są dotowane i to na wiele sposobów, z tym że nie bezpośrednio...bo czy na przykład zlecenie organizacji ZT i przeznaczanie na to publicznych środków bez otwartego i jawnego przetargu, nie jest celową dotacją? mam pewnosć Halo ,ze się mylisz! masz tu link do pewnego życiorysu [[a]]http://pl.wikipedia.org/wiki/Wincenty_Kra%C5%9Bko[[a]] jak sama widzisz, nawet syn parobka mógł w 1938 roku skończyć studia...od tego są systemy stypendialne, umowy z firmami dla których jest to inwestycja- jak widzisz nie trzeba dawać za darmo...inna sprawa, jak potwierdza wklejony przeze mnie życiorys, są tacy którzy najbardziej nienawidzą tych którym najwięcej zawdzięczają i odbierają z upodobaniem prawa z których sami wcześniej skorzystali. tak samo w sporcie, może nie jestem wielkim trenerem, ale kilka osób nauczyłem pokonywać w kulturalny sposób przeszkody wyższe niż metr i nie musiały mi za to płacić gotówką, naprawdę czasami wystarczy wyjść z inicjatywą pomocy...i nie trzeba w to angażować pieniędzy podatnika. ps. znam olimpijczyka, który szybciej pojechałby na IO, gdyby właśnie nie było państwowej konkurencji...
Ale właśnie! Większość z nas dostała już sporo za darmo od państwa, za pieniądze podatników - jeśli tak wolicie to wyrazić. A teraz wszyscy zioną nienawiścią za to. To może kazać by tak płacić wstecz, za wykształcenie, które udało się zdobyć za darmo? Zwróćmy państwu to, co w nas zainwestowało, a potem to już faktycznie będziemy mogli sobie protestować. Chodziłam do państwowej szkoły podstawowej, skończyłam dzienne (a więc darmowe) studia. Państwowa służba zdrowia dwa razy uratowała mi życie. Czy to wszystko by się udało, gdybym musiała za to płacić? Pewnie tak, ale trwałoby dłużej i byłoby trudniej. I, czy mam odmawiać swoim dzieciom (jeśli będę je miała) tego, co sama dostałam?
Pewnie tak, ale trwałoby dłużej i byłoby trudniej. I, czy mam odmawiać swoim dzieciom (jeśli będę je miała) tego, co sama dostałam? sądzę ,że jesteś w grubym błędzie, bo gdzie kupisz lepsze i tańsze ziemniaki, u rolnika czy w markecie?państwo to taki market który pośredniczy między nauczycielem a rodzicem...jest to pośrednik tym niebezpieczniejszy,że nauczyciel zapomina kto tak naprawdę jest jego klientem i zamiast pedagoga staje się państwowym urzędnikiem, bo przecież to państwo mu płaci, więc logiczne że dba o państwo, czyli zadowolenie kuratorium i realizację programu, a nie o dziecko które przecież "niczego" mu nie płaci...
wrotki Mieszkam na wsi, po ziemniaki jeżdżę do marketu 💃 😕 (mieszane uczucia) - bo tych miejscowych jeść się nie da. Jesteś kapitalista - idealista 😀. A może też (jako Polak) anarchista 🏇 To co? total liberalizm czy sympatyczna anarchia?
Jak Ci się podobał pomysł, żebyś zwrócił kasę za swoją edukację?
A co do państwowego nauczyciela... To ja to widzę tak: Kiedy uczniowie płacą, to uważają, że nie muszą się uczyć, bo za pieniądze powinni dostać promocję do następnej klasy. Chodziłam do prywatnego liceum i uczyłam w prywatnej szkole, więc wiem co mówię. Kiedy dostaje się edukację za darmo, to bardziej się szanuje nauczyciela, wiedzę itp.
są dotowane i to na wiele sposobów, z tym że nie bezpośrednio...bo czy na przykład zlecenie organizacji ZT i przeznaczanie na to publicznych środków bez otwartego i jawnego przetargu, nie jest celową dotacją?
