Forum towarzyskie »

Powrót do natury, czyli z miasta na wieś...

sznurka, oby 🙂 Zauważyłam, że nasz dom nie jest w stanie utrzymać większej różnicy temperatur niż ok 40 stopni. Czyli jeśli na dworze jest ok -23 stopni to w domu +17. Ale to zawsze lepiej niż +10 😀
m4jek - Samotnie też jest fajnie, noże spotkam kiedyś koniarzy, bo widziałam 3 wioski od naszej 2 konie stały przy starych pgr-ach. Szkoda tylko, że lasy mam daleko, ale nad odrę blisko 🙂
3 wioski to pewnie nie tak daleko.
Czasem zdarza mi się jeździć z kolegą, który u mnie trzyma swojego konia, albo z mężem (ale latem się obciera, zimą mu zimno, więc albo marudzi na jeździe, albo po, więc niech już siedzi  w domu... Z synkiem)
Ja się starałam zaprzyjaźnić ze stajniami wkoło (raptem dwie) już nie tylko ze względów towarzyskich, ale tak na wszelki wypadek, jakby owsa zabrakło, albo coś. Zawsze można na nich liczyć.
Do najbliższej stajni mam wierzchem godzinkę, więc wpadam do nich czasem na herbatkę (po drodze kupuję delicje), koń wpada wtedy do kumpli na pastwisko.
No jakieś 5 km mam do tej wioski.
Mój mąż lubi jeździć ze mną w tereny, za to nie cierpi ujeżdżalni i padoków, on to typowy terenowiec. Siodło west, dobrany koń i może jechać na 3 godz 🙂.
Fajnie tak jak już się pozna z nowych stajni, zwłaszcza, że z tamtych okolic nie znam nikogo.
Cierp1enie, M4jek - ja tez samotny terenowiec 😉 Tylko mąż mi zostaje czasem, dokladnie ten typ co Twoj, Cierp1enie 🙂 Teren, zadnego "jezdzenia w kolko" 😁
A myslalam, ze jak sie juz z miasta wyniose to sie ktos do wyjazdow znajdzie... tutaj masa koni w okolicy, ale albo na handel albo do bryczki. 🤔
Poczatkowo troche sie podsmiewali chyba z 'miastowej' czysczacej konika i jezdzacej po lesie... ale teraz prawie kazdego znam i ludzie bardzo milo z reguly reaguja (mąż tu mieszka od urodzenia i strasznie bylo, jak sie tu przenioslam, ze kazdy wiedzial kto jestem, a ja mam pamiec do twarzy straszna.. ).
Na szczescie ludzie tu raczej zyczliwi sa i chetnie pomagaja, ale co sie przy tym nagadaja, to ich 😉
No to super 🙂
Ja już nie mogę się doczekać kiedy w końcu się tam wprowadzimy. Zwłaszcza jak fajnie jest siedzieć na tarasie i patrzeć na pasące się konie o zachodzie słońca 🙂 a nie na blok naprzeciwko i słuchanie ruchu na drodze.
ciekawe, kiedy będziesz miała dosyć...
Ja czasem mam... Jak wracam z pracy, chcę się walnąć do łóżka, a tu jeszcze trzeba iść dziegieć zrobić całemu towarzystwu, podrzucić, pościelić, nakarmić...
No tak, sa jasne i ciemne strony takiego mieszkania🙂
Na szczescie mamy tylko 2 ogony przy domu wiec nie ma nawalu roboty na dwie osoby.
m4jek, Ty to w ogole robotna kobietka jestes 🙂
Sami jestesmy w trakcie szukania dla siebie odpowiedniej dzialki wlasnie, i zastanawiamy sie bardzo nad lokalizacja...
my_karen, chciałabym być....
śledze watek dzieciowy i tak mi sie wydaje, ze super godzisz synka z praca i cala reszta 🙂 😉
babcie siedzą z synkiem na zmianę... 
Tylko najeździ się bidak...
To też taki urok mieszkania na wsi, że do babci daleko...

już nie offtopuję...

