Forum towarzyskie »

znikające zwierzaki

Kajula, ja nie mówię, że ktoś ma czekać rok na odnalezienie psa. Mówię tylko, że nie skreślałabym tak zaraz działań policji. Nie wiem czy zauważyłaś, ale sprawa opisana w tym temacie i kradzież torebki przez nieznaną osobę, to mocno różniące się sytuacje. Nie wkładaj mi więc w usta tego, czego nie powiedziałam.

Ja też bym się martwiła i kombinowała jak psa odzyskać. Też bym nie liczyła tylko na policję,  bo nikomu tak, jak mi nie będzie tak zależało na odzyskaniu mojego zwierzaka. Pewnie bym się do tej fundacji pofatygowała, pewnie bym się z niej nie ruszyła bez zwierzaka. Może nie tyle "pewnie" co "najprawdopodobniej", bo to też by zależało od tego, co by mi na policji powiedziano. Gdyby mi powiedzieli, ze mam tam nie jechać, żeby zwyczajnie czegoś nie spieprzyć, to zapewne bym się 3 razy zastanowiła. Nie wiem, nie byłam w takiej sytuacji i ciężko mi powiedzieć czy bym prała kogoś po pysku czy pokornie czekała, aż zadzwonią z komisariatu, że zwierzak jest do odbioru.
Dworcika, rozmowę z policją czy ze złodziejką? Sądzę, że chodzi o policję. Oni bardzo często olewają sprawy kiedy widzą, że ktoś zachowuje się jak ciepłe kluchy. Uwierz mi, że zachowują się zupełnie inaczej kiedy widzą, że ktoś jest osobą konkretną i ewentualnie nie udzielenie pomocy może ich kosztować niepotrzebne nieprzyjemności. Piszę o tej konkretnej sytuacji kiedy wiadomo kto psa ukradł, mamy na to świadka, a złodziej doskonale wie gdzie pies przebywa. Niby na co policja kazała czekać? 
Dworcika, z calym szacunkiem dla policji, ale ich dzialania sa czasem gowno warte za przeproszeniem. Skradziono nam samochod i do dzis go nie odnalezli (dwa lata). Jak pracowalam w poprzedniej firmie leasingowej to mielismy zgloszonych kilka kradziezy samochodow, ktore bez problemu dalo sie zauwazyc nie raz na ulicach - policja miala gdzies 😉

Ja wiem, ze gdyby to mnie dotyczylo, to na pewno nie pozwolilabym na to, zeby policjant siedzial i sobie spokojnie pil kawke 😉 albo jedzie ze mna odebrac psa (skoro znam zlodzieja), albo jade zrobic to sama. I po sprawie.
Kurczak, nie wiem na co kazała czekać, nie było mnie przecież przy tej rozmowie.
Nie wiem z jakimi policjantami miałaś w życiu do czynienia. Ja pewnie mam masę szczęścia, bo nigdy mnie nie zawiedli. Nawet w tak banalnej sprawie jak odnalezienie skradzionego telefonu - wiadomo, że nikt go specjalnie nie szukał, bo to jest zwyczajnie niemożliwe, ale szczęście dopisało i telefon do mnie wrócił.
Nigdy w kontaktach z policją nie byłam jakoś szczególnie naciskającym 'klientem', raczej nigdy nie liczyłam na jakąś uczynność z ich strony. I o dziwo nigdy się nie zawiodłam.

Kajula, to na ulicach widzicie samochody, które zostały skradzione (i zostały w miejscu kradzieży? 😁 ) i tego nikt nie zgłasza? No brawo!
Policja też ma swoje procedury, pewnie wiele bzdurnych (jak wiele rzeczy na świecie, no niestety...), ale jednak ma. Policjant siedzący za biurkiem chyba nie może sobie tak o, pizgnąć wszystkim i jechać odbijać porwanego psa.
Ciągle "ja bym, ja bym, ja bym". Nie każdy jest "ja". Nie każdy zrobiłby tak samo.
Dworcika, ale ja nigdzie nie napisalam, ze nikt tego nie zglaszal 😉 Ale przeciez nie bede sledzic tego samochodu az obudzi sie policja. No chyba, ze bylby moj 😉 To sama bym go sobie odebrala po prostu.

