Forum towarzyskie »

Powrót do natury, czyli z miasta na wieś...

Może jakiś biedny wypędzony Niemiec się zgłosi po "swoją" posiadłość  😉

Może jakiś biedny wypędzony Niemiec się zgłosi po "swoją" posiadłość 

taa, już na pewno leci i sie zgłasza...  😉

a oto i ta "posiadłość" w całej krasie http://www.dpj.com.pl/szczegoly.php?id=270
Nie znam cen tamtego regionu, ale wydaje mi się cena bardzo zawyżona. Wiosną tego roku między Radomiem a W-wą sprzedano gosp. rolne 6ha z domem i stodołą murowaną + drewniana komórka za 70 000zł.
Jak by nie było region tętniący życiem, a cena dużo niższa.
jkobus, strasznie w Tobie jadu duzo i malo wiary w czlowieka... nie wiem, czy Japonczykow mozna w jakikolwiek sposob zaliczyc do wegetarian, urzadzanie masowych rzezi delfinow jest malo... roslinne. Ryby chcialam zauwazyc tez nie rosna w ziemi, wiec przyklad Japonczykow jako szerzacych milosc dla bliznich jest dosc chybiony tutaj.
Dobra, wracajmy do urokow wsi, bo poza tymi zwierzetami duzo tych urokow, jest....


Freddie- kolejna bzdura... dawno straciłam ''wiare w ludzi'' bo sie mozna przejechac lepiej niz na skórce od banana.

Jkobus witaj w klubie!! moje arabskie księżniczki tez nie chciały sie zaźrebic- o kupie kasy nie wspomne- została kupa 🤣 bez kasy. Ale wierze w kolejny sezon, zaczniemy kryc duzo wczesniej i bez wozenia nasienia samolotem 😁moze bedzie lepiej 😎

tak na marginesie- na lotnisku jak odbierałam nasienie: pani do pana woła- stasiu dawaj ta sperme dla pani!!! 🤣 Nie wiedziałam czy sie czerwienic czy śmiac- wybrałam to drugie 😅
tak sobie też myślę że żeby wynieść się na wieś to jednak chłop jest niezbędny.

O ile w mieście nie jest niezbędny, to tam tak. Najlepiej taki co umie coś własnoręcznie zrobić.
230 kostek siana, w tym wszystko co było "pierwszej jakości" (drugi pokos z dobrej trawy - jakieś 70 kostek - reszta była już przewiędła nim ją ścięto) zebrane... Wiem, wiem, nie ma się czym chwalić - ale wątpię, czy ktokolwiek z Was robił to w tak prymitywnych warunkach i z takimi przeszkodami... Jeszcze jakieś 70 - 100 kostek "drugiej jakości" zostało - ale ciemno się zrobiło, a ja ledwo już się ruszam...

Przy tym stopniu zakonienia, na jakieś dwa miesiące powinno starczyć  😀

jodzi wpadnij kiedyś do mnie, fajnie by się było poznać!

Freddie, taka naiwność życiowa i tak rozczulające braki w wykształceniu ogólnym zawsze cechowały dobrze wychowane panienki na wydaniu - dzięki temu nawet całkiem przeciętni umysłowo kandydaci do ich ręki, mogli się przy nich czuć pewnie i z ufnością patrzeć w swoją przyszłość jako Opiekunów i Obrońców Naiwnej Czystości. Nie mogę Ci zatem mieć za złe postawy, jaką tu zaprezentowałaś, ale wybacz - nie będę z Tobą merytorycznie dyskutował. Nie ma z kim, ani o czym... I nie obrażaj się: przez te tysiące lat, kiedy powtarzany przez Ciebie nieświadomie kod kulturowy się kształtował, nie było tak anonimowego medium komunikacji jak internet. Tonąc w Twych, w co nie wątpię, głębokich oczach, nie umiałbym pewnie tak brutalnie walić prawdy w twarz - ale nie sądzę, aby to nam kiedykolwiek groziło  😡

Elu, to zależy: na pewno wygodniej! Już pisałem, że sam nie wiem skąd i jak zaczynam majsterkować jak, nie przymierzając, własny Ojciec - a całe dotychczasowe życie nienawidziłem wszelkiego rodzaju robótek ręcznych! Teraz po prostu jest taka konieczność - i, co mnie samego dziwi, fajnie jest zrobić samemu coś, co się potem przydaje!

