Forum towarzyskie »

Jeść czy nie jeść ? Pomaga czy szkodzi?

Robie sama bialy ser z mleka bio pasteryzowanego. Wszystko byloby ok, ale moj chlop od ktorego kupuje mleko sprzedaje na zamowienie tez swieze niepasteryzowane. Bardzo niebezpieczne jest robienie sera z takiego mleka? Naprawde az tak wazne jest, zeby to mleko bylo pasteryzowane? Bo po zkwasnieniu mleko podgrzewam, wiec jakas obrobke termiczna dostanie, ale nie wiem czy to wystarczy zeby wybic bakterie?
Gienia-Pigwa, a po co chcesz wybijać bakterie?
[quote author=Gienia-Pigwa link=topic=90971.msg2126111#msg2126111 date=1403645152]
Robie sama bialy ser z mleka bio pasteryzowanego. Wszystko byloby ok, ale moj chlop od ktorego kupuje mleko sprzedaje na zamowienie tez swieze niepasteryzowane. Bardzo niebezpieczne jest robienie sera z takiego mleka? Naprawde az tak wazne jest, zeby to mleko bylo pasteryzowane? Bo po zkwasnieniu mleko podgrzewam, wiec jakas obrobke termiczna dostanie, ale nie wiem czy to wystarczy zeby wybic bakterie?
[/quote]
Całe życie jadłam biały ser "hand made" by moja Mama i nic mi się nie stało.. Mama wydoiła krowę, mleko przelała do jakichś garnków, odstawiła na jakiś czas, a potem gdy stwierdziła że jest ok, delikatnie podgrzewając robiła ser, przelała potem to wszystko do tetry, do odsączenia i wsio. Żadnego ubijania bakterii i innych zabiegów, a ser był zawsze rewelacyjny.
Gienia-Pigwa, a po co chcesz wybijać bakterie?


Halo, smak lepszy?  😡 znaczy smal lepszy z calkiem swiezego mleka niz z pasteryzowanego?
o bakteriach to mysle tych, ktore moga sie dostac z zewnatrz, np ze zle umytych wymion, etc.
Smak lepszy bez wybijania, ale i ja bym gotowała. Może to zawodowe skrzywienie. Zależy jakie bakterie i ile.
Bywają takie bardzo nieprzyjemne.
Ja bym pasteryzowała. Nie jest to mleko z własnego zwierzaka i nigdy nie można być w 100% pewnym co do warunków w jakich przebywa, na cho chorowało etc.
A smacznie to jest do momentu w którym się nie okaże, że krowa/wymiona/naczynia w których jest składowane czegoś nie przeniosły i wtedy jest klops.
dzieki dziewczyny, to jednak bede robic z pasteryzowanego dalej. I tak jest rewelacyjny w smaku.

