Dworcika, od razu tam kreatywność. Umiejętność zarządzania projektem się kłania w pas 😁 Spychanie swojej pracy na kogoś innego, wyręczanie się kimś innym, toż to idealny człowiek korpo!
Z biologii..ej! Mam! W wątku o tym co jeść i co zdrowe padło pytanie o różowe mięcho z kurczaka. Możesz zrobić o tym pracę- masz temat, a my się dowiemy, dlaczego kurak po ugotowaniu miał czerwone mięsko.
Troche przeginacie. Na olinpiade z biologii praca musi byc badawcza, a badania musi sie dac ogarnac na sprzecie I materialach dostepnych uczniowi LO. Wiec teksty o defekacji mocno nie na miejscu bo chodzi o wuybor takiego tematu zeby dalo sie to zrobic w praktyce. A nauczyciele niestety sa rozni, poza tym bledna ocena sytuacji zdarza sie kazdemu i dlatego zawsze tego typu rzeczy dobrze skonsultowac z kims jeszcze.
Zgłosiłam do modów całkowita edycje posta... Btw, W poście było - (dla tych co nie doczytali) pytanie - prośba O pomoc w wymysleniu tematu pracy na olimpiadę biologiczną...
A tak naprawdę to obraz naszej młodzieży
Otóż miła olgo - jak ktoś startuje w olimpiadzie z jakiegokolwiek tematu - to zna temat swietnie, a nawet ponadprzecietnie, tematami sypie jak z rękawa... Wie wiecej pd innych, interesuje sie danym przedmiotem, wnika, czyta dodatkowe książki, wyszukuje pokrewne zagadnienia, zyje tym.
Ba, ma problem - bo chciałby poruszyć tak wiele tematów... że nie wie, który wybrać....
Z serii - jak to drzewiej bywało: - mój temat na pracę olimpijską w podstawówce - wegetacja fasoli. Klasyka. Trzy fasole - jedna na wodzie destylowanej, druga ze studni, trzecia z nawozem. Tabela - zrobiona ręcznie i rysunki. W ogóle wszystko ręcznie. W LO -uwaga! "Wpływ treningu, żywienia i jakości obsługi na ogólny rozwój konia wierzchowego" 😂 serio. I tam już były zdjęcia i pani mi na maszynie przepisała i było oprawione. Czyli jakieś głupoty, ale przeszłam do kolejnego etapu. Ale mój kolega z klasy pisał o występowaniu obuwika (takiego storczyka) na Roztoczu i DWA LATA łaził po lesie! Robił mapy, zdjęcia. I olimpiadę wygrał a dziś jest profesorem UJ. Pracę oceniono jako taką, która śmiało może być pracą doktorską! O! Takie czasy były.
hyhy😀 ja hodowałam patyczaki na różnych kolorach tła-ale rozlazło się 40 sztuk po mieszkaniu i mama się wkurzyła. To mnie wysłali na obóz ornito i na wyspie liczyłam ile rudzików zaobrączkowaliśmyD:
No ba! Pisząc w podstawówce pracę na konkurs geograficzny o zlewni rzeki Szorycy - mało się nie utopiłem w bagnie, a rodzice wszczęli alarm, gdy przez cały dzień nie wróciłem do domu, wędrując od źródła do ujścia. A nie wróciłem, bo wykryłem, że Szoryca, na skutek dopływu ścieków komunalnych, ma 8 razy większy przepływ wody niż Węgiermuca, do której teoretycznie wpada - i, właściwie: trzeba by zmienić mapy...
