Forum konie »

SOS dla Stad

http://www.sosdlastad.pl/

http://swiatkoni.pl/news-display/1258.html

Tak się zastanawiam właśnie czy jest sens?
Jak dla mnie sens jest.

Jeśli nawet nie udałoby się wszystkich SO utrzymać dobrze byłoby zrestrukturyzować i zostawić 4-5.
Przy nich zakłady treningowe, kluby, kupić młode, obiecujące ogiery za pieniądze z prywatyzacji.

Prawda jest taka, że żal cztery litery ściska jak się obecnie ogląda SO. Kiedyś piękne miejsca dziś często już pozbawione uroku.
Przy nich zakłady treningowe, kluby, kupić młode, obiecujące ogiery za pieniądze z prywatyzacji.


Jasne, tylko kto dopilnuje, żeby to na prawdę były obiecujące ogiery, a nie, jak teraz, do SO trafiają odrzuty kupione za bajońskie sumy, a ogiery na prawdę dobre oceniane są na dostateczny i sprzedawane są za grosze krewnym i znajomym królika...
To, co już się stało ze stadami, to jest koszmar.  😕 Nikt nie pomyślał we właściwym czasie, że baza genów rodzimych ras jest cenną wartością. Jak to powiedział kiedyś ważny pracownik PZHK: "Wylądujemy tak, jak Czesi i Węgrzy. Ogiery przeszły w ręce prywatne, tylko nikt nie pomyślał, że prywatny właściciel może nie mieć żadnego powodu, żeby ogiery używać do rozpłodu. I nasi sąsiedzi muszą teraz za ciężkie pieniądze kupować "rodzimy" materiał genetyczny za granicą".
No i zupełnie zniszczono wartość szkoleniową tych ośrodków. Kiedyś na Stadach można było się wzorować, tam użytkownicy i hodowcy koni mogli szukać wiedzy, i dobrego kowala i rymarza... Dziś...  👀 Ech.
...dziś... jak używać wideł wobec koni.  🙄
...i że jak wybierane jest w boksie raz na 4 miesiące to tak naprawdę nikomu się wielka krzywda nie dzieje...

... i jeszcze dużo mogłabym o tym powiedzieć  👿
Pisałem o tym już kilka razy w ”KT": stada ogierów (landgestüte) to pruski pomysł z połowy XVIII wieku, kiedy to Fryderyk zwany Wielkim toczył nieustanne wojny, a nie mając pieniędzy na import koni, musiał je sobie dla wojska sam wyhodować. Stada ogierów były podstawą tzw. "hodowli terenowej", która z grubsza polegała na tym, że prywatni hodowcy trzymali klacze, dla których dzierżawili ogiery ze stad ogierów (lub korzystali z tych ogierów na punktach kopulacyjnych) - a uzyskany przez nich w ten sposób przychówek poddawany był zunifikowanym w skali państwa próbom dzielności, w wyniku których do dalszego rozrodu dopuszczane były tylko egzemplarze spełniające zakładane kryteria.

System ten miał produkować i produkował duże ilości podobnych koni - wystandaryzowanych jeśli idzie o pokrój, wzrost, typ budowy, itp. Przeciętnych.

Nigdy celem tego systemu nie było hodowanie wybitnych jednostek! Do hodowli wybitnej miały służyć (także z założenia państwowe) stadniny koni (hauptgestüte) - których podstawowym celem było dostarczanie ogierów do stad oraz koni użytkowych dla elity (dworów monarszych, wyższych szarż wojska, później także do sportu).

Jako takie, stada ogierów są anachronizmem już od pół wieku, tj. odkąd nie stosuje się już trakcji konnej w wojsku i żadne tłumy identycznych, przeciętnych koni nie są nikomu do niczego potrzebne.