W niemczech nie kupi sie "naszego" bialego sera. chyba, ze w polskim sklepie, ale jakos te sery od kiedy zobie sama juiz mi tez nie smakuja 😉
Pasteryzować ! Sama u babci jadłam i domowy ser i zsiadłe mleko, ale teraz bym się bała. A smak (np. zsiadłego mleka) jest na tyle porównywalny, że nie ma co ryzykować. Moim zdaniem 🙂
Niedawno tutaj było mówione,że trzeba się zaprzyjaźniać z bakteriami, i takie tam. A tu bij zabij  😂 pasteryzować. Pół życia wpi...m surowe mleko, od domowej mućki,  sery z niepasteryzowanego mleka, i jest git. Nawet kawa, z pasteryzowanym, gorzej mi wchodzi niż z surowym.
Hamer, to zaprzyjaźnij się ze spisem jakie bakterie w mleku można znaleźć. 😎
Ja sobie np. na zajęciach hodowałam takie z mleka, a wcześniej oglądałam pod mikroskopem, w związku z tym jeśli miałam jakieś myśli o spożywaniu surowego, to odleciały w siną dal.
Poza tym jest różnica, jak masz własne zwierze i wiesz w jakich warunkach ono żyje (chociaż też nie ma 100% gwarancji), a tym jak kupujesz od kogoś i w zasadzie nie wiesz ja to wygląda.
hahaha Akurat to nie ja, byłam  zwolenniczką przyjaźnienia się na maksa z mikrobami.(chodziło o bakterie kałowe) Ale, ale, teraz ja ci się zrewanżuję  😂 Poczytaj sobie podręcznik parazytologii, to się zdziwisz, co sobie siedzi na, i w człowieku... hehehe. Może, albo na pewno, możesz mieć nużeńca. Taka,, larwo= muszopodobna potwora, na krótkich kopytkach " Tak to wygląda pod mikroskopem. Przy spadku odporności wywołuje zmiany skórne. W wypadku bardzo słabej odporności, wypadanie rzęs. Strzeż się  😂 Oko zaswędzi, a nuż potwora szamie cebulkę rzęsy  😂 Ma to 90 % populacji. Ostatnio naoglądałam się tego całkiem sporo. Demodex na topie  😂 😂
Mleko... no cóż. Co powiesz na taką historię, autentyk ? Przychodziło do nas, po mleko, młode małżeństwo z rocznym dzieckiem. Skazy białkowe i tym podobne wynalazki wg lekarzy posiadało.  Ojciec dziecka, bardzo lubił pić jeszcze ciepłe. Gdy wracali do domu, dawali dzieciakowi posadzonemu w spacerówce, butlę do trzymania. Ten ją mocno przytulał, i tak jechali. Kiedyś, w domu, tata nalał sobie ciepłego, i pije. Dzieciak wrzask, wyciąga ręce, że i on chce. Płacz, rozpacz, bo nie chcą dać. W końcu matka mówi : ,, weź już mu daj, najwyżej się posr..." 😂 A tu niespodzianka. Żadnej biegunki, bólu brzucha, zatwardzeń, wysypek, nic a nic. Zanim nie zmienili miejsca zamieszkania to mały pił takie surowe mleko i nic mu nie było. Supermen? Czy inni, w porównaniu z brzdącem, to cienkie Bolki ?
Posiałaś bakterie z mleka? powiadasz. Posiej sobie wymazy z klamek, uchwytów w autobusach, przycisków do świateł na przejściach 😂 Zaczniesz lewitować, coby się do tego szkaradztwa nie dotknąć  👍
Poczytaj sobie podręcznik parazytologii, to się zdziwisz, co sobie siedzi na, i w człowieku
Serio to dla Ciebie jakaś nowość? Bo dla mnie niespecjalnie.

Klamki też badaliśmy i powietrze, i wodę... własne ręce też. 😎

Tylko niestety to, że np. E.coli sobie sympatycznie bytuje w naszym jelicie (i jest jak najbardziej potrzebna) nie znaczy, że koniecznie powinien się z nią człowiek zaznajamiać przyjmując dawki z pokarmem (już pomijając fakt, że świadczy to po prostu o zanieczyszczeniach kałem). I podobnie jest z szeregiem innych drobnoustrojów. Plus fakt, że czasami wystarczy spadek odporności z jakiegoś powodu i już jesteśmy bardziej narażeni na infekcje drobnoustrojami, które normalnie by nic nie zrobiły.

A dzieciak, cóż, dobrze dla niego, ale nie dasz gwarancji, że każda krowa  w promieniu 1000km od tej Twojej jest tak samo zdrowa. Nie widzę sensu podejmować niepotrzebnego ryzyka i tyle. A pasteryzacja nie jest nie wiadomo jak inwazyjnym i niebezpiecznym procesem, a jest w miarę skuteczna przy pozbywaniu się niechcianych lokatorów. Więc tym bardziej nie widzę sensu krucjaty przeciwko niej urządzać. Tym bardziej, że nie mówimy, o mleku 0% albo z kosmicznymi dodatkami, tylko normalnym tyle, że raz 'zagotowanym'. No straszne, rzeczywiście.
Alveaner, w temacie E.coli to najlepiej iść sobie do czyściutkiego, dezynfekowanego szpitala 🤣 Tam są fajnie zmutowane.

