Forum towarzyskie »

Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

tundrina, ja swego czasu na diecie 1000kcal, jeżdżąc 3 konie dziennie i pracując fizycznie po 9-10h (co wiązało się z bardzo dużą ilością szybkiego marszu) nie chudłam. Tak mi się tarczyca zablokowała, że nie mogłam nic zrzucić. Teraz jest nieco łatwiej, ale metabolizm już chyba całe życie będę mieć do bani :-/
To z kolei ja przy wzroscie 172 i wadze 67 wygladam strasznie. Natychmiast wywala mi brzuch, okragleje twarz..brrr.. Przy 62 jest lepiej, ale i tak wystaje tu i owdzie, bardzo dobrze sie czuje wazac miedzy 55 a 58. W liceum wazylam czesto 52 i mniej i wtedy wygladalam dosc strasznie.

Nie moge sie zabrac za racjonalne zywienie 🙁 uszkodzilam wiezadlo i mam zakaz cwiczen jakichkolwiek, wiec chcialam chociaz diete trzymac. A efekt mam taki, ze znowu jem jak mi sie przypomni 🤔
Ja mam 168 i przy wadzie 51-52 jestem fajnie szczuplutka ale nie za chuda (zdjecie 1 gdy jeszcze jezdzilam) , 2-3 kg wiecej i wciaz nie ma tragedii ale juz jestem lekko klockowata (zd.2 gdy szarpalam z konmi ale wsiadalam okazjonalnie tylko na hacking) i ostatnie (3), aktualne, gdy nie jezdze, nie mam miesni tylko galarete. Nie wazylam nigdy powyzej 56 kg, moze w kryzycie 57 kg, wydawalam sie byc wowczas kwadratowa. I to wlasnie jest z ta waga, Tunidra ma 2 cm wiecej i przy wadze ponad 10 kg wiecej niz moja krytyczna wyglada rewelacyjnie szczuplutko  😜 , ja aby uzyskac ten sam efekt, musze byc o ponad 16 kg lzejsza  🙄 Dokladnie to samo z wymiarami.. Jesli chce wygladac tak jak wlasnie chce, to nie moze przekroczyc wymiaraow 88/89 w biodrach, 62/63 w pasie. Niwiele wiecej i zamieniam sie w kwadratowa bryle  :/ Teraz mam 91 w biodrach, 68 w pasie i dopoki jestem w ciuchach jest ok, duzo gorzej bez :/ I jestem leniwa d..pa bo nie chce mi sie cwiczyc  😀iabeł:
zdjecia usuniete, bo niby ubrane, ale...
tunrida - przy 74 jak dla mnie bomba!
a ja dzisiaj aktywnie zaczęłam i jak nie mogłam się zabrać z łóżka to teraz nie mogę uwierzyć, że jestem po godzinnym basenie i sklapelu 😀 jednak we dwie osoby to łatwiej się zmobilizować. Ale na basenie było mi siebie żal, przepływałam jeden i ledwo oddech łapałam. Z czasem! Jest cudownie 😀
Zuzka, plywanie super rzezbi figurke, zobaczysz za jakis miesiac -dwa  😜
Sanna, wg mnie na wszystkich 3 wyglądasz rewelacyjnie.
Jedynie na 2 zdjęciu razi trochę ręka.
ja też chce!! chyba się zapiszę na basen, ale ja tak ledwie co pływam;p Wy tak same pływacie czy z osobą Was trenującą?? Bo ja tak płyne bo płynę, dopłyne do 1/3 toru i umieram 🤣 bo słabo pływam
Yga, dzieki  :kwiatek: (ale tak jak pisalam, ciuchy maskuja :/  )  taak, lapki mialam tak nabite po pracy w stajni, ze az oczy bola jak sie patrzy.. Zupelnie inaczej wygladaly jak jezdzilam - jeszcze w Polsce- mialam wyrzezbione miesnie, a tam-  to porazka :/  Teraz, dla odmiany siedze duzo na dupsku i mi galatera obrasta, wiec musze sie w koncu zmobilizowac z cwiczeniami..
Kalaarepa niech Ci ktos pomoze zsynchronizowac oddech z ruchami podczas plywania, bedziesz smigala bez problemu kilka dlugosci albo i wiecej. Umiera sie -zazwyczaj - bo po prostu czlowiek sie zatyka..  :kwiatek:
sanna, chudzielec z Ciebie straszny  😉

