Forum towarzyskie »

wychowanie- wydzielony

Isabelle, ale ja nie pisałam, że oduczenie smoczka jest trudne czy łatwe. Pisałam w kontekście, że też przesuwa się w czasie, tak jak robienie w pieluchy. Zszokowałam się, że ktoś pisał, że chce się w ten sposób uniknąć uczenia na siłę- ten argument do mnie nie dociera.

Co w tym szokujacego?

Zgadzam sie z tym, ze dzieciom moze byc trudniej. Dzisiejszych rodzicow do bialej goraczki moze doprowadzic tekst "poswiecic sie dla dzieci". Kiedys to bylo oczywiste, ze jak masz dzieci to sie dla nich poswiecasz. Bo to jest oczywiste samo przez sie, nie da sie miec dzieci bez poswiecenia siebie. Wiekszej mniejszej czesci. Dzisiaj za to musisz SIE realizowac. I jak to zwykle bywa, do wielu takie hasla trafiaja zbyt doslownie albo po prostu trafiaja na podatny grunt... I siedzi potem takie dziecko samo calymi dniami samo bo rodzice robia kariery, potem hobby, towarzyskie zobowiazania i na dziecko juz czasu niet.

Z drugiej strony rodzicom czesto jest ciezej bo czesto nie maja juz wsparcia ze strony dalszej rodziny. No i wiek. Dzisiaj rodzicami zostaja znacznie starsi ludzie, niz chociazby pokolenie wstecz i po prostu sa juz zramolali. Zmeczeni, brak im juz mlodzienczej spontanicznosci, przyzwyczajeni sa do wygod i decydowaniu o samym sobie bez koniecnzosci ogladania sie na innych.

Z tym piwem to tez nie rozumiem o co chodzi. Jakies przewrazliwienie chyba.
hanoverka, tomia jak ja bym chciała takie matki spotykać na swojej drodze  👍


Safie, my się możemy tylko starać dobrze wychowywać dzieci. ale nie ma i tak pewności, że robimy to dobrze. a i pewne błędy się każdemu zdarzają. takie życie. ale są rzeczy, które są dla mnie bynajmniej oczywiste. zawsze mówiłam w ciąży, żeby moje dziecko, jak się urodzi, było zdrowe, szczęśliwe i wesołe, żeby było dobrym człowiekiem. i tego się staram trzymać.
a do tego z pewnością jest niezbędna życzliwość (którą, jak same zauważacie, w dzisiejszych czasach gdzieś diabli posiali) między innymi. poczucie i umiejętność dostrzegania dobra. i wiele innych składowych.

Z takim 2-3 latkiem jest jeszcze lepiej bo masz praktycznie 100 % szansy, że ci nie odpyszczy niż taki 10 latek 😁 No ale faktycznie tu akurat większy wpływ mają rodzice. Jeśli chodzi o matkę lwicę, to powiem ci tak: jeśli moja córka kogoś by obsypała specjalnie lub nie chcący na plaży piaskiem i od razu ktoś startuje do mnie z przysłowiową '' mordą'' to ja od razu wyciągam tą samą artylerię co przeciwnik. Zawsze i wszędzie, do końca moich dni będę stała za moim dzieckiem. Ale gdy ktoś by do mnie podszedł i normalnie powiedział '' przepraszam, pani dziecko sypie piaskiem, bla bla bla, to na 100 % bym przeprosiła i sytuacja by się nie powtórzyła. Na szczęście ja zawsze mam moje dziecko na oku i jeśli zaczyna się dziać coś co innym może przysporzyć dyskomfort, zaraz reaguję.

i właśnie Hanoverko droga, tego mi brakuje i wielu, bardzo wielu rodziców. na tym później cierpi wychowanie dzieci. chyba cała kwintesencja problemu "plażowego", między innymi.


edit. jeśli chodzi o sytuację rodziców w obecnych czasach.. może się wydać ostre moje zdanie. ale jak cię nie stać na dziecko to go sobie nie rób. i nie chodzi tu tylko o kwestie finansowe. a już z pewnością mając jedno dziecko jest się w stanie ocenić, czy mamy czas, cierpliwość i tak dalej na kolejne.
I mnie dziwi to, co pokemon napisała. Ja widziałam jej dziecko. Grzeczne było bardzo. Nie wiem w jakim wtedy było wieku, ale małe. Kazio gwash bardzo grzeczny. Bardzo. I ja znam małe, grzeczne dzieci.


