Forum konie »

,,uciekający" koń

starać się zatrzymać absolutnie za każdym razem, szarpnąć, a gdy na lonży koń odwraca się do mnie przodem i zaczyna się ,,odsadzać" i się cofać, poluźnić linkę.


Może źle myślę, ale jeżeli w momencie gdy koń Ci się cofa na lonży a Ty poluźnisz linkę to dajesz zwierzakowi sygnał że robi dobrze, że ma się cofać.
albo zapiąć konia z 2 stron na tzw 2 lonże (albo po prostu linkę 15 m z karabńczykami na końcach) zapinając na trójkąty: przewlec przez dolne kółko pasa do lonżowania koniec linki, przewlec przez kółko wędzidłowe i z powrotem do pasa zapinając karabińczyk na kółku górnym. Z drugiej strony podobnie. Wtedy nie ma siły by się wyrwał, albo bardzo będzie to miał koń utrudnione, bo z 2 stron będzie wypięty w dodatku na trójkąty.
[quote author=Ala_WR link=topic=93065.msg1938575#msg1938575 date=1385751682]
starać się zatrzymać absolutnie za każdym razem, szarpnąć, a gdy na lonży koń odwraca się do mnie przodem i zaczyna się ,,odsadzać" i się cofać, poluźnić linkę.


Może źle myślę, ale jeżeli w momencie gdy koń Ci się cofa na lonży a Ty poluźnisz linkę to dajesz zwierzakowi sygnał że robi dobrze, że ma się cofać.
[/quote]

też tak myślałam, ale słyszałam to już od bardzo wielu osób, które, no, znają się. nie pamiętam, co mi odpowiedzieli jak spytałam, dlaczego tak jest.
ElaPe, gdy lonżujący pozwala sobie "zostać za koniem"  na 2 lonżach konik pójdzie jeszcze łatwiej niż na jednej 🙂 - bo na jednej osoba ze znikomym refleksem ma jeszcze szanse konia wykręcić, a na dwóch - nie. A gdy jesteś dość z tyłu (nieco z boku - mocno z tyłu) wyprostowanego konia - to jeeedziesz (albo rozsądniej - puszczasz). W sumie - wystarczy się ciut zagapić, zdekoncentrować, uśpić a koń na dwóch lonżach chętny do pójścia w długą błyskawicznie zrobi z ciebie cyklotron. Jeśli dwie lonże - to na solidnym lonżowniku albo spacery za zadem (ale to nie za "turystą"😉. Opis nerd brzmiał, jakby dała z siebie zrobić cyklotron już na jednaj lonży 🙂 ("cyklotron": koń stopniowo rozprostowuje się bardziej, koło się powiększa, tempo wzrasta, rzecz się odbywa w galopie - aż "lonżujący" wyłącznie powiewa na końcu 🙂 - bo kilkudziesięciu km/h to my nie rozwijamy)
Zdarzyło mi się, że koń na dwóch lonżach obrócił się kilka razy i zanim cokolwiek zdołałam zrobić poszedł w siną dal zostawiając po sobie zgliszcza w postaci połamanego roundpenu.
[quote author=Ala_WR link=topic=93065.msg1938575#msg1938575 date=1385751682]
starać się zatrzymać absolutnie za każdym razem, szarpnąć, a gdy na lonży koń odwraca się do mnie przodem i zaczyna się ,,odsadzać" i się cofać, poluźnić linkę.