Ahh, jak ja bym chciała mieć gdzieś blisko basen! Swego czasu, jeszcze w PL, chodziłam na 6.30 rano. Pływałam w seriach 10x25m, dwie długości kraulem, trzecia żabą dla odpoczynku. Zazwyczaj udawało mi się robić ponad kilometr w 45min. Warto się nauczyć dobrze pływać. Jakoś nie wierzę w zbawienne działanie pławienia się żabką, z głową nad wodą. Sam wydech powietrza do wody bardzo wzmacnia płuca. No i jest to chyba najbezpieczniejsze cardio, ryzyko kontuzji bardzo znikome.
Basen to moje marzenie na zrzucenie zbednych cm... Ale jest problem, nie potrafie plywac  🤬
no własnie, jak weszłam do basenu, to przypomniałam sobie, że ostatni raz jak pływałam, to było nad jeziorem i skonczylo się atakiem paniki na środku jeziora i z taka niewielką ufnością wchodziłam do tego basenu.
Lotnaa, no właśnie, kurczę, ale jak się zanurzam to zawsze się w efekcie wody nałykam. No nie umiem tego zrobić tak, że się zanurzam  z głową. Koleżanka mi próbowała pokazać, to wydychanie pod wodą i łapanie wody nad, ale nawet nie wyobrażam sobie jak miałabym to zrobić :P
żużka, może weź sobie ze dwie lekcje z instruktorem, naprawdę warto! Tymczasem możesz poćwiczyć wydechy do wody sama. Zacznij np w wannie. Spokojny, równomierny wydech. Bez paniki. Największym problemem jest tu zawsze strach. Kup sobie okularki jeśli jeszcze nie masz, ja z zamkniętymi oczami nic nie potrafię zrobić.
Jak już opanujesz sytuację, możesz zacząć w basenie. Najpierw stojąc, a później np. trzymając się rękoma krawędzi basenu czy drabinki. Wydech do wody, wdech nad wodą. Do wydechu używaj nosa i ust, wtedy żadna woda  w nosie nie zostanie i nie ma możliwości, żebyś się "napiła" wody przy wdechu.
Następnym krokiem jest pływanie z deską trzymaną przed sobą w wyciągniętych rękach. Nogi jak do kraula.
Poszukaj sobie jakiś filmików na youtube, na pewno jest tego sporo. 
Lotnaa, dzięki. Będę próbować 🙂
Warto się nauczyć dobrze pływać. Jakoś nie wierzę w zbawienne działanie pławienia się żabką, z głową nad wodą.

To prawda!
To moja obsesja, albo inaczej -jeden z priorytetów- jeśli chodzi o moje dzieci. MUSZĄ dobrze pływać. Teraz w wieku 7 i niespełna 6 lat obydwoje właśnie nauczyli się pływać, a nurkują od dawna. Teraz czas na zajęcia z instruktorem i szlif. (moją drugą obsesją jest umiejętność władania obcymi językami w związku z czym od przyszłego roku moje dzieci pójdą do szkoły za granicą, ale to już OT )
Wracam do Was, nie ma lekko, inaczej jest mi ciężko się zmotywować jak nie mogę ćwiczyć..bo jak sobie poćwiczę, to jest mi super, waga nie skacze, gubię sobie powoli centymetry, ciało nabiera kształtu. A teraz? Nie dość, że nie ćwiczę, to jeszcze jem byle jak. Od dzisiaj rana weszłam w lekką dietę, kiedy to stanęłam na wadze po krytycznym teście centymetra i moim oczom ukazał się nieszczególny widok dwóch cyfr 🤔

W związku z tym dzisiaj nagotowałam sobie jedzenia na trzy kolejne dni- jest zapiekanka z bakłażana, zupa z algami wakame, i właśnie myślę co zrobić z resztą pieczonego mięsa (pierś z indyka). Może połączę z mieszanką chińską..? Nie wiem, jakoś nic mi do głowy nie przychodzi..