Ale widzisz laski dokładnie dały przykład grzecznych dzieci, to takie po lobotomii.
My mamy całkowicie normalne dzieci, a nie grzeczne w rozumieniu "niektórych".
[quote author=Tania link=topic=91983.msg1844428#msg1844428 date=1375807146]
I mnie dziwi to, co pokemon napisała. Ja widziałam jej dziecko. Grzeczne było bardzo. Nie wiem w jakim wtedy było wieku, ale małe. Kazio gwash bardzo grzeczny. Bardzo. I ja znam małe, grzeczne dzieci.


Ale widzisz laski dokładnie dały przykład grzecznych dzieci, to takie po lobotomii.
My mamy całkowicie normalne dzieci, a nie grzeczne w rozumieniu "niektórych".

[/quote]
A to ja nie zrozumiałam. Ale i być może Ty troszkę nadinterpretowałaś, co?  😉
Upał . Każdy lekko nakręcony. Bo w sumie w tamtym kawałku dyskusji wszyscy mieli podobne zdanie.
Moje dziecko ma 23 miesiące. Gdy skończyło roczek to zostało odstawione od smoczka szybko i bezproblemowo. Od pół roku je samo i po jedzeniu odnosi mi talerzyk do kuchni, potrafi włączyć telewizor i radio, potrafi założyć sobie buciki (tylko czasami odwrotnie, prawy na lewą), bawi się klockami, rysuje, ... ale nie jestem w stanie, pomimo tych skończonych 23 miesięcy, nauczyć go sikać do nocnika/ubikacji. Nie łapie jeszcze związków przyczynowo-skutkowych w tej materii. Gdy leci siku, to jest wielkie zdziwienie, że kałuża się zrobiła, gdy lata bez pampersa, a w pampersie, gdy go przemoczy, to sam go ściąga. Kupa w nocniku jest fajna (gdy się uda ją złapać, lub wytrząsnąć z pampersa), bo można wyrzucić ją do muszli i spuścić wodę, ale siedzenie na nocniku dłużej niż minutę jest nudne, bo przecież jest tyle innych, fajnych rzeczy do zrobienia. Po fakcie przychodzi i mówi "pupa fu".

Może jestem jedną z tych głupich nowoczesnych matek, ale nie mam zamiaru odpieluchowywać go na siłę, bo widzę, że on nie jest na to jeszcze gotowy. I tak, jestem jedną z tych głupich nowoczesnych matek puszczających dzieci na golasa, bo widzę jaki to dla niego komfort w takie upały (sama mu zazdroszczę). I wiecie co, jestem jedną z tych głupich nowoczesnych matek, która cieszy się, że dziecko rozrabia, że przekracza granice, a nie siedzi jak mimoza w kąciku. Pilnuję i reaguję, gdy zachowanie mojego dziecka może sprawiać komuś dyskomfort, ale nie mam zamiaru przepraszać, że moje dziecko jest żywe, aktywne, ciekawskie i broi czasami, jak to dziecko.

I nie mogę się zgodzić z tym:
dla mnie są miejsca, gdzie się dzieci nie bierze. nie i już. wesela, imprezy, bary. dzieci w miejscu gdzie jest dym, alkohol i słownictwo nijak nie dzieciowe? po co? mnie jest wstyd jak moje dziecko zaczyna kwękać, mimo, że ma niecałe 2 miesiące. czuję się głupio. dlatego nasza córa do marketów, na spotkania ze znajomymi (chyba, że zaproszona) czy do innych miejsc nie chodzi. jedno z nas zostaje pod marketem/w domu i jest z małą, a drugie leci po zakupy. lepsze to niż ryzykowanie wrzaskowaniem w miejscu publicznym.
nie każdy ma ten komfort. samotne matki bez samochodu to jakieś herosy.