Nie no - źródło nieznane, ktoś lubi czuć się pewniej...
Ja też z tych odchowanych na mleku z własnych muciek. I serach. I maśle - własnoręcznie ubijanym.
A pasteryzacji nie wymyślono w celach konserwacji żywności? Żeby mleko "dłużej było świeże"? A nie w celach ochrony przed infekcjami?
Bo pasteryzowane nie kwaśnieje tak szybko, ani tak mocno. Czyli- giną też wielce pożyteczne bakterie, które potem najlepiej 😉 uzupełniać "suplementami diety".
Zupełnie poważnie: naprawdę pasteryzacja radzi sobie ze zjadliwymi E.coli? (bo "zwykłe" to spoko  😀iabeł🙂
Pasteryzacji raczej nikt w domu nie zrobi. Można przegotować. I ja bym za nic nie piła surowego mleka. Może w Holandii czy w Belgii. U nas nie.
Tania, ale czemu? Nie jest tak, że organizm adaptuje się do zagrożeń? No i zakład, że byś wypiła - gdybyś nic innego nie miała do jedzenia 🙂, ani dostępu do "ognia". Najwyżej byś się  pochorowała raz i drugi, potem już nie.
Dobra, jesteś fachowcem: co może kryć się w polskim mleku, co wywoła śmiertelne zagrożenie, że organizm nie da sobie rady, a czego nie ma w mleku w Beneluksie?
Nie śmiertelne zagrożenie. Po prostu się brzydzę. Bo brudne. Mogę je pić jako UHT. Mleczarnie mamy na medal.
Halo mleko które trafia do nas w kartonikach to mleko "luźno" już powiązane z mlekiem jakie Ty i ja spożywałyśmy (wychowalam się na gospodarstwie i mieliśmy własne krowy). Mleko zlewane jest od tysięcy krów, nie wiadomo jakie tam są zarazki, często są też pozostałości leków i innych "gadżetów" więc to białe coś trzeba mocno potraktować i ubić wszystko co w tym pływa. Ja raczej mam zastrzeżenia do mleka z kartonu jako mało "przydatnego" napoju, natomiast nigdy nic mi się nie stało od mleka pochodzącego prosto od krowy.
No może trochę biegunki można było się nabawić bo śmietana była za tłusta.. 😉
Nasze krowy nie były chowane w warunkach sterylnych, ale dochowywano przyzwoitej higieny przy dojeniu i obróbce mleka, jednak pomimo wszystko przetwory musiały coś tam zwierać "żywego", co dla dzisiejszego statystycznego człowieka jest nieakceptowalne. Jednak mając własną krowę albo znając źródło pochodzenia mleka, nie miałabym żadnych obaw przed takim mlekiem i wręcz marzę o tym aby kiedyś wrócić do własnych wyrobów, tylko nie wiem gdzie krowę na ogródku ulokować 🙂
Jedynie czego bym się bała w mleku to lekarstw w mleku po leczeniu mućki i ewentualnie jakiejś chemii pochodzącej z trawy którą krowa mogłaby przypadkowo zjeść (trawa po opryskach czy takie tam).
Serio to dla Ciebie jakaś nowość? Bo dla mnie niespecjalnie. Dla mnie tym bardziej nie nowość. Aż wstyd się przyznać, ile lat w tym temacie pracuję, i co zdarzyło mi się widzieć w naturze. Przeróżne stwory przemknęły mi pod mikroskopem.  Służę konsultacjami w razie potrzeby. 👀
Mleko....... ,, pitolenie o Szopenie ". Mleko nie pochodzi już z małych gospodarstw. Krów w zasadzie nie ma, tak jak kiedyś. W mojej okolicy na 2 wsie są 2 krowy. Praktycznie na własny, tudzież sąsiadów użytek. Pozostałe gospodarstwa, żeby się opłacało muszą mieć tych krów naście. Własne kadzie chłodnicze. A to już spora inwestycja. Mleko jest poddawane przesiewowym testom mikrobiologicznym. Nikt nie pozwoli sobie na sprzedaż brudnego mleka, bo straci źródło utrzymania. Zawiera dopuszczalne poziomy mikroorganizmów. Można się egzaltować, o Jezusicku co tam rośnie. A to tylko namnożone dopuszczalne ilości. Mleko UHT. To już chyba lepiej nie pić wcale. Tam nic, poza odrobiną białka i wapnia nie ma. O przepraszam, to coś jest białe  😁