,
Pieczone mięsko? Zjadłabym samo. Mniam, mniam.
Ja już po obiedzie. Zostaje mi na dziś lekki podwieczorek i kolacja. No i niedziela, weekend. Muszę się trzymać dzielnie, bo to mój zły dzień.  😉 Ale dam radę, dietetyczka już za tydzień. A jutro podanie wagi do dzionki.
Samo pieczone jadłam już dzisiaj z fasolką zieloną i łyżką serka wiejskiego. Ale chyba nic innego nie wymyślę i jutro też je z czymś zjem 😵 Również mam przed sobą dwa posiłki, ale chyba będę zmuszona zjeść jeden, godzinę temu zjadłam obiad, więc podwieczorek mi wypadnie ok.19, a o 19 powinnam zjeść kolację i już nic więcej, nie mam jak upakować dwóch posiłków..za późno wstałam 😵
Pierś z indyka z fasolka brzmi ciekawie 🙂 Chyba się zainspiruje Tylko ja fasolke zawsze z zasmazka jadlam, zobaczymy pojutrze jaka wyjdzie bez 😀 Zważyłam się dzisiaj. Moje ciało wybaczylo mi te wczorajsze ziemniaki z czekoladą i waga leci 🙂 Pierwsze kilogramy z cycków a później to już z górki. Biorę się za sprzątanie, kończę gotować na jutro a później skalpel i do spania  😅 Dzień mogę z czystym sumieniem na 5- ocenić, o ile czegoś teraz nie zjem 🙂
Dzisiejszy skalpel za mną!

Postanowiłam, że w soboty odpuszczam i ćwiczę 6 dni w tygodniu. Chociaż gdy wczoraj odpuściłam to było jakoś pusto. Czegoś brakowało. A dzisiaj to jakbym już nie ćwiczyła z miesiąc się czułam! Jakby ostatni trening był super dawno. No ale... waga stoi. Ale podobno normalne przy wdrażaniu się w ćwiczenia🙂
Czy ktoś już ma/oglądał Skalpel II?
ej laski, moge sie dopisac do watku?
przestalam sie definitywnie miescic w oficerki (kurrr...  😵 ), co najmniej 5 kg musi pojsc w dol. Niestety nie mam wagi, wiec do tabelki sie dopisywac nie mam jak...

generalnie moja strategia jest badzo prosta - MŻ i WR czyli mniej zarcia i wiecej ruchu.
licze na to, ze pojdzie gladko, bo nigdy grubsza nie bylam a i teraz daleko mi do nadwagi 😉 a waga posypala mi sie przez prawie calkowity brak ruchu przez ostatni rok i tragiczne nawyki zywieniowe.

