I widząc w jakim stanie konie mają kopyta postanowiłaś dać temu człowiekowi konia? Bo rozumiem, że zarówno Ty jak i reszta poszkodowanych widziała wcześniej to miejsce? Zresztą w ogóle chyba wizyta była udana, widzę same uśmiechnięte twarze, więc chyba nie widziałaś nic złego w tym, że Twój koń jest użytkowany, ani w tym w jakim stanie są konie, a dokładnie ich nogi. Sorry dziewczyny, ale coś mi się wydaje, że same jesteście sobie winne. Wszystkie.
stillgrey ważne, ważne! Bo daje dużo do myślenia i pozwala sądzić, że konie zanim trafiły do tego człowieka wcale nie były ukochanymi, zadbanymi konisiami. Jakoś do tej pory żadna z poszkodowanych nie mówiła głośno o tym co się stało i nagle za sprawą Juniora ruszyła lawina. A wcześniej? Dlaczego wcześniej właścicielki nie szukały swoich koni? Nie sprawdziły wcześniej miejsca, do którego konie oddawały? Nie widziały zaniedbania? Dlaczego każda twierdzi, że ma umowy, ale zręcznie omijają temat przedstawienia skanów? Niestety co raz częściej jestem skłonna uwierzyć w to co pisze Arkady... Tymczasem idę dalej pałaszować popcorn i czekam na kolejne zaskakujące wieści w tym wątku.
Pewnie po części było to na rękę - zniknęły koszty. A złość bardziej bierze się z poczucia bycia oszukanym niż wielkim bólem po nagłym rozstaniu z koniem.
proponuje zmienic temat i napisać, że poszukiwane KONIE / ostrzeżenie przed M. Ratyńskim i na pierwszej stronie wymienić te konie i dodac po kilka zdjęć. Wtedy będzie łatwiej .
Kurczak dziewczyny nie mają obowiązku przedstawiać nam skanów umów .. umowy zapewne leżą już u prawnika i chwała im za to ! nie wrzucaj proszę wszystkich do jednego wora ... faktycznie kopyta ostatniego konia wyglądają fatalnie i ja bym osobiście wstydziła się wstawić takie zdjęcia.
prawda jest taka, że wątek powstał w celu pomocy w odnalezieniu tych koni a nie w krytykowaniu siebie na wzajem .. skąd wiesz, że dziewczyny nic wcześniej nie robiły co ?
ja nadal wierzę i liczę na to, że sprawa się wyjaśni i zakończy w sądzie !
Zduśka jasne, że nie mają, ale tak to już jest, że kiedy zaczyna się udzielać na publicznym forum, tym bardziej w takiej sprawie, to ludzie zaczynają drążyć, pytać i skoro oczekuje się od nich pomocy, to wypadałoby odpowiedzieć na zadawane pytania. Przecież na siłę nikt im nie kazał się tu udzielać, a skoro zaczęły, to powinny sprawę dokończyć. Temat od samego początku wydaje się dziwny. Tak naprawdę osób faktycznie broniących poszkodowanych jest zaledwie kilka, reszta napisała co myśli, albo milczy. Gdyby sprawa była taka jasna i oczywista, to sądzę, że połowa forum wstawiłaby się od razu za poszkodowanymi, a przecież widać, że tak nie jest. Piszesz, że temat powstał w celu odnalezieni koni, ok zgadzam się, ale po ostatnich obejrzanych zdjęciach zastanawiam się co jest lepsze dla tych koni. Każda z dziewczyn pisze, że wiedziała, że coś jest nie tak tuż przed zniknięciem i jakoś dziwnie żadna nie miała akurat możliwości odebrania konia. Ciekawe dlaczego? Aż tyle osób? Junior przez właścicielkę widziany był w ogłoszeniach na re-volcie, dlaczego od razu nie wsiadła w samochód? Kolejną sprawą jest to, że internet ma teraz ogromną moc i nawet jeżeli dziewczyny wcześniej coś w sprawie robiły, to na pewno nie starały się jej nagłośnić, a chyba powinny skoro tak im na odnalezieniu koni zależy. Żadna z nich nie była wcześniej w tej stajni? Nie widziały co dzieje się z kopytami tych koni? To powinno chyba dać jasny sygnał. Chyba, że przed oddaniem koni nigdy tam nie były, a skoro tak, to chyba nie ma w ogóle o czym rozmawiać. Za dużo rzeczy jest tu niejasnych...
Również liczę na to, że sprawa się wyjaśni, a jeszcze bardziej jestem ciekawa, co tak naprawdę z tego wyniknie, bo jakoś ciężko mi uwierzyć w to, że tak ciężko jest odzyskać swojego konia, na którego ma się wszystkie papiery, umowy itd., tym bardziej jeżeli aż tyle osób zostało rzekomo poszkodowanych.
masz dużo racji w tym co piszesz, a ja nie będę dziewczyn bronić.. bo sama bym troszkę inaczej postąpiła. No ale na pewno będę je wspierać ! I liczę, że pan R. doigra się swoich czynów i sprawa zakończy się na korzyść poszkodowanych !