I tu się mylisz wrotki, skoro nie znasz faktów to nie pisz, przetarg na organizację ZT odbył się w grudniu 2009 roku, 2 oferty odrzucono resztę przyjęto, oprócz stad wchodzą również prywatne ośrodki Włocławek oraz Doruchów, można???
Za darmo, to można co najwyżej po głowie dostać w ciemnym zaułku! Bardzo mi przykro, drogie Panie, ale naprawdę uprawiacie tanią demagogię. Z faktu, że coś teraz jest państwowe i przymusowe, bynajmniej nie wynika, że jak państwowe i przymusowe być przestanie, to tego w ogóle nie będzie!
Przypadkiem tak się składa, że wiele rzeczy stało się państwowych i przymusowych w ciągu ostatnich 200 lat. Jednocześnie, w ciągu tych samych ostatnich 200 lat najpierw Europa i Ameryka Północna, a całkiem niedawno, ogromna już większość reszty świata, wydobyła się z egzystencji balansującej na krawędzi śmierci głodowej, jaka poprzednio była udziałem ludzi od zarania ich istnienia i jaka do tej pory jest udziałem wszystkich dzikich zwierząt. Ponieważ te dwa zjawiska zachodziły mniej więcej równolegle, to częstym jest utożsamianie powszechnego dobrobytu, nadmiaru wręcz, w którym teraz żyjemy, z funkcjonowaniem różnych państwowych instytucji - jak to państwowe szkoły, szpitale czy stada ogierów...
Tymczasem wcale tak nie jest! Państwo tylko w krajach kolonialnych (jak Polska) wprowadzało, z zagranicy wzory czerpiąc, zupełnie nowe instytucje, które się przyczyniały do jakiegoś tam przyrostu zamożności. W krajach, w których takie innowacje powstawały, niemal bez wyjątku były one efektem działania inicjatywy prywatnej. 90% Londyńczyków miało w domu bieżącą wodę na długo, nim ktokolwiek pomyślał, żeby miejskie wodociągi odebrać konkurującym ze sobą przedsiębiorcom i "skomunalizować"!
Raczej jest tak, że niebywały przyrost dobrobytu w ostatnich czasach POZWALA na upaństwawianie, czytaj: zmniejszanie efektywności i zwiększanie kosztów działania - takich sfer życia, które wcześniej, jeśli w ogóle istniały, żeby działać, musiały opierać się na energii i pomysłowości, jaką w ich funkcjonowanie może wnieść tylko inicjatywa prywatna. Żeby daleko nie szukać: policja i wymiar sprawiedliwości jeszcze 400 lat temu były w większości krajów europejskich "prywatne", tj. opierały się na działaniu hierarchii feudalnej - bo przy ówczesnej komunikacji i łączności żadna centralna, czy nawet lokalna, ale mianowana z centrum władza, nie miałaby możliwości, a przede wszystkim chęci, żeby najbardziej pospolitego złodzieja łapać: jeszcze wychodząc na mróz czy deszcz..? Brrr... Tylko ktoś, kto miał własny interes w tym, żeby spokój panował i porządek, a durni kmiecie odrabiali solennie pańszczyznę, gotów był czas i (bardzo ograniczone) środki, jakimi dysponował, w coś takiego zainwestować...