zaczelam juz dzis z Dzionka - od obiadu w Macu 😉 ale za to pocwicze jeszcze dzisiaj!!
Ja sobie zaplanowałam już obiad w Macu i w ogóle dzień ustępstw na dzień kobiet i czeeeekam wytrwale!! Już się nie mogę doczekać mojego arcyniezdrowego dnia 😀iabeł: btw, Dzionka, ty na diecie raz na ile sobie pozwalasz na Mcdonalda? 😁
No i zeżarłam ponad dietę. Coś pewno ze 200 kcal.  🤔 Ale za karę właśnie machnęłam killera. Może jakoś się wyrównało?
Jestem zła. No NIENAWIDZĘ tych weekendów w domu.  😤
Co zjadlas? Ja automatycznie siegnelam po kilka frytek, ktore zostawil moj syn. Akurat rozmawialam przez telefon, oparlam sie oblat i nie wiem kiedy frytki zniknely w moim zoladku. Az w szoku bylam, naprawde zjadlam jak automat, bezmyslnie i malo tego,w ogole nie bylam glodna 😲 dzien na 4, troche wpadek bylo.
Dla mnie dzień wolny to zbawienie dla diety. Zjem dużo mniej, czasem aż za mało, jeżeli chodzi o kaloryczność, bo taki dzień po prostu przesypiam. Odwale zakupy, ogarnę mieszkanie, chłop ma laptop na wyłączność a ja się mogę zatopić pod kocyk i kolderkę w ciepłych skarpetach 😀 Śpioch ze mnie straszny, zmarzluch jeszcze większy, więc łóżko to dla mnie najlepszy wybór zamiast jedzenia 🙂
Ja od 4.01 nie miałam żadnej wtopy - nie licząc "gryza" marchewki z jabłkiem, żeby spróbować przed zaserwowaniem  😉 Jem tylko to co mogę. No, ale ze mnie taki typ - MŻ nie wchodzi w grę, tylko określona dieta bo inaczej sobie folguje właśnie. Dzisiaj na minusie równo 3kg  🙂
zen- czasami też mi się zdarza jak automat coś zjeść, nie będąc świadomą prawie co robię. Tym razem zupełnie świadomie te chipsy light, które mi mąż kupił razem z paluszkami light ponad tydzień temu jak byłam chora. Leżała sobie napoczęta paczka, bo niedobre są. Leżą cały czas na segmencie. I wzięłam garstkę, a potem drugą garstkę i małą trzecią.
Jak siadłam i przeliczyłam, to wyszło mi 200-250 kcal.

Ciekawa jestem ile kalorii spala się przy killerze. I muszę omówić z dietetyczką te moje późno wieczorne przegryzanie. Musi mi babka pozwolić na to. Myślę, że gdybym sobie przygotowała i postawiła na stole jakieś marchewki krojone, jakieś inne coś, to może zdałoby to egzamin? Bo jednak coś tam w gębę wkładam wieczorową porą w weekendy. Lepsze warzywa niż ciastka.
I nie musiałabym potem pocić się przy killerze.
Muszę sobie coś opracować. Na legalu.

A dziś miałam i konia na hali i teren w lesie i teraz tego killera. Może nie będzie tak źle. Latem można by iść od biedy przebiec się wokół domu po nocy. A teraz zimą? Zostaje kiblowanie w chałupie i patrzenie jak reszta rodziny je.  🤔
tunrida no pewnie, że spalisz przy kilerze 200 nawet do 300 kalorii, a co do tego twojego podjadania wieczornego jak jesteś w pracy np. to też mi się wydaje, że powinnaś coś przegryzać. Nie czekaj całego tygodnia tylko zadzwoń do swojej dietetyczki i powiedz jej o tym, od tego jest.

Ja dziś przywaliłam płytę z ewką, 50 minut, myślałam, że skonam. Potem jeszcze 20 minut stretchingu bo jakaś taka ''skulona'' byłam i od razu lepiej się czuję.
aaaaaaaaaaaaa i najważniejsze!!!!!!!!!!!!!!!! Kupiłam dziś spodnie w rozmiarze 36! I to nie, że tylko metka, że tak naprawdę to 38 a nie 36, są małe, chude i wąskie  😜 I dobre na mnie! 
No..małe spodnie to jest to. Gratulacje.  😉 Pocieszyłaś mnie, że killer to 200 kcal. Poważnie tak dużo? Fakt, że serce nawala jak szalone, twarz czerwona i na podłodze krople potu, który cieknie z twarzy. Ale aż 200-300 kcal?  😲
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się