A czesto jest tez tak, ze klient wplaca 1 rate i spieprza z samochodem. A rodzine czasem wypadaloby odwiedzic, nie? 😉

To byl tylko przyklad dzialan policji. Przyklad, dzieki ktoremu juz im nie ufam.
Dworcika, osoba, której skradziono psa nie jest osobą, której skradziono telefon. Ta pierwsza raczej bezczynnie nie będzie siedzieć i czekać na efekt. 😉
Kazali czekać ponieważ osobiście chcą uderzyć do świadków ,zebrać dowody i przeprowadzić śledztwo -to nam powiedział dzielnicowy.
Powiedział też -na dniach a nie za rok.
Liczę że tak będzie
Czekamy
Kobieta z fundacji straszyła prawnikiem 😉 swoją drogą i swoimi świadkami.
Więc jak to widac mamy do czynienia z kobietą pewną swojego więc jadąc do niej i trzaskając po pysku narobimy sobie bagna.
Uważam ,że jak pies ma wrócić to wróci cały i zdrowy chyba ze już dawno gotuje się w jakimś chińskim garnku 😉
bo nie wiemy co sie z nią stało i wątpię aby wogóle w tej fundacji udzielono nam odpowiedzi.Od samego początku tamta kobieta naskakuje na tą dziewczynę i na jej zdanie odpowiada jakimiś wymyślonymi argumentami.Dziewczyna jest czysta, ma papiery na psa i rachunki od weta.Pies był zadbany ,leczony i znajdował się na posesji.
Co te kobiety robiły 10 metrów dalej swoim autem tego nikt nie wie bo policja ma tu jakieś podejżenia że one czekały a psa dawno upatrzyły.
Niech działają po swojemu - po to prosili o czas.
Jak nic nie zrobią to wtedy inaczej my będziemy działać -poszukamy prawnika bo nawet już wiem skąd takowego wziąć i ktory juz takie psy odzyskiwal 😉
JARA, ja nie mówię, że ma siedzieć z założonymi rękami. Sama bym pewnie jajo zniosła w takiej sytuacji. Ale takie jechanie po dziewczynie, która założyła wątek z opisem historii, która spotkała jej znajomą jest nie na miejscu.
Przecież ona nie prosiła nigdzie o jakąś pomoc, ewentualnie o radę co konkretnie można jeszcze zrobić. Pisanie o mordobiciu i odbijaniu zwierzaka, to dość słaba rada jednak...

Ode mnie tyle w temacie, bo nic więcej do dodania nie mam, bicie piany nie jest potrzebne.
Cieszę się, że temat się pojawił. Mam nadzieję, że sprawa jednak szybko i pomyślnie się rozwiąże.
Angela, chryste, jakiego prawnika moze miec kobieta, ktora UKRADLA psa???

To tak, jakbym dzisiaj przechodzila kolo Twojego domu, ukradlabym Ci konia, a jakbys wiedziala, ze to ja i chcialabys go odzyskac to odpyskowalabym Ci - sorry, spadaj stad bo mam swojego prawnika i sie tym zajmie jak bedziesz tu tak przychodzic. Albo jakies inne tego typu brednie. Watpie, ze siedzialabys wtedy z zalozonymi rekami i czekala na dzialania policji wiedzac, ze TWOJ kon moze trafic np. na rzez. I jaki dowod bedziesz miala na to, ze ta kobieta go miala przez dajmy na to tydzien?
Kajula, naprawdę powiedziała ,że mają swojego prawnika ,pies miał obdukcje itp bzdur
Dziewczyna nie spała po nocach.Nie wiedziała co zrobić.
To ja jestem taka paskudna baba że ją namawiałam aby się wzieła w garść i zaczełam jej pomagać.
Kurcze -myślę że każda z Was by tak postąpiła.
Też mam psy i też przeżyłam horror jak dziadyga otruł mi owczarka z papierami z ktorym zaczełam jeżdzić na wystawy - i to tylko dlatego że miałam za dużo grzybów koło domu a pies lezał na tarsie.
Przeszłam już swoje piekło a policja obejzała psa ,spisała i nigdy wiecej ich nie widziałam -z braku światków sprawę umożono.
Bogu dzieki załatwil jednego nie dwa bo trutki było na chyba całe stado.
Ale przy okazji zalatwił też nasze 3 koty.
Jedyne co sie stało to po śledztwie i nagłośnieniu gość wiecej sie nie pojawił w okolicy ale naprawdę nikomu nie życzę trzymania na kolanach ukochanego psa ktoremu jakiś syf rozpuszcza żołądek.
Nawet wiem czym otruł i nic mi psa nie zwróci.Więc jak mogę uratować innego bo tu nie mogłam przewidzieć nic to chcę to zrobić.
Ja w swojej wypowiedzi nie widzę RADY o mordobiciu, więc polecam jednak czytać ze zrozumieniem. Jedynie napisałam co ja bym w takiej sytuacji zrobiła. Niestety ja i mój pies jesteśmy ze sobą bardzo emocjonalnie związani.