Więc absolutnie nie ma powodu obawiać się, że prywatyzacja stad spowoduje likwidację np. hodowli hucułów czy koników polskich! Wręcz przeciwnie: gdyby to szybko i sprawnie zrobić (a jeszcze te 20 lat temu, a nie dopiero teraz...), hodowla koni w Polsce miałaby się o wiele lepiej...
tu się mylisz wrotki, skoro nie znasz faktów to nie pisz, przetarg na organizację ZT odbył się w grudniu 2009 roku, 2 oferty odrzucono resztę przyjęto, oprócz stad wchodzą również prywatne ośrodki Włocławek oraz Doruchów, można???
a jak wyjaśnic fakt że MPMK w ujeżdżeniu ciągle w Książu się odbywały pomimo coraz gorszych wręcz skandalicznych warunków organizacyjnych tam panujących w trakcie Mistrzostw, wręcz braku organizacji, urągających wszelkim normom, w tym beznadziejnego podłoża?
tu się mylisz wrotki, skoro nie znasz faktów to nie pisz, przetarg na organizację ZT odbył się w grudniu 2009 roku, 2 oferty odrzucono resztę przyjęto, oprócz stad wchodzą również prywatne ośrodki Włocławek oraz Doruchów, można???
a jak wyjaśnic fakt że MPMK w ujeżdżeniu ciągle w Książu się odbywały pomimo coraz gorszych wręcz skandalicznych warunków organizacyjnych tam panujących w trakcie Mistrzostw, wręcz braku organizacji, urągających wszelkim normom, w tym beznadziejnego podłoża?
Właśnie dlatego w tej chwili jest organizowany przetarg na MPMK, zgłoszenia są przyjmowane do 25 stycznia.
Jak Ci się podobał pomysł, żebyś zwrócił kasę za swoją edukację? A czy przypadkiem prawo nie ma pewnych oporów przed działaniem wstecz? I zmienianiem "reguł gry", już po jej zakończeniu? 😉 Zresztą, to jak już wspomniał jkobus, tania demagogia - bo cóż byś Kejti odpowiedziała, gdyby Wrotki rzekł: "Nie mam problemu z płaceniem za swoją edukację"? 🙂
Jak tak odpowie, to będzie zupełnie usprawiedliwiony🙂 A czemu piszę o płaceniu wstecz... Owszem, prawo tak nie działa. Ale musimy sobie uświadomić, czy skoro teraz coś mamy, wiemy, stać nas, to czy byłoby tak samo, gdybyśmy nie dostali tego, co dostaliśmy.
A co do hucułów, to nadal się nie zgodzę. Hucuły mają teraz miłośników, prywatnych hodowców, swoje zawody sportowe itp. Ale czemu to wszystko istnieje? Za sprawą reklamy, marketingu i ciężkiej pracy. Czyjej? Stadniny w Gładyszowie i jej pracowników - STADNINY PAŃSTWOWEJ! Czy prywatni ludzie mogliby zrobić to wszystko? Mogliby. Tylko czy by chcieli? Z reguły gdy człowiek zakłada hodowlę, to taką, na której się zna i na której myśli, że może zarobić. A kto się znał i kto mógł zarobić na hucułach 20 lat temu? Nikt, bo była to rasa zapomniana i stojąca na granicy wymarcia. Naturalne środowisko tych koni, na skutek wojen i działalności ZSRR przestało istnieć i powiedzmy sobie szczerze, hucuł nie był już potrzebny nikomu w codziennym życiu. Czy to znaczy, że powinien wymrzeć? Wiem, większość z was, powie że tak. Tylko, że światu są potrzebne takie rezerwy genetyczne. Światu, nie prostym ludziom i tu jest problem.
Co to za pomysł, że "feudalne" nie było państwowe? Jak najbardziej było państwowe, tak wówczas funkcjonowało państwo. Nie było społeczne - to różnica. Mnie do dziś podoba się feudalna własność koni 😍 (takie KWPN np.) W PL jest drobniutki problem: nie mamy (już) własnej, zamożnej arystokracji 🙁. Też jestem (z różnych powodów) niepocieszona, że Stad nie sprywatyzowano 20 lat temu. Co prawda był wtedy malutki szkopuł - nikt nie miał pieniędzy. A prywatyzacji na zasadzie Łobza: że trzeba doprowadzić do ruiny (czasem pozornej), żeby "ktoś" mógł tanio kupić - jestem przeciwna.
