Forum towarzyskie »

Narkotyki - to nie zabawa.

To tylko ja znam ludzi, którzy długie lata ćpali herę i teraz prowadzą normalne życie? 😉


Ja też znałam kiedyś takiego, który ćpał heroinę na potęgę i udało mu się z tego wyjść... przerzucił się na picie. Może to przez te Biedronokowe akcje? 😉 

Dobra dziewczyna z autorki. Nie jest obojętna. I tak jakoś z nami rozmawia jak człowiek.



dziękuje, bardzo miło się to czyta.

temat trochę krzywy, ale zmieniałam go tysiąc razy, potem rezygnowałam z tego wątku, a potem napisałam coś i wysłałam bez namysłu.

Jeśli macie pomysły piszcie. To zmienię.
patt140 Edit

Narkotyki- to nie zabawa.
Ale ja o czym innym: Zizi tu coś ważnego napisała.
Takie dobre i empatyczne osoby są wybierane celowo.
Osobniki typu bluszcz/parazyt szukają , polują.
Nie wiem czy świadomie czy instynktownie. Ale wybór "ofiary" nie jest przypadkowy.
Nie daj się. Nie daj też sobie wmówić i sama nie wmawiaj, że jesteś ZŁĄ KOBIETĄ.
Poprostu zrób klik w telefonie i komputerze i skasuj kontakt. Pamiątki spal.
Gdyby się pojawiał, powiedz: jestem zajęta, skontaktuję się w swoim czasie.
Poczytaj coś, zajmij się jakimś hobby czy nawet nauką.  😉
Będzie trudno tylko 7 dni. A potem zniknie jak dym. Na 100%.
Nie do końca "ofiara" jest wybierana celowo. Bardzo często osoba współuzależniona jest również DDD/DDA.

JARA nie jestem z rodziny dysfunkcyjnej.
Zizi  zdaje sobie sprawę, że on musi to rzucić dla siebie.
Tania zmienione 🙂 tylko jak on mnie poznał to z nie najlepszej strony, i wtedy jeszcze nie szukał ofiary. Bo nie było tego problemu. On wyszedł z dnia na dzień, i przerósł się w bardzo duży problem. Mam go zostawić tak na lodzie? Z dnia na dzień bez uprzedzenia?
JARA, ja znam dobrze funkcjonujących narkomanów-abstynentów. Ale oni nie ściemniali. Ani przed kimś, ani przed sobą. Sami za największą ściemę uważają "trzeba sięgnąć dna, żeby się odbić". Bo... dan nie ma.
patt140, bolesne to, ale w zasadzie... TAK. Krótka piłka: "Bardzo mi na tobie zależy, bez amfy jesteś super, ale ze mną zaczęło się kiepsko dziać, nic ci nie pomogę, gdy się sama rozpadnę. Daj znać gdy się solidnie uporasz z problemem. Na dziś, przykro mi - finito."
No bo - jeśli SAM nie da rady, to z twoją pomocą - tym bardziej. Może tak o tym pomyśl - robię to dla niego (jak matka wykopująca z domu syna narkomana, dość często, tzn. w jakimś procencie,  to działa).
Nie znam dobrej odpowiedzi. Ja też z tych ratujących.
Jednak dawno, dawno temu zrobiłam Delete osobie uzależnionej.
I tego nie żałuję. A osoba się wyzbierała i żyje sobie bardzo dobrze.
JARA nie jestem z rodziny dysfunkcyjnej.
Nie napisałam akurat o Tobie, ale ogólnie o osobach z takich "klimatów" 😉
JARA nie mówię, że akurat o mnie tu chodzi.
Olałam go przez parę dni, zaczął odstawiać scenki, opisy na gg, fb o samobójstwie, podcinaniu żył. Ignorowałam. Nie pisałam, nie leciałam do niego sprawdzać czy żyje. Skarżył się mojej przyjaciółce, że wkurwi* go moje zachowanie. Dziś jak grzeczny piesek sam przyleciał  😉
No właśnie - pisałam już wcześniej, że będzie Cię szantażował.
Dziś jak grzeczny piesek sam przyleciał - i co ????? Zatrzasnęłaś drzwi przed nosem ?
Chciał żebym do niego pojechała, jakieś kino, potem znów do niego, porozmawiać.
Nie pojechałam jak widać.
Ale może ma mi coś ciekawego do powiedzenia.
patt raczej obieca, że koniec a za tydzień znowu będzie to samo. Myślę, że on potrzebuje więcej czasu na otrząśnięcie się i rzucenie tego.
Trzymaj się  :kwiatek:


Abstrahując zastanawiam się dlaczego niektórzy bez żadnego 'ale' akceptują w pełni to, że partner sobie zażywa, przez co zachowuje się tak, jak nie powinien, a druga osoba na wszystko się zgadza  🙄
Bo sami (a właściwie same - bo chyba najczęściej dotyczy to kobiet?) w tym siedzi i też bierze. Bo ma wewnętrzną potrzebę bycia miłosierną samarytanką pomagającą ratować życie degeneratowi. Albo bycia ciągłą ofiarą otrzymującą współczucie ze strony otoczenia.  Albo - bo wpadły w taki związek i nie mają dość siły i odwagi, żeby się wyplątać.
patt140
bardzo ale to bardzo trzymam za Ciebie kciuki.
Pilnuj się 🙂 Walcz o siebie.
Leć na konie, do kina z koleżankami. Idż na spacer z aparatem.
Nie żyj życiem innych ludzi.

Trzymaj się
Heval, bo jest coś takiego jak współuzależnienie 😉
JARA wiem, choć myślałam, że to raczej nie to w tej konkretnej sytuacji (nie chciałam się specjalnie rozwlekać o tym 😉 ). Choć pewnie może być tu współuzależnienie.
Heval, albo strasznie niskie poczucie własnej wartosci. Jeśli ktoś sądzi, że nie można go kochać to gdy znajdzie partnera trzyma się go za wszelką cenę. Pozwala mu się poniżać i oszukiwać. W głębi serca jest przekonany o byciu smieciem, więc Jak śmiec pozwala się traktować.
Po prostu uzależnieni bardzo dobrze kłamią, są bardzo przekonywujący do takiego stopnia, że potrafili by komuś wmówić, że nazywa się zupełnie inaczej i ta osoba by w to uwierzyła. 😉

Poza tym osoby uzależnione na trzeźwo okazują się inteligentnymi, wrażliwymi i bardzo sympatycznymi osobami 😉
Bardzo bliska mi osoba pierdzielnęła takim związkiem po 7 latach. Miłość jej życia. Było jej ciężko na początku - psychotropy i szukanie odskoczni. A teraz?! Teraz czuje, że żyje i wszyscy wokoło widzą, że odżyła, że to nie ta dziewczyna. Dojrzała do tego, by mówić otwarcie o zmarnowanych 7 latach. A ja widzę ją w końcu szczęśliwą i zadowoloną z życia, choć łatwo samej jej na pewno nie jest.
A też dawała szanse kolejną i kolejną i z wiarą mówiła "on się zmieni".

Młoda jesteś dziewczyno, walnij tą miłość w kąt i zapomnij, aż wyschnie. Życie niech potoczy się dalej, ale nie pozwól, żebyś przez jakiegoś ćpuna musiała kiedyś przyznać, że zmarnowałaś dla niego X lat. Nie warto.
dziękuję za miłe słowa wsparcia.
Heval czasem po prostu bardzo chcesz bliskiej Ci osobie wyjść z nałogu... I to znosisz, ona ładnie Ci kłamie w oczy, Ty wierzysz. Ona zawodzi, ale Ty nadal to znosisz, bo to jest silniejsze
patt sprawa w tym, że dziewczyna X nie ma nic przeciwko temu, że jej chłopak ćpa. Przynajmniej wydaje się, że nie ma z tego co mówi, jak się zachowuje itp.