Do czego zmierzam? Do tego,że sami zabijamy się brakiem kontaktu z mikrobami. Dzieci na potęgę rodzą się z alergiami. Jeszcze kilka lat temu jak trafił się jeden... no 2 eozynofile w rozmazie, to było święto w narodzie. Teraz, prawie co trzeci noworodek przekracza normę w tej kwestii. Coraz później rusza układ krwiotwórczy. Coraz więcej jest znacznych erytroblastoz (przewaga erytroblastów kwasochłonnych). Aparaty hematologiczne różnicujące linię leukocytów, maja problemy z rozdziałem, bo limfocyty są mniejsze od erytrocytów. Widać to doskonale w rozmazie. Jest szalona różnica gdy oglądasz preparat dzieciaka, i za chwilę osoby rocznik 1930. U starszej, komórki książkowe, u dziecka malusieńkie. Czasem dochodzące do połowy wielkości erytrocyta.
Edit :Trawa  po oprysku nie wchodzi w rachubę. Krowa już nie da mleka,bo zdechnie. tak samo jak po przenawożonej trawie.
Mleko w mleczarniach sprawdza się również na obecność antybiotyków.
Demodex... nagły wysyp zmian dermatologicznych też świadczy o spadku odporności u ludzi. Idźmy dalej tym tokiem rozumowania, a wymrzemy szybciej niż dinozaury.
bzdury gadasz o pestycydach i śmierci krów, niewiele jest takich, które powodują śmierć, kupa pestycydów wywołuje niewielkie objawy, których w stadach nawet się nie zauważy- są normy dla pestycydów przy padaniu mleka, ba! są nawet okresy kiedy masz to badać, a już  np. na taką poje.. ą Federację Rosyjską te normy są  bardzo restrykcyjne.
Mleko nazywane "przerzutowym" jest kupowane ze skupów, gdzie masz mleko i od chłopa co ma dwie mućki i brak super hiper zaplecza i większych gospodarstw ( z zapleczem lub bez).
Badanie mikrobiolgiczne mleka, tak jak i na obecność substancji hamujących ( nie tylko antybiotyków!) nie do końca spełnia warunki stawiane badaniu przesiewowemu.
Mleko uht nie równe mleku "uhatemu"😉 jak mawiamy u nas w branży😉, dziś dobrej jakości mleko czyli takie, które będzie i bezpieczne i smaczne i zdrowe ( mówimy o zdrowotnych walorach mleka a nie o tym, że nikt po nim nie umrze albo nie spędzi dnia w kiblu😉 ) jest poddawane obróbce termicznej na niskich pasteryzacjach, mikrofiltracji czy na podwójnej pasteryzacji  ( pre pasteryzacja i pasteryzacja właściwa).
To tak w kwestii sprostowań od strony praktyka (który sobie to mleko i jego przetwory i nie tylko często ogląda, bada itp.), teoretyka, naukowca i weta 🙂
No dobra, juz kiedys o to pytalam choc moze nie w tym watku ale co KONKRETNIE moge zlapac od niepasteryzowanego mleka w Polsce? Ja cale dzicinstwo pijalam mleko "tzw prosto od krowy", pijalam w sensie, ze glownie bylo ze sklepu ale regularnie rodzice skads zdobywali wiec mialam z tym duzo kontaktu. Potem jak juz bylam dorosla specjalnie jezdzialam do dziadkow po sery, smietane i maslo bo oni mieli od sasiadow. Nigdy nie chorowalismy od mleka niepasteryzowanego w rodzinie, ani nie bylo nam znane takie zagrozenie, moze po prostu dlatego, ze zrodlo bylo sprawdzone? Wiadomo bylo, ktory gospodarz jest porzadny, trzyma krowy czysto, chociaz oczywscie o absolutnej sterylnosci nie moze tu byc mowy ale ja nie jestem zwolennikiem absolutnej sterylnosci 😉

