Forum konie »

pomóżcie z diagnozą

Tak- nie ma różnicy między twardym podłożem (ubita droga) a piaszczystym maneżem. I to jego znaczenie jest takie nieregularne- idzie dobrze nagle znaczy kilka kroków i znowu idzie czysto.
Czytałam tutaj o naderwaniach czy zerwaniach mięśnia międzykostnego- wet twierdzi, że w takim przypadku jest spora bolesność tego miejsca przy badaniu palpacyjnym- u niego nie ma.
Ale z drugiej strony pewnie może się zdarzyć przypadek bez bolesności?
A ropa w kopycie? Może nie dawać innych objawów przez tyle dni?
Wiem, że strasznie panikuje, ale nie mam doświadczenia z kulawiznami i po prostu martwię się o konia...

pati12318, spokoooojnie 😀 Luuuuz. Nie ma co sobie nerwow psuc. Fajnie, ze p. Szpotanski przyjedzie go zobaczyc, wszak to spec od konskich nog. Powinnas byc spokojna, twoj kon jest w dobrych rekach.
A tak w ogole, to w ktorej lodzkiej stajni go teraz trzymasz?
W Adriannie w Adamowie.
Chyba zaszkodziło mi czytanie od 2 tygodniu wszystkich możliwych wątków o kulawiznach tutaj na forum.
Dopadają mnie wizje, że to okaże się coś poważnego, koń dostanie roczny areszt boksowy, albo będę musiała sprzedać wszystko co posiadam żeby mu zasponsorować jakąś kosztowną operację w Niemczech. Tft tfu odpukać.
Takie naciągnięcie może tyle czasu dawać o sobie znać?
pati12318, to przestan czytac, sama siebie tylko napedzasz  🤬
Najwyzej powiedz weterynarzowi, ze nie masz mnostwa kasy, czy da sie jakos rozwiazac to po "mniejszych kosztach"
A jesli chodzi o areszt boksowy - jesli w ogole sie zdarzy, to zapewniam, ze jak z bicza strzeli - ja na swoim koniu nie jezdzilam juz 3 miesiace i nie wiem, kiedy to minelo. Dzisiaj zakladalam mu siodlo, to czulam sie, jakbym sie dopiero obudzila z jakiegos snu 😉
a łopatka? kręgosłup? takie dziwne nieregularności czasem mają przyczyny "wyżej"... mój np znaczył na prawą nogę od kłębu...
pati12318, spokojnie czekaj na Szpotańskiego. Możliwe np., że koń lekko nadwyrężył pochewkę, a to, choć nieznaczne, potrafi ciągnąc się jakiś czas. Taki "błyskawiczny", minimalny czas regeneracji tkanki przy niewielkiej kontuzji to 3 tyg., więc trochę cierpliwości. Leczenie zostało wdrożone, to najważniejsze. Ważne, że się nie pogarsza, trudno, że przeciwzapalny zapewne zamaskował objawy. Lepiej mieć konia zdrowego i nie wiedzieć co mu było niż odwrotnie.
Dzięki 🙂
Trochę się uspokoiłam. Może dzisiaj pierwszy raz spokojnie zasnę.
Czekam z utęsknieniem na dr Szpotańkiego- dużo dobrych opini o nim słyszałam. Jeśli uzna, że trzeba robić zdjęcia czy inne badania to bezapelacyjnie robimy.
Halo dr który badał mojego konia powiedział dokładnie tak samo o tych  3 tygodniach i żebym nie oczekiwała cudu po tygodniu, że ta noga może jeszcze jakiś czas dawać objawy.
To źle, że dostał te leki przeciwzapalne?
Smarować mu tę nogę? Rozgrzewać? Czy lepiej nie kombinować i poczekać na dr?
No i jeszcze najważniejsza kwestia- wet, który go badał mówił żeby wsiadać na niego i dużo stępować. Ale ciężki mi się przełamać skoro znaczy na tę nogę. Ale znowu w ręku strasznie szaleje. Nawet na ogłowiu- robi nagłe zrywy, kręci się wokół mnie galopem. Ciężko go opanować. Lepiej wsiadać?
pati12318, bardzo dobrze, że szybko dostał przeciwzapalne. Na moje - wsiadać, jeśli spokojne długie spacery w ręku są awykonalne. Stęp po prostej jest "magicznym" lekarstwem gdy ruch musi być kontrolowany (zakładam, że nie ważysz 100 kg a koń cię w siodle respektuje). A jak on chodzi na 2 lonżach (jak w zaprzęgu)? - może to byłoby wyjście. Ale jeśli wcześniej nie próbowałaś, to pod siodłem będzie bezpieczniej.
Ja też bym go ruszała jak najwięcej- większość schorzeń końskich leczy się właśnie kontrolowanym ruchem 🙂 Jeżeli w siodle nie robi takich numerów jak w ręce to wsiadaj. Oczywiście z dobrze dopasowanym siodłem, bo faktycznie jeżeli przyczyna jest w kręgosłupie to źle dopasowane siodło może pogłębić objawy.
A na padoku też szaleje na uwiązie? Bo mogłabyś go nawet niekoniecznie nigdzie poza padok zabierać tylko oprowadzać w kółko po terenie który zna i na którym zachowuje się spokojnie.

