Ja spotkałam sie z owca wrzosówka. Podobno to owca mięsna - kłak ma słaby. Ale za to smaczna niesamowicie. Jadłam i była wyśmienite. I były na nią dotacje bo mało ich było. Sama bym zjadła teraz.
sznurka wydaje mi się że krowa jest tańsza w utrzymaniu nisz koń . Ja robię racice sama , odrobaczam 2 razy w roku . Bardziej skupiła bym się nad tym ile mam zysku z krowy 😉 U mnie wygląda to tak ,że co roku mam od niej byka ( po pół roku biorę za niego od 2-3 tys. ) mleko mam praktycznie cały czas . Mleko idzie dla nas na sery , masło ,śmietanę . Jak nie mam co robić z mlekiem to idzie dla świń , psów ,kotów oczywiście cielak też korzysta z krowy i w takim wypadku odpada mi dojenie jak coś mi wyskoczy . Moja to typowa HF więc mleka mamy dosyć . Są tez minusy jak trzeba wychodzić z krową na łąkę ale jak masz teren ogrodzony to może chodzić z końmi . Najgorszy jest pierwszy okres po ocieleniu , moja potrafi dać 3 wiadra dziennie przez 3 miesiące , więc trzeba doić i modlić się o koniec . Mam swoją już kilka lat , kupioną z dobroci serca i zostanie u mnie już do końca swoich dni .
monia: a jak sobie Twoja HF-ka radzi zdrowotnie..? Sąsiedzi takie krowiszony głównie mają i cały czas mam wrażenie, że to potwornie delikatne: starczy lada przeciąg, a już chore! Dlatego myśląc o zakupie krowy, stawiałem sobie do tej pory dwa warunki: 1) że po pierwsze najpierw dorobię się własnej stodoły, żeby dało się do niej krowiszona schować w razie bardzo złych warunków, 2) że to jednak będzie jakaś dużo bardziej prymitywna rasa - nie tylko dlatego, żeby lepiej sobie radziła przy utrzymaniu "bezoborowym", ale i dlatego, żeby mniej mleka dawała - toż nie będę dla jednej krowy elektrycznej dojarki kupował, a kto to wydoi, jak ja pojadę do pracy..?
jkobus raz miałam tylko problem z bykiem ale to było z przekarmienia , nasza krowa śmiga codziennie na dworze , nawet w zimie wychodzi na 15 minut , nigdy nie było z nią problemów . Mój krowiszon jest już stary ma ponad 13 lat ( dokładnie nie wiem , musiał bym sprawdzić ) cieli się fajnie , jest tylko problem z zacieleniem . Jeżeli chcemy ją zacielić musimy dawać ją do byka inaczej jak jest zacielana przez weta to porzuci w 3 miesiącu . Kiedyś hodowałam kozy ale to jest dość trudna hodowla , niby się szczepi ,odrobacza to i tak jest dużo padnięć , no i się nie opłaca bo koźlak kosztuje 50 zł a dorosła koza 100 zł , jeszcze trzeba liczyć straty jakich narobi koza u sąsiadów 😉
Co do dojenia to trzeba doić jak w zegarku , ja robiłam tak ,że jak nie miałam czasu to spuszczałam byka żeby doił a jak byk nie dawał rady to dokupowałam jeszcze jednego cielaka , potem kradłam tylko trochę mleka dla siebie do domu .
A., wszystkie owce jakie mamy są bez rodowodów, więc raczej w typie niż rasowe. Mamy nizinne (miłe, plenne ale małe), olkuskie (większe, mniej lgnące do ludzia), merynosy (bardzo mięsne, szybko rosną) i jakieś mixsy z głową przypominającą olkuskie. Mamy barana merynosa i na nim na razie zostajemy. Merynos ma koło 80kg po roku nizinna ma poniżej 40kg.
Dodofon, wrzosówka ma jedną wadę - jest maleńka. A jeśli chodzi o jakość mięsa to mi się wydaje, że bardziej niż rasa ma znaczenie wiek zwierzaka, sposób żywienia i sposób przyrządzenia. My tak baraninę jak i dziczyznę wcześniej kilka dni moczymy/marynujemy. Zupełnie inaczej niż z kurakiem.
bera7, kusisz owcami. poważnie taki wielki zbyt jest? u nas w okolicy same krowy, gdzies jakaś zbłąkana koza, ale owiec nie ma wcale! myślałam jeszcze o królikach na tuszki, ale też nie wiem czy zbyt jest.
Isabelle, ja wiem czy wielki zbyt? Żyć tylko z tego się nie da, ale mieć na własne potrzeby + sprzedać 2-3 miesięcznie to już zawsze jakiś dodatkowy dochód. Generalnie jestem przeciwna zamykaniu się na jeden profil na wsi, bo można się łatwo wyłożyć. My mamy zamówienia na 2-3 sztuki miesięcznie, ale nikt nie kupuje jak świniaka w całości, tylko mamy chętnych na części. Czyli na 1 owcę mamy 5-6 osób. Jak coś zostanie to idzie do zamrażalnika i mamy dla siebie czy dla rodziców. To drogie mięso więc najchętniej kupowane są 2-3kg kawałki. Głównie rozchodzi się wśród znajomych z W-wy i okolic, ale już mamy pierwszych miejscowych klientów, więc pewnie i tu z czasem się zbuduje rynek. Najbardziej nas cieszy, że ludzie wracają po kolejne zamówienia. A to dla nas ważniejsze niż tabuny jednorazowych klientów.
