znam ćpunkę co z nałogu wyszła sama, zupełnie sama 🙄 ale cóż, narko porobiły takie rysy na psychice ze naprawde sie z nia wytrzymać nie dało napady agresji, urojenia i wszystkie zęby jej wypadły w wieku 30 lat, tzn przed 30 tką 🤔
ogólnie kazde uzależnienie zostawia slad, niekiedy bardzo głeboki; takie osoby zawsze uczepiaja sie potem jakiejś innej idei-np pracy zawodowej, hobby to ich trzyma przy rzeczywistosci jako tako i w równowadze
...ale nie daj Boziu,zeby cos te równowagę zaburzyło 🙁
Można wyjść z tego samemu. Trzeba tylko bardzo chcieć. Nie dla kogoś, dla siebie. Tak naprawdę dopóki ktoś tego nie chce, to mu nie pomożesz. A jak bardzo chce, to sobie poradzi. Ty możesz tylko być przy nim, wspierać i pomagać. Najpierw on musi wygrać z samym sobą, wtedy możesz Ty pomóc. Choć jakaś terapia byłaby na pewno sporym ułatwieniem.
takie osoby zawsze uczepiaja sie potem jakiejś innej idei-np pracy zawodowej, hobby to ich trzyma przy rzeczywistosci jako tako i w równowadze... ale nie daj Boziu,zeby cos te równowagę zaburzyło 🙁
dokładnie 🙁
Macie dziewczyny racje. Porozmawiam z nim jak się ogarnie. Dam mu wolną rękę nie ma, że chce wyjść ale nie mogę. Bo z gadania nic nie ma. Albo chce i robi coś w tym kierunku, albo dalej przegrywa sobie życie i niszczy się, ale sam.
Wie ktoś jak wygląda taki odwyk? Ile trwa? Co oni tam robią? [sub]mam nadzieję, że te informacje mi się przydadzą... [/sub]
Mam konia z Monaru i przez rok (zanim go kupiłam a się nim zajmowałam) mogłam obserwować to wszystko z bliska. Do mnie to totalnie nie przemawiało. Wiem, że zasady są tam bardzo surowe. Najbardziej utkwiły mi dzwonki kilka razy na dzień, które oznajmiały czas na badanie krwi i sprawdzanie na obecność narkotyków w organizmie. Sporo osób wychodziło z nałogu, ale kontrola nad narkomanami była...cóż. Jako jedno z zadań im przydzielonych była opieka nad końmi- w efekcie często nie dostawały one jedzenia/wody/czegokolwiek. Ogiery chodziły z klaczami będącymi ich siostrami (tak powstał mój koń 😉) Nikt nie wyciągał konsekwencji i nikogo to nie obchodziło. Chociaż mam nadzieję, że to tylko w tym naszym opolskim.
Macie dziewczyny racje. Porozmawiam z nim jak się ogarnie.
Gadanie nic Ci nie da. On obieca Ci wszystko co tylko zechcesz. Zaszantażuje emocjonalnie, że tylko Ty, że bez Ciebie..., że zginie, zmarnieje, rzuci się z mostu a potem i tak pójdzie zaćpać. Jeśli chcesz pomóc - nie gadaj. Idź do poradni bo tylko tam mogą pomóc Tobie. I uważaj !!!! bo to co prezentujesz sobą zwie się współuzależnieniem.
A ja podam tylko mały przykład w mojej rodzinie. Chłopak żeby mieć na amfę okradał własnego ojca inwalidę, wynosił rzeczy z domu w którym i tak bieda aż piszczała. Potrafił podprowadzić z kieszeni klucze przyjaciółce siostry. I z tymi kluczami obrobić jej mieszkanie w ciągu kilkunastu minut. Ojciec wyrzucił go z domu i też nie pomogło. Dzisiaj ma 30 lat, parę wyroków za sobą, żółtaczkę typu C i nadal ćpa i jest wrakiem.
Mam go całkowicie olać? To nie przejdzie chyba. Tak mówi mi, że mnie bardzo potrzebuje. Chce z nim tylko porozmawiać o tym, że ma się ogarnąć. Jeśli go oleje będzie więcej ćpał, że go olewam. (nawet teraz.. kiedy nie ma nawet sytuacji żeby tak myśleć) Tak już czytałam o współuzależnieniu, bo dziewczyny wcześniej już o tym pisały.