Wieś ma swoje plusy i minusy. Wiadomo trzeba chodzić wokoło wszystkiego. Napalić w piecu, by było w domku ciepło, zająć się zwierzakami, ogrodem, ale w końcu robię coś dla siebie i wiem, że jest to wynagrodzone ( choć nie powiem czasami pewnie będę miała dość )
Swietny watek!
Drodzy "wiesniacy" ;-) Mam nadzieje, ze nikt mnie z grabiami za to nie pogoni, hihi ;-) ale mam, piszac to, same cieple mysli ukryte pod tym slowem...
Pytanko: z czego Wy na tych wsiach zyjecie, kochani?
O ile moge zrozumiec osoby dojezdzajace do pracy z tych pomniejszych miejscowosci, tak ludzi, ktorzy przeniesli sie naprawde daleko od wielkich miast, podziwiam i zastanawiam sie- jak udaje im sie wiazac koniec z koncem... Zwlaszcza w Polsce... Podzielcie sie tajemnica prosze :-)
Ja będę mieszkać 2 km od małej miejscowości, a 20km od mojego obecnego miasta więc nie będzie tak źle 🙂
Pytanko: z czego Wy na tych wsiach zyjecie, kochani?
Mając do wyboru kupowanie domu na osiedlu "miejskich" domków, gdzie jest prawie jak w bloku, a mając do wyboru kupno domu, który jest oddalony od sąsiadów prawie pół kilometra, no cóż... niewiele się zastanawiałam. A żyję ze swojego gabinetu, który jest w mieście, z którego się wyprowadziłam. Mąz też zarabia bardzo dobrze, więc o jakim wiązaniu końca z końcem my tu mówimy?
To była prosta decyzja, dlaczego wyprowadzamy się na wieś. Do tego doszły problemy ze znalezieniem odpowiedniego pensjonatu w okolicy, stąd mam konie w swojej stajni. Praca przy dwóch koniach jest niewielka, więc...
No tak Pokemon- w Twoim przypadku, rzeczywiscie nie ma mowy o wiazaniu konca z koncem ale chyba zdajesz sobie sprawe, ze jestes w dosc komfortowej sytuacji. Zarowno przez fakt posiadania wlasnego gabinetu, jak i dobrze platnej pracy meza... Nie wszyscy maja tak fajnie ;-)
Twoje pobudki w zwiazku z wyborem gdzie mieszkac, rozumiem doskonale i wcale im sie nie dziwie- pewno postapilabym tak samo. Czy moge wiedziec jak daleko od swojego gabinetu mieszkasz? Ile codziennie musicie dojezdzac z mezem do pracy? Czy mieszkacie na takiej "wiejskiej wsi" czy raczej na "bogatych przedmiesciach"?
Jesli juz gdzies o tym pisalas, to daj linka prosze- chetnie poczytam.

To też taki urok mieszkania na wsi, że do babci daleko...




moja mama dojezdza z Warszawy do Otwocka, a potem ja ją odbieram, bo połaczenie PKS do nas jest jednym słowem kiepskie. Niby jezdzą prywatne busiki, ale nigdy nie wiadomo o której godzinie

martik- z czego żyjemy? z pracy🙂




Haha :-) No dobra, bardzo trafna odpowiedz Zlota ;-) Nie bede ciagac za jezyk- chyba najwazniejsze jest, ze na wsi sa mozliwosci aby sie utrzymac :-)
Gratuluje Wam i zycze powodzenia! Moze kiedys bede miala co wpisac w tym watku ;-)
Wybrałam głęboką wieś świadomie, tutaj wszystko "ojcowizny" nie do sprzedania, żadnych działek budowlanych. Do miasta mam w sumie niedaleko - 15 km, dojeżdząm 15-45 minut w zależności od pogody, ale najczęściej te dolne granice. Przecież napisałam, że nie chciałam mieszkać na podmiejskich domko-blokowiskach z centrum handlowym w środku. Strona www ze zdjęciami jest pod moim awatarem, ale dawno nie było nowych zdjęć.
Nasze dzikie chaszcze w Boskiej Woli kupiliśmy, gdy jeszcze pracowałem na Okęciu. Nawet zanim jeszcze otwarto dwupasmówkę na odcinku Grójec - Białobrzegi, dojeżdżało się stamtąd do Janek w godzinę. Teraz pewnie 40 minut. Oczywiście dalej jest Raszyn i korki, ale liczyłem na to, że będę mógł sobie robić skrót przez płytę lotniska  😉 W każdym razie, dojazd miałbym nie gorszy, niż moja była szefowa z Targówka... A że potem tę pracę straciłem i chwilowo jestem bez pieniędzy, od czego i samochód mi padł (bo nie mam za co zatankować do pełna, nie ma więc nawet sensu rozmrażać póki co), to już inna kwestia, z przeprowadzką na wieś bynajmniej nie związana. Gdybyśmy się nie przeprowadzili, już musiałbym sprzedać konie - bo nie miałbym jak zapłacić za pensjonat. A tak, póki sąsiedzi siana, słomy i owsa na kredyt dają - ciągle jeszcze jest nadzieja!

