Forum konie »

Nowe zasady szkolenia trenerów PZJ

ciężki ten żart Nestor bo ni w ząb nie rozumiem 😜
ciężki ten żart Nestor bo ni w ząb nie rozumiem 😜


1. Ustawa uwalniająca zawody jest z roku 2013.
2. Jednym z argumentów za jej słusznością jest możliwość korzystania obecnie z usług zagranicznych trenerów i specjalistów, którym dotychczas stan prawny blokował przyjazd do Polski  celem trenowania, szkolenia itd. - ponieważ zdaniem ministerstwa było to nielegalne.
3. Istnieją osoby, które pod rządami starej ustawy sprowadzały zagranicznych szkoleniowców, czyniły do w sposób częstotliwy, zorganizowany, odpłatnie itd.

Czego tu nie rozumieć?

Jeżeli wprowadzono nową ustawę, bo stara czegoś nie dozwalała - to oznacza, że ktoś kto sobie sam dozwalał łamał prawo. Smok wyciera sobie otwór gębowy prawem, jak ścierką, rycząc, że prawa należy przestrzegać - więc mu daję argument a contrario.

Żart polega na tym, że ja nie jestem zwolennikiem penalizacji takich zachowań - ani teraz ani wtedy - więc jak mi ktoś macha paragrafem - to walę w pysk i patrzę tylko, czy równo puchnie. Żartuję, bo wolałbym, by jakiś nawiedzony adept prawa nie potraktował tego na poważnie.
No więc trzeba ich było kablować wtedy , wszystkich z PZJ włącznie bo też firmował kliniki z zagranicznymi trenerami ,a teraz to możesz im wszystkim obunóż na warsztat skoczyc . 🤣 🤣 🤣 Ja tylko staram się przyblizyc aspekty prawne Ustawy Deregulacyjnej , i pokazać jak działa system szkoleń a nie jestem przedstawicielem władzy wykonawczej odpowiedzialnej za przestrzeganie prawa . Kolego  🤣 🤣 🤣 🤣
Ale rację masz ,bo żeby brać trenera z zagranicy i zatrudnić  go w roli trenera , trzeba było wystąpić do Ministerstwa Sportu o zgodę . Trzeba się zapytać Lostak czy w swoim klubie zatrudniała na etacie trenera z zagranicy ,bo prowadzenie kliniki to nie jest stosunek zatrudnienia . 🤣 🤣 🤣 🤣

P.S Nestor - Jak chcesz zwracać uwagę to najpierw się doszkol . 😀 😀 😀
P.S Złożenie zawiadomienia o przestępstwie niepopełnionym to też przestępstwo . 🤣 🤣 🤣
taa. przestępstwo.

To gdzie były akty prawne wymieniające czym zagrożone było uczenie przez osoby bez papierów w tym przez trenerów z zagranicy (kara pozbawienia wolności? mandat karny? )

Nigdy czegoś takiego nie było i każdy od zawsze mógł sobie trenować z kim chciał.
taa. przestępstwo.

To gdzie były akty prawne wymieniające czym zagrożone było uczenie przez osoby bez papierów w tym przez trenerów z zagranicy (kara pozbawienia wolności? mandat karny? )

Nigdy czegoś takiego nie było i każdy od zawsze mógł sobie trenować z kim chciał.


Nie Elu ,jeżeli chciałaś zatrudnic na etet Trenera z zagranicy to musiałaś wystąpić do Ministerstwa Sportu o zgodę i to właśnie pracownicy Ministerstwa Sportu w trakcie konsultacji sejmowych przedstawiali to jako koronny argument za Deregulacją . A co za to groziło . Nie wiem , ale myślę że w razie wypadku mogło grozić tak samo jak prowadzenie Praktyki Lekardkiej bez zezwolenia . W przypadku trenera Lepisto PZN a w przypadku Benhakera PZPN występowali do Ministerstwa Sportu  o zgode . Ale to chodzi o etatowych Trenerów zagranicznych zatrudnionych przez Związki Sportowe.  😉
No to ustalmy wpierw o czym mowa bo ja nie mówię o zatrudnianiu na etacie trenera przez klub podlegający PZJ.

A kwestia odpowiedzialności odszkodowawczej była maglowana do bólu w innych wątkach wielokrotnie więc może osobie darujmy.





No to ustalmy wpierw o czym mowa bo ja nie mówię o zatrudnianiu na etacie trenera przez klub podlegający PZJ.

A kwestię odpowiedzialności odszkodowawczej była maglowana do bólu w innych wątkach wielokrotnie więc może osobie darujmy.


