Wielkie dzięki za pomoc i wsparcie jakie mi okazaliście.
Pierwszy raz spotkałam się z takim odzewem i pomocą. Walczyłam o moją kruszynkę do 0.30 w nocy potem padłam jak się obudziłam to było już niestety po wszystkim. Dostala łącznie 2 butelki biovetalginu, moje 2 opak no-spy i butelkę rozcienczonej nalewki miętowej oprocz tego lewatywa i masowanie brzuszka. Być może uratowałaby ją wlewka ale niestety wet. jeden nie mógl, drugi był za daleko a trzeci nie miał sondy dla źrebiąt - o zgrozo !!!! I co ? i nic !!!! Ale na szczęście ja bardzo szybko się uczę, nie żebym była zarozumiała ale trzy lata temu straciłam 14 dniowego ogierka - kulawka. Zdobyłam surowice końską - (nawiasem leży do dziś w zamrażarce bo przyszła o dwa dni za późno), którą ponoc jak mnie informowali moi wet. można tylko ściągnąć z Niemiec a ja ją znalazłam w Polsce, antybiotyki które są TYLKO na receptę - BEZ recepty itp. A najśmieszniejsze jest to że całą wiedzę zdobyłam w internecie i od Profesorów z Lublina - nie pamiętam nazwisk ale i tak kłaniałam się Im bardzo nisko.
Mam żal ogromny żal. Bo każdy jest chętny odrobaczyć i zaszczepić spore stadko i zainkasować 1,5 klocka, ale się pytam a co z resztą - gdzie dobra wola bo o pasji to chyba nie powinno się mówić - dla nich to kolejny przypadek dla mnie wręcz psychiczna strata. Sekcji nie robiłam czasami lepiej nie widzieć i nie wiedzieć.
Jeszcze raz serdecznie dziękuję i pozdrawiam - kandawa1