To gospodarstwo w Twojej okolicy jest minimum dwukrotnie przeszacowane! Ja kupiłem za połowę tych pieniędzy dwukrotnie większy areał - i nawet jakieś tam budynki aż tak bardzo nie zmieniają rachunku...

tak sobie też myślę że żeby wynieść się na wieś to jednak chłop jest niezbędny.

O ile w mieście nie jest niezbędny, to tam tak. Najlepiej taki co umie coś własnoręcznie zrobić.


🤣

Powiedziałabym, że najlepiej by  umiał i lubił  ciężkie  prace fizyczne  i znał całą branżę budowlaną 😀
Tu trzeba być fachowcem od wszystkiego 😉
Na pracach rolnych też powinien znać się i nawet trochę na koniach 😀
W innym przypadku gospodarstwo powoli zamienia się w ruinę , bo znaleźć tzw "złotą rączkę" wcale nie jest łatwo, a juz na takich wyludnionych wsiach, to niemożliwe. 🤔
Otóż to - wyprowadzka na prawdziwą wieś wymaga posiadania zdolnego i pracowitego chłopa w rodzinie.
230 kostek siana, w tym wszystko co było "pierwszej jakości" (drugi pokos z dobrej trawy - jakieś 70 kostek - reszta była już przewiędła nim ją ścięto) zebrane... Wiem, wiem, nie ma się czym chwalić - ale wątpię, czy ktokolwiek z Was robił to w tak prymitywnych warunkach i z takimi przeszkodami... Jeszcze jakieś 70 - 100 kostek "drugiej jakości" zostało - ale ciemno się zrobiło, a ja ledwo już się ruszam...

Przy tym stopniu zakonienia, na jakieś dwa miesiące powinno starczyć  😀

jodzi wpadnij kiedyś do mnie, fajnie by się było poznać!





jkobus- trzeba kiedys sie zgadac i ''skoczyc'' przez Wisłe🙂 Nie widziałam nigdy ''na żywo'' Waszych orientalnych perełek🙂

230 kostek siana to jakies 2 i pół przyczepy... ee nie jest źle- przywykniesz🙂 W pierwszym roku a w zasadzie w kazdym roku najgorsze do zwozenia pierwsze łąki.. potem organizm juz ''wie'' i pada sie na pysk po całym dniu 🤣 a nie po dwóch godzinach


apropo "posiadłości" w mojej wsi.  Ludzie pukają się w głowę na wieść o tym za ile chcą ją sprzedać.  Ale może kto wie trafi sie jakiś ktoś.

Jest jeszcze inna posiadłość tam, której za 100 tys nie mogli sprzedać. Parę lat temu kupiła ją pewna leciwa dama z założeniem że ona tam założy sanatorium bazaujące na błotach.

No bo faktycznie to zakupione gospodarstwo posiada bagienko - kiedys jeziorko a teraz już całkiem zarośnięte i zamulone. Długo sama się nie sprowadzała, zmieniła plany - postanowiła gospodarstwo sprzedać ale dom stał cały czas pusty bo ona się tam nigdy nie sprowadziła.

Poprzedni właściciele wiedząc że dom stoi pusty ogołocili  go ze wszystkiego łącznie z framugami okien, kaloryferami itp. Teraz przedstawia dom obraz nędzy i rozpaczy.
230 kostek to 5 i pół kursu trailerem. Pół, bo za piątym razem nie rozładowałem całości, tylko z opróżnionym do połowy wróciłem zebrać resztę "dobrego" siana - było już ciemno i mgła podchodziła, więc za kilkanaście minut byłoby mokre...

Teraz musimy poczekać, aż to, co zostało obeschnie - i wymyślić, gdzie to upchnąć, bo pojemność wiaty prawie już się skończyła.