A jaką kwestję poruszył Nestor ? Bo przywiezienie kogoś na kliniki to nigdy nie było przestępstwo. Jedyny problem mógłby być gdyby ktoś takiego trenera zatrudnił na etat bez zgody Ministerstwa  Sportu . Skoto ktoś pisze wołami że wycieram sobie gębę przepisami prawa Cytat  Nestora : Smok wyciera sobie otwór gębowy prawem, jak ścierką, rycząc, że prawa należy przestrzegać - więc mu daję argument a contrario. "" Więc jestem ciekaw co NESTOR  miał na myśli . ???
aha dobrze wiedzieć.
No więc trzeba ich było kablować wtedy (...)

Ryczysz tu i teraz, że trzeba przestrzegać prawa - to kto tu kabluje?

p.s.
widzę, że blacha na dupę nabita - przechodził przypadkiem i się przyglądał, a czasem coś powiedział.
p.p.s.
Jakie przestępstwo, co Ty wymyślasz - co najwyżej wykroczenie i to bez określonej penalizacji więc nie masz czego bronić.
p.p.p.s.
Ustawa mówi i mówiła o prowadzeniu zorganizowanych zajęć - a nie o zatrudnianiu.
Kolejne  aroganckie i chamskie wpisy , i przypadkiem znowu z Gdańska.
Nestor - A ty się pultasz a nawet nie wiesz o co  🤣 🤣 🤣

Kolejne  aroganckie i chamskie wpisy , i przypadkiem znowu z Gdańska.


A to ten region co deregulacja mu nie smakuje  🤣 🤣 🤣
A to ten region co deregulacja mu nie smakuje  🤣 🤣 🤣

Nie znam nikogo poza Tobą, kto się na poważnie deregulacją zajmuje czy przejmuje - kto trenował, ten trenuje, kto nie chce, to tego nie robi.

Kolejne  aroganckie i chamskie wpisy , i przypadkiem znowu z Gdańska.

Poproś Admina o dodatkowe ignory, skoro te już zużyłaś 🙂

Nie znam nikogo poza Tobą, kto się na poważnie deregulacją zajmuje czy przejmuje - kto trenował, ten trenuje, kto nie chce, to tego nie robi.


Nestor - To jest forum jeździeckie i każdy zajmuje się tu jakimś tematem ,jedne są ważniejsze takie co interesują ciebie jak np kolory owijek i czapraczków w kontekscie maści konia a drugie mniej ważne , jak Deregulacja ,System szkolenia , itp które interesują mnie . Każdy ma swoje tematy i priorytety jak ci się temat nie podoba to masz setki takich co na pewno spełnią twoje oczekiwania .  😉
Jak to leciało z tym daniem sobie po pysku? 🤣

Deregulacja w praktyce nie zmieniła nic. Kto uczy - uczy jak umie. Uczy - kto chce i kogo chcą.
I to już od lat - bo "system prawny" w tym temacie był fikcją.

Są chyba tylko dwa istotne pytania dotyczące szkolenia trenerów. W jaki sposób ma trenujący poszerzać swoją wiedzę? Gdy chce, gdy czuje taką potrzebę? Wiadomo - trenując. Wiadomo - kliniki. Jest propozycja (bo na razie to propozycja) - od Mistrza (z list???) 🤔 - tu chyba chodziłoby o nabywanie doświadczenia pod nadzorem bo wielu ma, hmm... kłopoty decyzyjne, rodzaj paraliżu gdy pojawia się "nowa" odpowiedzialność, no dobra - tylko ci ze skrupułami 🙂. Wiedza ogólno-sportowa - bez przesady, kto chce - łatwo znajdzie, a kto nie chce - nikt mu do głowy nie wbije nawet pod pistoletem. Czyli - jest ok.

