To jeszcze z takich oczywistości. Uważajcie jak wieszacie zimą derki na słupkach od przeszkód. To raczej nagminne w halach gdzie nie ma bandy. Ja tak kiedyś właśnie po jeździe chciałam derkę założyć i w momencie kiedy ściągałam derkę ze słupka kobyła zrobiła dwa kroki. Odchyliłam się do tyłu, żeby jednak ją zdjąć, a nie zbierać z ziemi i "dziadoska" derka zahaczyła o słupek, a słupek pięknie przewrócił się na konia..... Odchylona do tyłu raczej miałam marne szanse żeby się zabrać. Dalsza część historii pozostaje tajemnicą do czasu, aż jakiś (nie wiem ile) czas później się zebrałam z ziemi i poszłam konia łapać po drugiej stronie hali. Później przeprowadziłam kilka bardzo ciekawych rozmów:
ja: Spadłam z konia.... coś tam, coś tam mama: Nic Ci się nie stało? Zadzwoń do M. żeby po Ciebie przyjechał.
ja: Spadłam z konia.... coś tam, coś tam M: nie pamiętam co
ja: Dzwoniłam do Ciebie przed chwilą? mama: Tak, mówiłaś, że z konia spadłaś. Dzwoniłaś do M.? ja: Tak mama: I co powiedziałaś żeby przyjechał do Ciebie? ja: yyy a nie wiem
ja: Dzwoniłam do Ciebie przed chwilą? M: nie pamiętam co
I tak po 3 razy do każdego. W końcu mama zadzwoniła do M. żeby przyjechał, a ja w tym czasie standardowo: występowałam konia, rozsiodłałam, założyłam owijki stajenne, derkę, naszykowałam posiłki na następny dzień, posprzątałam sprzęt... wszystko to co zawsze, na automacie :P więc czasem rutyna się przydaje, ale uważajcie na te podłe słupki 😀
Przyjeżdżam zimą do stajni, stoi ładna klacz, do której zawsze podchodziłam z duża ostrożnością,taki mały cwaniak .... Środek zimy, ziemia zmrożona, na głowę standardowo czapka z daszkiem,koń wystany prawie 6 m-cy, chodziła od czasu do czasu na padoki.Ponieważ jestem wielkim fanem terenów,niegdyś startowałam w rajdach długodystansowych, nie ma na mnie mocnych,wyjeżdżam ze stajni, przed bramą czeka na mnie mały kapuś,syn właścicielki stajni i drze się:"Mamo,mamo a Pani Ewa jedzie bez toczka"!!! Nawrót i zapinam zwykły pierwszy lepszy toczek, wyjazd zaplanowany na 3h... Za lasem konisko mnie zrzuca w pięknym stylu, wybija kciuk, toczek pęka na skroni w pół,lekarze mówią,że to wstrząśnienie mózgu,ale po przebudzeniu o własnych siłach -sina na gębie wracam do stajni, i tym razem mały kapuś się przydał,prawdopodobnie uratował mi życie:-))
evescool, nadal wsiadasz bez kasku? Rany, ja rozumiem, że to taki wątek, sama widziałam różne końskie wypadki, ale... Wsiadanie zimą na wystanego 6 mcy konia i jechanie w teren bez kasku... jakoś nie mieści mi się w głowie, tyle bezmyślności w jednym zdaniu.
_Gaga, o tak, patent sizalowy też polecam. Sama musiałam uważać na odsadzającego się konia a sizal kilka razy ratował sytuację.
evescool, również "podziwiam" za bezmyślność i współczuję koniom. Koń 6 miechów bez siodła i na 3 godziny miał iść do roboty A potem zdziwienie, że kulawy, że mięśniochwat, że... 🤔wirek:
Aha, bo w terenie to nie robota jest 😉 Nawet stępem w terenie można konia zmęczyć. W poprzedniej stajni miałam takie góry zaraz pod stajnią, że koń stępem cały zasapany wyłaził na szczyt. Także teren terenowi nierówny. I w życiu bym w taki teren nie wzięła konia, co pół roku nic nie robił.
Dava A to już nie ma reguły. Ja na placu "rzeźbię", a w terenie raczej odpoczywam. Sądzę, że nikt normalny po półrocznej przerwie nie pojedzie w teren zarzynać konia. Szczególnie w zimie, kiedy podłoże nie sprzyja. Widzę to raczej jako stęp i ew. galop gdzieś po polu w głębszym śniegu, bo ścieżki są śliskie, górki też.
Murat-Gazon j/w dla mnie teren to odpoczynek dla końskiej głowy. Nawet jeśli się zmęczy, bo pogalopuje to wciąż jednak nie jest to takie samo zmęczenie co po pracy na placu.