Przeczytałem na Onecie, że MinRol chce rozdawać rolnikom po-PGR-owskie grunty za 10% ceny. Hurra! W sam czas zostałem rolnikiem: gdybym złożył wniosek dwa tygodnie później niż to faktycznie zrobiłem, to bym np. dopłaty "Młody Rolnik" nie dostał, bo od lipca zeszłego roku status rolnika w rozumieniu tego programu można tylko... odziedziczyć! glebae adscripti!! Od dłuższego czasu zbieram się napisać o tym artykuł, ale jakoś sił brak...
a jest jakaś definicja kto jest "rolnikiem" ?

czy sam fakt posiadania jakiegokolwiek gospodarstwa uprawnia do bycia rolnikiem?
A zreszta... nie bede reagowac na zaczepki i nie dam sie sprowokowac.
ElaPe kilka lat temu uczono mnie, że rolnikiem może być osoba dziedzicząca gospodarstwo rolne, która w nim pracowała (chodzi o to, że nie jesteś rolnikiem, jeśli odziedziczyłaś gospodarstwo po stryjence, a nie miałaś z rolą nic wspólnego, jakoś tak nam tłumaczono) lub osoba, która posiada wykształcenie rolnicze i posiada min 1 ha ziemi rolnej (nabytej na drodze kupna, darowizny, dziedziczenia). W mojej wiedzy mogą byś jakieś luki, bo te przepisy się troszkę zmieniały.
Przeczytałem na Onecie, że MinRol chce rozdawać rolnikom po-PGR-owskie grunty za 10% ceny. Hurra! W sam czas zostałem rolnikiem: gdybym złożył wniosek dwa tygodnie później niż to faktycznie zrobiłem, to bym np. dopłaty "Młody Rolnik" nie dostał, bo od lipca zeszłego roku status rolnika w rozumieniu tego programu można tylko... odziedziczyć! glebae adscripti!! Od dłuższego czasu zbieram się napisać o tym artykuł, ale jakoś sił brak...


aa MR  😉
oj przydałoby sie pogadac o tym kiedys ''na zywo''
Ilość kostek w ostatecznym rachunku wzrosła do 319, z czego 312 ułożyliśmy pod wiatą - 7 się rozpadło, z czego 5 koniska już zeżarły, bardziej z ciekawości i chęci odmiany niż z głodu, bo trawy jeszcze mnóstwo - nie zjedzą tych 4 ha w tym roku, nie dadzą rady!

Pojęcie "rolnika" może mieć różne znaczenia, w zależności od celu, któremu służy. Dla KRUS rolnikiem jest "każda osoba posiadająca minimum 1 ha ziemi rolnej i nie ubezpieczona w ZUS oraz każdy nigdzie indziej nie ubezpieczony małżonek lub pracownik rolnika". Dla potrzeb ARiMR rolnikiem jest ten, kto faktycznie uprawia ziemię rolną w rozmiarze nie mniejszym niż 1 ha. To są różne kryteria - zauważcie - KRUS wystarczy samo posiadanie ziemi, ARiMR trzeba udowodnić, że się ją uprawia! Natomiast na potrzeby programu "Młody Rolnik", o którym wspominałem, od lipca zeszłego roku rolnikiem jest tylko ten, kto w czasie nie dłuższym niż rok przed momentem złożenia wniosku odziedziczył lub otrzymał jako darowiznę co najmniej 1 ha ziemi rolnej: wcześniej można było aplikować do udziału w tym programie także wtedy, kiedy ziemię się po prostu kupiło, co było także i moim udziałem... O co zakład, że w przypadku rozdawnictwa ziemi kryteria będą najostrzejsze z możliwych - ale takie, żeby "swoi" się jak najliczniej załapali?

