tajnaa , liczę, że z twoją siostrą będzie tak do końca chemii :kwiatek: U mojej mamy zaczęło się od 2-3 chemii. Leżała całymi dniami w łóżku. Wszystko ją bolało, było jej niedobrze, nie mogła nic przełknąć. Na nic nie miała siły, leżała i płakała 🙁 Siedziałam z nią i po raz pierwszy czułam wielką niemoc, bo nie mogłam jej w żaden sposób pomoc.
lardia , i wcześniej lekarz nie sprawdzili że bóle mogą wynikać z przerzutów? 🙁
tajnaa nawet nie wiem co powiedzieć, przesyłam dużo siły i trzymam kciuki z całej siły żeby było dobrze :kwiatek:
wiem, że to pewnie nic takiego, ale się Wam tutaj wyżalę... Byłam na corocznym badaniu u ginekologa prywatnie, znalazł mi jakaś niepokojącą zmianę w piersi (w czasie badania USG) i zalecił konsultację onkologiczną w panice od razu umówiłam się prywanie do polecanego lekarza, sprawdziłam jednak wcześniej cennik (biopsja 800zł :zemdlal🙂, przyznam, że jako doktorant Katedry Patologii i jako, że piszę pracę z nowotworów najchętniej zrobiłabym sobie to biopsje od razu, żeby mieć spokój 😵 Postanowiłam więc zgłosić się też na NFZ w razie gdyby tamten prywatny onkolog zalecił biopsje i tu klops, w Dolnośląskim Centrum Onkologii, dopóki nie mam karty leczenia onkologicznego to termin jest na lipiec 2020... Jak mogę mieć stwierdzony nowotwór bez wizyty u onkologa ? to jest paranoja 🙁 🙁
efeemeryda, moja siostra też ma stwierdzony kilka dni temu guzek i też musi mieć biopsję. Wiem, że ma iść chyba jakoś lada dzień (też Wro) więc się jej zapytam dokładnie i dam Ci znać. Być może idzie prywatnie, nie pytałam jej o to ale dopytam.
A tak btw jeśli idzie o te karty leczenia onko to lekarz rodzinny w sytuacji podejrzenia nowotworu ma prawo ją wystawić. Specjalista nie ma takiego prawa, specjalista może tylko w sytuacji potwierdzenia nowotworu, kiedy jest już pewna diagnoza. Ale rodzinny może, bo temu to ma m.in. służyć - szybkiemu wyjaśnieniu sytuacji w przypadku istnienia możliwości wystąpienia nowotworu.
efeemeryda - miałam identyczną sytuację. Dostałam kartę u lekarza rodzinnego w przychodni, wystawił ją na podstawię zdjeć USG i opinii dwóch onkologów. Zgłosiłam się do DCO, ale mnie wyśmiali z tą kartą i powiedzieli, że to raczej nic i nie ma mowy na żadną biopsję. A guz rósł i rósł (w ciągu miesiąca 1 cm w średnicy :-( ). Na PW mogę Ci napisać jak potoczyły się sprawy dalej.
Moja siostra dziś miała drugą chemię /czerwoną i białą/, wyniki ma bdb, największy guz zmniejszył się o 1cm!!!!!!!!! 💃 🏇 😅 Minus, że wyszły już jej wszystkie włosy, ale co tam włosy odrosną. Ważne, że leczenie działa!
Przychodze i ja. Moja mama, 50kilku letnia. 26 lat po nowotworze drog rodnych (wtedy radioterapia), cholerstwo atakuje znowu. Przerzuty do kosci, szukaja ogniska pierwotnego. Niby jajniki, ale ich na usg nie widac, sa 'zjarane' radioterapia i nieczynne od lat. W otrzewnwj plyn, czekamy na kolejne wyniki wycinkow. Tymczasem krag L4 z objawami zlamania, zmiany meta w tym obszarze, kilka dni temu pekl mostek. Mama lezy, nie wstaje, przyjmuje garscie lekow przeciwbolowych, mimo plastrow z morfina. A ja sobie nie radze zupelnie. Nerwy w strzepach, emocje na wierzchu.
tajnaa , liczę, że z twoją siostrą będzie tak do końca chemii :kwiatek: U mojej mamy zaczęło się od 2-3 chemii. Leżała całymi dniami w łóżku. Wszystko ją bolało, było jej niedobrze, nie mogła nic przełknąć. Na nic nie miała siły, leżała i płakała 🙁 Siedziałam z nią i po raz pierwszy czułam wielką niemoc, bo nie mogłam jej w żaden sposób pomoc.
Mój znajomy po chemioterapi czuł się dokładnie tak samo, dostał od św Mikołaja 😉 marihuane, samopoczucie od razu się poprawiło i zaczął prawie normalnie jeść. Stosował dość długo, na razie wszystko się ustabilizowało. Warto spróbować.
tajnaa, jestem na grupie, czytam, działam, tylko na pełną diagnozę jeszcze 2-3 dni trzeba poczekać.
Tymczasem mama bierze garściami traumal. Odlatuje, ma momenty bez kontaktu, co chwilę śpi. A ja mieszkam kilkadziesiąt kilometrów od niej, mam troje małych dzieci i zwierzęta i nie mogę być na miejscu... Jest z nią tata i siostra bliźniaczka (stale, dostała zwolnienie), ale oni mam wrażenie odlatują razem z nią. Dziś byłam cały dzień, zmuszałam do wstawania, dreptania po mieszkaniu (bo oddech coraz płytszy, krążenie słabe).
szafirowa, a czy po tych złamaniach ona powinna się poruszać? Bardzo współczuję. Wiem co czujesz, bo też straciłam mamę jak miała 53 lata. Trzymam kciuki i z całego serca życzę zdrowia dla mamy! Trzymajcie się. Musi być dobrze.
My czekamy na 3 chemię bo wyniki były złe po 2 ;( jest huśtawka raz lepiej raz gorzej, mi już też psycha klęka. Na dodatek jeszcze u dwóch bliskich kumpel ktore starały się mnie przez ostatnie tygodnie podtrzymywać na duchu nagle te same diagnozy, u jednej u mamy a u drugiej u taty ;( masakra jakaś. Tajna czytałam o tym methadonie ale jak to zdobyc? 🤔
Dziękuję 🙂 Jest po 3 chemii czerwonej, jeszcze została jej jedna i 12 białych w odstępach tygodniowych. Pierwszy tydzień po chemii jest ciężko, im więcej przyjmuje, tym gorzej sie czuje, ale nie wymiotuje. Schudła tylko 1 kg. Wyniki krwi ma dobre. Mówi, że guzy w piersi są już niewyczuwalne, sama pierś jest mięciutka i nie ma tej skórki pomarańczowej w miejscu występowania guza. Pod pachą tez się zmniejszył. Miała biopsje tarczycy, a w sumie węzłów okołoobojczykowych i znaleźli tam guzy ale niezłośliwe. Scyntygrafia kości też wyszła ujemna, czyli brak przerzutów na kości. JEST LEPIEJ! Przed następną chemią ma mieć USG i mammografie piersi. 🙂 Cuda się zdarzają.