Może źle myślę, ale jeżeli w momencie gdy koń Ci się cofa na lonży a Ty poluźnisz linkę to dajesz zwierzakowi sygnał że robi dobrze, że ma się cofać.
[/quote]

Niby teoretycznie... jak koń się odsadza, to nie popuszcza się lonży no bo jasne że dajesz mu wygrywać... z drugiej strony i tak go nie utrzymasz, a jeśli nawet to z powodzeniem może ci przemieścić bark... tak jak mi rok  temu 🙂 Nauczka na całe życie.  Polecam metodę z przełożeniem lonży pod swoim zadkiem. Jak gdzieś poleci i się zawiesisz, to może się nawet zdziwić że coś go trzyma...
Hellgirl - owszem konia nie utrzyma się gdy ten postanowi uciec, ale z drugiej strony dając na luz daje mu się wyraźny sygnał że może iść do tyłu, że to jest ok, mało tego, jeżeli koń jest już nabuzowany i się cofa to luzując lonże daje mu się możliwość zrobienia zwrotu na zadzie i długa prosta, wtedy raz że nie ma już najmniejszych szans na utrzymanie konia, a dwa że istnieje ryzyko że koń przy takim zwrocie i luźnej lonży zaplącze się w tą lonże a wtedy łatwo o kontuzję.
Moja idzie niby normalnie, nagle bardzo przyspiesza i odsadza się z taka siłą, że kiedyś po prostu pofrunęłam w powietrze.


Mojej cwaniarce się to nie raz i nie dwa zdarzało (ale tylko gdy szła w prawo), próbowałam rożnych wypięć, zapięć, srele-morele jak wiedziała, że spi...y to robiła myk i nie ma konia. Ale zaczęłam lonżować z lonżą za tyłkiem(swoim) i nie ma bata, nigdy nie zwiała a teraz nawet nie próbuje, ważne żeby lonża była napięta cały czas, trzeba to kontrolować, wtedy cię nie wystrzeli, nogi stawiasz w taki "telemark" czyli jedna trochę z przodu żeby się zaprzeć dobrze i nie powalić na kolana, druga trochę z tyłu. Jak koń zaczyna kombinacje uginasz nogę która jest z tyłu i masą ciała konia utrzymasz.

edit. co nie zmienia faktu, że lepiej takiego konia lonżować na zamkniętym placu, nie musi być lonżownik

Słyszałam o teorii, że jeżeli koń się czegoś boi, płoszy należy mu pokazać,że to ciebie ma sie bać bardziej. Skupiasz w ten sposób uwagę na sobie i pokazujesz,że to ty jesteś gorsza od tamtego strachu. Jeden z koni na którym jezdzę jest super wypłochem i wpychanie go na siłe "zobacz to cie nie  ugryzie" poteguje tylko strach i moim zdaniem nic nie wnosi. Koń musi sam z ciekawości chciec to sprawdzić. Często koń sie uczy że jak sie spłoszy podczas jazdy to my go zatrzymujemy i wtedy może kojarzyc to, że jeśli sie spłoszy to będzie sie musiał zatrzymać "czytaj nie pracować". Faktem jest że koń, który ma zajętą głowę praca, mniej się płoszy bo nie ma czasu sie rozgladać i kombinować.Juz kiedys wstawiałam
Na konia, który się cofa, potrzeba drugiej osoby z batem do lonżowania z tyłu.

edzia69, kuce to najgorszy rodzaj. Nie wygrasz, choćbyś nie wiem jak walczyła.
Zdarzyło mi się, że koń na dwóch lonżach obrócił się kilka razy i zanim cokolwiek zdołałam zrobić poszedł w siną dal zostawiając po sobie zgliszcza w postaci połamanego roundpenu.

O! To też właśnie 😀
Gdy kto nie ma refleksu i przewidywania już na jednej to 2 to porażka.

A kuce... hm... najbardziej efektowny cyklotron zrobił mi... szetland 😁 Silnemu i fachowemu facetowi też. W sumie im zwierzak sztywniejszy i silniejszy "w szyi" tym łatwiej "popłynąć".
Słyszałam o teorii, że jeżeli koń się czegoś boi, płoszy należy mu pokazać,że to ciebie ma sie bać bardziej.