I bardzo mi przykro z powodu chłopaka, który podałaś jako przykład.
patt140, jak go nie olejesz, to będzie i tak ćpał, bo ma Ciebie i Twoje potrzeby głęboko w dupie- liczy się tylko działka. Taka jest smutna prawda. I albo pójdziesz na dno razem z nim, albo odzyskasz własne życie. Dopóki wie, że przy nim trwasz nie ma kopa, by coś zmienić...bo i po co? Skoro można mieć ofiarę, z której się czerpie energie życiową, a przy okazji brać dalej? Wspierać można, gdy ktoś chce wyjść z uzależnienia SAM dla SIEBIE. Inaczej cóż... tak długo przy nim nie pobędziesz, bo pewnie nie dożyje późnej starości.
Mam go całkowicie olać? To nie przejdzie chyba. Tak mówi mi, że mnie bardzo potrzebuje. Chce z nim tylko porozmawiać o tym, że ma się ogarnąć. Jeśli go oleje będzie więcej ćpał, że go olewam. (nawet teraz.. kiedy nie ma nawet sytuacji żeby tak myśleć) Tak już czytałam o współuzależnieniu, bo dziewczyny wcześniej już o tym pisały.
I bardzo mi przykro z powodu chłopaka, który podałaś jako przykład.
Olać ? - Tak, to dla Ciebie byłoby najlepsze. To nie przejdzie chyba. - znaczy, że to Ty masz problem a nie on. Chcesz z nim tylko porozmawiać o tym, że ma się ogarnąć - który to już raz ??
Chcesz ratować jego ? Ratuj lepiej siebie. A Twój problem polega na tym, że kochasz i myśl o rozstaniu wydaje Ci się tak nieznośna i bolesna, że ścierpisz wszystko. I obietnice i zwodzenie. Byleby być przy nim. No przecież On jest taki biedny, tak cierpi, tak Cię potrzebuje. A ja sobie myślę, że to Ty bardziej potrzebujesz jego.
Póki kochasz - przegrywasz. Jesteś bardzo młodziutka i nie sądzę, żeby kochajac stać Cię było na miłość mądrą. Miłość, która nie pozwala tylko dawać. Kiedy się otrząsniesz byc może będzie dla Ciebie za późno.
Przypominasz mi kogoś, kto staje na torach przed pędzącym pociągiem i liczy na cud, że siłą woli ten pociąg zatrzyma.
Leć dziewczyno do najbliższego Monaru, psychologa czy innej poradni. Sama sobie nie poradzisz.
patt140, pozwoliłabyś najlepszej przyjaciółce na taki związek, na takie poniżanie jej i bycie z kimś, to zagraża jej zdrowiu i życiu? Poświeciłabyś ją i wciągnęła w ratowanie narkomana ze świadomością, że może razem z nim w końcu sięgnąć po strzykawkę? Nie? To dlaczego robisz to sobie- najbliższej osobie pod słońcem?
Mam go całkowicie olać? To nie przejdzie chyba. Tak mówi mi, że mnie bardzo potrzebuje. Chce z nim tylko porozmawiać o tym, że ma się ogarnąć. Jeśli go oleje będzie więcej ćpał, że go olewam. (nawet teraz.. kiedy nie ma nawet sytuacji żeby tak myśleć) Tak już czytałam o współuzależnieniu, bo dziewczyny wcześniej już o tym pisały.
I bardzo mi przykro z powodu chłopaka, który podałaś jako przykład.
no więc droga Patt140 PIPIPI OD TEGO OSOBNIKA JAK NAJSZYBCIEJ ❗ ❗ ❗ ❗ i bardzo prosze moderacje o zostawienie tego dokładnie tak jak napisałam, bo to jest jedyna rada ❗ posłuchaj starszych i mądrzejszych, dobrze radze, juz niejednej sie wydawało ze ona jest taka wyjatkowa i ogóle..i co? gucio, poszła na dno razem z nim 🤔
ej, ja wiem, ze chodzilo o mocny przekaz, ale bez przesady 🤬
patt140, i generalnie pamiętaj, że Coelho to kiepski pisarz. Nie warto wierzyć we wszystkie jego złote myśli (patrz-Twój podpis). Jest jedna rzecz, o którą warto walczyć do końca- jesteś nią Ty sama.
