Forum konie »

Sprzedaż w dobre ręce konia

Przede wszystkim takich spraw nie załatwia się przez telefon. Skoro to odległość rzędu 150 km - mozna od razu czy następnego dnia po telefonie dojechać do obecnego właściciela i spisać stosowną umowę kupna - sprzedaży z konkretnymi warunkami odbioru konia i po temacie dla obu stron. Wówczas żadna ze stron nie będzie zmieniać terminów bez wpisanych w umowę konsekwencji finansowych...

Co do sposobu pisania autorki wątku - ja również mam problem z czytaniem ze zrozumieniem...  😵
Z ostatniego postu nie zrozumiałam prawie nic...
Rany, facet sie nie zgadza na tę sobotę- co w tym dziwnego? Może ma plany? Może wyjeżdża na święta? Postawił sprawę jasno- mam czas wtedy i wtedy, można odkupić konia później ale trzeba zapłacić za utrzymanie do tego czasu bo np. od tego czasu już by konia nie było (sprzedany) ale jest, a on musi płacić za te "nadprogramowe" dni. Za miesiąc pensjonatu 300 zł to niedużo. Jak dla mnie obecny właściciel jest fair.


Nawet bardzo! Kurde to moze ja tez powinnam plakac jak.odkupywalam.Zaira, ze CHCEM miec go odrazu w czerwcu jak sie.o.tym dowiedzialam a nie czekqc cale wakacje na.wrzesien bo.chcieli sie nim nacieszyc... 👿
W sumie gajara - szukasz miejsca dla tego konia.
Może facet chce go sprzedać komuś, kto jest ok? Może warto spytać?
Po co szukać miejsca - skoro miejsce jest - bo ktoś chce kupić? I ten kupujący może sie zgodzić byś czasami odwiedziła końia?


znajomi sprzedali swoją emerytke na emeryture- na dożywocie. kobyłka w pełni sprawna, zdrowa, koń profesor -idealna dla niego - pół-laika. zaznaczyli także , że jakby się facet rozmyślił, coś by mu się stało, to nie ma prawa jej dalej sprzedać - tzn w sensie, że oni mają prawo pierwokupu, muszą być poinformowani. nie wiem czy było to na  piśmie, ale taka była ustna umowa - jestem świadkiem, obie strony znam dobrze (oni się też).

facet postąpił podobnie jak ten gajary - plany i pomysły się mu szybko zmieniły. na dożywocie sprzedając, mamy na mysli te kilka -kilkanaście lat, a nie pol czy rok... jedyna różnica, że nasz nie zadzwonił. od osób 3-cich dowiedzieliśmy się, że kobyła stoi u jego sąsiadki. Dowiedziałam się której i pojechałam do niej (też ją znam, w końcu akcja toczy się w obrębie kilku wiosek - każdego się jakoś przez kogoś zna..., ta ma nawet konia ode mnie 🙂 ) powiedziała , że ją oddał jej, bo mu się znudziła, chciał innego konia. Ponieważ obecną właścicielkę uważamy, za bardziej odpowiedzialną, a klacz ma jeszcze lepsze warunki - nie robiliśmy zamieszania. niech sobie u niej będzie - tam ma dom jaki chcieli jej właściciele oddając.

gajara - może faktycznie dowiedz się gdzie klacz pójdzie? może będzie to ten "dobry dom na dożywocie" jak w przypadku tej opisanej?
horse_art a w Twoim wypadku kto i gdzie postąpił niewłaściwie? Bo tego też nie widzę. Przecież nie sprzedał konia nie informując Was o tym więc prawo pierwokupu nie ma tu nic do rzeczy.
smarcik, no wlasnie tak zrobił - sprzedał nie informując. dowiedzieliśmy się od ich sąsiadki - mojej koleżanki, która zadzwoniła zapytać czy wiemy, że kobyła już nie jest x tylko stoi u Y i czy to był mój pomysł.
ten gajary facet chociaż zadzwonił. podobieństwo tylko w tym, że biorąc (kupując) na dożywocie rozmyślili się po krótkim czasie. (ale że kobyła trafiła super - to się cieszymy z takiego obrotu w gruncie rzeczy )