Trzyma się to tylko przez czyste lenistwo i konserwatyzm myślenia. Komentarze internautów na drugiej ze stron wymienionych w poście Strzygi są nader rozsądne. Stada należy jak najszybciej sprywatyzować - i tyle...
Tak, może jak we Francji? Gdzie szybciutko praktycznie selle-francaisy zniknęły? I Niemcom też to poradzimy? Żeby sprywatyzowali stada (własność landów, związków hodowców)? Warendorf, Celle? Bo prywatne najlepsze?
W PL nie ma tradycji własności społecznej, wspólnej a nie niczyjej! O którą wszyscy dbają, a która ma zobowiązania względem społeczności i z tych zobowiązań (+ rachunek ekonomiczny) jest rozliczana. Własność prywatna nie ma żadnych zobowiązań.
Pewnie, że militarna forma stad od II wojny nie ma sensu. Masowa hodowla przeciętnych koni - też.
Teraz o wszystkim decydują potrzeby. A potrzebne są ogiery zimnokrwiste do terenowej hodowli koni rzeźnych. Więc będą. Dziesiątki lat wiedzy są ew. zamknięte w szafkach na strychach i pójdą na przemiał albo do spalenia. Szanse wykorzystania Stad jako nowoczesnych ośrodków bezpowrotnie zmarnowano.
Ludzie w komentarzach pisali m.in. o staraniach o dotacje. Własność państwowa takich możliwości nie ma. Majątek - musiał być wyprzedawany. Fachowcy - kto będzie pracował za 900 PLN? Stada są dowodem na beznadziejność metody chowania głowy w piasek i myślenia "jakoś to będzie".
edit: Chyba nikomu nie chodzi o to, żeby Stada pozostały w takiej formie jak dziś? Tylko okazuje się, ze do narzekania to wszyscy, a sensownych pomysłów jak nie było, tak nie ma  🙁
Tak jak JKobus w swom rysie historycznym dot SO wyjaśnił nie ma obecnie  uzasadnienia istnienia takich stad bo nie ma potrzeby masowego produkowania średnich koni.

Co do powoływania się na przykłady istnienia SO w innych krajach. No włąśnie w jakich krajach tak naprawdę istnieją SO i są państwowe?

Poza tym w takich krajach jak Holandia, Dania SO nie było i nie ma a kraje te zdaje się są przodujące jeśli chodzi o hodowlę bdb koni sportowych bo o takich koniach jest mowa.

A ja mam wrażenie, że cel jaki przyświecał królowi Prus jakieś 250 lat temu niewiele ma wspólnego z obecnymi celami SO  🙄
To może podziel się tymi swoimi wrażeniami i napisz jakie są to te cele SO które uzasadniałyby ich istnienie w formie takiej jak dotychczas.

Lotnaa, a jakie są obecnie cele SO? Ale takie prawdziwe, które jak usłyszę - przekonają mnie do tego, że SO w Pl są potrzebne.
Chyba najwazniejsza rzecza jest ustalenie po co nam sa stada ogierow. Kiedys mialy dysponowac pula najlepszego  konskiego materialu meskiego do dyspozycji hodowcow. Dzis coz...material jest, czesto w duzych ilosciach jednak jakosc pozostawia wiele do zyczenia. Kupowanie slabej jakosci reproduktorow od prywatnych i panstwowych hodowcow za pieniadze podatnikow nie jest do konca fair. Rozumiem istnienie stad gdzie odbywaja sie proby dzielnosci - jak wiadomo dla wielu hodowcow jets to jedyna i najtansza droga do uzyskania licencji,ale takze odbycia treningu , czesto od zera i czesto konia, ktorego nikt nie mial ochoty nauczyc czegokolwiek z powodow roznych. Rozumiem istnienie stad gdzie mamy jakis tam sport ( zawody ogolnopolskie i nie mam tu na mysli skokow w klasie N )lub "ambitna rekreacje" ( sport na poziomie regionalnym).
Przeraza mnie to, ze nikt nie zainteresowal sie budynkami, w ktorych znajduja sie stada- a przeciez czesto sa to neizwykle piekne i unikalne budynki, czesto zabytki.
Zastanawia mnie fakt, ze praktycznie ZADNE ze stad ogierow nie oferuje kompleksowej i na odpowiednim poziomie opieki nad klacza podczas sezonu rozrodowego- co jest powszechne na swiecie- kliniki nieplodnosci, centra obrobki nasienia - generalnie caly rozrod wspomagany na terenie stada.
Na ta chwile na mojej liscie do ratowania znajduja sie tylko dwa stada...Boguslawice i Bialy Bor - maja jakis sport, dosc dobra stawke ogierow, ktore pokazuja sie i w hodowli i w sporcie, maja zaplecze, zawodnikow,organizuja ZT...ale tez mam do ich dzialalnosci zastrzezenia
Ale o co chodzi? O budynki? Większość można przerobić na magazyny. Mogą też je zakupić  zamożne osoby prywatne zainteresowane... czym właściwie?, tylko dobrzy strażnicy na bramach potrzebni. O konie? W Stadach prawie już nie ma szlachetnych ogierów urodzonych w tym tysiącleciu. Emeryci wkrótce wymrą.  Sport? jaki sport? Przecież starty kosztują. Stada średnio nadają się też na pensjonaty. Boksy są, padoków - nie ma  🙁
Ech, narzekajcie na Stada, Stadniny, PZHK... Ciekawe, co by było dzisiaj, gdyby w PRL nie walczono o ich istnienie. Pewnie, najlepiej konie importować. I wiedzę importować.
Owszem, własność państwowa to ZUO. Poważnie - mechanizmy PGRowskie są okropne. Ale czy ośrodki społeczne, dysponujące infrastrukturą, skupiające fachowców, szkolące - naprawdę nie są potrzebne  🤔 Skąd się wzięli wszyscy, którzy obecnie mają doświadczenie w pracy przy koniach? Stajenni, instruktorzy, weterynarze...? Kto nie korzystał z wiedzy państwowej hodowli? Albo z wiedzy kogoś, kto tam wiedzę uzyskał? Co mają w rodowodach nasze konie? I może "państwowe", te "przeciętne" konie nie walczyły z powodzeniem na parkurach, krosach, w uprzęży? Co będzie za lat kilkanaście? Jaki prywatny właściciel będzie się zajmował szkoleniem? I to wiedząc, że ledwie ktoś wiedzę zdobędzie, to wyruszy szukać lepiej płatnej pracy? Odrzućmy wszystkich i wszystko, co miało kontakt z państwową hodowlą - co zostanie  🤔
Widzisz halo problem w tym, jak zrobić, żeby Twoje społeczne nie okazało się natentychmiast starym, dobrze znanym państwowym, a w ostatecznym rachunku - nie stało się żerowiskiem osób, którym przypadkowo powierzono zawiadywanie tym mieniem..?