(...) Jeśli go oleje będzie więcej ćpał, że go olewam.(...)
O rety! To on Ciebie olewa i siebie i wszystkich. A tak naprawdę nie panuje nad uzależnieniem. To jak chcesz nad tym zapanować Ty?? Specjaliści mają marne statystyki. Amatorzy tylko w bajkach i telenowelach. Jak Wam jest współny los pisany, to niech on wróci za 10 lat wolny od nałogu i bogaty i wykształcony. I z domkiem z ogródkiem i futrem z norek. I się oświadczy. Kurczę, Mała! Nie stawaj się tak wcześnie OFIARĄ. Powalcz o swoje życie.
Ale napisała, że jest niepełnoletnia, w więc brutalnie: młoda i naiwna. Sorry patt140, nie chcę Cię obrazić absolutnie, ale jesteś młodziutka i życia nie znasz. Najlepiej by było zrobić tak jak duunia napisała SPIERDALAJ OD TEGO OSOBNIKA JAK NAJSZYBCIEJ !!! !!! !!! !!!
ale to nie jest łatwe niestety... Nie wierz w to, że ktoś taki się zmieni ot tak. Takie rzeczy tylko w bajkach i harlequinach... Co w sumie na jedno wychodzi. A nie w prawdziwym życiu...
Taniu patt140 pewnie myśli, że On z miłości do niej rzuci te narkotyki. I zupełnie nie zauważyła. że jego największą miłością jest ćpanie.
No, wiem, wiem. Każdy za młodu się kochał jak szalony. A im bardziej "skomplikowany" był obiekt tym mocniej się kochało. Zatem obiekt specjalistom a sama paczaj za innym chłopakiem.
Oni pieknie umieją obiecywać, ze dla drugiej osoby zrobią wszystko a przede wszystkim rzucą. A z doświadczenia wiem, ze jesli faktycznie kochają i obiecują to ta obietnica ich frustruje do tego stopnia ze cpają dwa razy więcej i to do tego po kryjomu. Ty myslisz ze jest lepiej, az przychodzi krach ktory jest naprawdę bolesny.
Patt nie wiem co powiedzieć. Przeczytałam cały wątek i naprawdę bardzo Ci współczuję decyzji która masz do podjęcia. Na Twoim przykładzie zauważam dopiero jaka cudowna jest młodość. Jak we wszystko wierzy. Jak chce zmieniać świat i jak się tego trzyma. Gdyby to bezpośrednio nie zagrażało Twojej osobie doradziłabym Ci walcz ale w tej sytuacji muszę się zgodzić z dziewczynami. Możesz wskazać właściwy kierunek leczenia a potem uciekaj. Jak kocha to Cię znajdzie :-)
muszę tylko powiedzieć jedno. nie uważam, że rzuci to dla mnie jako swojej ukochanej wiem, że musi sam chcieć, bo ja za niego nie dam rady decydować co dobre. ale chce mu pomóc. wiem, że jestem bardzo młoda i bardzo naiwna - nie ukrywam tego. Ale chyba każdy dobrze wie jak boli widok bliskiej osoby zataczającej sie na same dno co nie znaczy dziewczyny, że nie macie racji. bo macie, i mądrze gadacie
wiem, że najlepiej było by dla mnie uciekać gdzie pieprz rośnie i tak chyba jestem zmuszona zrobić, nie chce przegrać swojego życia na starcie jeśli on chce - niech to robi
patt trzymam kciuki bo łatwo Ci nie będzie. będziesz tam jeszcze wracać, ale mam nadzieję ze szybko zauważysz ze nie warto tracić swojego czasu i zdrowia. Jak się sam ogarnie i będzie chciał wrócić - daj sobie dużo czasu. Ale wejść w to gówno jest łatwiutko, wygrzebać się cholernie ciężko. Mnie moja decyzja bolała bardzo długo, ale od początku wiem, że była słuszna. Dasz radę.
Ja to bym cichutko poprosiła o lekka zmianę tytułu wątku. Bo na pierwszy rzut oka : Narkotyki - gdy dobra zabawa..... To brzmi dość dziwnie. A -i uczucie, że może się wszystko przerasta To tego nie rozumiem. Chyba chodziło o: Narkotyki, z pozoru dobra zabawa, ale problem nas przerasta ? ??