Wątek początkowo dotyczył odnalezienia Juniora, a nastęnie innych koni. A tu nagle jakiś arkady = mało wiarygodny człowiek - napisła kilka zdań i wszyscy wierzą jemu a nie poszkodowanym!!! On nie jest wiarygodny, można go wrzucić do tego wora co Pana Marcina!!! Co chcecie wiedzieć? Pan Marcin nie sprawia złego wrażenia, dopiero przy bliższym poznaniu jest dziwny. Umów żadna z nas nie ma prawa przedstawić, nawet z zakrytymi danymi, bo tak naprawdę każdy wie o kogo chodzi! A Wy zamiast pomóc w odnalezieniu koni, debatujecie nad nie wiem czym. Czego chcecie na dowody? W stajni u Pana Marcina wszystko jest ok. Konie dobrze wyglądają. Nie mogę powiedzieć złego słowa. Oprócz tego, że naszych koni tam nie ma.
co do ogłoszenia juniora na revolcie to dowiedziałam się o tym ogłoszeniu kilka dni temu, że takie było! rozmawiałam z osobą, która chciała juniora wydzierżawić. ogłoszenia już nie ma!! czytajcie uważnie co się pisze!
junior nie pisz posta pod postem. I nie przejmuj się niektórymi wpisami. Forum ma to do siebie, że każdy ma prawo wtrącić swoje kwestie. Na spokojnie :kwiatek: najważniejsze, że wiesz co robić i że wątek odwiedza sporo osób - bo przecież o to tutaj chodziło !
ja to ogólnie nie lubię ani nie udzielam się na forach jestem tu tylko dlatego bo chcę odnaleść swojego konia. Ja też byłam u pana o którym mowa i konie były ale nie nasze i jeść dostały zabiedzone też nie były a człowiek konus z tępym spojrzeniem prymitywa nie musi okazać się od razu oszustem i kłamcą.....niestety się okazał.. cały cza twierdzi że one żyją. a lancelot jest pod warszawą i on mi go pokaże ale mija już kolejny dzień i mówi to samo.....
i tu mój apel:::
JEŚLI CZYTA TO KTOŚ KTO WIE GDZIE JEST LANCELOT BĄDZ JEST W JEGO POSIADANIU PROSZĘ NIECH SIĘ ODEZWIE MOGĘ DAĆ MOJE SŁOWO ŻE ZOBACZĘ KONIA I JEŚLI BĘDZIE MIAŁ DOBRZE KTOŚ O NIEGO DBA SZANUJE GO KOCHA TAK JAK JA -NIE ZABIORĘ GO. POROZMAWIAM Z TĄ OSOBĄ I PODPISZĘ Z NIĄ ODPOWIEDNIE PAPIERY ŻEBY WSZYSTKO BYŁO OK. BO PRZECIEŻ ODDAJĄC KONIA KONUSOWI CHCIAŁAM DOBRZE DLA MOJEGO LANCKA CHCIAŁAM ŻEBY KTOŚ SIĘ NIM ZAOPIEKOWAŁ , NIE SPRZEDAŁAM GO WŁAŚNIE DLATEGO ŻEBY UCHRONIĆ GO PRZED TRAFIENIEM NA KABANOSY I ZŁYM TRAKTOWANIEM. KOŃ BYŁ DLA MNIE MOIM MAŁYM ŚWIATEM I BYĆ MOŻE DLA KOGOŚ TERAZ TEŻ JEST WIĘC TYLKO POZBAWIONY UCZUĆ ZE SCHOROWANYM MÓZGIEM CZŁOWIEK MÓGŁBY TERAZ JECHAĆ I ZABRAĆ KOMUŚ TEGO KONIA POWTARZAM NIE SPRZEDAŁAM KONIA TYLKO ODDAŁAM POD OPIEKĘ moje namiary 690077799 511245566
Elkaaa - to jeszcze mało w życiu widziałaś 😉 Nie żebym uważała, że to normalne, bo w życiu bym na taki padok konia nie puściła, ale przez 12 lat tułaczki własnych koni po róznych stajniach i kolejne kilka lat jazdy konnej nie raz spotykałam takie "kwiatki"
Kurczak, możesz wierzyć lub nie, ale ciężko jest odzyskać konia nie wiedząc, gdzie on jest. Wszystkie mamy ten problem. Pan Marcin twierdzi, albo że nie pamieta, albo, że nie zna dokładnego adresu.