Ropa w kopycie może nie dawać żadnych objawów. Pewnie to nie ropa, ale żeby uspokoić Twoje sumienie to powiem, że to ruch jest najlepszy na wyleczenie ropy 🙂 Od dużej ilości kroków ropa się sama ewakuuje i to najlepszy sposób na jej wyleczenie 🙂
Ostatnio koń mi tak znaczył- chwilę tak, później nie, tylko, że zdecydowanie więcej w grząskim podłożu. Jeździłam stępem i delikatnie kłusem, ale  na bardzo dobrze ubitym gruncie. Chyba dwa tygodnie to trwało, ale to znaczenie było coraz mniej widoczne.
Prawdopodobnie gdzieś się nadciągnęła jak robili wybieg- nawieźli dużo ziemi i kobyły bardzo szalały od maszyn, którymi pracowali, a ona pewnikiem się zakopała, w którejś hałdzie.
Strasznie Wam dziękuję za wszystkie rady 🙂

Marysia550 jak się tak lepiej zastanowiłam i skonsultowałam z koleżanką, która w stajni pomaga mi go "sprawdzać" to na twardej ubitej drodze (ale nie na asfalcie) jest praktycznie czysty. Jedynie jak zaczyna kombinować ( zwalniać, próbować zawracać, schylać się, włazić na mnie bo zobaczył straszny własny cień itd.) to wtedy zaczyna iść nieregularnie, a nawet momentami wydaje się jakby znaczył. Na ujeżdżalni (podłoże piaszczyste) jak wejdzie w takie miejsce gdzie piach jest bardziej grząski to wtedy wyraźniej znaczy na tę nogę.
W piątek pokazywałam go koleżance ze stajni, która jest po weterynarii (biegaliśmy w ręku właśnie po ujeżdżalni) i koleżanka stwierdziła, że potrafi przebiec kłusem całą długą ścianę i jest czysty, a za chwilę lekko skraca, a nawet kilka kroków stawia znacząc (tak jakby chciał oszczędzać tę nogę i szybko przerzuca z niej ciężar na drugą).
Czyli tak podsumowując jest duża poprawa, ale nadal są objawy.

Co do spacerów w ręku- koń przyzwyczajony to codziennego padokowania przez większość dnia. Do tego to mieszanka z lusitano (ma charakterek), a gdzieś tam jeszcze w rodowodzie andaluzy.
Chociaż owies mu obcięłam do minimum, dostaje dużo siana i trawę do boksu to i tak go roznosi. Zaczyna już "łazić po ścianach", a że boks ma naprawdę duży to może tam nawet brykać.
Jak wyprowadzam go w ręku to ciężko mi nad nim zapanować (nie wyrywa mi się, ale właśnie bryka, udaje płoszenie od wszystkiego żeby ruszyć galopem i kręcić wokół mnie kółka zanim się opanuje, robi jakieś nagłe zwroty itd.) Na lonży to w ogóle nie próbuję, bo lekarz mówił żeby nie kręcić małych kółek tylko raczej po prostych chodzić.

Wet kazał już od kilku dni wsiadać i stępować nawet godzinę, półtorej. Mówił żeby nawet wprowadzać kilka przekłusowywanych ścian (bez zakrętów).
W siodle zdecydowanie lepiej nad nim panuję.
No nic dzisiaj się przełamuję i będziemy stępować pod siodłem.