Zakładam, że evescool skoro startowała w rajdach długodystansowych to też raczej nie dziduje pełnym galopem przez bite 3 h?
Sivens ale mówimy o koniu, który pół roku nie chodził pod siodłem... Jak ja wsiadałam na moją po czterech miesiącach zimowej przerwy, to mimo że cały ten czas coś tam pracowała, lonże, spacery itp., to pojechałam w teren stępem na 40 minut po płaskim... Gdzie tu 3 godziny. I tym bardziej mnie dziwi, że coś takiego robi rajdowiec, który chyba świetnie powinien się znać na kondycji i braku kondycji u konia...
Murat-Gazon owszem 3 h to dużo dla wystanego konia, ale mimo wszystko 3h stępa, a intensywny teren z galopami, górkami i innymi wyzwaniami to różnica. Może niech się autorka wypowie, bo możemy się tu sprzeczać, czy to mała głupota czy wielka głupota, a tak naprawdę nic nie wiemy.
Megane tylko w poście, od którego zaczął się temat, było napisane, że "chodziła od czasu do czasu na padoki"... To raczej nie znaczy codziennie na 16 godzin 🤔
Przypominam re-voltowiczom by zwłaszcza zdejmując tylne ochraniacze nie kucać... Ostatnio moja mama chciała szybko zdjąć ochraniacze, nie mogła odpiąć jednego paska, więc lekko przykucnęła i się nachyliła 🤬i dostała kopa w głowę drugą nogą... Szczęściem w nieszczęściu miała na głowie jeszcze kask 😵...
Murat, kontrolowany stęp samemu koniowi nie zaszkodzi, chyba, ze koń oszołom, jezdziec 120 kg waży, bądz jest np bardzo ślisko. Nie rozumiem jednak, ze "kon czasem wychodził na padoki" - jesli ktos przez pół roku trzymał konia w boksie, to nie jest to normalny człowiek. Jesli kon stał pol roku bo kontuzjowany, to jak najbardziej bym nie wsiadala. Ale jesli kon zdrowy, mimo wszystko padokowany te kilka godzin dziennie ale np po prostu nie jezdzony, to czemu nie.
Mam na myśli, to, że bez toczka, zima, koń wystany - taki kozak/mistrz 😉 Dla mnie to żaden powód do chwały, ale co człowiek to obyczaj. Zaleciało mi takim kozakowaniem właśnie, tyle 🙂
Sivens, ale Ty na serio nie widzisz bezsensownej brawury i głupoty w historii opisanej przez evescool? 3 godzinny teren w zimę, przy kiepskim podłożu, bez kasku, na koniu nie chodzącym od pół roku pod siodłem, takim który tylko od czasu do czasu wychodził na padok i który ogólnie jest cwaniakiem i do którego podchodzi się ostrożnie. Chodzi mi o wszystkie te czynniki na raz a nie, że sam teren 3 godziny to zło wcielone. No i jak koniec historyjki sam nam odpowiada - obawy nie są bezzasadne.
Widzę, tylko te nasze wypadkowe historie w większości są z brawury i głupoty. Mniejszej bądź większej. I są ku przestrodze, czyli "nigdy tak nie róbcie". Choć teraz jak czytam jeszcze raz ten post to faktycznie jest napisany w takim stylu, że nie jest to oczywiste.
Sivens, co ty piszesz? Wiesz cokolwiek o fizjologii konia i obciążeniach, jakie można mu zafundować? Byłaś w ogóle w godzinnym terenie w warunkach zimowych? Galopowałaś w głębokim śniegu (co zalecasz dla wystanego konia)?
Bardzo proszę wszystkich, którzy to czytają, żeby za nic nie łapali się na to "co to jest 2-3 h terenu", a jeszcze zimą. To rzeźnia dla mięśni, ścięgien, stawów, układu oddechowego i układu krążenia - jeśli koń nie jest wdrożony. Mówicie: a jeśli chodzi po padoku? Po padoku chodzi bez jeźdźca i siodła na grzbiecie. Ten "plecak" znacząco zmienia równowagę, pracują nieużywane fragmenty aparatu ruchu. Zimą zawsze gdzieś jest ślisko, a z kolei 10 cm warstwy śniegu to już siłownia dla konia. Odrobina wyobraźni: jedno pośliźnięcie, koń będzie się ratował przed utratą równowagi - to priorytet dla konia. Nierozgrzane, zastane włókna szarpną się na pracę. Dla chętnych na tego typu pomysły polecę: konia w ręku i choćby pół godziny spaceru na własnych nogach. Zimą. Oficerki będą the best na przyrost wyobraźni 😀iabeł:.
halo Nic nie zalecam, absolutnie! Napisałam: Sądzę, że nikt normalny po półrocznej przerwie nie pojedzie w teren zarzynać konia. Szczególnie w zimie, kiedy podłoże nie sprzyja. Widzę to raczej jako stęp i ew. galop gdzieś po polu w głębszym śniegu, bo ścieżki są śliskie, górki też.