Junior ja nie jestem po żadnej stronie. Nie jestem w stanie jednoznacznie powiedzieć czy Wam wierzę czy nie. Tak jak już pisałam strasznie dużo jest tu niejasności. Dzięki tej sprawie na pewno dowiedziałam się wielu rzeczy, o których nie miałam pojęcia (dot. własności konia). Napisz czy przed oddaniem konia byłaś na miejscu? Czy zdjęcia, które jedna z Was (przepraszam nie pamiętam nicku) są robione u R.? Napisz dlaczego tak zaparcie nie chcesz przedstawić skanu umowy, tylko nie pisz, że zabrania tego prawo, bo już wiele razy słyszałaś, że tak nie jest.
Pytanie do pozostałych: dlaczego wcześniej nie nagłaśniałyście sprawy? 😲
Czy moze wie ktoras z Was czy w ktorejs stajni M.R przebywaja aktualnie dwie klacze - kasztanka GALA (ok 18lat chore trzeszczki i koziniec wiecznie kulawa) i jej corka gniada PIEGA (ok 8 lat z cala sympatia do niej strasznie nieproporcjonalna i charakterystycznie "brzydka"😉????
Konie nie sa i nie byly moje. Wiem ze zostaly przez niego zabrane w "cudownym" celu emertury dla jednej i lekkiej pracy dla drugiej. Dzierzawilam kiedys Gale i jej los nie jest mi obojetny.
Zdjęcia zrobione mogą być w Pieńkach, ponieważ ogrodzenie za stajnią miał z desek, reszta byłą ogrodzona pastuchem. ale pewności nie mam, czy to u niego.nie widzieliśmy, żeby konie u niego miały tak przerośnięte kopyta. po juniora przyjechał z kierowcą do mojego miasta. po około 2 tygodniach pojechaliśmy odwiedzić konia. wszystko było ok. spędziliśmy tam około 3 godzin na rozmowie z nimi i z rozmowy wynikło, że bardzo dużo koni przewinęło się przez ich ręce. jednak na podstawie naszych odczuć, że ludzie są dziwni nie mogliśmy im przecież zabrać konia. i generalnie nie mogliśmy miec powodu. Junior był na wybiegu, wyglądał dobrze. umowy nie przedstawię, bo nie wiem czy mogę. znajdź sobie wzór umowy adopcyjnej na stronie którejkolwiek fundacji i przeczytaj. nasza umowa była kopią jednej z umów adopcyjnych.
Junior2008, przecież na ŚK wytłumaczone Ci zostało bardzo dokładnie, że przedstawić możesz.
ale Twój wybór, Twoja kwestia, ale nie licz, że ktoś będzie szukał konia, skoro nie ma pewności, że nie został sprzedany a się włascicielowi odwidziało. i na stronie fundacji to raczej ciężko o PODPISANĄ umowę 😉
a skąd wiesz jaki jest podpis Pan R. ? Równie dobrze mogę podrobić umowę, podpisać się i wstawić Wam taki skan,ale czy to będzie dla Was wystarczająco wiarygodne? itak nigdy nie będziecie mieć 100% pewności, czy ta umowa jest faktycznie tą umową.
Isabelle, a jak zobaczysz umowę, to się rzucisz do szukania tego konia? A jeśli umowa jest źle sporządzona i mimo wszystko daje temu panu prawo do sprzedaży konia, to była właścicielka nie ma prawo go odszukać i ewentulanie odkupić albo po prostu przekonać się, czy z koniem wszytko w porządku?
izydorex, jeśli człowiek zwierzę sprzedaje, albo nie wie co podpisuje to nie ma żadnego wpływu na jego dalsze losy, niestety taka prawda. a jeśli ciężko wstawić jeden świstek uwiarygodniający, to mnie również ciężko się rozejrzeć i popytać wśród handlarzy.
poza tym czy nikomu się nie wydaje ciuteczek dziwne, że nagle się okazało, że tych ukradzionych jest tak wiele? milczeli ludzie, mimo, że to nie stało się tydzień temu, a tu nagle zbiorowo. i sądzę, że powinno dziewczynom jak najbardziej zależeć na tym, żeby zachęcić ludzi i przedstawić jasną sytuację i rozwiać wszelkie wątpliwości właśnie dotyczące umów, terminów.
nie bronię wstrętnego oszusta, ale nie ma żadnej gwarancji jak to sie stało naprawdę, i dużo dość niewiadomych po stronie dziewczyn 🙁
Nawet jeśli oddały bez żadnej umowy, to mogą chcieć odszukac te konie i chociażby dowiedzieć się, czy jeszcze żyją. I z tego, co zrozumiałam, o taką pomoc proszą. Co tu odowadniać? Przecież nie proszą o napisanie pozwu przeciwko temu człowiekowi, żeby jakieś dokumenty były potrzebne.