Dawno powinienem był się zapisać co PSL! Wszystko przez ten brak czasu...
Ogólnie ustawowa definicja rolnika indywidualnego jest w art. 6 ustawy z 2003 r. o kształtowaniu ustroju rolnego.
Wykształcenie rolnicze trzeba mieć co najmniej zasadnicze.
Wykształcenie średnie lub wyższe - jakiekolwiek, chociaż niestety nie wszyscy urzędnicy o tym wiedzą.
"Art. 6. 1. Za rolnika indywidualnego uważa się osobę fizyczną, będącą właścicielem lub dzierżawcą nieruchomości rolnych o łącznej powierzchni użytków rolnych nieprzekraczającej 300 ha, prowadzącą osobiście gospodarstwo rolne, posiadającą kwalifikacje rolnicze, zamieszkałą w gminie, na obszarze której położona jest jedna z nieruchomości rolnych wchodzących w skład tego gospodarstwa.
2. Uważa się, że osoba fizyczna osobiście prowadzi gospodarstwo rolne, jeżeli podejmuje wszelkie decyzje dotyczące prowadzenia działalności rolniczej w tym gospodarstwie.
3. Uważa się, że osoba fizyczna posiada kwalifikacje rolnicze, jeżeli:
  1)  uzyskała wykształcenie rolnicze co najmniej zasadnicze lub wykształcenie średnie lub wyższe, lub
  2)  osobiście prowadziła gospodarstwo rolne lub pracowała w gospodarstwie rolnym przez okres co najmniej 5 lat."

I tu by się zdała interpretacja ustawy wyraźna.  Bo u urzędach,  ba nawet na mojej uczelni rolniczej mówiono nam, że trzeba mieć wykształcenie ROLNICZE. Od zasadniczego po wyższe, ale jednak rolnicze.
Jkobus a masz gdzieś dostęp do tych nowych przepisach o młodym rolniku? Czy jeśli w 2007r nabyłam ziemię rolną, to nie mogę za kilka lat liczyć na pomoc unijną by poprowadzić działalność rolniczą?
bó, to ja myślałam, że mam domek letniskowy na wsi, a tu jak widzę nie bardzo. Bo i sąsiad przez płot i tylko pół hektara mamy. Wieś co prawda sklepu nie ma, ale za to studia w centrum stoi, a nam na działkę już las wchodzi, ale według zaprezentowanych kategorii, wcale wsią to nie jest, a my nawet kapliczkę własną mamy.
Ale interpretacja ustawy jest chyba bardzo jednoznaczna.
Za rolnika indywidualnego można zostać uznanym, mając jakiekolwiek wykształcenie średnie lub wyższe! Nigdzie w literaturze nie spotkałam się z inną interpretacją.
Co innego mieć wykształcenie rolnicze. To już jest określone w rozporządzeniu Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z 2007r. w sprawie przyznawania rent strukturalnych - w załączniku jest spis kierunków na których można zdobyć wykształcenie rolnicze.
Nie wiem, do czego potrzebne są kwalifikacje rolnicze, a do czego wykształcenie (w sensie, że nie wiem, czy wykształcenie to tylko do rent się tyczy) - temat znam tylko teoretycznie.
Ale wiem, że zdarzają się sytuacje, gdzie urzędnicy żądają potwierdzenia wykształcenia rolniczego, podczas gdy wystarczą kwalifikacje. Chyba właśnie ze względu na "nadinterpretacje" ustawy.

No chyba, że coś się zmieniło przez ostatni rok, bo przestałam być w temacie.
edit: doprecyzowałam, bo chyba niezbyt jasno mi wyszło
Ja też się dołączę, bo też z miasta przeprowadziłam się na wieś.
Na wsi nie mieszkałam nigdy, dopiero niespełna 2 lata temu chęć trzymania konika w przydomowej stajni wzieła górę i oto jestem.
To nie jest taka prawdziwa "rolnicza" wieś, bo 2 km od miasta, nikt nie hoduje żadnych zwierząt, tylko u mnie koń.
Dzięki temu też korzystam z łąk sąsiada służacych za pastwiska 🙂
A na wczasy chciałabym się z mężem wybrać na taką prawdziwą wieś, gdzie pobudkę robi piejący kogut, jest mleko prosto od krowy 🙂
Jkobus a masz gdzieś dostęp do tych nowych przepisach o młodym rolniku? Czy jeśli w 2007r nabyłam ziemię rolną, to nie mogę za kilka lat liczyć na pomoc unijną by poprowadzić działalność rolniczą?