a, cos mi się też wydaje, że on tak kombinuje - daje 1 dzień terminu, teraz nie chce wydac konia - bo chce go jednak sprzedac za wyższą cene komu innemu. gajara nie kupi w podanym terminie = zrezygnuje i będzie mógł komu innemu za wiecej.
gajara - lepiej nagrywaj go, pisz ...
horse_art, jezeli gosc oddal kobyle to prawo pierwokupu nie obowiazuje.
Między ODDAŁ a SPRZEDAŁ jest ogromna różnica, trzeba być precyzyjnym bo tak to nie wiadomo o co chodzi  😉

Jak dla mnie sytuacja gajary jest o tyle prosta, że idą święta a nimi związane są wydatki, wyjazdy itp więc to normalne, że człowiek nie ma możliwości czekać aż dziewczyna się zdecyduje. Może wyjeżdża? Może pilnie potrzebuje pieniędzy?
no tak, nieprecyzyjnie napisałam.
w naszym przypadku umowa byla na "jak bedzie chciał się pozbyć - sprzedać, oddać, jak nie będzie w stanie jej mieć czy się znudzi/rozmyśli to ma wrócić do nas (kupić/przyjąć) lub mamy wyrazić zgode na nowe miejsce znalezione przez niego". czyli kazda sytuaca jakby miał przestać się nią i u siebie zajmować. czy to zapisane - nie wiem. ale umowa ustna jest tak samo wiążąca jak pisemna (przynajmniej teoretycznie 😉 ) .
taką samą umowę zawarliśmy z tą "sąsiadką" oddając jej wałacha.

grunt , że dobrze trafiła. czego i gajarze i garara18 życze.
Nirv, nie rozumiesz mojej ironii.
horse_art Sprawa jest taka że nienadążam myślowo za tym gościem .
Też mi sie tak zdaje że coś kręci , bo 3 telefony w ciagu jednego dnia i zero asertywności ,a juz wieczorem w sobote miałam akse mogłam jechać ,ale sie rozmyślił ....
Mam tylko nadzieje że 10 stycznia pojade i bez niespodzianek przywioze Gajare do Domu .

Tak wiec jadę 10 zabieram konia i znikam jak najdalej z stamtąd ,Co do Gajary mam kontakt z jej hodowcami którzy tak jak ja ją kochają i myślę że nie będzie problemu ze znalezieniem jej domu już mam kilka opcji :-) Byle tylko wróciła bo nie chcem a ni ja ani oni by krążyła dalej .
Dla mnie była zawsze łatwym koniem ( choc z humorami )ale jak ktoś inny wsiadał już kombinowała ,nie wiem czemu tak jest chyba poprostu moje konie wyczuwają to że jestem inna i trzeba na mnie uważac :-)
A ja przeczytałam niezedytowany post. I mam parę wątpliwości.

Więc uważasz, że kręci, bo przez tydzień próbował się do Ciebie dodzwonić (najprawdopodobniej chcąc Cię powiadomić o tym, że chce oddać konia, jeszcze przed wyjazdem do Niemiec), a Ty nie miałaś telefonu.

Uważasz także, że niewłaściwe jest przez niego żądanie pieniędzy za pobyt konia do czasu aż go odbierzesz, bo ktoś będzie karmił również drugiego konia. Rozumiem, że karmienie 2 koni to jedna praca, a siano, owies i słoma nie kosztują ani grosza i przynoszą je dobre wróżki?
Co do Gajary mam kontakt z jej hodowcami którzy tak jak ja ją kochają i myślę że nie będzie problemu ze znalezieniem jej domu już mam kilka opcji :-) Byle tylko wróciła bo nie chcem a ni ja ani oni by krążyła dalej .
Dla mnie była zawsze łatwym koniem ( choc z humorami )ale jak ktoś inny wsiadał już kombinowała ,nie wiem czemu tak jest chyba poprostu moje konie wyczuwają to że jestem inna i trzeba na mnie uważac :-)