Jeszcze raz dziękuję za wszystkie odpowiedzi 🙂
Głupio mi, że tyle lat jeżdżę i mam taką małą wiedzę o kontuzjach nóg... Ale kurczę chyba miałam duże szczęście, że przez tyle lat mojej jazdy konnej, opieki nad wieloma końmi nie miałam za bardzo styczności z kontuzjami.
Dzięki  :kwiatek:
Przypomniało mi się moje panikowanie przy pierwszej kulawiźnie. Wtedy odkryłam ile taki mięsień międzykostny może napsuć krwi. I odebrać snu. Nie panikuj. Będzie dobrze.
Taniu a jak Twój koń miał problem z mięśniem międzykostnym to miał odruch bólowy przy badaniu palpacyjnym przez weta? Ja właśnie sporo czytam ostatnio o tym mięśniu i dzwoniłam spanikowana do weta czy to aby nie to, ale powiedział, że przy urazie międzykostnego jest silny odruch bólowy przy badaniu palpacyjnym. Moje konisko nie miało takiego objawu.
Dzisiaj kilka osób patrząc na niego jak chodzi podsunęło pomysł- naciągnięta łopatka. Rzeczywiście jak wejdzie w bardziej grząski grunt to znaczy wyraźniej.
No nic czekam na dr Szpotańskiego i dzięki Wam trochę się uspokoiłam.
Dzisiaj 2 godziny stępowaliśmy. Będziemy jak najwięcej stępować.
Dzięki jeszcze raz  :kwiatek:
Przestań to analizować. Zaufaj lekarzowi i cierpliwie wykonuj jego polecenia. Co ci da wiedza o tym co bolało mojego konia?
Pomyśl tak: jeśli człowiek solidnie skręci nogę w kostce to go boli z 2-3 tygodnie. Jeśli zwichnie to dłużej. Etc. Etc.
Na forum jest wiele osób, których konie pauzowały i po 6 miesięcy. Musisz być cierpliwa. Kulawizny sa wliczone w posiadanie konia. I inne choróbska też.
Lekarze zdiagnozują, zalecą leczenie, ale i tak na koniec zadecyduje Doktor Czas i Twoja cierpliwość. Nowej nogi się nie da kupić.
Tania ma rację- spokojnie. Konie dzielą się na te które kulały, kuleją albo będą kulały 😉 ten typ tak ma 🙄
Niestety ja mam inne zdanie na temat. Dobrze mieć ograniczone zaufanie do weta, niestety czasem to ratuje cała sprawę. Trzeba pytać i rozmawiać, bo inaczej mogą cię wrobic w koszty albo zrobić z twojego końia inwalide.

W miedzykostnym moze być dziura, a koniowi nie będzie bolało i nie bedzie kulal, i tylko minimalnie puchlo u góry przy przyczepie, takim przeanalizowaniem koleżanka uratowała miedzykostny od zerwania, a zerwanie i dziura to są dwie rożne sprawy i zupełnie inne szanse na powrót do sportu.  Czasem warto posłuchać intuicję własna, bo zna sie swojego konia najlepiej i widzi sie na codzień. Ale oczywiście nie przesadzajac w druga stronę.

Z opisu nie wydaje mi sie zeby to było coś poważnego, ale panikę doskonale rozumiem, trzeba poczekać na weta i zobaczyć jak to sie dalej potoczy. Trzeba być przy każdym badaniu swojego konia, tego to juz sie nauczyłam tez, przekazanie ze słów jest najgorsza opcja ever, i nie masz możliwości zadania pytań na bieżąco. A prawda jest taka, nigdy nie wiesz ile wiedzy na temat kulawizn ci sie przyda, ile kasy albo nerwów sobie zaoszczedzisz.
Step pod siódlem na prostych nie zaszkodzi, bo wybierasz mniejsze zło, lepiej kontrola pod siódlem, niż fikanie w ręku.
Arimona, to bardzo zależy od osoby weta 🙂 Tzn. zasadniczo masz rację, ale są jeszcze weci, którym można ufać. Problem w tym, że "my" nie wiemy z góry, którzy to są/będą 🙂.
Akurat wspomniane nazwisko raczej do ufności (taka diagnostyka i kuracja jak trzeba) zachęca, ale jasne, że różnie może być, bo sztuki medyczne nadal są bardziej sztukami niż naukami 🙂
Mnie nie chodziło o to, żeby lekceważyć kulawiznę. Tylko o to, żeby się tak w sobie nie miotać.
I uzbroić w cierpliwość. Bo niestety trafia się nierzadko. Ale to każdy sam musi przeżyć. I lęki i sprzeczne diagnozy i problem wyjścia z choroby.
Właśnie bardzo żałuję, że nie mogłam być obecna podczas badania konia przez weta- ale kurczę gorączka tak mnie ścięła z nóg, że ledwo miałam siłę dojść do WC, a gdzie tu wsiąść w samochód i pokonać 20 km (niestety nie miał kto mnie zawieźć). Na szczęście mogłam na bieżąco rozmawiać z wetem przez telefon, a jak już trochę do siebie doszłam i poczytałam o kulawiznach to wydzwaniałam do dr z pytaniami (dobrze, że wet cierpliwy i spokojnie mi wszystko wyjaśniał).