Poza tym ma dwa pytania:
-kiedy pies zaginął
-skąd wiadomo, że kobieta jest z fundacji

Poza tym jeśli nawet odebrano by jej psa za znęcanie się pod co podciąga się głodzenie psa, nie można sobie go porostu zabrać. Właściciel takiego psa musi się zrzec lub w przypadkach nagłych, wyjątkowych, drastycznych psa odbiera policja. Nie może sobie przyjechać Władzia i psa zawinąć do auta. Druga sprawa nawet jeśli by psa głodziła to nie jest takie łatwe takiego psa zabrać. Nawet jak ktoś zgłosi taką osobę do TOZu to najpierw jest wizyta, zebranie informacji dlaczego pies jest chudy itd i dopiero dalsze działanie.

Zabranie cudzego psa z cudzej posesji jest kradzieżą. Jeśli właścicielki nie było w domu, a pies był konający, a z nią nie było policji to nadal to jest kradzież. Prawnikiem straszy, bo argumentów nie ma i uważa, że spławi właścicielkę. Może nie wpadła na to, że właścicielka też prawnika może mieć. A pierwsze co bym zrobiła przy zarzucie głodzenia psa to rzuciła zaświadczeniem od weta o stałej opiece weterynaryjnej i kondycji psa. Oraz prosiła o zdjęcia psa i zaświadczenie ich weta o stanie psa. Wszystkie psy zabierane przez fundacje mają zdjęcia 😉
Poza tym ma dwa pytania:
-kiedy pies zaginął
-skąd wiadomo, że kobieta jest z fundacji

Pies zginął w listopadzie.
a na dniach dziewczynie w końcu udało się znaleźć ślad.Szukała gdzie sie dało z pozytywnym skutkiem
Skąd wiadomo? bo w końcu kobieta ktora psa przetrzymywała powiedziała kto go zabrał.Dziewczyna zadzwoniła na numer widniejący na stronie fundacji i kobieta ktora odebrała powiedziała ,że owszem takiego psa wzieły mówiąc że wyskoczył im z krzaków 😉
Kiedy dziewczyna zapytała o chłopaka -świadka powiedziały jej że były pod domem z psem ale nikogo nie było co jest totalnym kłamstwem ponieważ psa wypuściła na zamkniętą posesję 5-10 minut wcześniej i kiedy po tych kilku minutach wyszła aby ją zawołać -jej juz nie  było ale posesja nadal była zamknięta.Dziewczyna dwa dni spędziła w lesie i okolicach i psa nie znalazła.Po tych dwóch dniach przyszedł do niej świadek zapytać jak tam tina i jak okazało się że jej nie ma opowiedział co widział.
Tak dziewczyna zaczeła szukac po azylach itp oraz ogłaszać na ,,f,, oraz trójmiasto i szukać w ogłoszeniach czy ktoś jej nie chce sprzedać.
Nagłośniła w okolicy po ludziach itp. Tak i ja sie o tym dowiedziałam.
Kilka dni temu ktoś przyszedł i powiedział co wiedział i ona odrazu pojechała do kobiety aby dowiedzieć się o swojego psa.To była ta kobieta ktora go kilka dni przetrzymywała u siebie.Jak tylko dotarła z powrotem do domu znalazła numer i zaczeła wydzwaniać.
Czemu odrazu sunia nie pojechał do fundacji? pewnie sie nigdy nie dowiemy bo moim zdaniem pech że wyciek sie pojawił bo pies pewnie nigdy nie miał sie pojawić jako jawnie znaleziony 😉 pies.To naprawdę ładna 2 letnia suka lablador biszkoptowej maści.Widziałam tego psa nie raz.
Bardzo łagodna i przyjacielska dla każdego szczegolnie do dzieci.

