yga swiat jest maly. Twoja inspiracja youtubowa chodzila ze mna do klasy 🙂😉) I zawsze byla fanka aerobiku i ciagle sie odchudzala, choc wygladala swietnie 🙂 Co nie zmienia faktu, ze po ciazy jej sie zmienilo i musiala ta swoja forme odbudowac. I jak dla mnie jej rece sa super. Przynajmniej ma czym przywalic chlopu, jak jej za bardzo podskoczy 😂
No właśnie głównie omlet lub jajka na miękko mi chodzą po głowie. Naboo, placuszki tuńczykowe - dobry pomysł. Muszę wymyślić sposób podania sera białego / twarogu na ciepło. Coś w czymś, podpiec... coś trzeba pokombinować, żeby i syciło i rozgrzewało i było dobre na kolację.
A ja dzis dobrze zaczelam, na sniadanie musli z jogurtem naturalnym, teraz piję activie mała, na obiad zjem tez cos lekkiego. Moze tym sposobem uda mi sie zmotywowac do pocwiczenia po pracy 🙂
Ascaia, u mnie w domu jada się placuszki twarogowe. Ciasto jak na leniwe, ale formuje się placuszki i smaży. Jak odchudzałam się na DD, to mąkę zastępowałam otrębami jak w placuszkach tuńczykowych. Też bardzo dobre.
Ja dzisiaj lekko, miseczka płatków z mlekiem, 3 kromki pieczywa chrupkiego z szyneczką i ogóreczkiem kiszonym. Do tego herbata ze słodzikiem (fuj!- ale do jedzenia muszę mieć słodką, choć dla relaksu piję gorzką), zaraz doleję kawą i ma wystarczyć do obiadu o 16🙂
Hmm....mam dobre dietetyczne danie. Rybę (ja najczęściej używam mintaja) rozkłada się na całej patelni, lub głębokim garnku - tylko to musi być patelnia do używania bez tłuszczu. Na to dużo startej marchewy, a na to wylewamy cały jogurt (np grecki, bądź activia, byle by był naturalny 😉). Przykrywamy i dusimy do momentu aż marchewka będzie miękka. Pycha - chociaż może się tak nie wydawać 😉
Zu, super pomysł! Dzięki 🙂 Uwielbiam tarty, ale jednak ich spód to masa kalorii no i gluten. Ja jestem po porannym skalpelu- migrena przeszła jak ręka odjął. Znowu czuję się lekko 🙂 Na śniadanie pochłonęłam sałatkę z liści szpinaku, rukoli, tuńczyka, pomidorów z puszki, oliwek lekko skropiona oliwą. Pyszota. Na obiad mam kurczaka zapieczonego z mozzarellą i pomidorami.
dzisiaj robie detoks bialkowy, po obiedzie jade na zakupy 🙂 robie modyfikowanego dukana, czyli raz w tygodniu bialko, reszta bialko plus warzywa 🙂 no i nie przesadzam az tak bardzo z tluszczem, nieraz smaze na malej ilosci 🙂 zreszta n a dukanie tak tez robilam kiedys 🙂 i male ilosci owocow go jogurtu tez daje. ale male, bo i tak owocow nie trawie za bardzo 🙂
no i uwazam na siebie i biore zestaw magnez plus potas.
A ja po hali i po terenie. W sumie 2 godziny. Mam nadzieję, że co nieco pospalałam. Co do moich dylematów- ok- od dziś nic już nie mówię. 😉 Będę se cierpieć w ciszy i już. Ciekawa jestem co mi w sobotę pokaże waga u dietetyczki.
tunrida, weź nie żartuj. Masz mówić i już. To pomaga. Ja właśnie siedzę i odliczam czas do obiadu. 33 minuty 😵 Wprawdzie zaczęłam myśleć o o biedzie tuż po drugim sniadaniu, które jakoś mi szybko poszło i po chwili znowu byłam głodna. To jest dla mnie spore wyzwanie, żeby nauczyć się nie jeść do syta 😵
Słuchaj..ja mogę napisać i zamiast wysłać, to skasować. Dziewczyny nie będą się denerwować, że kółko marudzę jak stary marudozaur, a ja poczuję, że żale przelałam. A że skasowano zanim się wysłało..no cóż.
Włażę w małe spodnie. 😅 I tłuszcz mi górą tak bardzo już nie wyłazi. 😅 ( albo jeans się nieco rozciągnął od czasu prania, hehe)
tunrida, Ty masz pisać, a my mamy Cię doprowadzać do ładu. Czy nie o to chodzi w tym wątku? No, ale powiedz, że nie mamy trochę racji. Co to za zarzucanie focha? 🤬 Poza tym chodzi o to, żebyś coś w sobie zmienić. Rozwiązać problem, a nie tylko go zatuszować przez milczenie. To jest wątek do mobilizowania ❗
Ascaia- masz rację. To pewno jest w pewien sposób wymówka. Teoretycznie jestem twarda baba i potrafię się zmotywować i walczyć. Wiem o tym. A z tym żarciem jakaś miękka buła jestem. I masz rację. Zamiast powalczyć PSYCHICZNIE, to szukam wymówki na tę miękką bułę. Ale czy ty musisz mi psuć moje plany? 😉 Nie możesz przytaknąć "oj biedna, ty biedna...ojoj"? No co ci szkodzi? 😁
Ale kurde tunrida. Ja zawsze myślałam, że chudnięcie i dieta to jest łatwe i szybkie. A tu lipa, nic z tych rzeczy. To jest długi, mozolny proces, okupiony cierpieniem, ciężką pracą i ciągła walką z własnym ciałem. To nie jest nic łatwego, to trwa można powiedzieć, że całe życie, cały czas tylko myślę, a to bym zjadła, a tego nie mogę, a po co jem tyle, a ile to kcal? Ile muszę przywalić na treningu, żeby zrzucić nadmiarowe kalorie? I tak w kółko. Jak to jest możliwe, żeby jakaś czekolada tudzież ciastko potrafiło grać sobie ze mną? Przecież to jest żałosne, żeby żarcie wygrywało z rozumem. Ale tak się dzieje u większości nas. Są wzloty i upadki, ale najważniejsze, żeby po każdym upadku iść na przód i coś tam w sobie zmienić. Dla mnie to jest wręcz heroiczna walka o lepszą siebie. Także tunrida nie pitol, że nie będziesz się żalić, żal się ile trzeba, a będzie ci lepiej 😀
laski, żadne jogurciki na śniadania!!! śniadanie ma być pełnopozywne, sycące i najlepiej ciepłe (wtedy najlepiej pobudza metabolizm na cały dzień). Zamiast więc jogurcika z muesli, które może być przekąską, na śniadanie owsianka na wodzie np. ze słonecznikiem, żurawiną, otrębami i miodem, jeżeli ktoś nie lubi takiej. Naprawdę, mogę to jeśc codziennie, wszystko się reguluje, jestem syta przez długi czas niewielką porcją, a toz to samo zdrowie! Może być cos innego, ale jogurcik na sniadanie? Litości.