Forum towarzyskie »

Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

U mnie w ciągu kilku dni 2 kilo na minusie. Nikt mi nie powie, że mój organizm jest sprawny i zdrowy 🙁 Nie wiem z czego to się bierze 🙁
u mnie nadal poniżej 69😀 z tej ekscytacji chyba dzisiaj pojadę na basen 🙂
BEZ WAS NIE DAŁABYM RADY!<3
Zamrucz, czadowo!
zen, może badania 🙁? Bo to nie jest normalne, z resztą wiesz sama.

Skończyłam killera. Spociłam się pod koniec, ale nie miałam zadyszki. Cudownie jest obserwować rozwój własnej formy fizycznej. Uwielbiam ten stan po ćwiczeniach. Zaraz idę na pyszne śniadanie. Jest moc.
Badania mam w normie, to jest własnie najciekawsze. Zwłaszcza tarczycę 🤔 Jedyne właściwie co mi dietetyk mówił, to że mam mnóstwo wody między tkankami, takiej, której trudno się pozbyć i to pewnie ona rzutuje na wagę. Nie mniej jednak dziwnie jest zobaczyć w poniedziałek na wadze 64,4 a dzisiaj 61,9 😲
zen, czasami też mam takie nagłe spadki. Może jednak ta woda się ruszyła? Jeśli jesteś w formie, nie czujesz się zmęczona, to może warto zaufać organizmowi?
Też tak myslę, zwłaszcza, ze to 61,9 trzyma się mnie od środy. No nic, może to normalne.
U mnie też takie spadki i wzrosty.
Żeby było ciekawiej - wczoraj dzień proteinowy. Więc oczywiście na wadze dzisiaj dokładnie 1,1 kg mniej. Za to w obwodach więcej.
Ale poniżej 58kg nadal spaść nie mogę. wrrrrr
Zenka,
a może byś do chińskiego doktora poszła?
Spojrzałby z innej perspektywy?
Mam dobrego w Warszawie.

A przy okazji wam opowiem o moim nowym okołosłodyczowym doświadczeniu. Medycyna chińska mówi, że słodkie powinno się jeść przed południem (i opisuje to jakoś tam po swojemu). Zalecenia zachodnie takie znowu inne nie są. Więc ostatnio wzięłam to sobie do serca. Jem rano słodkie na śniadanie - w kaszy lądują rodzynki, jabłko, czasem miód. Na drugie śniadanie (jeśli jem) trafiają się czasem sezamki. A potem słodkiego nie jem. I nie mam w ogóle ochoty. Jakbyście chciały zmniejszyć pęd do słodkiego, możecie spróbować, czy na was też nie zadziała 🙂
Teo, sprawdzimy dziś. Na śniadanko machnęłam chałkę z miodem, a przed chwilą (znowu grzecznościowo  :głupi_łeb🙂 maleńki kawałek urodzinowego ciasta od koleżanki.
Teo, mogę spróbować, ile kosztuje wizyta?
Pierwsza 100 złotych, bo to ze "spowiedzią" 😉 Kolejne 50.
To ślij namiar, chętnie się przejdę do kogos innego :kwiatek:
Ascaia, ale słodkie słodkiemu nie równe. Przynajmniej ja to tak rozumiem. Chalka i ciasto to głównie cukry proste, które potęgują chęć na słodycze. Teo pisała raczej o słodkich rzeczach typu owoce, miód itp. Czy się mylę?
a miód i owoce to niby jakie cukry jak nie proste?  😀
Myślę, że zasada dotyczy wszelkich słodkości...
Jedyna popołudniowa słodycz to bywa posłodzone espresso, to mi nadal pasuje 😉
Ale już do innych rzeczy nie ciągnie. Nawet do suszonych owoców nie bardzo. Do owoców też niespecjalnie.
Teo ja tez jestem na  diecie od pani spec. od chinskiej medycyny i mam dokladnie takie same zalecenia, jak i ty odnosnie slodkiego! Do 12 moge, a potem kategorycznie zabronione. I tez potwierdzam, ze mi sie nie chce nawet potem spogladac, wiec nie jestes jedyna. No i mam komplenty zakaz jedzenia po 18, zeby organizm mogl dokladnie strawic zalegajace resztki oraz odpoczac przed sniadaniem (czytaj owsianka na wodzie wg 5 przemian 😉).