Drugie pytanie - czy da się jakoś pozytywnie wpłynąć na ogólny poziom wyszkolenia wszystkich jeźdźców? I jak? Niektórzy uważają to za ważne - że z powszechnego podnoszenia jakości  "u podstawy" ma płynąć mistrzostwo tych u szczytu - w przyszłości. Ja akurat w ten model za nic nie wierzę. Ba! Uważam coś takiego za puste chciejstwo.
Jednocześnie nie da się ukryć, że spójny system wyszkolenia - podnosi... co właściwie? Poziom wyszkolenia podstawowego - możliwe. Czy poziom wyszkolenia podstawowego faktycznie przenosi się na wyszkolenie uprawiających sport wyczynowo? Dotychczas szalonych zbieżności nie zaobserwowałam. Bo że na sukcesy na topie światowym się nie przekłada - to chyba jasne?
"Zgrzeszyłam" i przeczytałam podręcznik (i ciut) H.Sz. Ciekawa książka. Ja mu ni w ząb - nie wierzę 🤔 Bo jeśli dla kogoś priorytetem przez lata było było... być znanym, to trzeba się liczyć z tym, że... jest znany 🤣 Znaczy - możliwość ściemniania znacznie się ograniczyła, chyba, że się "świeżynki" nabierze.  Widzę to tak, jakby po latach odkrył swój błąd (systemowy), coś w rodzaju lekceważenia oczywistości i dość rozpaczliwe próbował coś zmienić, że taką potrzebę czuje.
Czy naprawdę odkrył JAK zmienić? Śmiem wątpić. Ale okaże się.
Priorytetem jest i była autopromocja 😀 😀 😀 Z drugiej strony na paru zawodników i taką gigantycznę rotację koni to te sukcesiki są marniutkie . A na dodatek mieć takiego sponsora z takim zapleczem ktory po latach współpracy powiedział ,, spadac na bambus '' i nie chciał mieć więcej doczynienia  🤣 Nie wiem ,jak dla mnie rekomendacje na Guru kiepskawe. 😉
Drugie pytanie - czy da się jakoś pozytywnie wpłynąć na ogólny poziom wyszkolenia wszystkich jeźdźców? I jak? Niektórzy uważają to za ważne - że z powszechnego podnoszenia jakości  "u podstawy" ma płynąć mistrzostwo tych u szczytu - w przyszłości. Ja akurat w ten model za nic nie wierzę. Ba! Uważam coś takiego za puste chciejstwo.
Jednocześnie nie da się ukryć, że spójny system wyszkolenia - podnosi... co właściwie? Poziom wyszkolenia podstawowego - możliwe. Czy poziom wyszkolenia podstawowego faktycznie przenosi się na wyszkolenie uprawiających sport wyczynowo? Dotychczas szalonych zbieżności nie zaobserwowałam. Bo że na sukcesy na topie światowym się nie przekłada - to chyba jasne?


Dobre i trudne to pytanie. Myślę, że spójny system wyszkolenia podnosi poziom wyszkolenia podstawowego, przez co poszerza się grono potencjalnych kandydatów do wyszkolenia wyższego. Jeśli na poziomie podstawowym mamy kompetentnego szkoleniowca, większa jest szansa, że nie zmarnuje on potencjału swoich podopiecznych i prawidłowo nimi pokieruje - tak aby w przyszłości mieli szansę na wyczyn. Niekompetentny szkoleniowiec na dole skali szkoleniowej może nawet nie zauważyć, że ma doczynienia z jeźdżcem "perełką" Ktoś musi przecież odkryć "perełkę"
Podstawa to podstawy. Kiedyś młodzież zaczynała od Ujeżdżenia a skoki od konkursów na styl . Wsztstkie konkursy Poniakowe 1 dnia Zawodów Ogólnopolskich są tylko i wyłacznie na styl . OOM jest na styl i eliminacje też ,konkursy ujeżdżenia są na styl . Dało to niesamowity efekt wysypu dobrych zawodników którzy poprzechodzili z kuców na duże konie . Obecnie większośc młodego pokolenia jest po tejże szkole  ,z dużych klubów sportowych gdzie początki były takie że nie tylko był kładziony nacisk na podstawy , na stylową jazdę , na pracę z koniem , a także na starty w Ujeżdżeniu ,WKKW i w skokach po to żeby na poziomie rundy Juniorów na dużych koniach , wybrać wiodącą dyscypline i w niej się już realizować . 🤣 Dzieci zaczynałuy ciężką pracę w sporcie w wieku 9 lat i doginały tam na maxa.  🤣

Potem przyszli innowatorzy ,wsadzili dzieci na duże konie i zrobili totalną rozpierduchę . I znowu zaczynamy od początku . 🤣 🤣 🤣
Niekompetentny szkoleniowiec na dole skali szkoleniowej może nawet nie zauważyć, że ma do czynienia z jeźdźcem "perełką" Ktoś musi przecież odkryć "perełkę"

No nie wiem. U nas w stajni pojawiła się taka perełka. Nie sądzę, żeby ktokolwiek, fachman czy laik, mógł przegapić, że to perełka jest. Różnica w porównaniu z innymi dzieciakami ogromna, porażająca. Jeśli znajdzie czas, jeśli będzie się jej chciało - zostanie nauczona wszystkiego co trzeba, choć własnego konia (jeszcze?) nie ma. Ale w jej szanse na poważne wygrane wątpię - bo już wiadomo, że nie te możliwości finansowe. Może, może rodzice w lotto wygrają? na razie czaka ją pierwszy sezon startów jako pełnoprawnego zawodnika - odznakę zdała śpiewająco.