To ja już podziękuję.
Strzyga   jest problem on tylko weekendy ponoć dzwonił , sorry ale jak chce sie kogoś powiadomic to mozna i w tygodniu zadzwonic . Napisać emaila .Dla chcącego nic trudnego , rozmawiałam z nim w listopadie wszystko było ok .
Tak uważam bo proponowałam że przyjade wylegitymuje sie przed znajomym jego czy rodzina jakąś .I mogłam być wczoraj ale tak mnie zwodził że dopiero o 14 się dowiedziałam ze jednak 10 mam byc bo sie nie dogada ze mną .
A skoro ktoś mi mówi o 20 że spokojnie dogadamy się zadzwoń w niedziele ok 13-14 to rozumiem ze jest szansa na jakiś układ.
A jednak nie było .
Wiec dla mnie to oszustwo skoro chciałam by mi wydał konia znajomy jego ,kto kolwiek w poniedizałek czy wtorek a on nie bo nie chce . To co ja mam sobie myśleć .
.
Jakie oszustwo? Gajara weź się ogarnij dziewczyno, bo sobie problemów narobisz 😵 Nie wpadłaś na to, że po tym jak zaproponowałaś facetowi, że przyjedziesz po konia po świętach, mógł pozmieniać swoje plany i nie ma możliwości ich teraz zmienić?! Nie każdy będzie ci skakał nad główką bo bo ty chcesz i już.
Mam tylko nadzieje, że facet czyta ten wątek i odda konia komuś normalnemu.
gajara18, jeśli w zakresie komunikacji werbalnej osiągasz takie efekty jak w pisemnej, to podziwiam właściciela konia. Zarazem mu współczując. 
Normalny czlowiek zadzwonilby tydzien wczesniej i poinformowal o swojej decyzji, dajac czas na poszukanie transportu i stajni. Po tym czasie moze doliczac sobie pieniadze za pensjonat. decyzji o zwrocie konia nie podejmuje sie w minute, a jesli nawet, to nalezy dac kilka dni na ogarniecie sie tej drugiej strony. Moze lepsza cene dostalby w rzeźni i dlatego zalezalo mu na zerwaniu umowy? A jak sie nie udalo to zarzadal doplaty pod pretekstem pensjonatu. (tak sobie troche gdybam, niestet tez troche węszę podstep)
Megane, jeżeli ja miałabym do czynienia z tak niesolenną osobą, zrobiłabym tak samo. w tej sytuacji dla mnie ten zły właściciel jest znacznie bardziej rzetelny i wiarygodny niż gajara  😉
Nie rozumiem czemu 'zly wlasciciel jest bardziej rzetelny' niz gajara... Wykonal telefon, ze ma zabierac konia za dwa dni, mogl zadzwoniic tydzien wczesniej, wtedy moglabym stwierdzic, ze jest rzetelny. Ja na miejscu gajary wychodzilabym teraz ze skory nie wiedzac, czy moj kon ma teraz jakąkolwiek opieke czy nie (bo jak gosc nie ma czasu wydac mi konia, tzn. ze opieke na te 3 tygodnie przejął ktoś inny)


To, ze gajara ma problem z pisaniem i mowieniem to inna sprawa, ale ma uczucia. Moim zdaniem za ostro Ja oceniacie i za mocne slowa padaja pod Jej kierunkiem. Choroby dzieci zdarzają się teraz często, życzę Wam, aby Wasze w przyszłosci były zdrowe i w pełni sprawne.
No własnie, się tylko tak zastanawiam czy facet kilka dni wcześniej nie mógł zadzwonić, wiedząc że może mieć czas zajęty, czy mu tak nagle to przyszło? jakoś w to wątpię.
No, ale przecież podobno dzwonił, tylko nie mógł się dodzwonić.
To jest coś takiego jak sms, poczta głosowa, do mnie też ludzie dzwonią i mogą się nie dodzwonić, bo tel. nie zawsze mam przy dupie. To że nie mógł się dodzwonić , to nie świadczy że dziewczyna jest niesolidna. Jedziecie po niej jak w owczym pędzie, czy ktoś z tych atakujących zna ja osobiście? co się z wami dzieje?
Z pierwszego postu wynika, ze dzwonil 15go, a 16go miala zabrac klacz a jak nie, to 10go. Poza tym, jakby nie krecil, to po wplacie przez gajare pieniedzy np. na konto moglby ktos inny wydac klacz nawet na podstawie potwierdzenia przelewu. Dla mnie to jednak sporo tu niewiadomych a jednak jest kilka dróg wyjścia, ktorych stary wlasciciel nie chcial wdrozyc w zycie.
No właśnie teraz wersja jest taka, że dzwonił tydzień wcześniej, ale Gajara miała wyłączony telefon i nie odbierała. Znaczy, była taka, zanim Gajara wyedytowała post. 