Zenprzy takich problemach zdrowotnych tez polecam Ci sie przejsc do takiego doktorka. Tylko najczesciej trzeba sie przyszykowac na totalna rewolucje w odzywianiu i sposobie myslenia o jedzeniu. Ale zdrowotne efekty sa fenomenalne!
Pandurska, no własnie nie wiem czy to sa "takie problemy zdrowotne". Zastanawiam się, czy to może po prostu byc jednak normalne?
Dziewczyny, napiszcie proszę coś więcej na temat diety w medycynie chińskiej  :kwiatek:
Zen na chlopski rozum nie jest to normalne, ale najlepiej pojdz do tego doktorka i sie sama przekonaj, co i jak. Moze ci cos podpowie. Moj maz byl przy okazji mojej wizyty ze wzgledu na swoj wiecznie powracajacy lupiez i po 2 tyg. stosowania sie do zalecen pozegnal sie z tym ustrojstwem raz na zawsze. Ja oprocz diety dostaje specjalne mieszanki ziol.

Ovca Prosze bardzo. Napisze po krotce moje zalecenia
1. Zakaz spozywania nabialu i produktow pochodnych jako takich zaflegmiajacych organizm.
2. Kategoryczny zakaz spozywania produktow zawierajacych gluten (wszystkich), czyli zero chleba, makaronow itp. Ja moge zjadac raz na jakis czas kromke, dwie chleba a la Wasa i tylko zytniego.
3. Zakaz spozywania przetworzonych tluszczow i olejow z plastikowych butelek. Najlepiej olej lniany lub oliwa z oliwek z pierwszego tloczenia, nierafinowane.
4. Miesozercy moga jesc mieso max 3-4 razy w tygodniu i absolutnie nie moga to byc wedliny. Miesa nie spozywamy na kolacje, gdyz organizm zbyt dlugo je trawi i organy wewn. nie maja czasu, aby sie zregenerowac. ( Ja jestem weganka, wiec mnie to nie dotyczy 🙂 ).
5. Wszystkie spozywane posilki powinny byc cieple. Czyli np. owsianka na wodzie rano (polecam z odrobinka mleka kokosowego lub innego roslinnego) z bakaliami. Na obiad kasza+ warzywa lub zupa z warzyw straczkowych. Na kolacje warzywa gotowane na parze z odrobina oleju. Generalnie bardzo polecane sa zupy gotowane wg 5 przemian (odsylam do Internetu, bo to temat rzeka).
6. Pory posilkow, to jak pisalam max do 18, potem zamykamy lodowke. Pozniejsze jedzenie powoduje np. brak apetytu na sniadanie.
7. Przed sniadaniem nalezy wypic szklanke goracej wody i chwile odczekac, aby uruchomic trawienie.
8. Generalnie jemy produkty sezonowe, czyli obecnie warzywa korzeniowe plus pelne kasze i brazowy ryz, nasiona, orzechy (umiarkowanie).
9. Nie ma ograniczen ilosciowych, tylko jakosciowe.

Dieta ma za zadanie odflegmic organizm i uruchomic procesy zdrowienia. Zdecydowanie resetuje zachcianki i uczy dobrych nawykow zywieniowych. Po takich zmianach wszystkie bardziej przetworzone pokarmy smakuja hmm.. torebka foliowa (ja mam takie wrazenie 🙂 ).

Musze przyznac, ze metabolizm przyspiesza bardzo. Jestem na takiej diecie od listopada i nie ze wzgledu na chudniecie, ale zgubilam juz 8 kg, choc generalnie niewiele musialam zmienic (oprocz glutenu), gdyz jak wspomnialam jestem dlugo, dlugo wege.
Bez makaronu to w ogóle nie ma mowy 😀
Umarłabym na takiej diecie. Zero radości życia.
Bez nabiału, bez pieczywa, bez makaronu, bez pierogów. Zasady przemian nie znam, ale to też dobrze nie wróży.
I jeszcze szklanka gorącej wody na czczo.  Nie będę wprost pisać co by się działo, bo to niekulturalne. 😉
Nie neguję zalet. Ale mnie by trzeba było z depresji wyciągać. 😉

PS> Wiedziałam, że to napiszesz zen  🤣
Bo to dieta dla tych, którzy chcą byc zdrowi i dobrze się czuć 🙂

Pandurska, moze głupio to zabrzmi, ale jesteś moim guru w konsekwentnym dążeniu do równowagi w życiu.