Wiesz halo kiedy zaczęło się nowożytne państwo w Polsce..? Dokładnie w 1794 roku. Podczas powstania kościuszkowskiego (w moim, prywatnym rankingu, trzecie najgłupsze po warszawskim i styczniowym: wystarczyło tylko 10 lat poczekać, góra 12, a nie trzeba by żadnego powstania robić i wcale byśmy niepodległości nie stracili... Jest to też przykład, jak łatwo rzucać - nie swoje - perły przed wieprze: powstanie to wywołali Francuzi, żeby zrobić dywersję na tyłach Prusakom i powstrzymać Katarzynę II przed interwencją w ich wojnie z Austrią; udało się znakomicie, ale za to potem Napoleon zamiast mieć gotowego sojusznika i 300 km do Moskwy bliżej, musiał wszystko od zera w tej części Europy zaczynać...) powołano we wszystkich powiatach "Komisje Porządku i Bezpieczeństwa", złożone z członków mianowanych przez rząd centralny. Te "komisje" miały określone godziny urzędowania. I to właśnie był początek nowożytnego państwa.
A książę Akwitanii czy JM Pan starosta urzędował 24/7/365, z wyjątkiem, jeśli był bardzo pobożny, najważniejszych świąt i postu (ale niewielu było takich). Mandaty, jakie wlepił, zabierał do własnej kieszeni, z której utrzymywał swoich pachołków - ale to byli jego pachołcy, a nie państwa i żaden król nic im nakazać nie mógł! Urząd czy tytuł można było sprzedać lub kupić, przekazać w spadku i odziedziczyć (nawet, w pewnych warunkach i polskie starostwa, choć u nas zawsze poziom centralizmu był o wiele wyższy niż na Zachodzie! Królowie polscy często dawali zasłużonym osobom pisemną obietnicę nadania "pierwszego wolnego" starostwa - i jeszcze częściej takiej obietnicy nie dotrzymywali, bo coś tam - taki papier był jednak ważnym zobowiązaniem, choćby i w trzecim pokoleniu i miał swoją pieniężną cenę...). Tak, jak teraz firmę, albo inny majątek. Można powiedzieć, że takie było wtedy państwo. Można też powiedzieć, że państwa wtedy w ogóle nie było...
Moim zdaniem dla dobra hodowli w Polsce stada ogierów są konieczne i było by dobrze aby funkcjonowały. Chciała bym aby każdy mniejszy rolnik miał chociaż dostęp do ogierów średniej klasy a nie jak np dziś jak na moim terenie nie ma państwowych ogierów to kryją klacz xo zimnokrwistym bo rzadnego ogiera szlachetnego w okolicy 100km nie ma co by koszt stanówki zamkną by się w 500zł . Rolnikowi trudno jest wytłumaczyć dlaczego za stanówke ogierem ma zapłacić 1000zł jak za konia nie może otrzymać nawet 4000zł. Niestety jest więcej hodowców rolników niż pasjonatów o fachowcach niepomne!
I z przykrością stwierdzam że niewyobrażam sobie funkcjonowanie stad ogierów w obecnej funkcji jak za dawnego PRL. Trzeba by było zacząć od zera z młodym pokoleniem. Ale czy młode pokolenie chciało by się tym zająć???
Fakty są straszne ale przykre jeśli nie utrzymamy chociaż dwuch stad na wysokim poziomie będzie to oznaczało cofnięcie polskiej hodowli o ogromny krok do tyłu a o stratach spowodowanych przez takie posunięcie tonie wspomnę!
np dziś jak na moim terenie nie ma państwowych ogierów to kryją klacz xo zimnokrwistym bo rzadnego ogiera szlachetnego w okolicy 100km nie ma co by koszt stanówki zamkną by się w 500zł . Rolnikowi trudno jest wytłumaczyć dlaczego za stanówke ogierem ma zapłacić 1000 zł jak za konia nie może otrzymać nawet 4000zł. To może trzeba im wytłumaczyć, żeby nie kryli wcale? Wprost powiedzieć, że krycie xo ogierem zimnokrwistym to kretynizm? A może gdyby było jedno stado, opierające się na inseminacji, producenci (bo przecież nie hodowcy) mieliby trudniejszy dostęp i zrezygnowali w ogóle z "hodowli"?