Smok10, faktycznie, był dobry czas dla pony-rajtrów. Może wróci. Dwie uwagi: "wtedy" jeszcze obowiązywał etos sportowca. I - napisałeś o KLUBACH. Różnice w wyszkoleniu klubowych dzieciaków, z częstymi treningami i zawodami, z wzajemną konkurencją, w porównaniu z osamotnioną dziewczynką kochającą konie - są. Coraz lepiej widoczne z sezonu na sezon. A z klubami u nas kłopot, bo "gdzie 2 Polaków tam 3 szkoły myślenia" 🤔

Przypomniałam sobie, czego brakuje mi w nowej koncepcji szkolenia kadr. Wspólnoty szkoleniowców. Autentycznej. Wzajemnej pomocy, wymiany doświadczeń. Zespołowo 🤣
Jakoś tak w historii jeździectwa było, że np. absolwenci pewnych kursów, zawodnicy i trenerzy jednego dużego klubu, liczni(!) podopieczni jednego mistrza - tworzyli swoisty klub, swoistą szkołę - często był to powód do chluby. "Jestem z Woli z czasów X", "Ja z Kwidzyniaków" itp.
Ale to nie dziś w PL 🙁 Może, może lostakowe "centuriony"? Może jeszcze ktoś, gdzieś? Zobaczymy.
W czasach kiedy ja uczyłem się jeździć nikt w ogóle nie słyszał o konkursach na styl. Tam gdzie była sekcja "ujeżdżeniowa" to sie też ujeżdżenie jeździło, ale królowały skoki. O jeżdżących tylko ujeżdżenie mówiło się że się boją skakać.... Było to w latach 70-tych, kiedy nasze jeździectwo liczyło się jeszcze w świecie....
Konkursy na styl pojawiły się w latach 80-tych a upowszechniły w latach 90-tych dopiero. Wtedy też pojawiło się , wraz ze zmianą realiów polityczno-ekonomicznych mnóstwo nowych stajni sportowych. Nie mam wcale pewności, czy pojawienie się nowych, dobrych zawodników wynikało z wprowadzenia konkursów na styl czy z poszerzenia bazy po prostu. A konkursy kucykowe początkowo nie były rozgrywane na styl, a jeżeli to sporadycznie....
Jeszcze co do jednolitego systemu szkolenia: Często jako argument za nim powołuje się na czasy przedwojenne, kiedy taki jednolity system obowiązywał, a nasi zawodnicy zaliczali się do najlepszych w świecie . Otóż jest to nieprawda !! ten system jazdy , zwany "szkołą grudziądzką" został wprowadzony oficjalnie na przełomie lat 20-tych i 30-tych. W tym samym czasie pozycja naszego jeździectwa na świecie zaczęła dość gwałtownie spadać. Najwięksi trenerzy przedwojennej polskiej szkoły Leon Kon i Karol Rómel pracowali poza oficjalnym systemem, a kiedy ich idee zaakceptowano oficjalnie ich kariera miała się już ku końcowi.
Halo :
"Przypomniałam sobie, czego brakuje mi w nowej koncepcji szkolenia kadr. Wspólnoty szkoleniowców. Autentycznej. Wzajemnej pomocy, wymiany doświadczeń. Zespołowo"
Swięte słowa i duża wódka  🤣

Smok10, faktycznie, był dobry czas dla pony-rajtrów. Może wróci. Dwie uwagi: "wtedy" jeszcze obowiązywał etos sportowca. I - napisałeś o KLUBACH. Różnice w wyszkoleniu klubowych dzieciaków, z częstymi treningami i zawodami, z wzajemną konkurencją, w porównaniu z osamotnioną dziewczynką kochającą konie - są. Coraz lepiej widoczne z sezonu na sezon. A z klubami u nas kłopot, bo "gdzie 2 Polaków tam 3 szkoły myślenia" 🤔

Przypomniałam sobie, czego brakuje mi w nowej koncepcji szkolenia kadr. Wspólnoty szkoleniowców. Autentycznej. Wzajemnej pomocy, wymiany doświadczeń. Zespołowo 🤣
Jakoś tak w historii jeździectwa było, że np. absolwenci pewnych kursów, zawodnicy i trenerzy jednego dużego klubu, liczni(!) podopieczni jednego mistrza - tworzyli swoisty klub, swoistą szkołę - często był to powód do chluby. "Jestem z Woli z czasów X", "Ja z Kwidzyniaków" itp.
Ale to nie dziś w PL 🙁 Może, może lostakowe "centuriony"? Może jeszcze ktoś, gdzieś? Zobaczymy.