Edit: zapomniałam się pochwalić: dziś w nocy przyszło na świat nasze pierwsze owcze maleństwo. Jeszcze nie wiemy czy on/ona, bo chcieliśmy zapewnić mamie i maluszkowi maskimum spokoju przez pierwsze godziny.
bera7, gratulacje! koniecznie pochwal się fotkami!
my niby wieś, niby ziemii trochę jest a nic nie robimy "wiejskiego". znaczy konie-ale tylko własne, dla wlasnej przyjemności. szkoda trochę, bo zawsze coś by można było dorobić, skoro już wieś jest.
Baranina i koźlęcina zaczynają sie robić popularne również w Polsce, jak zauwazyłam. Mamy młodego koziołka burskiej rasy, do krzyzowania z naszymi kozami (stricte w hodowlę kóz burskich nie chcę się raczej pchac, wystarczy mi to co mam, czyli brytyjskie toggenburgi i alpejczyki). Do tryka greyface dartmoor dokupimy też samice krzyżowki leicester x dartmoor albo cos podobnego, dartmoor poprawiają smak mięsa jesli są łączone z innymi mięsnymi rasami, a oprócz tego dają mnóstwo wełny.
sznurka jałówka do zacielania musi mieć 14 miesięcy i swoją masę ( około 350kg) sysak nazywa się cielaka co pije mleko , potem już jest żarłok . Jak nie masz doświadczenia z odbieraniem porodów poleciła bym już kupić krowę po pierwszym cielaku (pierwiastkę ) 😉
a mogłabyś powiedzieć coś więcej o hodowli owiec? w zimie wychodzą na dwór, czy siedzą w boksie? lepiej wiata, czy zabudowany boks? jaka wielkość jest odpowiednia? ile sztuk powinno mieć małe stado? ile wynosi miesięczne utrzymanie owcy? jak często się je... zaźrebia 😂 i ile trwa ciąża?
mogę sobie iść poszukać, ale od profesjonalisty wiedza więcej warta :kwiatek:
Isabelle, to dopiero początek, bo w tym roku powinniśmy mieć młode od 12 matek. Mi do profi jeszcze daleko, szkoda, że duunia się nie udziela, bo ona ma dużą wiedzę. My dopiero się uczymy.
Mamy trochę zmodyfikowany system utrzymania zwierzaków w stosunku do hodowli intensywnej na mięso czy wełnę. U nas mają wiatę. Pomysł skopiowany od duuni, bardzo dobrze nam się sprawdza. Owce mają możliwość schronić się w niej, ale prawie nie korzystają. Grube kożuchy widać chronią je wystarczająco przed wiatrem i zimnem, bo nawet z Ksawerego sobie nic nie robiły i beztrosko leżały wokół paśnika. Wiata w zasadzie zależy od wielkości stada. Naszą spokojnie pomieści koło 20 sztuk. Jak rozrośnie się stado to postawimy najwyżej kolejną. Stado może mieć 2 lub kilkaset sztuk. My mamy w tej chwili 12+ 1 + 2 młode. Samiec daje radę. Ciąża owcy trwa 150 dni, więc teoretycznie mogą się kocić 2 razy w roku, ale chyba normą jest 1 wykot. Nasze owce zjadają tyle co 2 konie, czyli 6 owiec = jeden koń. Z tym, że jedzą głównie siano i trawę + okopowe i obierki. Nie dajemy prawie treściwego.W okresie rui i karmienia mają granulat dla cieląt.
bera7, a owce mogą razem z końmi chodzić, czy oddzielnie lepiej? nie napisałaś, albo nie dopatrzyłam się-jakiej wielkości jest ta wiata? mariusz się śmieje, że tak się napaliłam na owce, że musi mi kupić patyk pastuszkowy i kierpce 😉
muszę się zorientować o co kaman z rasami. bo tu też pewnie zagwozdka jest duża.
Wiata ma w podstawie 8 x 6 m. Ale ma kształt namiotu więc kubatura nie jest duża. Tak to wygląda jak na fotach.
Z końmi na razie nie puszczamy z jednego powodu- problem ogrodzenia. Owca niestety na pastuchu się nie zatrzymuje a ich wybieg jest ogordzony siatką leśną. Na całość na razie nie mamy funduszy.
Isabelle mogą, już gdzieś to pisałam wyżej, owce wyjadają niedojady po koniach, rosliny które koniom szkodzą i poza tym regulują pasozyty końskie w glebie.
Chodzi Ci o te trzy ciężarówki z iście syberyjskimi futrzyskami, wiecznie utytłanymi w błocie..? Eee - nic takiego: trochę ćwiczymy, co by brzuszydła nam aż tak strasznie nie rosły (mnie też, bo odkąd mamy solidniejsze ogrodzenia i nie łapię ich po okolicy dwa razy dziennie, strasznie się roztyłem...). Aktualności są stale na blogu. Jak nie na polskim, to na angielskim. Łatwo znaleźć.
jkobus, wpadnij nas odwiedzić, to już się z owiec nie wyleczysz 🙂.
Mają jedną przeważającą cechę nad końmi: jak nie da się sprzedać żeby mieć co jeść, to zawsze można zjeść owcę. Własnego konia bym nie zjadła, ba nawet nie sprzedała na rzeź, a owieczka to jakoś insza inszość.
I po pierwszych perypetiach z ganianiem owiec po okolicy szybko uznały mojego chłopa za przewodnika. Teraz ma przechlapane, bo jak tylko pojawia się na horyzoncie to beczą i wodzą za nim wzrokiem.