odpowiadając na pytanie tak Smołdzino nieopodal jeziora Gardno, jakby Cię sentyment tu przywiódł to zapraszam serdecznie (kontakt przez PW).

Cieszę się,  że społeczność RE-VOLTY wspiera się wzajemnie i życzę dalszych sukcesów na tym polu.

Pozwólcie, że my dalej będziemy robić to co robimy (w znakomitej większości za własne pieniądze we własnym czasie), bo jak napisałem lubimy to robić. I robić to będziemy metodami, które uważamy za słuszne...

Pozdrawiam noworocznie
robert
Tania - ale o jakiej pomocy państwa piszesz? (...)

Państwo najlepsze, co mogłoby zrobić, to przestać przeszkadzać i łupić ze wszystkiego, jak tylko może  😉

Dokładnie o tym, co i Ty. Państwo mnoży bariery. I wpycha kogoś młodego/z pomysłem w jakiś dziwny sposób zdobywania funduszy.
Lub wypycha za granicę a potem płacze, że się społeczeństwo starzeje. To mi się nie podoba.
Różni prymitywni z Polinezji tak właśnie robią: cała wioska się zbiera i młodemu małżeństwu chatę buduje, (...)
Amisze też tak robią. A trudno ich uznać za "nowoczesnych"..!


Ja w kwestii formalnej - w Polinezji czy u Amiszów wspólnota wspiera jednostkę. Istotą tego wsparcia jest przynależność do wspólnoty.
Istotą Crowcośtam jest zawłaszczenie mechanizmu i próba dorobienia wspólnoty ex post do pomysłu - nieraz dowolnego.
Istotą wspólnoty jest wyznawanie lub co najmniej uznawanie wspólnej aksjologii.

Ogólnie rozumiane jeździectwo nie jest aksjologią - podobnie, jak nie tworzy wspólnoty fakt, że grupa osób jest podłączona do Internetu.
Internet jedynie ułatwia znajdywanie się ludzi, których coś łączy.

Strudzony wędrowiec zawsze może liczyć na miejsce przy stole - ale wędrowiec, który przybył wczoraj, a dzisiaj mówi że jak cała wioska by się zrzuciła po symbolicznej złotówce na coś, czego większość jej mieszkańców nie ma i nigdy mieć nie będzie - to jest wysoce prawdopodobne, że zbierze się Rada Starszych i wędrowca albo przepędzi, albo zabije.
Wędrowiec musi zostać rozpoznany, zanim wspólnota wybuduje mu dom, albo da wóz na dalszą drogę 🙂
Nestor, w dzisiejszych czasach bywa, ze tak sie wlasnie rozpoznaje swojego: przez internet, gada on do rzeczy, zajmuje sie czyms, z czego byc moze skorzystam (robi gre, za ktora moze nie bede musial zabulic takiej kasy, jak za gre ktora odpala 98% zysku wydawcy) i ludzie sie tym jaraja. I placa.

Moj maz wlasnie dostal 10 dolarow jako dobrowolna dotacje, za narzedzie, ktore napisal do gry (takie ma dziwne hobby). Inna sprawa, ze gra w nia juz 8 lat wiec jest swoj ale tak naprawde pol internetu hula na takich dotacjach, o ile robi cos fajnego. Co do roli panstwa, ksiegowa bedzie musiala te 10 dolkow rozliczyc, a malzonek zaplacic podatek 😉

Tania, kazde najsprawniejsze nawet panstwo bedzie mnozylo bariery w porownaniu do takiego dziwnego sposobu finansowania  jak polakpotrafi.pl
(...)

Tania, kazde najsprawniejsze nawet panstwo bedzie mnozylo bariery w porownaniu do takiego dziwnego sposobu finansowania  jak polakpotrafi.pl

Wiesz... mnie chodzi o to, że w sumie na ten koniobus to nie potrzeba dużo pieniędzy. I świat by się nie zawalił, gdyby urząd pracy dał to w ramach funduszy na start firmy. Jednak miałam w tym roku okazję zerknąć jak "łatwo" coś uzyskać z UP i jak to on "wspiera i motywuje".
O to mi tylko chodzi. Żeby państwo nie gadało o pomocy nie traciło kasy na szumne kampanie o... pomaganiu, tylko pomogło. Albo przynajmniej nie przeszkadzało.
Tania, ale co to za firma ma być? Co mają robić, jak zarabiać? Jaki jest biznesplan? Bo po kij dawać kasę na firmę, która zaraz upadnie?
Tania, ale co to za firma ma być? Co mają robić, jak zarabiać? Jaki jest biznesplan? Bo po kij dawać kasę na firmę, która zaraz upadnie?

Nie wiem. Ja zrozumiałam, że to ma być firma przewozowa.  👀
A jak zaksięgujesz wpłatę w postaci siana od rolnika?
Zaksięgować to się da absolutnie wszystko. Natomiast ja nie odniosłem wrażenia, że mamy do czynienia z firmą. Panowie się dobrze bawią (zapewne), a swoje usługi lub sprzęt oferują za darmo lub za zwrot kosztów.

Co, tak na marginesie, jest zwykłym sku...yństwem, jak chodzi o rynek przywozu koni: po co płacić przewoźnikowi, skoro można pożyczyć przyczepę, albo i busa z kierowcą za darmo albo za samo paliwo - nieprawdaż..?
Wiecie co? Przeczytałam pierwszy post i pomyślałam - zajebiście. KonioBus. W pełni wyposażony w sprzęt wet, bedzie jeździł po całej Polsće, pomagał, leczył końie, wspierał robił pogadanki o karmieniu. Odwiedzi Skaryszew i inne miejsca.
Jak Mammobus. Zajfajna sprawa. Wielka inicjatywa, super coś. Pospolite ruszenie.

Po czym wnikam w sprawę ...  I to co zrozumiałam - ze prywatna osoba nie chce  już ciągnąć przyczepy bo viatoll i inne opłaty wiec zasponsorujmy auto do przewozu koni.

Osoba jest nowa, nie znam, nie widzę powodów aby pomóc.

A jak zaksięgujesz wpłatę w postaci siana od rolnika?

No jeśli masz firmę to dostajesz pieniądze, a nie siano. O tym piszę, że sprawa postawiona na głowie. 
jkobus- dobre pytanie. Prawdaż.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się