Wszystkie informacje są na stronie ARiMR. Jeśli idzie o program "Młody Rolnik", czyli o 50.000 zeta, bo piszmy otwartym tekstem, to można o nie aplikować w ciągu roku od rozpoczęcia działalności rolnej, przy czym, datą rozpoczęcia działalności może być:
- data zakupu (do bodaj lipca zeszłego roku, od tej pory już tylko...), odziedziczenia lub otrzymania w drodze darowizny ziemi rolnej;
- data przejęcia gospodarstwa na zasadach określonych w przepisach o emeryturach rolniczych (tzw. "umowa z następcą"😉;
- data ukończenia 18 roku życia lub - pod pewnymi warunkami - data ukończenia nauki.

Czyli, jeśli kupiłaś ziemię w 2007 roku (tak, jak ja!) i nie złożyłaś wniosku w roku 2008, to do tego konkretnego programu aplikować już nie możesz.

Poza tym, trzeba mieć nie więcej niż 35 lat, posiadać wykształcenie rolnicze (tak jest wymagane - i ja, choć studia mam, takowe wykształcenie w postacie studiów podyplomowych uzupełniałem), przedstawić plan rozwoju gospodarstwa, posiadać gospodarstwo nie mniejsze niż przeciętna dla danego województwa, itd., itp.

Co NIE znaczy, że np. nie możesz wystąpić o dopłaty. Dopłaty (renty strukturalne) należą się każdemu, kto uprawia ziemię - bez względu na posiadane kwalifikacje, areał - byle nie mniejszy od 1 ha - itd., itp. Poza tym, oprócz programu "Młody Rolnik" jest jeszcze kilka innych programów unijnych oraz tzw. "pomocy krajowej" - warunki uczestnictwa w każdym z nich są nieco inne...
Dzięki temu też korzystam z łąk sąsiada służacych za pastwiska 🙂
A na wczasy chciałabym się z mężem wybrać na taką prawdziwą wieś, gdzie pobudkę robi piejący kogut, jest mleko prosto od krowy 🙂

nie wszystko zloto co sie swieci 😉
moja mama ma chalupke na skrawku ziemi, powiedzmy taka "odskocznie",w swoich rodzinnych stronach w kieleckiem. daleko od wszystkiego, a najdalej od tzw Polski A. okolice Nieklania. pieknie, cicho,  miejscami dziko. ale to nie jest prawdziwa wies  🙄- sa osady malenkich gospodarstw, biedniutko jak to w kieleckiem. ale nigdzie, w zadnym obejsciu, nie ma kur, krow, koz, czy owiec, czy pszczol chocby, nie mowiac o koniach. nawet psow jest niewiele. i w ogole jest pusto.. ja nie wiem z czego ci ludzie zyja. nie hoduja, bo..? sie nie oplaca pewnie, w takiej mikroskali. nie uprawiaja, bo ziemia chyba siodmej kategorii. no ale dlaczego krowki czy kozki nie trzymac dla mleka? kurek kilku? lepiej w sklepiku kupowac?
troche nie rozumiem tej wsi. taka wies-nie wies, chociaz pozornie warunki wsi spelnia
dempsey  ja właśnie o kieleckim pisałam, mieszkam 2km od Kielc. O tym, że tu raczej "prawdziwej" wsi się nie uświadczy, to ja niestety wiem 🙁
Ja tez duzo siedze na kieleckiej wsi i tu nie tylko kur czy krow brak, ludzi wywialo... naprawde. Same dziadki zostaly! Wsie-straszydla z pustymi domami.
Plus: przedwczoraj przejeżdżający obok naszych posiadłości rolnik zaproponował mi kupno 5-hektarowej łąki. Albo i 11 ha gruntów ornych też - bo ma za daleko, chce kupić w swojej wsi, a mnie by się może przydały? Nie mam co prawda za co tego kupić (zostało mi 50 zeta w portfelu i 40 zeta na koncie  🙁 ), nie przylega to bezpośrednio do mojej ziemi, na padoki tego nie przerobię, ale to i tak miłe. Poza tym, przecież nie brał mnie pod rękę i do notariusza nie prowadził, może coś z tego będzie za kilka miesięcy..?