Myślę, że pojęcie odległości jest dość względne. Nawet w tak dzikim kraju jak Polska. Wieś dalej żyją koniarze, z którymi także przyjaźni się druh mój serdeczny Radek. Też się przeprowadzili z Warszawy. Jak opowiada Radek - on jest informatykiem, pracuje w domu, z rzadka tylko jeżdżąc do firmy, a ona pracować nie musi.

Zresztą, 90% stałych mieszkańców też pracuje w mieście, jak nie w Warszawie, to w Radomiu, Grójcu, czy w ostateczności - w Warce! A są tacy, jak grupa pań z drugiego końca wsi, które na spółkę robią i sprzedają pierogi dla różnych firm garmażeryjnych, czy właściciel pobliskiego tartaku, który ma też i skład budowlany w Górze Kalwarii, albo syn byłego sołtysa, który ma własną firmę transportową - którzy są już kompletnie międzykontynentalni i miejsce bazowania nie ma żadnego związku z tym, gdzie uzyskują dochody. Na tym chyba właśnie polega postęp, nieprawdaż..?
Haha :-) No dobra, bardzo trafna odpowiedz Zlota ;-) Nie bede ciagac za jezyk- chyba najwazniejsze jest, ze na wsi sa mozliwosci aby sie utrzymac :-)
Gratuluje Wam i zycze powodzenia! Moze kiedys bede miala co wpisac w tym watku ;-)



martik- dojezdzac do pracy w miescie🙂Moj mąż pracuje, dojezdza. A ja hoduję konie, wychowuję dzieci i czasem pomagam mu w pracy.

zeby zyc z rolnictwa to chyba nie te czasy... nooo chyba ze obora na 100 krów, itp... duuuza hodowla, duuuzo ziemi. małe gospodarstwa to rzeźbią a nie zyją.
Weterynarz zawsze bedzie potrzebny. I bedzie dobrze zył. Cięzka praca ale warto.
Jkobus, Zlota- dzieki za wyjasnienia! Tak wlasnie to sobie wyobrazalam, choc jestem zaskoczona, bo sadzilam, ze telepraca jest w Polsce jeszcze terminem co najmniej encyklopedycznym ;-)
Z drugiej strony, Polska poprzez swoj rozmiar powinna byc wlasnie krajem wiodacym systemu telepracy- ile problemow by to rozwiazalo (korki, zanieczyszczenie srodowiska) a o ile taniej sie tak pracuje... Oczywiscie, nie kazdy zawod mozna pod to podciagnac ale jest jednak wiele prac, ktore moglyby byc wykonywane w domu a nie sa... Pytanie dlaczego? Moze pracodawcy boja sie braku kontroli?
No dobra, zmykam z tym OT :-)
kto mi opowie o krowie? ile czasu zajmuje jej obrządek? czy jest bardziej absorbjaca niż koń?
ile je? no i czy daje mleko czy jest cielna czy nie tylko?
pojęcia nie mam, wiem że pytania może głupie ale nie mam kogo spytać w zasadzie
Sznurko- na PW
Złota, a stoi w stajni czy w oborze?
Sznurka masz PW
czy jak krowa bydłuje to naprawdę jest niebezpieczna?
no jest... jeszcze mam siniaka. A utrzymac ja na kantarku to juz masakra

Taka chciałam byc humanitarna- ładny, nowiutki kantarek taśmowy... taaa
A mój Jarek miał złamane żebro 😵
Sznurka - wiesz ile razy mi krowa wskoczyła na plecy  🤣 a koń to tylko raz. Krowy to jakoś tak wyjątkowo durnowate zwierzęta są.
Krówki 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się