No nie wiem, wg mnie jeździectwo nie na tym polega, żeby koń się bał jeźdźca. Prędzej żeby go respektował i wiedział, że przy nim nic mu nie grozi Oo
TRATATA, dlatego zrobiłyśmy sobie lonżownik, taki prosty,  kijki od pastucha, szersza taśma 3 rzędy i tam problem zniknął. U mojej jest problem bardziej że tak powiem psychologiczny. Dla niej lonża/lina która ją trzyma jest problemem.
[quote author=halo]
A kuce... hm... najbardziej efektowny cyklotron zrobił mi... szetland 😁 Silnemu i fachowemu facetowi też. W sumie im zwierzak sztywniejszy i silniejszy "w szyi" tym łatwiej "popłynąć".
[/quote]

Do końca życia zapamiętam próbę wyjścia na spacer (300m od stajni) z małym, a w efekcie biegu (a raczej lotu) za nim z powrotem po asfalcie, po tym jak zafundował mi kilka dębów, dzięki którym zostałam za nim i sprzedał mi parę kopniaków... A to dzięki butelce leżącej na chodniku (milion ich widział wcześniej, ba, chodził w bryczce) i mojej głupocie, bo dałam mu się wyrwać przy dębowaniu, bo się bałam, że się połamie.. zmądrzałam i teraz zwykle jest zaskoczony, że się nie da, ale próbować prosiak nie przestał.  🙄
Strzyga, no ja nie wiem czy to dobry pomysł, mój koń w takiej sytuacji próbował by dębować.

Edzia69, jak miło widzieć Cię tutaj, z początku nie skojarzyłam nicku 😉

Mój " kuc " też probował wszystkiego, uciekania, dębowania w strone lonzującego, no wszystko, na 1 lonzy ciezko bylo go utrzymac, robił coś w stylu dębowania, ale w momencie jak był u góry, to całym swoim cielskiem robił skok do przodu i wtedy nie było bata, zeby go utrzymać.
Wypielam go na 2 lonze i lonzowalam z pomocą, co tez bylo nie lada wyczynem. Potrafił tak się obrócić, że lonze sie plątały 😵 z tym, że było o tyle bezpieczniej, ze nie dał rade atakować lonzującej osoby, bo byl ' trzymany' z 2 stron. Teraz jest lonzowany spokojnie na 1 😉
O tak, z dębowaniem to też jest nie wesoło, pracując w szkółce wzięłam hucułkę na lonżę żeby z nią popracować a ta po kilku kołkach odwraca się w moją stronę staje na na dwóch nogach i chce atakować, moja mina była mniej więcej taka  😲 bo choć inni wiedzieli, że ona tak robi to nikt mnie nie ostrzegł. Nie było czasu do namysłu, ucieczka nie wchodziła w grę a w ręku miałam tylko lonżę i bat więc żeby ją przepędzić dostała w czajnik, powtórzyło się to jeszcze tylko raz a potem dała sobie na luz. Działo się to na lonżowniku ale mimo to koń był na lonży - hucki lubią wychodzić przez zamknięte drzwi. Inna z kolei tylko odwracała się przodem i ani w lewo ani w prawo tylko do tyłu i w takim przypadku dobrze mieć lonżownik i jak wspomniała Strzyga -drugą osobę do pomocy bo można tak po całym polu za koniem łazić a on alej sie będzie cofał. Były to konie bardzo dominujące nad człowiekiem i trzeba było z nimi trochę popracować.
Zdarzyło mi się, że koń na dwóch lonżach obrócił się kilka razy i zanim cokolwiek zdołałam zrobić poszedł w siną dal zostawiając po sobie zgliszcza w postaci połamanego roundpenu.


owszem też mi się to zdarzało że koń nagle się wziął i obkręcił dokoła linek, zdarzyło się  że się wyrwał, ale dość szybko odechciewa mus się takich akcji bo na linkach jest np. o wiele trudniej koniowi się ustawić przodem do lonżującego bo ten kontruje go linką zewnętrzną. Zapięcie na trójkąty też wzmacnia naszą siłę.

Albo jak koń całkiem zmanierowany jest na lonży to zacząć wszystko od początku z pomocnikiem prowadzącym konia
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się