Dla mnie przeszkodą w tej diecie byłaby miłość do słodyczy, mleka i makaronów, ale mam świadomość, że porzucenie tych produktów uwolniłoby mnie od paru dolegliwości.

Chodzi mi o to, ze albo narzekasz, że się źle czujesz i z czymś walczysz bez rezultatu, albo bierzesz za siebie odpowiedzialność i faktycznie coś zmieniasz.
Ja niestety nastawiłam się na chudnięcie, a nie zdrowy tryb życia. Stąd dieta, która dopuszcza napoje light i słodzik  😉 Odliczam dni do spagetti i śniadania z chlebem  💘 Cisnę dietę proteinową, mimo skazy białkowej. Przynajmniej tyle, że innego mięsa niż kurczak nie jadam, ryby i owoce morza uwielbiam, więc tutaj zero ograniczeń.
tulipan, osiągniesz piękne jojo 😉 Nie odmawiaj sobie tego, co lubisz. Zjedz czasem makaron, pieczywo. Bo jak zatęsknisz, to po diecie się rzucisz ze zdwojoną siłą na produkty w twojej diecie zakazane 🙂
Jakieś dwa lata temu zrobiłam sobie badania i przeszłam na metabolic balance - czyli dobrane indywidualnie produkty i trzymanie się okreslonych zasad.
Jakieś trzy fazy były. Trzecia to taka, że zasad trzeba się było trzymać 5 dni w tygodniu a w weekend hulaj dusza piekła nie ma 😀iabeł:
Dobrze się na tym czułam i w błyskawicznym tempie uzyskałam wagę 58 kg przy 175 cm wzrostu. I tu także jest nacisk na białka, ale nie tak jak w dukanie - normalnie trzeba je łączyć w węglowodanami. Ale najważniejsze jest białko i np to, że w ciągu dnia nie można zjeść dwa razy tego samego rodzaju białka np. jajka. Fajne to było, ale się zawaliło po dwutygodniowej egzotycznej wycieczce, gdzie na okrągło dostępne były przepyszne owoce, wypieki, slodkości i inne bardzo pyszne i niezdrowe rzeczy 😍
Potem już nie mogłam się zmobilizować, żeby znów zawalczyć.
zen - właśnie opracowałam sobie taki system, że po 2 miesiącach diety wprowadzę powoli "normalne" jedzenie. Dołożę ćwiczenia i przejdę na zdrowsze odżywianie. Znając mnie, będzie dobrze  🙂 Z rzeczy zakazanych pozwalam sobie od czasu do czasu na piwo (tak wiem, katastrofa  :cool🙂 i owoce. Potem dorzucę po dwie kromki chleba dziennie i owoce. Potem jakiś makaron od czasu do czasu, i tak dalej  😉 Słodkie chcę na stałe wywalić z jadłospisu.
Ascaia jesli definiujesz radosc zycia przez jedzenie to owszem, twoj scenariusz moglby sie sprawdzic. Ja jem, aby odzywic moj organizm, a nie zeby sie zadowolic. Od zadowalania kobiety jest facet a nie ciastka  😂
I na pocieszenie powiem Ci, ze jestem maniaczka gotowania i mimo obostrzen, jakie posiadam moja kuchnia jest wyczesana i wszyscy ja chwala  😎 Co do zup wg 5 przemian chodzi tylko o kolejnosc dodawania skladnikow do dania, ktore zmieniaja tzw. wlasciwosci potraw (np. zupa moze byc rozgrzewajaca i o to nam chodzi).

Zenbez bicia przyznaje, ze od listopada zjadlam 2 razy pelnoziarnisty makaron ! 😉

edyta dzieki haha! Nie czuje sie konserwatyzmu i siebie, a jedynie wolnosc od uzalezniaczy. Dla mnie (narazie) szczytem konserwatyzmu jest ruch Raw Food,czyli surowe jedzenie.