System stad ogierów na ziemiach polskich "od początku" istniał oczywiście tylko w zaborze pruskim - tam są też najstarsze stada (Lubiąż - przeniesiony przed II wojną do skonfiskowanego księżnej Daisy Książa, potem Gniezno, Sieraków, itd.). W pozostałych zaborach takie instytucje rozwijały się o wiele wolniej. Z różnych przyczyn zresztą.

W zaborze rosyjskim zanim ogiery oferowane przez Janów Podlaski (gdzie działało także i stado ogierów - po rosyjsku: госконюшня) stały się naprawdę popularne i wywarły jakiś wpływ przynajmniej na elitarną część tutejszej hodowli, hodowcy z poszczególnych gubernii zakładali np. spółki, które kupowały dla swoich członków ogiery.

Byłoby nad wyraz racjonalne - oczywiście za lat kilka, kiedy i hodowców i klaczy achałtekińskich będzie w Polsce 3 - 4 razy więcej niż tyle - żebyśmy się skrzyknęli i ogiera czy ogiery kupili na spółkę, sprowadzając do tego jeszcze może i jakiegoś rosyjskiego trenera obznajomionego z końmi tej rasy: wyszłoby to taniej niż prywatna partyzantka i dałoby o wiele lepsze efekty. Oczywiście, ja już wiem, że tak się na pewno nie stanie - każdy, kto tylko dotknie się takiego konia, od razu myśli, że wszystkie rozumy pozjadał, a pozostałych hodowców najchętniej by w łyżce wody utopił, bo mu tylko rynek psują. I to też jest racjonalne. W wymiarze jednostkowym. Obawiam się, że uzgodnienie "racjonalności jednostkowej", z "racjonalnością społeczną" jest bardzo trudne, jeśli w ogóle możliwe. I nie jestem pewien, czy warto taki trud podejmoć dla działalności tak oderwanej od rzeczywistości jak hodowla koni..?