Szkoda takich ludzi, którzy marnują swoje życie w celu ratowania kogoś, kto nie chce być uratowany.
Ona zawodzi, ale Ty nadal to znosisz, bo to jest silniejsze

Silniejsze? Na pewno? Ej tam. Jest na tyle silne na ile sobie to czlowiek wmawia.
Taniu nie jest silne? Nawet w współuzależnieniu?
Ja tego nie wiem. Pisze co myślę, a jeśli się mylę - prostujcie. W końcu jestem tu żeby się czegoś dowiedzieć, poradzić  😉

Heval ach to taka sprawa, że dziewczynie to nie przeszkadza. Może jeszcze nie wie jak to gówno niszczy i ciągnie na dno 
patt głupia jest i tyle. No ale cóż, nie moja sprawa, że marnuje swój czas na kogoś takiego, kto nawet jej nie szanuje.
Dziewczyny ! Chyba jest jakis postęp 😀
Jestem z niego dumna.
Miał wczoraj jakieś problemy z sercem, mocny krwotok z nosa (miał wcześniej jak przesadzał, ale nie aż tak )
Powiedział, że kończy z tym gównem. Dziś podobno nic nie brał, lece to sprawdzić.
Jestem szczęśliwa, mam nadzieję że będzie się trzymał tego. Wszystko wraca do normy i mam nadzieje, że tak zostanie

Napisze więcej jak wrócę od niego
Heval a może dziewczynie imponuje taki styl życia? Pewnie też jest bardzo młodziutka, prawda?

patt140 bez zbędnych emocji proszę 😉 To, że dzisiaj nie brał to żaden wyczyn, a to, że powiedział, że kończy z tym to ile razy już słyszałaś? My tu Ci tłumaczymy nie wierz, nie ufaj, odpuść, a Ty po jednym telefonie lecisz jak na skrzydłach, bo on znowu obiecał  🤬 Dziewczyno ocknij się. Nie musisz go zostawiać bez słowa. Postaw ultimatum - jak uda mu się wygrać z nałogiem, to wtedy do niego wrócisz, ale dopóki problem wciąż ma to nie i basta. Wytrzymaj chociaż kilka miesięcy. Jeżeli przez te kilka miesięcy on faktycznie będzie czysty, będzie chodził do terapeuty, to jest szansa, że w trzeźwości wytrwa. Same problemy zdrowotne najczęściej nie są w stanie przekonać narkomana do podjęcia ostatecznej decyzji. Dzisiaj wie, że jest źle, ale jutro będzie znowu na głodzie, będzie go telepać i nawet jeżeli wciąż będzie wiedział, że to złe, to i tak poleci po działkę, tylko po to, żeby choć na chwilę przestało boleć (psychicznie i fizycznie), a później znowu będzie płakał, że on nie chciał, że już nie mógł, że nie może sobie z tym poradzić itd. Weź się w garść i przestań mu pokazywać, że jesteś na każde jego skinienie, bo w końcu i szacunek do Ciebie straci.
wiem wiem Kurczak
ale po prostu jestem tak szczęśliwa, że to nie jest do opisania.
najważniejsze, że zrozumiał że to gówno które do niczego nie prowadzi
już ostrzegł że ma pierwsze objawy odstawienia heh
ale skoro potrzebuję bliskiej osoby, postaram się. Ale z umiarem nadal
nie mogę się wkręcić.
wiem wiem Kurczak
ale po prostu jestem tak szczęśliwa, że to nie jest do opisania.
najważniejsze, że zrozumiał że to gówno które do niczego nie prowadzi
już ostrzegł że ma pierwsze objawy odstawienia heh
ale skoro potrzebuję bliskiej osoby, postaram się. Ale z umiarem nadal
nie mogę się wkręcić.



Jak ćma, jak ćma lecisz do ognia.
I nikt z nas tego nie zatrzyma.  🙁
Kurczę, że też każdy musi sam się sparzyć .
Kurczak bardzo możliwe  🙄 17 lat, prawie dorosła, a zamiast kierować się rozumem, zacząć myśleć o przyszłości, przywiązuje sobie ogromny kamień do szyi i radośnie idzie pływać. Sama nic nie bierze, ale bez problemu akceptuje to, co on wyprawia.

Patt nie daj się ponieść emocjom. Sama siebie będziesz tym ranić. Życzę Ci, żeby on z tym skończył, ale też możliwe jest, że pobędzie czysty tydzień, dwa i wróci do 'zabawy'.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się