No własnie . To nie powinna być doktryna jednego zfanatyzowanego szkoleniowca a konsultacje środowiskowe ,tak jak jest to propagowane w Niemczech . Jest zjazd trenerów i omawianie metod ,nowości ,zagadnien . Tak własnie było u nas jak piszesz . Do tej pory trenerzy powołują się z czyich rąk wyszli. A co do wielkich klubów Poniakowych , w takim wydaniu jak kiedyś to się nie wróci. To co było zostało skutecznie zniszczone i zaprzepaszczone przez paru oszołomów którym skutecznie pomógł kryzys i tak to przy zbiegu wielu okoliczności zniszczono to co zaczynało przynosic kosmiczne efekty . Więc zaczynamu od nowa a zrobi to za wszystkich p, Szszkiewicz, bo to teraz on będzie miał osiągniecia. 🤣 🤣 🤣

P.S Parkury w latach 70 -tych do parkurów obecnych ,można porównac tylko ogrodzeniem ( choć nawt to nie bardzo ) bo już nawet nie podłożem o skali technicznej trudności i rodzajem przeszkód nawet nie wspomnę . To zupełnie co innego. 🤣 Zresztą w WKKW też , Cross w latach 70 tych i teraz to coś całkowicie innego. Więc i system szkolenia musi być dostosowany do obecnych realiów a nie tego co było 40 lat temu .
Halo być może w przypadku perełki masz rację, może jest tak, że nie da się tego nie zauważyć. Z drugiej strony piszesz, źe jeśli waszej perełce się będzie chciało to zostanie nauczona wszystkiego czego trzeba. Zakładam jednak, że jesteście kompetentnymi szkoleniowcami.

Może trzeba w takim razie odwrócić zasadnicze pytanie - co decyduje o sukcesie w jeździectwie? Pomijając kwestie finansowe, bo bez tego ani rusz. Choć już w drugą stronę to nie działa, bo owszem finanse pomagają ale czy gwarantują sukces? Więc jeśli już założymy, że kwestia finansowa jest rozwiązana, to co decyduje o sukcesie? Talent jeźdżca? Mi się wydaje, że akurat w tym sporcie talent też nie gwarantuje sukcesu - widzę to trochę tak jak pisała lostak o swojej rozmowie z Ullą - ta wypowiedź, że talent rozleniwia. Jeśli nie talent to chyba faktycznie podstawy są najważniejsze. Czy w takim razie podniesienie poziomu wyszkolenia podstawowego nie odzwierciedli się jakoś na wyższym poziomie? Jeśli u podstaw stanie kompetentny szkoleniowiec, to podstawy będą solidne... Jak podstawy będą solidne to dalsza praca będzie łatwiejsza... Jak będzie łatwiej to postępy będą szybsze... Jak postępy będą szybsze motywacja będzie większa... I tą drogą dojdziemy do sukcesu?

Co masz na myśli z tymi parkurami?
Ja pamiętam, że np w latach 70-tych w konkursie L klasy mógł być już rów (szerokości 2 m) w niektórych ośrodkach (np Książ) plac nie był płaski, więc trzeba było skakać pod górę albo z góry, i w ogóle była większa niż dzisiaj dowolność w projektowaniu toru. Jeżeli była różnica w skali trudnośći (w niższych lkasach zwłaszcza) to raczej te dawniejsze konkursy były często trudniejsze.
P.S Deregulacja zawodu trenera i instruktora nie jest narzucona przez Unię. Akurat wg dyrektyw z Brukseli zawody instruktora i trenera sportowego powinny bodlegać urzędowej regulacji.
Czy w takim razie podniesienie poziomu wyszkolenia podstawowego nie odzwierciedli się jakoś na wyższym poziomie? Jeśli u podstaw stanie kompetentny szkoleniowiec, to podstawy będą solidne... Jak podstawy będą solidne to dalsza praca będzie łatwiejsza... Jak będzie łatwiej to motywacja będzie większa... I tą drogą dojdziemy do sukcesu?

To co napisałaś to w zasadzie jedyna droga do sukcesu ,a talent to po prostu miły dodatek który uwidacznie się dopiero w późniejszym etapie . Na początku jesy ciężka praca a potem jest już tylko jeszcze ciężej . 😉 Ale kwestji finansowej nie pomijaj bo w naszych realiach wymięka każdy ,a jego zasobność portfela wyznacza tylko moment w którym wymięknie . * z tego sportu wymiękli nakwięksi i najmocniejsi co wydawało by się że pieniądze nie mają dla nich znaczenia ) 🤣 🤣 🤣 🤣

Co masz na myśli z tymi parkurami?
Ja pamiętam, że np w latach 70-tych w konkursie L klasy mógł być już rów (szerokości 2 m) w niektórych ośrodkach (np Książ) plac nie był płaski, więc trzeba było skakać pod górę albo z góry, i w ogóle była większa niż dzisiaj dowolność w projektowaniu toru. Jeżeli była różnica w skali trudnośći (w niższych lkasach zwłaszcza) to raczej te dawniejsze konkursy były często trudniejsze.