Co do tej pasteryzacji cos sie musi zmieniac w mleku bo moja bratowa, moze pic tylko niepasteryzowane i NIEPRZEGOTOWANE. Jak przegotuje takie "gospodarskie", jak i po kazdym innym wymiotuje :O
złapać można całą gamę chorób odzwierzęcych (tak drastycznie to brucelloza, białaczka bydła, gruźlicę i takie tam) a tak najczęściej to cała gama bakterii z grupy entero🙂 plus mleko takie może zawierać: pestycydy, metale ciężkie, mykotoksyny, "resztki" leków przecipasożytniczych, sterydów, antybiotyków, hormonów itp.
każda obróbka termiczna co nieco zmienia 🙂
Chłop co ma 2 mućki, nie ma gdzie odstawiać mleka indywidualnie, bo zlewni nie ma. Przynajmniej w lubelskim. Jeśli odstawia razem z posiadaczem nastu sztuk, do jego kadzi, to również musi dbać o to co dostarcza, bo straci ten, który mu zaufał i on sam.  Chłop nie jest ćwierć debilem, żeby się w koszty wpędzać, jeśli to jest jedyne źródło dochodów. Ma dokładać do interesu na leczenie ? Minęły te czasy, gdy chłop kończył 4 klasy szkoły podstawowej.  Powtarzam jeszcze raz. Zlewni u nas nie ma. Skończyły się czasy wozaka z bańkami mleka. Odbiór jest wyłącznie z gospodarstwa,  A owe musi  spełniać wymogi,dbać o krowy i czystość, bo straci dochód. Mleko odbierane, badane jest z próbek pochodzących z danego gospodarstwa, a nie połowy województwa.  I jeśli są trefne, odbiór zostanie wstrzymany, a chłop bez grosza.
Właśnie co nieco  😂  na bank ,,pasteryzacja usuwa pestycydy, i metale ciężkie, i hormony''  😂 😂
Hamer- zdziwiłabyś się jakie rzeczy i ci mniejsi i ci więksi dostawcy mleka robią 😎 i prawda jest taka, że z przerzutowym mlekiem jest dużo trudniej, bo jest to mleko często gęsto kupowane od spółdzielni, która ma je właśnie od takich dwumućkowych i tych większych
Nie jest tak jak mówisz- tylko w kilku konkretnych przypadkach mleko jest od razu "wstrzymywane" a gospodarstwo ma wizytę urzędowych wetów i takie tam, w przypadkach przekroczeń OLD itp. jest przepis mówiący ile czasu ma na poprawę.
Oprócz badania każdego gospodarstwa praktycznie wszystkie ceniące się zakłady mleczarskie w PL ( nie mówimy tu o malutkich mleczarniach, bo tam bywa różnie) bada mleko ( cała mikro, subst hamujące, fizykochemia itp.) zakład- pobierają próby z każdej cysterny.uzupełniam, bo zapomniałam o badaniach zewnętrznych w laboratoriach akredytowanych- co roku zakład składa harmonogram badań do PIW- zgodny z wymogami kraju/krajów dla jakich produkuje, PIw zatwierdza albo koryguje ( najczęściej na więcej badań)
W kwestii samego odbioru mleka- funkcjonują dwa rodzaje- mleko tzw. przerzutowe czyli takie o którym już pisałam, i takie, które trafia bezpośrednio do zakładu z danej strefy ( podzielone regiony, cysterna zbiera mleko od kilku dostawców)
w Lubelskim macie bardzo dużo dostawców mleka przerzutowego (oddających mleko do skupów mleka), średniej jakości. Jedna okolice Ryk druga okolice Krasnegostawu plus kilka koło Białej Podlaskiej i Kraśnika. Mleko odbierane jest z różnych okolic, różnej wielkości i jakości gospodarstw. U "nas" w zakładzie bardzo rzadko się z takiego korzysta, w razie w jako rezerwa tylko do konkretnych produktów, bo nie jest to mleko najwyższej jakości najcześciej...
Hamer- mleko, w którym wykryto to co wypisałaś nie trafia na linie pasteryzacyjną 😎  robiliśmy kiedyś test czemu nam się jakiś produkt nie chciał zaszczepić  na nowej, niekomercyjnej jeszce linii- okazało się, że byliśmy nadgorliwi 😉 za mocno  "myliśmy" linię i środki myjące hamowały rozwój mikroorganizmów ze szczepionek więc pal licho zagrożenie antybiotykami i substancjami hamującymi dla ludzi skoro legła by cała produkcja kefirków, jogurtów itp.
Od zawsze na mojej wsi się robiło sery białe, jak również śmietanę, masło, piło maślankę, kwaśne mleko, wszystko z mleka prosto od krowy z udoju ręcznego, w życiu nikt nigdy nie pasteryzował mleka. Nikt nigdy chory nie był na nic z tego powodu.