Dla mnie praktycznie nie istnieją miejsca, gdzie nie mogłabym zabrać młodego. Czasami zostawiam go, dla swojej własnej wygody., a czasami biorę, wręcz z premedytacją, bo uważam, że będzie to dla niego (i dla mnie) nowe, może ważne, doświadczenie.
Wiesz, widzę w różnych wątkach safie wieczną negatorkę matek z dziećmi, albo Alveanar wieczną negatorkę ogólnie wszytkiego. To tak im się wiechciem z moich nudów dostało.
Rzygać się chce na taki negatorki bez argumentów. Tyle.

Mój mąż powoli zaczął niestety wychowywać dziecko na debila. Szczęście w nieszczęściu trafiliśmy do szpitala i ku jego przerażeniu dostał reprymendę za robienie z dziecka idioty. Diecko i ja odzyskaliśmy spokój. Jeszcze musimy iść do dziecięcego psychologa, żeby chłop posiedział na kozetce. Bo mi przestaje pasować spanie z trzylatką zasypijącą po 23.
ElMadziarra i chyba właśnie o to chodzi w wychowaniu. żeby dziecko nie było wychowywane jak przygłup. przepraszam za określenie, ale matki (często nie tylko one) z dzieci właśnie robią takie przygłupy. bo on jest mały, to ja mu podam/za niego zrobię. a takie maluchy naprawdę wiele z obserwowania rodziców się uczą i potrafia naśladować (i to już świadomie). u mnie mały też potrafi pozanosić na stół talerze, kubki, pomóc rozpakować zakupy i tak dalej i tak dalej. czasem jest to nieporadne. czasem trzeba brać poprawkę, że zamiast kubka będą skorupy. ale jak dziecko ma się inaczej uczyć? jak skoro we wszystkim go często próbuje się wyręczać?
podobnie w sklepie. uczę go, tłumaczę "Maurycy chodź na boczek, bo Pani chce przejść. przepuść Panią". i drażni mnie reakcja "pani cie nie nadepnie nie bój się", i kobieta trze o regały, żeby dziecko stało jak posąg. to jest czas aby dziecko się nauczyło. a nie później idzie się chodnikiem i trzeba z niego uciekać, bo grupka nastolatków jak stado świętych krów nie potrafi się zsunąć aby grzecznie przepuścić. taki ot przykład.
podobnie jak już ze wspominanymi wyrazami: proszę, dziękuję, przepraszam, dzień dobry, do widzenia. ja pamiętam to od dzieciństwa i stosuję (również w domu). pamiętam dyplom z zerówki. tam były właśnie te wyrazy pogrubioną czcionką z dopiskiem, aby używać ich codziennie.
chyba to uczy też i życzliwości i szacunku do ludzi.
a już nie wspomnę o przepuszczaniu kogoś, podniesieniu czegoś komuś. ba! a już nie ma chyba co wspominać o zaniesieniu ciężkiej siatki z zakupami jakieś babci. czy przepuszczeniu w kolejce (co nieraz robię, o ja głupia, jak mam wózek zakupów a za mną ktoś z paroma rzeczami dosłownie).
to jest dla mnie grzeczność. nie siedzenie w kącie i patrzenie się w podłogę. takie dziecko chyba później całe swoje życie tak przesiedzi  🙄
pokemon, nie neguję WSZYSTKICH matek i WSZYSTKICH dzieci. Tylko konkretny typ "jest dziecko, wszyscy mają się dostosować".