Ogólnie jednak, nie ma zakazu działania wspólnego, "społecznego". Także wśród koniarzy, którzy dla różnych celów mogą się wspólnie organizować. Problem, moim zdaniem, pojawia się dopiero wtedy, kiedy taką organizację próbuje się narzucić przymusem. Zawsze są wtedy "równi" i "równiejsi", "przyjaciele i znajomi królika", itp. Przez 10.000 lat cywilizacji nikomu jeszcze nie udało się trwale rozwiązać tego problemu. Może więc zatem stada ogierów w Polsce po prostu muszą upaść i nic się na to nie da poradzić..?
Stada ogierów powinny pozostać.
Owszem, zakładano je z myślą o hodowli masowej przeciętnych osobników, ale cele można zmieniać.
Przykład? Wymienione już stada w Warendorfie czy Celle!
Moim zdaniem część najmniej rentownych stad należy sprzedać a za zgromadzone środki dofinansować pozostałe SO. Zrestrukturyzować hodowlę i cele stad.
Stworzyć nowoczesne ośrodki zarządzane przez właściwych ludzi z głową na karku.
Jeszcze taki drobiazg... hmm... w Holandii nie ma stad ogierów, są tylko... konie Królewskie!  🤣
Stworzyć nowoczesne ośrodki zarządzane przez właściwych ludzi z głową na karku.


Po raz kolejny się zgadzam, wszystko ok. Ale skąd wziąć tych ludzi z głową na karku? Musi być ktoś, kto oceni czy mają głowę na karku, a zapewne skończy się na krewnych i znajomych królika, bo szwagier, zięć i stryjenka chwilowo bez pracy są...
ja jeszcze dodam taką uwagę z punku widzenia płatnika podatków.

Ja sobie NIE żYCZĘ by pieniądze podatników w tym też i moje szły na coś takiego jak SO z tego prostego względu że nie chce mi się być przymusowym sponsorem hodowli konisiów bo ktośtam docelowo chce mieć  wyhodowanego  konisia bo chce sobie du..ę powozić w lasach, na polach czy w zawodach.

Naprawdę po to by ktośtam miał rozrywkę ja nie muszę dopłacać.

Tak samo bym nie chciała dopłacać do fabryki samochodów formuły 1 czy producenta kijów do golfa.
No i po co płacić na szkoły (cudze bachory)? I na niewydolną służbę zdrowia? A już drogi to skandal; bo dziurawe i w dodatku je remontują  😀iabeł:
Dochodzimy do ekonomii politycznej i filozofii społecznej.
A ludzie, którzy mimo "niemożliwości", często ryzykując wszystkim, ocalili dla nas szlachetne konie w czasach stalinowskich - w grobach się przewracają, patrząc  🤔 jak marnowane jest dziedzictwo wielu pokoleń. A do prywatyzacji proponuję w pierwszej kolejności stadninę w Janowie Podlaskim  🏇 Nie będzie kłopotów z nabywcą, bo sobie radzi (niebezpieczeństwa chowu wsobnego nie licząc). A te konie, to już w ogóle skandal, bo nawet średnio do jazdy się nadają! Dlaczego mam dopłacać do koni, które bogacze z USA wypuszczają sobie na trawniki? (na szczęście Janów nie jest przeznaczony do prywatyzacji).
Halo z ust mi to wyjęła. Sprywatyzujmy wyższe uczelnie, służbę zdrowia, straż pożarną i jeszcze najlepiej policję. Dlaczego mam płacić na mierną polską naukę? Albo na leczenie narkomana? Żaden z tych sektorów przecież nie generuje dochodu, i nie pomnaża naszego PKB.

Może to mało ekonomiczne myślenie, ale ja traktuję SO jako coś w rodzaju dziedzictwa narodowego. Nie chodzi tu tylko o dorobek hodowlany, ale też o funkcje, jakie SO pełnią. ZT, próby dzielności, gdzie to wszystko ma się odbywać jeśli właśnie nie tam? Nie chodzi mi o to, żeby utrzymywać wszystkie stada w ich obecnych formach, i pompować krew w umierający organizm. Może trzeba sprywatyzować część żeby reszta mogła pozostać i rozwijać się, UNOWOCZEŚNIAĆ swoją działalność.
Argument, że wszystko i tak się rozleci, bo stadami rządzą przyjaciele i znajomi królika jest typowym polskim przekonaniem, że nic się zmienić nie da. Bo i tak ukradną, sprzedają pod stołem temu z kim się wódkę pije. Czy naprawdę tak być musi? Czy moja wiara w pozytywne zmiany jest tylko naiwnością?
Tak, jest to wyłącznie naiwność i nic więcej!

