Zanim wątek zejdzie na standardowe mrówki faraonki czy karaluchy w domach:
czy ktoś z was ma - tak jak ja - problem z pająkami krzyżakami? Nie z pajęczakami typu kosarza czy kątnika, ale z zołzowatym pająkiem krzyżakiem ogrodowym bądź łąkowym (wg znajomego biologa w ostatnich 23 przypadkach mam przyjemność z tym drugim. A w zasadzie z tą drugą, bo trafiały się same samice).
Takie cudeńka (za wikipedią):

Część działki mam w stanie "dzikawym", a idąc do autobusu też przez pas łąki przechodzę... i zawsze coś do domu zniosę. Na ogół 2-3 dorodne sztuki minimum, odwłoki rzadko poniżej 1,5cm. Obojętnie jak dokładnie otrzepuję się przed wejściem.
Koty już ich nie tykają, Fredzię któryś obok nosa dziabnął, ja też oberwałam kilka razy po łydkach.
Pół biedy w domu, gorzej, jak je do autobusu wniosę. Już kilka razy był donośny wrzask, wzywanie imion całej Trójcy Świętej w różnych konfiguracjach, histeria kilku panienek i paniczne walenie obutą nogą w Bogu ducha winnego stawonoga.
🤔
Czy jest coś, czym można spryskać spodnie tak, żeby odstraszyć krzyżaka od jazdy na gapę na naszych ubraniach?
edit obrazka