No ale pewnie czasy się zmieniły i nowoczesny markieting  wyprał mózgi potencjalnych konsumentów tej "trucizny" jaką jest mleko prosto od krowy i o zgrozo niepasteryzowane.

Czasem warto nie łykać wszystkiego jak leci bezkrytycznie. Tym bardziej że to właśnie mleko niepasteryzowane, dzięki zawartości pewnych enzymów wspomagających trawienie, jest zdrowsze. Nie wspominając o tym że pasteryzacja pozbawia mleka bakterii kwasu mlekowego oraz tych enzymów protrawiennych jak i wit. B12, B6.
Elu kiedyś świadomość mikrobiologiczna i diagnostyka i mleka i ludzi była... taka jak koni- to że czegoś kiedyś nie diagnozowano,nie rozpoznawano nie znaczy, że tego nie było bądź nie ma. Jak będziesz miała dostęp do ilości przypadków opisywanych chorób odzwierzęcych podanych przeze mnie wyżej ( kiedyś panie z sanepidu i ze szpitala zakaźnego mi podawały bez problemu) to zobaczysz, że dzieki i zmianie metody doju, wymaganiom sanitarnym i owej obróbce ( bo po to jest ona robiona przede wszystkim) występowanie tych chorób u ludzi bardzo ładnie spadło
Mam wgląd do badań mleka surowego (takiego prosto od krowy, po udoju, takiego z cysterny), pasteryzowanego i "uhatego" i nie zaryzykowałabym tego pierwszego i drugiego nigdy...
w niskich temperaturach pasteryzacji nie ma takiego spustoszenia ( niewielki procent witamin z grupy B ulega rozpadowi, a enzymy o których piszesz także pozostają stabilne- co innego przy "uhatym"😉 jak przy tej wysokiej, której się już w wielu zakładach nie stosuje.
taa, świadomość...

nie ma ludzi zdrowych, są tylko niezdiagnozowani, no nie?
jeśli patrzeć na to np. z punktu genetyki to tak, nie ma ludzi zdrowych...pytanie tylko kiedy objawy się pojawią i czy się umrze od tego konkretnego problemu czy od jakiegoś innego
świadomość to złe słowo, bo do dziś są na świecie tłuki kartoflane, którzy na hasło bakterie mówią, a bo kto je widział 😉

z żywnością trzeba zachować umiar i rozsądek, nie ma co przesadzać ani w jedną ani w drugą stronę
ja "uhate" piję tylko mleko czekoladowe,bo mi smak odpowiada, a tak to sięgam po mikrofiltrowane i na niskiej pasteryzacji

ale jak konsument kupując deser jogurtowy za 49groszy myśli, ( bo nie czyta etykiety, że to nie jogurt)że to samo zdrowie albo kupuje pewien produkt seropodobny wędzony i myśli, że kupił oscypka to... no😉
ja jakbym miała wybór oczywiście że piłabym niepasteryzowane i nie UHT. Na szczęście zawsze można w takie mleko się zaopatrzyć u źródła a bajki z mchu i paproci pt. nie pij niepasteryzowanego bo się otrujesz mnie nie interesują.
Mnie się marzy taka żywność "prosto od krowy". I pewnie bywa gdzieś dostępna. Jednak jest też wiele produktów niebezpiecznych. Można zagrać w rosyjską ruletkę o biegunkę, ale już np. o gruźlicę to bym nie zagrała. W ogóle nie jadłabym czegoś, co mi staje w gardle. Przy niektórych chorobach drobiu jest taka ocena: narządy niezdatne, mięso zdatne po obróbce termicznej, jeśli nie ma widocznych zmian. Taki rosołek by mi tkwił w pamięci, zatem go nie jadam.
Unikam jak ognia dziczyzny ( szczególnie z dzika). Nie tknę swojskiej kiełbasy. I omijam wiejskie jajeczka z nieznanych mi miejsc. Mieszczuch ze mnie, wiem.
Taniu,nie mieszczuch tylko czlowiek z wiedza i praktyka a nie tepy ciemnogrod dzieki ktoremu nadal rozwija sie mikrobiologia medycyna i farmakologia Oby jak najmniej takich jak Ty;-) a jak najwiecej takich niewierzacych w bajki to znajomi beda zarabiac jeszcze wiecej ;-)
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się