Ja w ogole jestem za funkcjonalnym wykorzystywaniem naszych cial, a niekoniecznie nadawania im walorow estetycznych (to tylko posrednio). Ja np. mam rozbudowane lapska i uda od codziennego fruwania na rekach i absolutnie sie tego nie wstydze, tylko z przyjemnoscia sobie na tych rekach fruwam i odczuwam satysfakcje, ze moge to robic z coraz wieksza gracja i sila  😉
Ja w ogole jestem za funkcjonalnym wykorzystywaniem naszych cial, a niekoniecznie nadawania im walorow estetycznych (to tylko posrednio). Ja np. mam rozbudowane lapska i uda od codziennego fruwania na rekach i absolutnie sie tego nie wstydze, tylko z przyjemnoscia sobie na tych rekach fruwam i odczuwam satysfakcje, ze moge to robic z coraz wieksza gracja i sila  😉


no właśnie, dla mnie to taka równowaga fizyczna i psychiczna.
Ten mój Chiński doktor to jest bardziej "działacz" niż "opowiadacz". Jest b. skuteczny, ale jak się nie pyta, to sam z siebie daje mało zaleceń.

Chodziłam kiedyś do innego (przestałam jak na jakiś czas wyjechał z kraju), który odwrotnie - dużo radził, co jeść kiedy, jak sobie układać różne aktywności itp. I to zależało od danej osoby oraz od pory roku i pogody. Sama bym znowu do niego poszła na jakieś narady, tylko muszę odnaleźć namiary. Wtedy się podzielę 🙂


Jak marzłam, to dostałam m.in. takie rady:
- rano ciepłe (bo to co rano, to idzie "do środka" i ogrzewa człowieka
- wieczorem jedzenie nie ostre, nie gorące, bo to idzie "na powierzchnię", i jak się ją za bardzo nagrzeje, to np. skóra będzie brzydka
- przyprawy rozgrzewające (imbir i towarzysze) - ale nie wieczorem (patrz wyżej)
- wegetarianizm wtedy mi odradzał - tzn. mówił, że latem mogę nie jeść mięsa wcale, ale zimą ze 2 razy w tygodniu by się przydało

Miałam kiedyś taką zimę, że jadłam wg 5 przemian. Bez surowizn. Żadnych cytrusów i innych wychładzaczy. Czułam się b. dobrze, niedoborów witamin się nie nabawiłam, było mi ciepło. No i zupełnie nie miałam ochoty podjadać między posiłkami.

Pandur, te zalecenia dot. ciepłych posiłków nie są "na zawsze" IMHO, tylko na tę porę roku.

A propos tej 18 jako końca jedzenia - to się może łączyć z zaleceniami dotyczącymi pory snu. Jak się chodzi spać o 21 (zalecane - najlepszy odpoczynek jest przed północą), to ta godzina ma sens. Przy późniejszym chodzeniu spać, to nie wiem... Może dopytasz?

Przestawiłam sobie kiedyś tak zegar, żeby chodzić spać o tej porze. Byłoby nieźle, gdyby nie fakt zupełnej niekompatybilności ze światem.

Dieta ma za zadanie odflegmic organizm i uruchomic procesy zdrowienia. Ja bym napisała: TA dieta. Nie każdy jest zaflegmiony. Niektórym trzeba ogień gasić. Innym wodę ruszyć, albo co.

Od zadowalania kobiety jest facet a nie ciastkaPrzypomniało mi to radę tamtego doradzającego doktora. Marzłam. Kazał znaleźć sobie mężczyznę. A póki się nie znajdzie, wspomagać się tymi rozgrzewającymi przyprawami. Taka recepta od doktora.

Umarłabym na takiej diecie. Zero radości życia.
Bez nabiału, bez pieczywa, bez makaronu, bez pierogów.
Napiszę Ci jako osoba na diecie wege, bezglutenowej, bez papryki i jeszcze paru innych produktów - da się zachować radość z jedzenia. Jest masa pysznych rzeczy.
Pandurska, czy ja Cię skrzywdziłam w tym lub poprzednim życiu, że za każdym razem moje wpisy komentujesz z ironią i wbijając szpilę?

tulipan, ponieważ sama jestem po proteinówce, to napiszę później kilka słów do Ciebie. Ale na razie "zamkłam się w sobie".
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się