Rano ci wytłumaczę ,ale to zupełnie inna bajka . 😉
Smoku, nie pomijam w sensie, że jest nieważna. Myślę, że kwestia finansowa w aktualnej rzeczywistości jest kluczowa. Bo nawet najcięższą pracą, bez oparcia w finansach nie dojdziemy na szczyt a już na pewno nie możemy o tym myśleć w kategoriach ogólnych - być może nieliczni, przy ogromnym nakładzie pracy, gdzieś dojdą ale na pewno nie ogół 😉
Natasha, problem z sukcesem jest jeden (oprócz finansów - pikuś :lol🙂. To niemożebnie ciężka praca. Harówka. A człowiek już taki jest, że żeby harować, żeby robić Cokolwiek - musi mieć dobry powód. Motywacja. Przez lata młodzieńcze "pojedziesz" na pasji. Potem?

Wiek sukcesu-że-sukcesu w jeździectwie ciągle się obniża, ale nadal jest bardzo wysoki. Pod tym względem to sport specyficzny. To są dziesiątki lat poświęceń. I jeszcze trzeba mieć co poświęcać 😀

Czemu nie wierzę w bezpośrednie przekładanie się porządnej, dobrej, szerokiej bazy jeździeckiej w wysoki top? Ano dlatego, że gros tej bazy - tworzą dziewczyny. A proszę: tegoroczny Top 10. Jedyna uprawniona - Beesy Madden nie dojechała. Już facetowi jest wystarczająco trudno w naszym kraju poświęcać Wszystko dla rozwoju sportowego. Powiedziałabym nawet, że jest to niewykonalne. Kobiety rywalizują na tych samych parkurach a życiowo jest im jeszcze trudniej.

Wieki temu prowadziłam akademickie dyskusje na podobny temat, tylko dotyczył... sztuki 🙂
Z taka obserwacją: jeśli kipi ci mleko, szron wychodzi z lodówki a na sztaludze obraz - co robisz najpierw? Zmieniło się o tyle, że lodówki są no frost 😁 I w życiu okazuje się, że ciągle jest mleko, które kipi 🙂 Jest zapieprz przy... samym życiu. Jeźdźcy nie są od tego cudownie wolni. Jedni muszą przede wszystkim zarobić na chleb, inni - jeszcze by przegapili wyprzedaże w NY 🙂 - różnie bywa. I konie. Istoty kruche jak my 🙁, a krócej żyjące.

Ambitny jeździec haruje, kasa znika - a nie zna dnia ani godziny, gdy wszystkie aspiracje obrócą się w niwecz. Świat jeździectwa nie jest też pląsaniem po tęczy. Jak wszędzie, gdzie można ugrać duże pieniądze (ba!). Klasyka: kto ma, temu będzie dodane. Odnieść sukces mógłby zaje*ty talent, taki przed którym ludzie się kłaniają - z zachwytu, w pełni zmotywowany i ogólnie nie zajmujący się niczym innym, z pełnym wsparciem - całym "serwisem" pracującym na niego, także finansowym, wyposażony w full klasowych koni (albo dysponujący po prostu porażającą, niezmierzoną kasą).
Na tym tle - to czy mu łydka leci trochę do tyłu - nie jest takie istotne 🙂