Megane - wydałabyś tak konia? Na podstawie przelewu? Z kim spisana byłaby umowa?

Wartusia - skoro nie masz zawsze telefonu przy dupie, Twoja strata w sumie. I strata Gajary, że skontaktował się z nią tak późno. A widać, próbował.

Ja na nikogo nie najeżdżam, tylko Gajara nazywa kolesia oszustem. Zastanawiam się na jakiej podstawie?
Strzyga, nie, jak komuś zależy się ze mną skontaktować  napisze smsa, lub nagra się na pocztę, żaden problem, ja robię tak samo, i chyba nie tylko ja.
raczej chodzi o to  Wiatrusia że strony konfliktu są zwykle dwie i jako osoba postronna uważam nie należy nikogo jednoznacznie osądzać jeśli wypowiada się tylko jedna ze stron. Szczególnie że w moim odczuciu jest ona mało wiarygodna.


magdaszka,  czy ty znasz ją osobiście, czy tylko z postów, wyciągasz takie przeświadczenie?
To zalezy od sytuacji, umowe zawsze mozna wyslac mailem do akceptacji i jednostronnie podpisac, pozniej druga ze stron podpisuje i po sprawie. jeszcze tylko bym sobie jakiegos swiadka wziela i wydalabym bez problemu. W jednej stajni spotkalam sie z tym, ze  wlasciciel stajni pozwalal zabrac konie po wydaniu opini o kondycji konia przez weta. Wszystko da sie zrobic jak sie chce wspolpracowac.
Wartusia - nie wiem też jak w Twoim, ale w moim telefonie jest tak, że próby połączeń są zarejestrowane na karcie sim, nawet, gdy telefon jest wyłączony. Jak go włączam i patrzę, że ktoś do mnie dzwonił, decyduję się na szalony krok i oddzwaniam.
Uporządkujmy:
- facet dzwoni do Gajary co najmniej tydzień wcześniej- ( sama to napisała, tylko potem wy edytowała post...) Nie dodzwonił się. Mam znajomego koniarza, dobrego trenera, który nie umie pisać esemesów, bo ma słaby wzrok i nie pisze, a Gajara może nie mieć poczty głosowej ( ja np nie mam), więc skoro Gajara nie odbiera i nie oddzwania do właściciela, to czyja to wina? Wg mnie Gajary niestety...
- w końcu się dodzwania i nie może dogadać się z Gajarą, bo ta roztrzęsiona nie może pozbierać myśli do kupy i co chwilę zmienia swój punkt widzenia ( co widać po wpisach tu i edytowaniu postów itp) Więc postanawia, że wyda klacz osobiście, by uniknąć większych problemów, całkowicie słusznie
- a że wyjeżdża do Niemiec to możliwe terminy by wydał osobiście są dwa- przed wyjazdem, lub po powrocie. Liczy 300 zł za prawie miesiąc pensjonatu- to przecież śmieszna kwota.

gajara18
Z całym szacunkiem do Twojej osoby i Twojej miłości do koni niewątpliwie ogromnej. I z całym współczuciem do sytuacji i konieczności odkupienia ukochanego konia ...
Uważam, że nie masz nic do zarzucenia właścicielowi. Dałaś się ponieść emocjom. Zrozum człowieka. Rozumiem, że tu odbywa się Twoja osobista tragedia, ale facet wg mnie jest niewinny i zachował się jak najbardziej w porządku...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się