PS-jeszcze jeden mały szczegół -jak sie ta dziewczyna zjawiła u tej babki co psa miała u siebie to pierwsze słowa jakie usłyszała -to po co jej szukasz .ma dobrze tam gdzie jest.
A w domu miała źle? dziewczyna mówiła mi że ona spała z nimi w łóżku.Miała wszystko co potrzeba .Była wychowywana z dziećmi.Małymi dziećmi


Skąd wiadomo? bo w końcu kobieta ktora psa przetrzymywała powiedziała kto go zabrał.Dziewczyna zadzwoniła na numer widniejący na stronie fundacji i kobieta ktora odebrała powiedziała ,że owszem takiego psa wzieły mówiąc że wyskoczył im z krzaków 😉
Kiedy dziewczyna zapytała o chłopaka -świadka powiedziały jej że były pod domem z psem ale nikogo nie było co jest totalnym kłamstwem ponieważ psa wypuściła na zamkniętą posesję 5-10 minut wcześniej i kiedy po tych kilku minutach wyszła aby ją zawołać -jej juz nie  było ale posesja nadal była zamknięta.Dziewczyna dwa dni spędziła w lesie i okolicach i psa nie znalazła.Po tych dwóch dniach przyszedł do niej świadek zapytać jak tam tina i jak okazało się że jej nie ma opowiedział co widział.
Tak dziewczyna zaczeła szukac po azylach itp oraz ogłaszać na ,,f,, oraz trójmiasto i szukać w ogłoszeniach czy ktoś jej nie chce sprzedać.
Nagłośniła w okolicy po ludziach itp. Tak i ja sie o tym dowiedziałam.
Kilka dni temu ktoś przyszedł i powiedział co wiedział i ona odrazu pojechała do kobiety aby dowiedzieć się o swojego psa.To była ta kobieta ktora go kilka dni przetrzymywała u siebie.Jak tylko dotarła z powrotem do domu znalazła numer i zaczeła wydzwaniać.
Czemu odrazu sunia nie pojechał do fundacji? pewnie sie nigdy nie dowiemy bo moim zdaniem pech że wyciek sie pojawił bo pies pewnie nigdy nie miał sie pojawić jako jawnie znaleziony 😉 pies.To naprawdę ładna 2 letnia suka lablador biszkoptowej maści.Widziałam tego psa nie raz.
Bardzo łagodna i przyjacielska dla każdego szczegolnie do dzieci.

PS-jeszcze jeden mały szczegół -jak sie ta dziewczyna zjawiła u tej babki co psa miała u siebie to pierwsze słowa jakie usłyszała -to po co jej szukasz .ma dobrze tam gdzie jest.
A w domu miała źle? dziewczyna mówiła mi że ona spała z nimi w łóżku.Miała wszystko co potrzeba .Była wychowywana z dziećmi.Małymi dziećmi