Pisane było też, że grzeczne dziecko to nie takie siedzące i gapiące się w przestrzeń i nikt nie napisał, że takie dziecko ma być. Chyba czytasz i wyciągasz z tego co chcesz ...
No nie ulega wątpliwościom, że to tak, jak Ty.
Mnie się podobało zawsze, w jednym z krakowskich kościołów, że dzieci na czas mszy miały swoje zajęcia i wracały dopiero w kluczowej chwili komunii. Wnosiły hostie a potem obsiadały sobie ołtarz jak kolorowe pisklęta. Lubiłam te msze, bo i ja się mogłam skupić i dzieci miały i opiekę i ciekawe zabawy z dyżurnym braciszkiem zakonnym.
tomia o to chodzi. Obserwować dziecko i zdawać sobie sprawę na co już jest gotowe, a na co jeszcze nie. Każde jest inne. Mój nie gada, nie sika do nocnika, ale za to je sam, potrafi rozebrać się sam, zając się sobą itp, itd.

safie, ale to tak jest, że gdy "jest dziecko, wszyscy mają się dostosować". Nie w sensie, że matka idzie z dzieckiem - narody klękają, ale tak, jak każdy normalny człowiek dostosowuje się do towarzystwa, z którym przyszło mu przebywać. Jeśli w otoczeniu znajdują się dzieci, to się człowieku dostosuj, w sensie - nie wymagaj grobowej ciszy i  bezruchu, choć możesz wymagać, żeby dziecko nie skakało po tobie i nie pluło na ciebie.

safie, ale to tak jest, że gdy "jest dziecko, wszyscy mają się dostosować". Nie w sensie, że matka idzie z dzieckiem - narody klękają, ale tak, jak każdy normalny człowiek dostosowuje się do towarzystwa, z którym przyszło mu przebywać. Jeśli w otoczeniu znajdują się dzieci, to się człowieku dostosuj, w sensie - nie wymagaj grobowej ciszy i  bezruchu, choć możesz wymagać, żeby dziecko nie skakało po tobie i nie pluło na ciebie.


Amen 🙂 Najczęściej spotykam właśnie mamy w typie, że "oj moje dziecko rzuciło but na stół? jak słoooodko. Chodź kochanie mamunia da cukiereczka" albo że nie zwraca uwagi na to co robi dziecko.

Ludzie z działki obok mojej często w weekendy przychodzą właśnie z dwójką dzieci. Dzieci są grzeczne, czego o dorosłych powiedzieć nie można. Dwóch wojskowych tatusiów- k** co drugie słowo, radio na fulla, mamuśki drące sie na dzieci " tam nie idź, do basenu nie podchodź. Co ja k** mówiłam!", a dzieci czasem się przekrzykują ( dziewczynka coś ok. 4lat i chłopiec 3), czasem się palną łopatką, czy wywrócą i płaczą - no ogólnie normalne zachowanie dzieci. Ale żeby ktoś z nimi do tego baseniku podszedł skoro je tam ciągnie w taki upał to niezbyt bo lepiej siedzieć na ławce i się wydzierać. Takich rodziców będę negować
safie, to chyba masz mega pecha, skoro spotykasz tylko taki typ ludzi. Albo po prostu mocno w pamięć zapadły Ci te złe sytuacje. Ja nie wiem, albo jestem tolerancyjna i mało co wyprowadza mnie z rownowagi w społeczeństwie, albo po prostu żyje w świecie, w ktorym jest jakoś normalnie. Spotykam dzieci o jakich pisze ElMadziarra czy pokemon czy hanoverka a naprawdę musiałabym mocno, bardzo mocno wysilić mózg, żeby przypomnieć sobie sytuację z matkami i dziećmi, która by mnie tak zdenerwowała jak Ciebie 😉 A już na pewno nie będzie to rzutowało na moją chęc posiadania dziecka. Bo co do mojej chęci miałoby mieć to jak kto wychowuje swoje dzieci? Ja wychowam inaczej 😀
Równie dobrze mogłabym powiedziec, że nie bede miała psa, bo mnie jakieś napadały w ostatnim czasie, ale kocham psy i jak tylko będe mogła to psa będę miała. Ale nie pozwolę, żeby się na kogoś rzucał 😉 (żeby nie było - nie porównuje dzieci do psów! 😉)