Mogłabym tu napisać kilkustronicowy elaborat na temat wychodzenia z narkomanii....uzależnienia od róznych narkotyków od marihuany po heroinę. Mój brat pracował dłuższy czas w prywatnym ośrodku dla młodzieży uzależnionej, ja studiując resocjalizację spędzałam tam bardzo dużo czasu. Wiele się dowiedziałam, wiele się nauczyłam. Widziałam wiele z powodeniem ukończonych terapii, widziałam kilka smutnych porażek. Jeśli osoba uzależniona sama problemu nie widzi, to żadna terapia jej nie pomoże. Mimo chęci pomocy od innych osób niestety 🙁 Jak masz jakieś pytania patt140 to chodź na pw.
Chodziło raczej o to- "Narkotyki- co zrobić kiedy 1) poczucie, że to dobra zabawa i 2) poczucie, że można po amfie zrobić wszystko- nas zaczyna przerastać" Tytuł krzywy, to fakt.
Tytuł krzywy, bo ja myślałam, że bezie o tym jakie fajne są narkotyki. 😉 Takie czasy, że wszystkiego się można spodziewać. Dobra dziewczyna z autorki. Nie jest obojętna. I tak jakoś z nami rozmawia jak człowiek. Ja o narkotykach wiem niewiele. Mam w sasiedztwie pana uzależnionego i słyszę nieraz krzyki jego matki. On przysięga, że pójdzie na leczenie, ona krzyczy, że był już na tylu i nic z tego. Matka i młodsza siostra wyglądają jak cienie. Jak żywe trupy. Tak im życie zniszczył.
To tylko ja znam ludzi, którzy długie lata ćpali herę i teraz prowadzą normalne życie? 😉
Nie wiem. Ja znam z widzenia jedną osobę. Nie mam pojęcia co bierze. I widzę jak życie zmarnował i sobie i bliskim. Nie uogólniam. Może się wychodzi łatwo może trudno. Znam za to rodziny współuzależnione w przypadku alkoholu i widzę, że to latami trwa i rujnuje całe pokolenia. I to ukrywanie nałogu "co ludzie powiedzą" i wspieranie "bo obiecał,że już nigdy" to i alkoholikowi nie służy. Bo wie, że ma oparcie i sobie może folgować.
Każde uzależnienie zabija uzależnionego i współuzależnionych. Żeby wyjść z nałogu trzeba chcieć, mieć wsparcie w rodzinie i coś ze sobą zrobić. Po coś stworzyli te 12 kroków, samo zaprzestanie picia czy ćpania to nie wyjście z nałogu. Mojej przyjaciółki ojciec jest alkoholikiem, od kilku lat już nie pije, poszedł na odwyk i koniec. Ja bym się tam doszukała zmiany środka, ale oglądanie filmów nie jest tak groźne jak zapijanie się wódą i katowanie dzieci. Mój ojciec też jest alkoholikiem tylko, że sam nie chce nic ze sobą zrobić, siłą z nikim się nie da nic zrobić. Znam ludzi, którzy długo ćpali heroinę, dziś noszą tego skutki, a wyszli i żyją normalnie, niektórzy mają rodziny, inny zarabiają grubą kasę. Kiedyś szukałam ich po dworcu, dziś przysyłają mi pocztówki z Kuby. Niektórych do tego skłoniła kobieta, ale to byli o wiele dojrzalsi ludzie. A znam też takich co mają uzależnienie krzyżowe, skończyli leczenie, a bez grupy wsparcia i mitingów sobie nie radzą. Ale chcą, pracują nad sobą i walczą z nałogiem.
To tak trochę off top- o alkoholu. Wczoraj w Biedronce - jedna kasa czynna. Akurat przypadkiem ta przy ścianie wódek. Biedronka taka na wsi. Zrobiła się kolejka. I NIKT nie miał wódki w wózku. I w każdym przypadku, gdy przy wózku stał facet to patrzył, patrzył i KAŻDY dołożył do zakupów. To jakaś pułapka jest. Zawsze alkohol jest przy kasie. O dostępności narkotyków nie wiem. Też tak łatwo?
W biedronce nie sprzedają 😉 Ale jak masz potrzebę to znajdziesz szybciej niż myślisz.
Nie mam na szczęście. W biedronce nie szukasz a masz. O to mi chodziło. Jednak znajomy opowiadał mi o Szwecji, gdzie się przed oczami nie ma a i tak nie pomaga.