To moja pierwsza taka "osobista " kulawizna i przyznam szczerze, że strasznie panikuje. Ale tak już mam- jak mój pies miał mieć sterylizację to weta tak zamęczyłam pytaniami, że prawie mnie siłą wyprosił z gabinetu 😉

A w tej sytuacji czuję się zagubiona, bo nie ma doświadczenia, jestem w nowej stajni nie bardzo mam kogo się poradzić.

Dzisiaj niestety koń dużo gorzej...Wczoraj łaziliśmy stępem prawie 2 h. Dzisiaj na niego wsiadłam, po kilku minutach zaliczyłam serię baranów i dziki galop (ledwo się utrzymałam). Zsiadłam, bo bałam się, że pierdyknę z niego (pal licho mój tyłek, ale już widziałam go szalejącego dzikim galopem po ujeżdżalni, albo co gorsza z niej wyskakującego)... Prowadziłam go godzinę w ręku (bilans strat- nie czuję swojej ręki, stopy po tym jak na mnie wskoczył i kolana po tym jak mnie przewrócił).
Mam dość...
Odkąd go mam nie miał w sumie dłuższego niż 1 dzień aresztu boksowego. I nigdy nie miałam z nim problemów ani w obsłudze z ziemi ani na jeździe. Owszem jest temperamentny, ale bez problemu dawałam z nim radę.
A to co się z nim teraz dzieje (obcięłam mu owies do minimum) to przekracza ludzkie pojęcie.
I co najgorsze po tym brykaniu i szaleństwie zaczął potem w ręku gorzej chodzić na tę nogę- w stępie miałam wrażenie, że lekko skraca a w kłusie prawie cały zcas widoczne znaczenie....
A już było dużo lepiej.
Chyba się muszę uodpornić psychicznie.
Dr Szpotański najprawdopodobniej da radę do nas dojechać dopiero koło weekendu, więc przede mną kolejne nieprzespane noce...
Dzięki jeszcze raz wszystkim za wsparcie i trochę "kopniak w dupę na ogarnięcie się:. :kwiatek:
pati12318 zabierz mu treściwe zupełnie - znaczy owsa nie dawaj wcale
Jeśli masz potrzebę, aby "coś było w żłobie" - zainwestuj w wysłodki (o ile masz możliwość moczenia), czy trawokulki
Co więcej - siano też bym ograniczyła i nie dawała trawy
Lepiej aby schudł, niż zrobił i sobie i Tobie krzywdę...
no niestety sa konie które tak reaguja na "areszt" boksowy. Nawet mój mega spokojny "leser" Hultaj po areszcie był niemożliwy. Musialam wyprowadzac go na kolcu a i tak mnie "przewiózl" i wyrwał sie z ręki.. Moja rada , podobna do rady Gagi- zero ale to doslownie zero tręsciwej, kon na sianie nie zdechnie, schudnie to pozniej nadrobicie. Spacery z kolcem , z dala od innych koni.
odetnij pasze energetyczne jak dzieczyny piszą
zapytaj weta czy mozesz go wyprowadzac na środkach uspakajających - na mojego była te jedyna metoda żeby nie skrzywdził siebie i otoczenia... (też miał stepować, a bez "latał", po sedalinie był do opanowania, a ataki jesli były to mniejsze i krótsze, było to kilka lat temu, teraz są pewnie lepsze środki, może coś do paszy też mu wystarczy? jakies zioła...nie wiem - porozmawiaj z lekarzem, nawet w boksie jak będzie spokojniejszy, niezestresowany tak to lepiej - mniejsze napiecia)
Dzięki- owsa dostaje 1/4 miarki na każde karmienie, czyli wychodzi 3/4 miarki na dzień (miarka taka PAVO kilogramowa).
Mówicie żeby obciąć?
Na szczęście jest dobra wiadomość- dzisiaj będzie u nas dr Szpotański. Wszystkiego się dowiem, o wszystko go wypytam.
Mam nadzieję, że będzie dobrze.
pati12318,  może zamień owies tymczasowo na paszę mniej energetyczną? albo gotową mieszankę, albo sama coś dobierz? ewentualnie dodatek jakiegoś nerv control pavo, bądz innego suplementu z magnezem(jest obszerny wątek o dodatkach uspokajających)? wersja z sedalinem jakoś budzi mój sprzeciw, codzienne szprycowanie konia dość mocnym środkiem jest chyba ostatecznością...
Jesteśmy po wizycie weterynarza. Niestety diagnoza mnie załamała. Zwyrodnienie trzeszczki.  🙁
Koń ma 8 lat, weterynarz był w szoku. Siedzę i ryczę w poduszkę.
Jakby kogoś interesowało i mógł nam coś doradzić to poniżej zdjęcia. Znaczy na prawą nogę i tam też gorsze zmiany (wet stwierdził, że II stopnia). W lewej też widoczne zmiany, ale mniejsze.
Muszę do siebie dojść. Nie mam w ogóle doświadczenia z kulawiznami, a co dopiero z  trzeszczkami i czeka mnie wiele godzin lektury.
Na razie czekamy w trybie pilnym na kowala- ortopedę, który okuje konia na okrągło.
Wet mówił też o kuracji lekiem nie dostępnym w Polsce- Teladin? Jakoś tak. Mam do niego dzwonić za tydzień, bo wtedy będzie na zawodach w Niemczech i może kupić dla mnie ten lek.
Koszt kuracji tym lekiem ok. 1200 zł-1400 zł.
Póki co jestem przerażona, zdezorientowana i nie spodziewałam się takiej diagnozy...
Konia ma od roku, zawsze o niego dbałam najlepiej jak mogłam. Trafił do mnie z kopytami w fatalnym stanie. Kąty wsporowe wewnętrzne w przednich nogach miał duże niższe niż zewnętrzne. Ogólnie był strasznie krzywy. Teraz już jest dużo lepiej.
Wet twierdzi, że najprawdopodobniej te zmiany w trzeszczkach są wynikiem kiepskiego kucia i strugania u poprzedniej osoby, która go miała przez 4- lata i intensywnej pracy konia przy tym (a wiem, że chodził u niej bardzo intensywnie, dużo startował, skakał) plus predyspozycje genetyczne.
Mam nadzieję, że ja jak najmniej przyczyniłam się do tego stanu rzeczy... Ale i tak mam wyrzuty sumienia, że mogłam to wcześniej zbadać...





