zupełnie jak te przepiękne zdanko, bardzo klarowne i pełne podstaw prawnych
konie są Duńczyka, ale zostały zatrzymane jako dowód. On jest nadal właścicielem, więc może te konie zbyć, ale to rozporządzenie nie jest skuteczne względem Skarbu Państwa, tzn. jak przegra sprawe i konie ulegną przepadkowi na rzecz Skarbu, to on je poodbiera kupcom.
prosze bardzo, art. 234 k.p.k., a do dalszej części o sprzedaży koni przez ludzi, którzy mają je w DT art. 169 k.c., paragraf 2 oczywiście w takim przypadku.
ElaPe, dlaczego uważasz, że to wprowadzanie w błąd? Konie nie zmieniły właściciela do czasu zakończenia sprawy sądowej. Nie wiem do końca czy są dowodem w sprawie, ale z pewnością DT nie mają prawa ani ich sprzedać , ani np. kastrować czy zaźrebiać... Sprzedaż będzie potraktowana jak paserstwo niestety...
Gaga konie są oficjalnie zatrzymane jako dowód rzeczowy w sprawie. Po tym jak przyjechała do nas jedna z klaczy posadowskich dostaliśmy o tym oficjalne pismo z Sądu w Grodzisku Wielkopolskim, który prowadzi to postępowanie.
Wtedy stosujemy procedure karną, bo dowód jest zatrzymany w sprawie karnej. Jeżeli zatrzymujemy dowód rzeczowy w sprawie, to jego właściciel do czasu wyroku jest właścicielem, ale jeżeli rozporządzi tym dowodem (np. sprzeda go), to taka czynność jest nieważna w stosunku do Skarbu Państwa. Wspomniany wcześniej art. 234 k.pk. mówi o tym wprost.
nie widzę, żeby ktoś to tutaj już pisał, więc ja podam tę informację; za ewentualną powtórkę przepraszam. Duńczyk ponoć przedstawił umowy sprzedaży wszystkich posadowskich koni jakiemuś Chińczykowi, z datą sprzed interwencji. Oczywiście wszyscy wiedzą, że data jest wpisana wstecznie, że to przekręt, ale niezbyt potrafią mu to udowodnić. Jak na razie odpowiednie organy poszukują tego Chińczyka podpisanego na umowie (o ile w ogóle ta osoba istnieje...). Prawdopodobnie będzie się to jeszcze ciągnąć dłuuuuuuuuugo.
nie widzę, żeby ktoś to tutaj już pisał, więc ja podam tę informację; za ewentualną powtórkę przepraszam. Duńczyk ponoć przedstawił umowy sprzedaży wszystkich posadowskich koni jakiemuś Chińczykowi, z datą sprzed interwencji. Oczywiście wszyscy wiedzą, że data jest wpisana wstecznie, że to przekręt, ale niezbyt potrafią mu to udowodnić. Jak na razie odpowiednie organy poszukują tego Chińczyka podpisanego na umowie (o ile w ogóle ta osoba istnieje...). Prawdopodobnie będzie się to jeszcze ciągnąć dłuuuuuuuuugo. [/quote]
Ciekawe czy odprowadził podatek VAT duńskiemu urzędowi skarbowemu z tytułu tej sprzedaży 😎
Znajoma stoi w stajni z dziewczyną opiekunka dwóch kobyl. I opiekunka mówi, że Duńczyk coś wygrał. O co dokładnie chodzi, czy była jakaś inna sprawa niż znęcanie? Czy jakoś można to sprawdzić??
można ewentualnie pytać ludzi z Fundacji, która odbierała konie, oni powinni się orientować. Ja nie mam czasu śledzić non stop wokandy... btw gdyby zapadł wyrok, to dostałabym wezwanie do oddania dowodu rzeczowego w postaci klaczy, a nic takiego jak na razie do mnie nie dotarło. Chyba że gość nie chce koni spowrotem. Popytam ludzi z Fundacji i dam znać.
Dostałam info od pani Kukawskiej. Jest źle. Sąd dał wiarę umowom, które moim zdaniem na bank są datowane wstecznie i które 'sprzedają' konie jakiemuś CHińczykowi. Zniesiono zabezpieczenie z dowodów i nakazano oddanie koni...Chińczykowi! Sprawa nadal w toku, będzie wniesione zażalenie oczywiście. Ale nie wygląda to dobrze. Dziwie się, że prokuratura nie wniosła o powołanie biegłego co do tych umów...
dokładnie. Postępowanie powinno toczyć sie przeciwko włascicielowi, niewazne, kto nim jest. Konie nadal powinny być w DT. Nie rozumiem do końca decyzji sądu, no ale nie mam wglądu w papiery, co dokładnie postanowił...
No nie, fakt. Nie wiem, czego nie rozumiesz. W takim razie naukowo: w najgorszym razie bedzie trzeba zwrocic sie z oferta kupna do wlasciciela konia, czyli w tej chwili w swietle prawa do Chinczyka, i przyjac do wiadomosci jego odmowe sprzedazy, lub cene.
chyba że ostateczny wyrok sądu odbierze konie właścicielowi, a nadal łudzę się, ze tak będzie. Pożyjemy, zobaczymy. Jak mówię, dostałam tylko ogólne informacje, nie mam wglądu w akta, nie wiem co dokładnie sąd postanowił. Mam nadzieje, ze niedługo dotrze do mnie oficjalne pismo albo uda mi się zadziałac przez znajomych i dowiedziec się wiecej, co dalej..
a jak wygląda sprawa zwrotu kosztów leczenia i utrzymania "dowodów rzeczowych" w czasie trwania postępowania? Generalnie wg prawa koszty te ponosi gmina - czy tFundacja miała podpisaną z gminąjakąś umowę? Jeśli nie miała - to tFundacja właśnie ponosi te koszty...
Mam nadzieję, że ta tFundacja zdaje sobie sprawę z faktu iż niektórych koni nie odzyska... nie zdziwię się, jeśli właściciel (obecny, czy poprzedni) zarząda zwrotu ich 3 krotnej wartości.
ale jeśli zapadnie wyrok uniewinniający to czy "tok myślowy" nie wygląda inaczej? uniewinnienie-konie były bezpieczne-niepotrzebnie odebrane - brak zwrotu kosztów - możliwe zaskarżenie "odbierających" za odebranie koni bez przesłanek ?
Isabelle, szczerze pisząc nie mam pojęcia niestety... ale moim zdaniem tFundacja powinna się teraz obstawic prawnikami dość mocno. Zwłaszcza, że na prawdę część koni zniknęła bez śladu - ciekawa jestem kto pokryje ich wartość... przecież wiele wyjechało bez jakiejkolwiek umowy, część się sprzedała gdzieś tam, część rozmnożyła...