Minus (choć zależy, jak na to patrzeć...): zmieściłem się bez trudu w dżinsy, z których "wyrosłem" brzuchem 2 lata temu. Po 6 tygodniach! To znaczy, że za miesiąc trzeba będzie nową garderobę kupować, bo już i pasek nie pomoże, wszystko pospada  🤔
Jkobus zawsze można wyprać w wyższej temperaturze  i się rozmiar zmniejszy 😉.
W maju minęło 2 lata jak kupiłam na wsi 40 km od Warszawy 2,38 ha ze stodołą, domem, różnymi szopami i budynkiem gospodarczym. Prawdziwa wieś, gdzie tylko ja nie mam krów. Ale dla mnie i tak za mało prawdziwa, bo wychowywałam się na wsi pod Augustowem, gdzie i gospodarstwa większe i nie ma alternatywy pracy w Warszawie, więc gospodarzą i to dobrze, na kilkudziesięciu hektarach. Jestem lek.wet. od krów i świń, przez wychowanie na wsi dość realnie patrzę na życie.
Przez pół roku mieszkałam przy swoim miejscu pracy, więc większość ludzi już mnie znała zanim wprowadziłam się do kupionego siedliska. Ale i tak wszyscy mało z rowerów nie pospadali lub groziło im skręcenie karków jak szli obok resztek mojego płota, tak przez pierwsze 3 miesiące. Ale od razu pomagali. Przez bliskość Warszawy mamy we wsi hydraulika, murarza, blacharza, domorosłych mechaników, bo większość albo dorabiała albo dorabia w stolicy. Wszyscy mają też kury, większość świnie, konie były tylko moje i sąsiada i w tym samym czasie przestaliśmy mieć. Koty mają bardzo dobrze, psy gorzej, bo pokutują łańcuchy. Jedyne wyrzucane są z miasta(kto na wsi ma np. Tosa Inu z tatuażem hodowli???), ale zawsze znajdzie się dobra dusza, która przygarnie, generalnie, po wsiach w okolicy prawie nie ma suk, więc na psy są chętni. Sklep jest przejezdny samochodowy, do stacjonarnego,poczty, lekarza 2km, więc blisko. Patrząc na gminę, jak od strony Serocka ludzie się budują, to mam obawy, że w tym tempie za 10 lat też nie będzie rolników i tutaj, tylko domy Warszawiaków.
Ścięcie kukurydzy odsłoniło nam widok na wieś:


20 minut temu: pracuję przy końputerze, nagle widzę w drzwiach jakiegoś obcego człowieczka. Oczywiście zagaja: "szefuńciu, może pustki by szefuńcio kupił? Zostało mi żużlowych po budowie, a tu widzę że jakieś leżą..." Jakiś taki mały, niewydarzony i po chwiejnym kroku oraz ewidentnie alkoholowym zapachu sądząc, na właściciela jakichkolwiek pustaków mi nie wyglądał. W samochodzie zaparkowanym na drodze, dobre 100 metrów od domu, czekał na niego kolega albo i koledzy. Przyjechali w porze Mszy (ich pech, że unieruchomił nas brak paliwa). Ostrzegali nas, że w okolicy grasuje gang okradający domki letniskowe. No cóż: nie zamierzam z tego powodu zamykać drzwi przy dobrej pogodzie, ani zaopatrywać się w dodatkowe zamki. I tak większość naszego majątku biega po pastwisku  😂
Ilość kostek w ostatecznym rachunku wzrosła do 319, z czego 312 ułożyliśmy pod wiatą - 7 się rozpadło, z czego 5 koniska już zeżarły, bardziej z ciekawości i chęci odmiany niż z głodu, bo trawy jeszcze mnóstwo - nie zjedzą tych 4 ha w tym roku, nie dadzą rady!



jkobus - siano ''świeże'' powinno odleżec min 6 tygodni. Nie powinno sie skarmiac świeżego siana!!! Nie wiem jak to jest z hodowaną przez Ciebie rasą , moze one są odporne, ale to zawsze ryzyko.
Z drugiej strony rozmawiałam z róznymi hodowcami- oni dają...
Ja wolę dmuchac na zimne.

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się