pati12318, spokojnie,  poczytaj ten wątek http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,10202.0.html oraz o naturalnej pielęgnacji kopyt. Ja bym nie kuła na okrągło,  są inne metody. Kucie na okrągło najprawdopodobniej z czasem wszystko pogorszy.  Polecam lekturę tych wątków i głowa do góry.
Myślicie, że jeszcze może być dobrze? Czy mam 8- letniego konia emeryta -rencistę?  Duże przede mną czytania, bo mówię szczerze mam zerową wiedzę w tym temacie.
Dzięki za wsparcie  :kwiatek:
Ja też bym nie kuła. A lek pewnie nazywa się Tildren. 😉
pati każdy przypadek jest inny, więc nie wiadomo jak będzie u Ciebie. Ja w temacie też nie mam jakiejś super wiedzy ale mogę Cię pocieszyć, że w znajomej stajni stoi koń młodszy od Twojego, również z chorymi trzeszczkami. Raz na jakiś czas zdarza się klaczy zakuleć i wtedy faktycznie trzeba spauzować z jazdą aż wydobrzeje ale poza tym można ją użytkować. Wiadomo, że każdy kto na niej jeździ ma z tyłu głowy, żeby tych nóg nie obciążać (przede wszystkim skokami - koń nie skacze ale nie wiem na ile nie może a na ile to kwestia specyfiki stajni - po prostu nikt nie ma parcia na skoki). Dla osoby preferującej lekkie, rekreacyjne jazdy, tereny a nawet chcącej pobawić się w ujeżdżenie koń się nadaje (zwłaszcza, że ma wspaniały charakter i duże umiejętności). Nie ma co załamywać rąk!
Nie znam sie na zdjęciach, ale z tego co kojarzę to zmiany drugiego stopnia to chyba i tak nie tak źle. Żyją startuja, i dobrze sie maja takie konie, niektórzy od drugiego stopnia zmian nigdy nie zakuleja. Tildren potrafi sporo zdzialac na takich poczatkowych fazach.
A powiedz czy robił znieczulenia trzeszczki czy po prostu ze zdjęć diagnoza?
Bo bez znieczuleń, to taka diagnoza dla mnie troche srednio (chyba ze o czyms nie wiem), bo tknąć w zdjęcie i powiedzieć ze to te zmiany są bolesne bez klinicznych badan najłatwiej.
Na okrągło zawsze zdążysz okuć.
Owies do szczescią koniowi zupełnie niepotrzebny, ja bym tez odstawiła zupełnie. 

Tania
Właśnie z ta sztuka to racja, i dla tego nazwisko to totalnie żaden wyznacznik dla mnie juz, ja bym patrzyla 10 razy wetowi na ręce po moich doświadczeniach, ktokolwiek by to nie był.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się