Nie ma co snuć rozważań na temat ile talentów ludzkich/końskich się marnuje i dlaczego, skoro droga na szczyt jest skutecznie zablokowana i wszyscy o tym wiedzą 🙁. Nie ma motywacji. Każdy rzeźbi jak może, ile może, ile (jeszcze) mu się chce. Cóż, może pojawi się ktoś, kto o tym nie wie - i to zrobi 😀 Ale jakość jego wyszkolenia jako dzieciaka ma się bardzo średnio do prawdopodobieństwa sukcesu. Jak wiadomo dobre szkolenie przy full wsparciu (będzie niepolitycznie) nawet Araba doprowadzi dość szybko do medalu. Jesteś młoda, możesz tego nie wiedzieć, ale jeszcze parę lat temu widok jeźdźca z krajów arabskich dostarczał obserwatorom wiele rozrywki. Dziś FEI szefuje jedna z żon Emira.
A ja czekam z utęsknieniem kiedy Chińczycy zaczną w jeździectwie inwestować w rodowitych Afrykanów 😀
halo - Nic dodać nic ująć  🤣 🤣 🤣 Przekleić tylko ten posy do wszystkich tematów i moja działalność na tym forum jest zakoczona .  🙄
Żeby zobaczyć jak to działa trzeba opuścić Ojczyznę i postarać się zajrzeć od kuchni. Moje dwuletnie obserwacje z pozycji luzaka sprowadziły mnie na ziemię skutecznie. Ośmielę się powiedzieć, że gros dzieciaków z ME czy to poniaków czy juniorów to dzieci niezwykle zamożnych ludzi, których stać na odpowiedniej klasy trenera i zakup kolejnych kilkunastu [lekko licząc] światowej klasy wierzchowców. To między tymi rodzicami toczy się swoisty wyścig zbrojeń, kto komu wyrwie sprzed nosa lepszego kuca, juniorskiego konia, kto kupi lepszy,bardziej wypasiony koniowóz. Takie osoby są przewożone nawet przez konkursy 140-145 cm, dobry kuc ujeżdżeniowy, koń dresażowy załatwia wiele spraw.
Nierzadko kuce/konie poprawiane są non stop przez berajtrów, a dzieciaki wsiadają tylko na skoki. Talent fajna sprawa, ale najpierw trzeba się być w stanie pokazać od strony osoby przydatnej do robienia koni. Jeżdżenie 10-12 koni dla prestiżowych stajni, a jaka część z tych młodych osób przebija się do klas GP?? Można też być z rodziny wielkich jeźdźców, ale to zupełnie inna bajka. 
Tym wielkim apetycznym tortem dzielą się jeźdźcy z Eurosportu, a walka jest zaciekła, a to nawet nie jest walka o wygrane pieniężne, a o to by taka czy inna zamożna rodzina mogła się w towarzystwie pochwalić, że syn/córka to jeździ na koniu kupionym ze  stajni I. Topsa, Beerbauma czy innego Guliksena.
Tak długo jak Polska będzie tak biedna jest, sukcesy pozostają w sferze marzeń, podobnie jak uczciwe i rzetelne szkolenie kadr dla jeździectwa. Kto w końcu ma ochotę hodować sobie konkurencję. Dokładnie tak samo funkcjonują zawody prawnicze, a spróbuj na spokojnie zrobić specjalizację będąc młodym lekarzem bez oparcia w lekarskiej rodzinie....
To teraz zaproście do tego tematu tychsportowców od kolorowych czapraczków , konisioof , tych co zastanawiają się nad wyborem studiów jeźdxieckich i tych co ciągle rozpowiadają o talęcie . Niech sobie poczytaja i zapytają rodziców czy wspomogą ich talent zylionem $$$$ na początek. W zamian będą mogli obserwować swoją pociechę na parkurzepijąc  szmpana w towarzystwie szejków Arabskich  🤣 🤣 🤣 🤣

Następna 100% trafna wypowiedź . Mocno niepolityczna na tak trudnym rynku jak biedna Polska , ale trafiona w 100%  🤣 🤣 🤣 🤣
Halo, wszystko co piszesz to prawda, każde jedno słowo.

Nie ma mowy o żadnym wyczynie bez gigantycznego zaplecza finansowego. Był kiedyś w "Świecie Koni" wywiad z P. Skrzyczyńskim - pięknie, bez żadnego słodzenia, powiedział dokładnie to, że bez kasy nie ma szans na top. Mimo, że na naszym lokalnym topie on już jest, dalej nie pójdzie, mimo pracy... Podziwiam go, bo mając świadomość, że dalej nie zajdzie mimo wszystko dalej jeździ, coś go w tym wszystkim jeszcze trzyma, chyba że jest masochistą, chociaż bycie masochistą to też jakiś powód.

Czy zaplecze finansowe zagwarantuje sukces u kogoś, kto nie będzie chciał wykonać gigantycznej, ciężkiej pracy? Obawiam się, że to się da zorganizować... Czy to się da zorganizować masowo? Być może da się tym wypełnić top. Tylko co wtedy...
Jaki mamy wniosek - o sukcesie w jeździectwie decydują pieniądze. Czy w takim przypadku wogóle ma znaczenie szkolenie? Nie ma, bo co z tego, że wkładasz ogrom pracy i w pełni się poświęcasz, skoro na końcu i tak stanie przed tobą mur nie do pokonania.