1. Ewentualnie galop... 2. Napisałam jak to może wyglądać w najgorszym przypadku, bo na więcej nikt sobie nie pozwoli jak ślisko. A równie dobrze to może być sam stęp. I nie są to moje zalecenia, tylko tak sobie wyobrażam teren o którym napisała evescool
A osobiście bym na takim koniu wcale nie pojechała, bo się boję oblodzonych ścieżek. A na 3 h to bym nie pojechała nawet na koniu w treningu, bo zimno. Także to raczej interpretacja, a nie zalecenia.
edit: I w sumie z tego co pamiętam to kiedy stałam kiedyś w stajni bez hali i skazana byłam na tereny to zawsze szłam z buta po śliskim i dopiero potem wsiadałam na łące.
Sivens, co innego na śliskim, co innego w śniegu Ja sobie raz w życiu poszłam na spacer pieszo w śniegu... Zasapałam się po 20 minutach marszu 🤔wirek: Co do historii wypadkowych - najczęściej wynikają nie z brawury a z rutyny. To właśnie rutyna nas gubi...
Lanka_Cathar pewnie dlatego napisałam aby wiązać do nie - grubego sizala 😀iabeł: Logiczne przecież, że ten od wielkich, 300 kg bel siana nie ma szans puścić w razie W... dlatego przy koniach ZAWSZE trzeba myśleć 😉
No właśnie, ja też mam "odsadzofobię" i jestem fanką wiązania do sznurków sizalowych, ale zauważyłam, że one jakieś co raz mocniejsze są. Czasem rozdzielam takie sznurki na pół, żeby były trochę cieńsze. No i wcale nie uważam tego za jedyną słuszną metodę, tylko za najmniej ryzykowną, ale pod pewnymi warunkami. Totalnie niepewne konie, które dopiero uczą się stać uwiązane, czy jakieś schizole w nowym miejscu wolę czyścić trzymając koniec uwiązu raz owinięty, albo tylko przełożony naokoło czegoś, a końcówkę w dłoni (dłoń w rękawiczce!), żeby gdy trzeba przytrzymać, a gdy trzeba poluzować.
Wiecie co? od trzech lat miałam do dyspozycji sanki, i jakoś przez trzy lata były użyte 5 razy, bo u nas śniegu nie było. Raz nawet sąsiad zostawił u mnie sanki bo po ognisku pojechał na kobyle do domu na oklep. Sanki odebrał turem w maju, bo już nie miał jak wrócić. Zawsze stałam w stajni bez hali i się jeździło bez problemu, ale fakt, konie padokowane niezależnie od pogody, nie zastałe... och ja niedobra... po śliskim, po śniegu (jak kiedyś częściej bywał...)
Megane, ale co ma piernik? Wsiadłabyś na konia po półrocznej przerwie , w dodatku takiego który na dwór wychodzi czasami - aby jeździć na nim 3 godziny? Ja nie. Nawet na padokowanego - nie i już... Z hali korzystać będę 3ci sezon. Wcześniej w okresie, gdy jeździć się nie dało (ciemno po pracy) konie miały wolne. Ot spacerowo chodziły w weekendy, ale nie na 3 godziny. A wdrożenie w sezon zawsze miały stopniowe od 20 - 30 min roboty... Pewnie dzięki temu moja 18 latka , bida kochana (po pękniętym w tym roku oku i również półrocznej przerwie) wdrożona już w miarę do pracy wygląda tak (zdjęcie z dziś) i czuje się super 😍 Przy czym nadal gubimy kilogramy 😉
Murat, kontrolowany stęp samemu koniowi nie zaszkodzi, chyba, ze koń oszołom, jezdziec 120 kg waży, bądz jest np bardzo ślisko. Nie rozumiem jednak, ze "kon czasem wychodził na padoki" - jesli ktos przez pół roku trzymał konia w boksie, to nie jest to normalny człowiek. Jesli kon stał pol roku bo kontuzjowany, to jak najbardziej bym nie wsiadala. Ale jesli kon zdrowy, mimo wszystko padokowany te kilka godzin dziennie ale np po prostu nie jezdzony, to czemu nie.
Gaga_ to napisałam wcześniej i jest to chyba odpowiedz na Twoje pytania teraz
_Gaga, wiem, że jest mocniejszy, ale w stajniach, w których nie ma kostek, a właściciel konia jest nieświadomy (bo ma konia do kochania i oprócz przemieszczania się jako tako w trzech chodach nic więcej nie potrzebuje do szczęścia), mogą być właśnie takie przypadki. Ktoś po prostu pomyśli "przecież sizal, to sizal".