kiche_wilczyca, czy ja Twoja Psotke pamietam z forum.kroliki? Bo pigwa, Twojego krola to kojarze chyba na pewno? Pomijam ze na tym forum nie bylam od paru lat 😡
Ja tęsknię za jakims szczurzym ogonkiem,najlepiej dwoma 🙁 opiekuję się gromadką szczurków w zaprzyjaznionym sklepiku zoologicznym,kilka sztuk na raz się na mnie z uciecha wozi ale to nie to samo co własny ogonek co spi na podusi koło pańci... 😉
sienka bardzo możliwe, bo na paru forach króliczych się przewijałam, chociaż na stałe zostałam na jednym 🙂
Makrejsza parę kabli straciliśmy - Czort wyciągną kabelki z przedłużacza, ładowarka w trzech miesjcach pocięta(i to chyba nawet dwie załatwiły te bestie), odłączeni byliśmy przez Żabę od internetu, kable od lampek biurkowych noszą na sobie królicze karby. Ale jakoś nauczyły się, że kabli się nie gryzie. Co wazniejsze, stale przebiegające przez pokój sa pochowane w plastikowych osłonkach, na które króliki kompletnie nie zwracają uwagi (wyglądają te osłonki w pokoju jak kwadratowa listwa przypodłogowa), kalble pod biurkiem są zagrodzone, przedłużacze w miare możliwości chowane i tylko wpinane w gniazdko jak są potrzebne. Póki co Jedynie Kulka nic nie zniszczyła, ale jest z nami krótko bo raptem dwa miesiące, więc jeszcze do konca nie wiemy, co może jej do łebka strzelić. Na razie jest bardzo grzeczna i dobrze wychowana 🙂 Co do demolowania - jedynie Dymek miał takie zapędy, ale ostatnio coś siię uspokoił
Pytam, bo mój Mefik przez pierwsze trzy lata życia narobił szkód na ok. 3 tys. zł - mam pozgryzane ściany gipsowo - kartonowe, wybebeszoną kanapę i fotel, pogryzione nogi od stoły no i parę innych rzeczy... najbardziej nie mogę przeżyć zeżartej palmy, którą posadziłam do doniczki jako nasionko gdy miałam cztery latka...
To moje nie są aż tak niszczycielskie - ściany całe, kanapa pomimo starań Żaby również, ale od czasu do czasu muszę pilnować, bo się przymierza do drapnia i gryzienie boków kanapy. W zasadzie największe szkody to łańcuchy choinkowe, parę moich bluzek przerobionych na ażurek, obcięte frędzle od dywaniu bo Czort z Dymkiem za młodu intensywnie się nimi zajmowali, podziurawiony koc no i niestety plamy na panelach po moczu (żaba jest straszna lejuską, a mocz ma taki, ze się wrzera w panel, nawet jak szybko się zetrze plamę 🙁 ) Ogólnie moje maja do zabawy rolki po papierze toaletowym i ręcznikach papierowych, pudła kartonowe bez nadruków, czasami dostają do zabawy zwykłą szarą rolkę papieru toaletowego, niedawno kkupiłam im gryzaka sizalowego, tez go obrabiają
Że już nie wspomnę o laniu do łózka, ale na szczęście już im się znudziło 🙂
Mój przestał lać gdzie popadnie po kastracji, zabawek ma dużo - piłeczki sizalowe z dzwoneczkami w środku, wałki drewniane (też z dzwoneczkiem), piłkę z wypadającym jedzeniem. Oprócz tego obecnie namiętnie zżera swój drewniany domek i paśnik na siano. Zaznaczam, że regularnie mu kupuję różne przysmaki zuzali - pędy jabłoni, różne zioła, suszone warzywa, a i tak ma zapędy niszczycielskie...
Ad zuzali, ja w tym roku będę sama suszyć, bo te ceny zuzalowe mnie powalają 😵 Na animalii jeszcze opłaca się kupować, ale w sklepach stacjonarnych to po prostu takie oczy robię -> 😲 Musiałam to powiedzieć, bo jestem świeżo po zakupie pokrzywy, mniszka, babki lancetowatej i szerokolistnej 😎
No, niestety, obiecuję sobie co roku, że będę uszatemu suszyć, a zawsze kończyło się na zakupach 🙄 No i problem jest z przechowywaniem większych ilości suszu, bo trochę miejsca to zajmuje...
Ja mojemu co roku suszę - mniszka, babkę i koniczynkę. Przywiezione ze wsi, niepryskane, młodziutkie, suszone na słońcu i... świerze zje, ale suszonych już nie chce 🤔 od wielkiego święta się ich tknie. Co innego te kupione w sklepie - może jeść garściami 🤔wirek: Tak samo gałązki - je tylko jak jesteśmy na wsi i ma świerzo zerwane. A najlepiej jak to jest jabłonka z listkami. Ale jak już patyczek poleży jeden dzień to jest fuj 🙄
Moja szczurza księżniczka Cirilla odeszła już jakieś półtora roku temu, ale klateczkę mam do dziś. Chyba się się zdecyduję na jakiegoś gryzonia - freciaka albo szczurka - ale po wakacjach, bo nie wiem, czy nie wyjadę gdzieś na dłużej.
Ja mam dwa szczurki: Killer (3l.) i Wawrzyniec (8tyg.) - na zdjęciach. Jutro z Wawy przyjedzie kolejny - 6tygodniowy Tycjan - widoczny na osobnej fotce 🙂
ja miałam kiedyś świnkę morską. Kupioną przypadkiem. Byłam mała i chciałam do sklepu zoologicznego. Była tam świnka morska, chora. I ja mały brzdąc uczepiłam się klatki. Do dziś mi utkwiły słowa pana za lada "oddam pani za darmo, ona i tak jutro zdechnie, zatruła się czymś". To babcia wzięła świnkę na wpół żywą. Szybko do weta, kupiła klatkę największą jaką mogła. I świnka żyła jeszcze siedem i pół roku. Nigdy nie wyszła poza pokój babci. A jak ją się wyniosło to wracała pędem z powrotem. Miała klakę z wymontowaną klapką do zamykania. Mogła łazić gdzie chciała. Nigdy nie załatwiała się poza klatką, wychodziła sama zazwyczaj tylko w nocy. Kochana była. Trój-kolorka, tylko że miała tylko łapkę białą. Wyglądała jakby ją piorun trzasnął i wychodziła ze mną na spacery do parku 😁 Moja szczurza księżniczka Cirilla odeszła już jakieś półtora roku temu, ale klateczkę mam do dziś. Chyba się się zdecyduję na jakiegoś gryzonia - freciaka albo szczurka - ale po wakacjach, bo nie wiem, czy nie wyjadę gdzieś na dłużej. Freciaka czyli fretkę? To nie gryzoń.