A co do smoczka, to niestety ja tez miałam podobno problem z odzwyczajeniem się. Każda próba zabrania kończyła się spazmatycznym płaczem (ja podobno kiedyś bardzo mocno zanosiłam się płaczem, tak aż do siności, więc domyślam się, że rodzicom nie bylo z tym najfajniej). Ssałam smoczka nawet chodząc do przedszkola, czyli jak miałam te 3-4 lata. No masakra, umiałam sama ze sobą wszystko zrobić, nie sikałam juz w majtki jak inne dzieci, wszystko jadłam, no z niczym problemów nie było tylko ten smoczek. Wstyd 😀 Więc nie ma co oceniać rodziców w takich sytuacjach.
Smoczki to ja akurat widywalam na czarno bialych fotach u wujostwa i innych, nagminnie, w wieku 3+ minimum. Wiec cos sie chyba potentegowalo adwersarzom z kierunkiem, w ktorym ta dzisiejsza matczyna mlodziez idzie. A pieluchy? Ja sobie nie wyobrazam odpieluchowania dziecka, ktore nie panuje nad odruchem bezwiednego wydalania w nocy. A sadzanie na nocniku i dawanie zabawek, dupereli...prosze bardzo, zatwardzonko? Marsz na kibel, a ja bede gazetki donosic. I trzymac tam az nie wyleci. Szacunek, doskonala forma wyrazenia szacunku dla dziecka.

I ponownie mowie, ze dzieci trzymam ( bardzo ) krotko. Ale niektore pierdoly tutaj...no klekajcie narody.




a co z tego, że dziecko pociamka sobie ten smoczek rok dłużej? upośledzone będzie? zaburzy mu to rozwój? traumę zarobi? odstawi jak będzie gotowe, jedno wcześniej drugie pózniej, w koncu i tak ten moment nastąpi, do 18 stki ciamkać nie będzie.
Zrobiła się chyba kopia wątku o dzieciach ? Rzadko tam zaglądam, ale tak sobie go wyobrażam.

To może jednak wrzucę coś innego:
- Prowincja, wieś, duże miasto- jak wychowanie się w takich miejscach wpływa na ukształtowanie człowieka?

Ciekawa jestem czy dziś nadal w stolicy wstyd się przyznać do wiejskiego pochodzenia, czy to już minęło?
Czy duże miasta- obiekt westchnień wielu osób, są takie fajne czy może są dżunglą, gdzie trudniej być?
Czy akcja "słoiki" jakoś pomogła im w codziennym życiu? Czy się ukrywają?
Tania, to jednak jest wydumany problem. Nie ma się z czym ukrywać, bo nie spotkałam się, by ktoś pytał skąd jestem. I nie dał odczuć, że jestem.gorsza. Jakby dał, to byłby chamem, a nimi nie ma co się przejmować.
Tania, z moich obserwacji to najlepiej na losy człowieka w PL wpływa... nie przemieszczać się 😀 Tak, mamy XXI wiek, mamy być mobilni etc. Ale mamy dość bojowy kapitalizm. I kapitał mało kto ma na koncie/w funduszach. Mobilny. Kapitał to nieruchomości i "network". Nie ma jak dobry kumpel z przedszkola na pewne "logistyczne" potrzeby. Itd. Na studiach lepiej nawiązywać, rozszerzać kontakty w rodzinnym mieście; pracę podjąć gdzie się studiowało itd. Rozwój kulturalny? To zależy czy "robisz w kulturze" (współczuję) ew. w mediach (lepiej).

A w ogóle co to "ukształtowanie człowieka"? 🙂 Że sprawny pracownik? Obrotny przedsiębiorca?