W ten sposób myśląc na pierwszej jeździe należałoby takiemu głupiemu idealiście wytłumaczyć, że jeśli nie ma niewyobrażalne dużych pieniędzy, to będzie uprawiał sztukę dla sztuki, bo na top w tym sporcie nie ma szans. Myślę, że jakiś odsetek odrazu zrezygnuje. Do tego faktycznie to, czy potem dla sztuki bedzie cię szkolił, ktoś kompetentny czy nie, nie ma znaczenia, bo to i tak sztuka dla sztuki. Choć chyba lepiej jednak z kimś kto wogóle na pojęcie o tej sztuce 😉 Swoją drogą to musi być też strasznie frustrujące dla szkoleniowca, taka permanentna świadomość, że uprawia sztukę, dla sztuki, że to co robi i tak nie ma szans na szczęśliwe zakończenie...
Zabijmy marzenia na wstępie. To napewno pomoże 😉

Bezpośredniego przełożenia wyszkolenia podstawowego na top mnie ma, bo nie może być, bo od podstaw do topu są etapy przejściowe, nawet z gigantycznymi pieniędzmi za potencjalnym kandydatem na top. Bez minimalnego nakładu pracy też na ten top nie wejdzie. W końcu musi wsiąść na konia i zacząć trenować.

Bezpośrednie przełożenie wyszkolenia podstawowego na kolejny etap szkolenia - moim zdaniem jest. I tak z każdym kolejnym etapem - solidne podstawy ułatwiają dalszą pracę, na każdym kolejnym poziomie. Załóżmy, że do kompetentnego szkoleniowca na średnim etapie trafiają dwaj nowi uczniowie - jeden z dobrymi podstawami, drugi z masą błędów do poprawienia - z którym praca będzie szła szybciej? Co z tego, że żaden nie dojdzie na top, bo obaj nie mają kasy?

Ja wiem, że tworze wzorce idealne, że ostatecznie o sukcesie zadecyduje coś innego, bo po drodze jest milion zmiennych. Ja poprostu uważam, że czym innym jest świadomość ograniczeń a czym innym świadome ograniczanie. Jeśli od swojego szkoleniowca usłyszałabym na początku drogi, że to nie ma sensu, bo i tak nie dojdę na szczyt - to on świadomie mnie ogranicza, mimo, że po drodze wszysko się może zdarzyć np. mogę wyjść za mąż za arabskiego szejka i będzie mnie stać na top. Czym innym jest uczciwe stawianie sprawy - takie jak w przypadku waszej halo perełki - nie dojdziesz na top bo ograniczają cię pieniądze ale nauczymy cię wszystkiego, co możesz umieć żeby na tym topie być - ona ma świadomość ograniczeń, czy będzie jej się chciało dalej uprawiać sztukę dla sztuki zależy od jej motywacji. Jeśli będzie jej się chciało a po drodze rodzice wygrają w totka i będzie miała szansę na top, to czy to że jest dobrze wyszkolona ma znaczenie dla jej kariery, w sumie nie (może w jakiś minimalny sposób, na pewno nie na tyle, żeby o czymś decydować) to już bardziej będzie to miało znaczenie dla niej samej, bo nagle okaże się, że już nie uprawia sztuki dla sztuki. Niezależnie od tego jak bardzo podobne wydają się te dwa przypadki to właśnie ta mała śliska różnica jest ważna. Co bardziej motywuje do pracy?

W sumie to my tu też uprawiamy sztukę dla sztuki. Bo to jest sztuka dla sztuki, do jakichkolwiek wnisków tutaj nie dojdziemy one i tak nie będą miały znaczenia dla rzeczywistości, conajwyżej dla nas samych. Coś nas jednak skłania do dalszej dyskusji. To chyba to ulotne coś co decyduje o sukcesie.

Smoku dlaczego mając świadomość mimo wszystko inwestujesz w jeździectwo? Masz szansę na światowy top. Jeśli tak to nie było pytania. Odpowiedź jest jasna.


Smoku dlaczego mając świadomość mimo wszystko inwestujesz w jeździectwo? Masz szansę na światowy top. Jeśli tak to nie było pytania. Odpowiedź jest jasna.

Bo to piękny sport  😉 Bo potrafi wyszlifować charakter młodego człowieka  😉 Bo uczy ,sumienności ,odpowiedzialności ,rywalizacji i najważniejszy , bo do pewnego poziomu mnie na to stać . Jest tysiąc powodów za i jeden NAJWAŻNIEJSZY  PRZECIW . GIGANTYCZNA KASA !!! I to nie tylko jeśli chodzi o TOP !!! Bo dla każdego ten top przychodzi różnie  😉 Dla nie których jest to już wyjazd na zawody regionalne i wydatek np 500 - 1000 zł dla drugiego ,wyjazd na zawody Ogólnopolskie 1000 - 3000 zł dla trzeciego na zagraniczne 0d 3000zł w -> . I tak dalej i tak dalej .Nawet w Polsce budżet roczny przeciętnego Juniora zaczyna się od kilkudziesięciu tysięcy złotych . Więc ogólnie to nie jest sport dla niezwykle utalentowanych dzieci których rodzice żyją z zapomogi społecznej  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się