Chciałbym tylko skromnie przypomnieć, że państwowe szkoły, szpitale, czy nawet drogi, to nie jest jakaś konieczność wynikająca z porządku natury tak, że kwestionowanie ich aktualnego statusu i stanu jest oznaką szaleństwa. Jeszcze 100 lat temu większość szkół (poza... Prusami!) była prywatna, tj. prowadzona przez (różne) kościoły, fundacje i osoby prywatne. A państwowych szpitali nawet w Prusach wtedy jeszcze nie było! Co prawda Bismarck ubezpieczył już 40 lat wcześniej wszystkich niemieckich pracujących mężczyzn w kasach chorych - od czego natychmiast wzmogła się niemiecka emigracja do Stanów Zjednoczonych, gdzie przymusowych ubezpieczeń JESZCZE nie ma, choć trwają różne majsterkowania przy tym fakcie - ale na pomysł, żeby w dodatku szpitale państwo miało prowadzić, to dopiero Hitler wpadł...

Oczywiście na pewno napiszesz, że skoro 100 lat temu tak nie było jak jest teraz, to znaczy że zaszedł tzw. "postęp". Cóż: jedni wierzą w Boga - inni w "postęp"...
tylko, Halo, zauważ że konisie i mozliwośc przyjemnego wożenia się na nich nie są nam, płatnikom podatków, niezbędne do życia. Korzystają z konisi jedynie nieliczni bo takie mają zachcianki.

Szkoły, drogi, zdrowie owszem tak. Każdy z nich korzystał, korzysta i będzie korzystał.

ja traktuję SO jako coś w rodzaju dziedzictwa narodowego.

no tak, zawsze to jest jakiś argument.   🙄 I w zasadzie chyba jedyny bo innych argumentów nie widzę w całej tej dyskusji zwolenników narodowego powstania celem ratowania biednych, upadających stad
Moim zdaniem Stada powinny zostać, oczywiście trzeba koniecznie jakoś je zmodernizować.

Mam takie szczęście, że odwiedzam sobie raz na jakiś czas niemieckie SO Celle, w stajniach ogiery takie jak Lauries Crusador xx, Weltmeyer, Espri jkobus to jest przeciętność ? Zyczyłabym sobie, żeby w PL było chociaż kilka ogierów takiego formatu.
Druga sprawa ww stado po prostu lśni, co roku organizowane są różne imprezy, a ubiegłoroczna parada ogierów (Hengstaparade) była 100 !
Zamiast psioczyć na polskie SO pownniśmy czerpać dobre wzorce choćby z Niemiec - w końcu masowo sprowadzamy stamtąd konie i samochody, to czemu nie pomysły na modernizacje, restrukturyzację - najlepszy przykład Neustadt Dosse.

...dziś... jak używać wideł wobec koni.  🙄

😵 padłam, nie ma to jak rzeczowy komentarz, byłaś widziałaś, przecież ludzi takich podejściem znajdziesz wszędzie !!
Jedź sobie do Bogusławic i zobacz jak wygląda 22 letni Emetyt, jaką ma doskonałą opiekę.



No cóż, ja byłem tylko w Neustadt - i po tej wizycie straciłem cały nabożny szacunek, jaki miałem do tej pory dla niemieckiej hodowli. Moim zdaniem, to był/jest li i jedynie ogromny skok na kasę - nie sztuka błyszczeć, gdy się tak grube miliony euro za nic dostaje. Co więcej: gdyby jakakolwiek ze stadnin czy stad w Polsce kiedykolwiek dostała choć połowę tego, co Neustad zgarnia co roku, to niezależnie od wszelkiej możliwej niekompetencji, złodziejstwa i innych przypadłości, pewnie i tak nie udałoby im się tego wydać aż tak nieracjonalnie jak tam...

armara nie zrozumiałaś tego co napisałem, to jak mamy ze sobą dyskutować..? Nie wypowiadam się na temat Celle - nigdy tam nie byłem (co więcej, nawet się nie wybieram). Wypowiedziałem się jedynie na temat historii, genezy takiej instytucji jak "stado ogierów" i wskazałem na jej miejsce w pewnym szerszym systemie, który to system jest z całą pewnością archaiczny i anachroniczny (także w Niemczech! Co z tego, że mieli/mają tak wspaniałe osiągnięcia w sporcie - pytanie, na ile dopingiem pędzone i od jak dawna? - nikt nie potrzebuje 10.000 potomków Samba Hita. Nikt! I nawet gdyby wszystkie były wybitne, to samą swoją masą - po prostu ustanawiają nowy standard przeciętności...).
A może właśnie o ten nowy standard przeciętności chodzi? Bo czy nie o to chodzi w hodowli? A z tego nowego standardu - nowe jednostki wybitne? Bo pomysłu na to, jak hodować wyłącznie jednostki wybitne  🤔wirek: to chyba nikt nie ma?
W pewnym sensie masz rację, halo. Tzw. "postęp hodowlany" polega na tym, że co dawniej było wybitne, dziś jest zaledwie przeciętne.