A kto da radę przemieścić kapitał do aglomeracji - brawo. Ale długo nie będzie "u siebie'.
Tania, to jednak jest wydumany problem. Nie ma się z czym ukrywać, bo nie spotkałam się, by ktoś pytał skąd jestem. I nie dał odczuć, że jestem.gorsza. Jakby dał, to byłby chamem, a nimi nie ma co się przejmować.

A jesteś z Warszawy? Już się spotkałaś z pytaniem, skąd jesteś.  😉
Nie.
Nie.

Przepraszam, zmylił mnie podpis:
Averis
Skąd: Warszawa.
Temat nie jest wydumany. I może nie dubluje tego o dzieciach?
Bo mieszkam w Warszawie od 5 lat i to jest moje miasto. A urodziłam się w Opolu i nie jest to dla mnie problem.Bardziej chodziło o konflikt słoiki vs reszta świata. A słoiki to nie wszyscy przyjezdni, tylko ci, którzy plują na stolicę, ale u siebie w domu są bardziej warszawscy od Warszawiaków. Przynajmniej taki podział zauważam.
Edit: I jeszcze jedno. Radzę zapytać wszystkich narzekających na Warszawę przyjezdnych ilu z nich płaci tu podatki.
Averis- przysięgam, że nie chciałam Cie jakoś osobiscie dotknąć. Ani nikogo. Pisano w tym wątku o wpływie czynników społecznych , to pytam, rozmawiam. Nie wiem, dlaczego się jakoś tak złościsz jak wczoraj pokemon.
Widzisz, ja znałam inną definicję "słoika" z relacji moich bliskich. Młodych z małego miasta, od lat w Warszawie.
W KRK chyba słoików w ogóle nie ma? Nie wiem.
Jednak, jeśli poruszyłam jakiś bolesny temat, to go zmieńmy.
Na "gendering" na przykład.  😉
Tania, w sumie też nie wiem czemu się złoszczę. Przepraszam :kwiatek:
Tania, w sumie też nie wiem czemu się złoszczę. Przepraszam :kwiatek:

Upał, proszę Pani, upał.  :kwiatek:
co to sloiki?
ushia, [url=[[a]]http://gwara-warszawska.waw.pl/component/glossary/Slownik_gwary_warszawskiej-1/s/s%C5%82oik-168/[[a]]#.UgLHYpgaySM]słoik[/url]
Jak dla mnie określenie "słoik" nie zawiera nielubienia i nieszanowania Warszawy (i czy to rzeczywiście dotyczy tylko Warszawy?), pogardy itp. Czyli bardziej neutralnie. "Słoik" to po prostu osoba spoza danego miasta. Jeździ w weekendy (albo rzadziej) do rodzinnego domu - i przywozi czasem słoiki z domowym, mamowym jedzeniem (stąd określenie). Taki przyjezdny, częściowo tylko zakorzeniony.
Nawet jest upamiętniony na neonie .
Ów słoik.

Duże miasto wychowuje/ zmienia na pewno. Szybciej się żyje, do hałasu i korków przywyka.
Zmienia się sposób mówienia, ubierania, nawyki. Czasem udaje kogoś innego.
I na odwrót mieszczuch na wsi się też zmienia. Ale o tym jest osobny wątek.
Ja pamiętam na studiach podział na tych z Lublina i pozostałych ( w domyśle gorszych), ale to się szybko zatarło i to nam zazdroszczono studenckiego życia.  😉
p.s
I to, o czym pisano, że się dzieci oswaja, zabiera, pokazuje świat (na ile kogo tam stać) to akurat w wejściu w życie poza domem procentuje. Bo bywają zagubieni młodzi ludzie i ciężko im w dużym mieście.
No właśnie - pokazywanie dzieciom "świata" (dałam w cudzysłów, bo świat to też pobliski las).
Nie rozumiem jednak dzisiejszej tendencji, np zabieranie dzieci na pijackie imprezki, grile, do knajpy.
Mi nie bardzo pasuje, żeby moje dziecko oglądało takie obrazki.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się