Angela, po kolei:
- 2 dni po zaginięciu psa przyszedł chłopak, który wszystko widział i opowiedział co się stało
- dziewczyna zaczęła szerzej ogłaszać zaginięcie psa (fb itd.)
- po tym zgłosił się ten ktoś z "trzeciego pogrubienia" i powiedział co widział (czyli drugi świadek zdarzenia?), skąd ten ktoś wiedział, że za sprawa stoi fundacja? skąd wiadomo było, że tam trzeba szukać?
- co to za dziewczyna, która przetrzymywała psa? Gdzie przetrzymywała i jaki ona ma związek z fundacją?
Do kogo w tej chwili trafił pies? Co mówi osoba, która przyznała się do jego zabrania?
Ten ktoś drugi zjawil się tuż przed świętami i powiedział jej że tego psa widział u pewnej kobiety -tak masz racje -to drugi świadek .
Dziewczyna zaraz jak tylko jej to powiedzial pojechała na wskazany adres gdzie pies był widziany.
Ten drugi świadek podal adres i kobieta z tego adresu po namowie dziewczyny w końcu powiedziała jej że pies był u niej na zlecenie fundacji i podała nazwę.Ta sama osoba (kobieta) mówiła że po co ona go szuka -chciała ją spławić nim zdradziła fundację.Nie podała ani adresu ani telefonu.
Dziewczyna po powrocie do domu odszukała go sama i zadzwoniła.
Kobieta po drugiej stronie telefonu przedstawiła się nazwiskiem i fundacją ale była już poinformowana dobrze że ta dziewczyna szuka psa od tej kobiety z adresu od  świadka numer2.
Kim jest ta co przetrzymywała -ja nie wiem .Nie znam jej ale Policja zna nazwisko -mieszka od nas dwie wioski dalej.
A do kogo trafił pies? tego własnie nie wiemy i nie chcą nam powiedzieć.Fundacja go zabrała z adresu gdzie był zaraz po kradzieży zostawiony.Pewnie ta sama co go tam zostawiła.
Powiedziały tylko ,ze ma już nowy dom i straszyły prawnikiem jak dziewczyna mówiła że bezprawnie zabrano jej psa i chce go odzyskać z powrotem.
A jak jej nie oddzadzą to załozy im sprawę w sądzie i pójdzie na policje -wyśmiały ją
Zaczeły straszyć dowodami ,obdukcją i jakimś swoim świadkiem.
No i dziewczyna sie załamała.
Angela, to niech się nie załamuje, tylko stara się psa odzyskać. Ma wszystkie świstki od weterynarza, może ma jakieś zdjęcia psa robione krótko przed zaginięciem? (w zasadzie nie jest jej to potrzebne, ale to zawsze dowód na jego stan zdrowia, gdyby faktycznie wyskoczyli z jakimś papierem o złym stanie zdrowia psa). Policję cisnąć - dzwonić, dopytywać, mendzić zwyczajnie! Nie dajcie się zbywać i straszyć. Żaden prawnik nic dziewczynie nie zrobi!
Na policję podała wszystkie dokumenty -te od weta też .Wszystko mają w aktach.
Rachunki za weta także.
Teraz już mam nadzieję nie bedzie mi się załamywać bo ją chyba sama uduszę.Denerwuję sie sama jak to sie dalej rozegra.
Bede dopytywać co i jak a w razie czego jestem do jej dyzpozycji z autem -tak sie z nią umówiłam.
Jeżeli mają jakieś obdukcje itp to napewno jest to wystawione od ich zaprzyjaźnionego weta jako podkładka -nic więcej.Jak będą się tym zaslaniac to my pojedziemy do jej weta gdzie psa leczyła.Ale bez policji nie widzę tu szans.Musi jakiś funkcjonariusz stać nam za tyłkiem bo nas wykopią .Po tym co tej dziewczynie gadały przez telefon mozna sie wszystkiego spodziewać.
Ja mam za mą więdze prawną -moze i jestem wyszczekana ale nie mam wiedzy aby skakać .Jeszcze coś naknocę i spalę.
Po co
Potrzeba nam madrzejszych od Nas i po to się tu odezwałam.

a'propos znikających zwierzaków.....

Policja z Łodzi znalazła 17 kradzionych psów

Angela, no i jak tam sprawy stoją ?
Policja nie udzieliła dziewczynie żadnej informacji ,powiedzieli że dostanie wszystko na piśmie.Odprawiają ją z kwitkiem z komisariatu.To jakaś paranoja.
Kobitka która miała psa u siebie przez te pare dni zaczeła kręcić w zeznaniach.

Dziewczyna juz zaczyna się poważnie denerwować bo nie moze trafić na tego policjanta co przyjmował zgłoszenie.
Mają jeszcze chyba pare dni na odpowiedz bo to tak do 30 dni od zgłoszenia.
Jak przyjdzie pismo to będę wiedzieć co się dowiedzieli i co zamierzają -kurcze .. to sie ciagnie jak smród po ga..ciach
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się