Ta moja praca o koniach to w zasadzie był rodzaj opowiadania o życiu w stajni bo nie miałam czasu wtedy na inne sprawy. Pani zalecała mi napisanie pracy o krzyżowaniu ...... jałówki zebu z bykiem jaka. Serio ! W zoologu był romans i się urodziło garbate cielę kosmate. 😂 Ale się nie odważyłam tego opisywać. A! Jeszcze dodam, że były kiedyś takie czasy, kiedy nie było internetu! Serio! 👀
[quote author=Karla🙂 link=topic=90980.msg1713732#msg1713732 date=1363158155] hyhy😀 ja hodowałam patyczaki na różnych kolorach tła-ale rozlazło się 40 sztuk po mieszkaniu i mama się wkurzyła. (...) [/quote] made my day 👍 wyobraziłam sobie minę mojej mamy, jakbym jej zafundowała takich lokatorów 😁
Tania dołączam się do pytatnia Gagi, ale bardziej mnie ciekawi... CO Z FACEBOOKIEM?! 😲
No właśnie właśnie, skoro nie było Internetu - jak się wrzucało "sweet focie" na "Twarzoksiążkę" z "MądrychTelefonów" ? :wysmiewacz22: I jak się wysyłałało maile bez Internetu?? 🤔 I gdzie można było skorzystać z usług wujka googla? aa w ogóle jak pisało się prace maturale/dyplomowe/magisterkie itp bez wikipedii?? 😲
Taniu - coś chyba ściemnasz... Internet na pewno był zawsze, nawet przed chaosem, bo skąd chaos wiedziałby że jest chaosem, jeśli nie byłoby google?
ps. a całkiem serio - chętnie wróciłabym do czasów, kiedy nie było telefonó komórkowych na przykład... piękne czasy to był i takie spokojne popołudnia 😀
Gdyby ktoś naprawdę potrzebował wiedzieć, jak wyglądała wymiana konkretnych informacji przed netem, to... faksy się wysyłało z prośbą. A instytucje naukowe/biblioteki wysyłały/pożyczały mikro-fisze (czyli slajdy z mikrofilmów).
Net? Kompów nie było. Taka praca, maturalna choćby, na ręcznej maszynie do pisania, przez 4 kalki (kopiarek ani skanerów nie było 🙂😉, mrau... i analogowe zdjęcia czarno-białe (bo kolorowe - skąd?)... Powiększalnik i koreks w co 10-tym chyba domu...
O! A w domu mojej ciotki prąd założyli dopiero za Jaruzelskiego 🤣 To było życie - te wiadra wody wyciągane ze studni, to pranie na tarze... 🤣
Taka praca, maturalna choćby, na ręcznej maszynie do pisania, przez 4 kalki (kopiarek ani skanerów nie było 🙂😉
Przecież nei było czegos takiego, jak praca maturalne pisana w domu Maturę zdawało się normalnie - czyli w szkole. Były 4 godziny na napisanie tejże pracy maturalnej i nie można było korzystać z żadnych pomocy naukowych, literatury itp. Ba - moja polinistka kazała nam się nauczyć jak najwięcej cytatów , zatem po dziś dzień mam w głowie literaturę od Bogurodzicy, poprzez Treny Kochanowskiego , Dziady na "Teatrze Zielona Gęś" mniej więcej kończąc 🤣
_Gaga, było - gdy było się "wybitnym" = wybitnie ambitnym. Zamiast ustnej z wybranego przedmiotu można było napisać i obronić pracę. Tak np. zrobiła moja (starsza) siostra z biologii - jakieś roślinki hodowała od wakacji na różnych podłożach, badania, wnioski... Prace (opis dyplomu zawodowego) pisano także w technikach.
Oj tam olimpiady. Ja jako ekośledczy łaziłam bladym świtem wdłuż Bzury śledząc jej zmiany barwy (tam ścieki wypuszczał Boruta). Robiłam zdjęcia starą smieną i próbowałam przeleźć przez ogrodzenia zkładu żeby wybadać dlaczego nie ma oczyszczalni. Ner teź cały zlazłam i obffotografowałam. W ramach konkursiku ekologicznego. :/. Bez nagród. Napisałam straszliwy elaborat o stanie cieków w woj. Łódzkim (ono wtedy małe było). Były czasy. 😉.