Mnie jednak chodziło o ilość tej "przeciętności". Stada ogierów były (i w jakimś tam sensie są) takim elementem systemu, który pozwalał przede wszystkim na bardzo szybkie rozprzestrzenienie jakiegoś preferowanego genotypu w populacji - bo używane w nich ogiery miały tysiące (obecnie w Niemczech - dziesiątki tysięcy! Nie wiem: oni ciągle planują "w razie czego" przesadzić Bundeswherę na konie..?) potomków. Oczywiście, jeśli przyjąć, że ogiery te były wyselekcjonowane prawidłowo, to dało to w efekcie, obok - co oczywiste - wyrównania typu i pokroju - także jakieś konkretne wyniki w sensie wydolności, ruchu, itp.

Oraz - co również oczywiste: doprowadziło do drastycznego zubożenia puli genowej w poddanej takiemu eksperymentowi populacji!

Uważam, że obecnie:
a) Dla większości końskich populacji na świecie (biorąc "rasę" jako mniej lub bardziej zamkniętą populację) nie ma potrzeby dalszego wyrównywania typu i pokroju, a za to jest ryzyko depresji genetycznej.
b) W ogóle nie ma potrzeby produkcji tak wielkiej ilości podobnych koni.

Jest to zatem po prostu niepotrzebne. Co wcale nie znaczy, że hodowcy nie mogą - na własną rękę - dążyć do osiągnięcia owego "postępu". A, że najpewniej za lat kilkanaście do kilkudziesięciu czempiony to się będę w laboratoriach rodziły, a nie w stajniach i cały ten wysiłek syzyfowym mi się zdaje - to już osobna kwestia. Jednak, jeśli zamiast 4 czy 5 stad, jak proponujecie, o kierunku hodowli będzie decydowało indywidualnie nie mniej niż kilkuset ogierników w Polsce, to "postęp" mierzony tempem zmian w całej populacji będzie wolniejszy - ale odpowiednio wolniej będzie też malała pula genów, jaka w niej krąży, a być może - dzięki importowi - pula ta się nawet zwiększy..?

Przy tym wszystkim wszyscy obecnie hodują niemieckie konie. Kto je ma niby kupić, skoro wszędzie są takie same..?

Idę dać owsa moim absolutnie indywidualnym i niestandardowym, nie-niemieckim wyścigówkom  😀
Mam takie wrażenie,że SO w znakomitej większości zatrzymały się w czasie i nie sprostały wymaganiom współczesności. Można było zmierzać w kierunku banków nasienia,transferu zarodków .
W SO jakoś tak czas stał w miejscu.
Poza tym - grunty,budynki SO to tak łakomy kąsek,że chyba się nie oprze zakusom prywatyzacji.
I cały,niewątpliwy dorobek może zostać zmieciony z powierzchni ziemi.
Zwłaszcza, że większość z nich ma świetne! warunki. Atrakcyjne położenie, niesamowite tereny, wystarczy tylko zacząć coś z tym robić. Otworzyć się nie tylko na hodowle koni ( co i tak nie wychodzi jakoś wybitnie), ale także na przyciąganie turystów i skubanie ich z kasy. Można pójść w stronę kompleksowego ośrodka ze spa, salami konferencyjnymi, oferującego zajęcia i szkolenia dla firm. To jest teraz na prawdę opłacalna sprawa... ale ja się nie znam, ja tu tylko zdjęcia robię.
Taa - tylko z pustego i Salomon... SPA - dobre  😀 WC jest kłopotem nie do przejścia.
Uruchamianie jakiegokolwiek biznesu to dwa lata wydatków przeważnie  😤
Aby wypełnić (na "zadupiu"😉 200 boksów końmi przynoszącymi dochody (bez pieniędzy na inwestycje) - to nie sprawnego zrządzania trzeba, tylko magicznej różdżki.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się