Z punktu widzenia opłacalności to bardzo dobrze, że kryją zimnokrwistymi 💃 😀iabeł: (cena mięsa). jkobus Mnie uczono, że państwo polskie uznaje się od 966 🙂 Różne "opinie" o państwie choćby w wiki http://pl.wikipedia.org/wiki/Państwo Zdaje się, że na własny użytek stworzyłeś swoje pojęcie "państwa nowożytnego". To, co Ty rozumiesz pod pojęciem "państwo" niekoniecznie musi być znane wszystkim obywatelom 🙂
z resztą nowożytność, to epoka zaczynająca się, ok. XV wieku. W czasach wczesnonowożytnych, głównym ustrojem był absolutyzm ( renesansowy, klasyczny, oświecony), w późnonowożytnym natomiast absolutyzm, postabsolutyzm oraz konstytucjonalizm.
Polska w opisywanym przez Ciebie czasie (od 3.maja 1791) była monarchią kostytucyjną.
Z kolei starostowie to czasy przed zaborami. Ps. z kolei wiedzieliście, że podkanclerz i kanclerz koronni różnili się jedynie wielkością pieczęci?
deidre Chyba się mylisz 🤔 Jeśli ma się klacz (jakąkolwiek) to krycie ZK i sprzedaż źrebaka na mięso daje więcej kasy niż zero źrebaka 🙁 E, bo wszystko powinno się zaczynać od pytania "po co?" "w jakim celu?" czy "alleosohodziii?" 🙂 Dopiero potem można planować działania (lub ich brak). Na razie nie widzę w ogóle celowości hodowli koni w PL (oprócz mięsnej), więc po co bredzić o Stadach? W PL źrebaki nie powinny się rodzić. W ogóle (sory - oprócz arabów 😀). Coś mi się zdaje, że tak będzie się mówić i za 10 lat, także o sprowadzonych w tej chwili klaczach i ogierach i o ich potomstwie. Hodowla przecież się nie opłaca. Import się opłaca. Najlepiej - zrobionych, zdrowych koni 😀iabeł: za 100 000 Eur +
Z arabami jest tak samo jak z innymi rasami. Wiele osób rozmnaża je zupełnie bez sensu, "bo to przecież arab i na pewno właśnie mnie urodzi czempiona!". Mam jakieś dziwne wrażenie, że arabskich źrebaków też już jest za dużo (w tym sporo kiepskich). Osobiście nie miałabym nic przeciwko zmniejszeniu stanu klaczy w stadninach państwowych, a może nawet likwidacji jednej z nich 😀iabeł: (chociaż Janów czy Michałów to czołówka światowa i te akurat lepiej zostawić w spokoju, bo wiedzą co robią).
Chłopowi nie wytłumaczysz aby nie krył bo on che mieć żrebaczka bo tacy są rolnicy!!!!
A co do celu krycia klaczy danym ogierem to myśle że do uświadamiania rolników powinnien być PZHK który powienien organizować pokay itp aby przecientny hodowca rolnik mugł pojechać sobie na wystawe z klaczką i żrebaczkiem!
są dotowane i to na wiele sposobów, z tym że nie bezpośrednio...bo czy na przykład zlecenie organizacji ZT i przeznaczanie na to publicznych środków bez otwartego i jawnego przetargu, nie jest celową dotacją? mam pewnosć Halo ,ze się mylisz!
Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek zgadzała się z Wrotkiem, ale w tym konkretnym przypadku, podpisuję się pod tym co tu głosi w 100%
Halo, to co piszesz,że zawdzięczasz stadu to czy tamto, to nie należy do podstawy działalności SO, od szkolenia dzieci to powinny być pony kluby, lub jak kto woli, kluby zajmujące się profesjonalnie szkoleniem dzieci.A stada powinny dostarczać tanich, ale dobrych ogierów dla tzw. hodowli terenowej,tylko po co. Czasy gdy koń,był główną siłą pociągową, i komunikacyjną(wojskową, lub ogólną), bezpowrotnie minęły,nie ma zapotrzebowania na taniego konia do wszystkiego, a w dobie inseminacji, utrzymywanie takiej ilości SO, do tego z większości byle jakimi ogierami,to po prostu MARNOTRAWIENIE NASZYCH PIENIĘDZY.
Stada w obecnej dobie powinny się przekształcić w ośrodki szkoleniowe, kluby itp., no może bym jedno zostawiła,z porządnym działem pobierania nasienia i inseminacji, bo to co reprezentuje na dzień dzisiejszy Łąck to żenada.
Chłopowi nie wytłumaczysz aby nie krył bo on che mieć źrebaczka bo tacy są rolnicy!!!! dlatego powinien dostać po kieszeni...jak ma kretyńskie hobby, to niech sam za nie swoją plajtą płaci! ja na przykład lubię mieć zawsze w piwnicy butelkę Dom Pérignon...i co podatnik, ma mi na bieżąco dofinansowywać moje przyzwyczajenia?
Halo, to co piszesz,że zawdzięczasz stadu to czy tamto, to nie należy do podstawy działalności SO, od szkolenia dzieci to powinny być pony kluby, lub jak kto woli, kluby zajmujące się profesjonalnie szkoleniem dzieci (...)
Stada w obecnej dobie powinny się przekształcić w ośrodki szkoleniowe, kluby (...)
To w końcu czy te "centra" (bo SO nie mają racji bytu) mają szkolić czy nie? A Ty, titino, zapomniałaś co zawdzięczasz Stadom? Praktycznie wszystko co wiesz i umiesz? Bazę, na której mogłaś rozwijać swoją wiedzę? Kluby Jeździeckie przy Stadach szkoliły dzieci tylko na "potrzeby " danego klubu + jako ew. pracowników. Miałam na myśli dorosłych, którzy zdobywali/doskonalili wiedzę i umiejętności. Pony wówczas w PL nie było 😀iabeł: Nie mieszaj przeszłości z teraźniejszością. Teraźniejszość ma swoje wyzwania (co prawda nie mam pojęcia - przyglądając się "całokształtowi" - jaki sens ma mieć jakakolwiek hodowla koni w PL, z wyj. Janowa i Michałowa; owszem, martwi mnie to, ale co zrobić?) a z przeszłości powinniśmy wyciągać wnioski - co było dobre, a co do kitu.
ciągle popełniasz ten sam bład metodologiczny Halo...zakładasz ,że bez SO i całej reszty jeździeckiego państwowego bałaganu, przeszłość byłaby gorsza...skąd to wiesz? skąd wiesz ,że gdyby po 1945 roku nie powstały by SO jeździectwo i hodowla nie stały by na wyższym poziomie? ja sądzę ,że właśnie centralne sterowanie w PRLu powodowało największe straty, a największy rozwój był w dziedzinach pozbawionych kurateli państwa...wystarczy porównać zaawansowanie technologiczne prywatnej hodowli kwiatów ozdobnych z wydajnością produkcyjną PGRów...a przecież producenci tulipanów, róży, czy chryzantem, nie mieli państwowego wsparcia...skąd zatem twoja pewność ,ze bez SO nie mogłabyś nauczyć się więcej, tak jak np moja luzaczka nauczyła się za swoja pracę ode mnie?...że nie mam przed nazwiskiem "dyr" lub "mjr" nie znaczy ,ze nie można czegoś za pracę kupić!...i na pewno w mniej upokarzającej i wulgarnej formie niż koszarowe maniery SO.