Dzień Dobry! Zen już po siłowni!?! Nieźle, szacun!
Escada a może jakieś lekkie truchty na uda?
Wczorajszy dzień na 4 (bez ćwiczeń i trochę mi się "rozjechały" posiłki, kalorycznie ok), kalorie 1240. Dziś też mi się poprzesuwają posiłki, więc muszę kombinować: Śniadanie: mała porcja zupy pomidorowej z soczewicą + kromka chleba z dżemem - 290 kcal II śniadanie: zupa z białym serem - 250 kcal III śniadanie: pomarańcza - 100 kcal Obiad: u rodziców... liczę 400 kcal Kolacja: kefir z połową banana 179 kcal, w sumie 1219 kcal. Obym przeżyła "bezboleśnie" obiad u rodziców 😀iabeł:
U mnie dół. Nie tylko z odchudzaniem (ale nie tyję!), ale ogólnie. Życiowo jest tragicznie. Po prostu na całej linii. Nie wiem, czy nie mam autentycznie depresji.
Co do tłuszczu na udach to mam go od urodzenia, serio serio jak moja mama i babcia. stąd moje obawy że nie zniknie. Do tego kości mam jak wielki facet takie grube (słowa lekarza ortopedy). Przez to już teraz wystają mi obojczyki żebra i kości biodrowe, w talii 68 cm w udzie chyba 60. 😵 nie wiem czy cokolwiek uda się z tym zrobić.
Ozzy biegalam pół roku ponad efekt żaden. O ile tyłek daje się podciagnac orbitrekiem tylko tak na uda to już chyba tylko liposukcja :/
escada- jeśli taką masz budowę, to masz i już. Jeśli nie masz już nadwagi i nie masz z czego chudnąć, to jak Ci mają spaść same uda? To przecież tak NIE DZIAŁA. Jeśli spada tłuszcz, to równo zewsząd. Może faktycznie uzbieraj kasę i spróbuj jakichś zabiegów, skoro tak. Może nie zaraz liposukcja, ale jakieś inne cuda może by Ci pomogły. Bo w udzie to nawet ten 1- 1,5 cm widać. Może tyle udałoby się zejść zabiegami i zawsze coś by Cię to ratowało?
Wczorajszy dzień na 5-. Ale z moją słabością do podjadania to i tak nieźle. Zrobiłam wczoraj to: Całkiem niezłe, chociaż krótkie. Już wiem, że muszę coś jeszcze do tego dorzucić, bo jeden program to mało. Z moich wymiarów, które zapisuje dokładnie już od roku jasno wynika, że brzuch, talia, biodra - wszystko jest ruchome. Spada albo tyje. Ale udo wiecznie ma 54 cm. Fakt, tłuszczu tam za dużo nie widzę, ale buły są ogromne i twarde. Musiałabym chyba przestać jeździć konno, żeby wysmuklić uda.
Ja dziś bez ćwiczeń, wolne sobie robię. No, ale pół dnia będę buszować na zakupach w decathlonie także wiecie, może coś spalę 😁 Jutro zamierzam turbo chodakowskiej i potem koń 🙂
pokemon, no co Ty! Siła ogra! Kto da radę jak nie Ty! Może zgłosisz się do kogoś o pomoc i ze względu na Twoje problemy ze snem i obecnym stanem? 🙁 martwię sie.
Ja wczoraj miałam ryż smażony z jajkiem i kurczaka. Dziś to samo 🙂😉 Ryż jaśminowy jest mega zajebisty 🙂 Pyszny i szybko się gotuje w przeciwieństwie do brązowego.
Powiem tak, w "międzyczasie" troszeczkę mi się sytuacja poprawiła, może nie wyjaśniła do końca, ale trooooooooooooochę mam lepsze samopoczucie. Problemy ze snem są znacznie mniejsze dzięki pobytowi i zdjęciom z dzióbkiem u tunridy 👍
WAgowo od dłuższego czasu jestem 58/59. Czyli ani źle, ani dobrze. Bo nie tyję, ale i nie chudnę.
zen Ja to Wam kiedyś wrzucę co zabieram do pracy jak idę na cały dzień. 😁 Pół kuchni wynoszę i pół naczyń zostawiam w zlewie do mycia, bo nie mam czasu już sprzątać.
escada Myślę, że połowa dziewczyn z wątku ma tak jak ty. Aż zmierzyłam moje udo. Ma 58cm, a kości biodrowe mi wystają, górę mam bardzo zeszczuplałą, a zaczynałam z udem 66cm. Ta partia ciała schodziła najwolniej i schodzić najwolniej zawsze będzie, bo jest problematyczna u większości kobiet. Niestety. Nie ma się co fiksować na tym punkcie, tylko robić swoje. Niestety jeśli chcesz jeszcze chudnąć w dole, to góra niestety też schudnie. Nic nie poradzisz na to.
Edit: Zmierzyłam biust... Zaczynałam ze 103, a mam 85. Talia była 84, a mam 69. Jaka jest duża różnica między brakiem centymetrów na górze, a na dole... 🙂
Kopnijcie mnie w tyłek... 🤔 Nie chce mi się jeżdzić do stajni. Opuściłam dwa dni we wtorek pod pretekstem kaca i dzisiaj pod pretekstem przeziębienia... No jestem trochę przeziębiona ale bez przesady. Mam teraz poczucie,że konie są bezpieczne to nie chce mi się jechać 35 km jak jest zimno i mgła i wogóle... A powinnam pracować z młodą!!!Albo chociaż postępować na straszej. No tyłków im nie pourywa , bo wychodzą na dwór , mają wszytsko.... ale czuje meeega wurzuty sumienia...
Wczoraj dzień na 5, pomimo ,że przyszli do nas goście. Mój chłopak jak zwykle gotował pyszności. Zjadłam swoją skromną kolacje białkową i już miałam sięgnąć po placka z kurczaka i sobie przypomniałam jak biegałam rano w śniegu. Skutecznie mnie to zniechęciło i nic nie zjadłam tylko piłam cały wieczór zieloną herbatę i wodę z cytryną.
Rano postanowiłąm znowu zabierać psa do pracy (nie brałam go w zimie , bo ciągnie od kafelek) , nie moge znieść jak rano na mnie patrzy. Zresztą mam ostatnio melancholijny nastrój i cały czas myślę ,żeby się cieszyć z każdej chwili z bliskimi , bo czas tak szybko płynie i wszytsko przemija... Więc wzięłam mu spowrotem jego bety i jest ze mną .
śniadanie dzisiaj zjadłam śmieciowe ale dobre i w kaloriach się zmieściłam; 1,5 parówki , jogurt nesquik, 2 krązki ryżowego .
zen , zazdroszczę siłowni, ja też mam mega blisko ale tnę koszty ale zamierzam sobie kupić hantle , bo narazie ćwiczę butelkami wody 1,5l.
Dzisiaj zacznę robić przysiady , w pracy, za tyłek też czas się zabrać 🏇
Podobnie jak Lotnaa wkręcam się w bieganie, właśnie wróciłam z parku. Trzymam się planu na 10 tygodni, aktualnie 2 minuty biegu 4 minuty marszu, powiem Wam, że mam ochotę na więcej! Jak jestem na śląsku to mam do dyspozycji park i bardzo fajne ścieżki, w domu niestety będę musiała większość trasy przemierzyć asfaltem, no ale trudno. Na zdjęciu jedna z "moich" ścieżek, przepraszam, że rozmazane, ale byłam w ruchu.
[quote author=kasia-pala link=topic=89332.msg1974470#msg1974470 date=1389288178] Załamałam się 😵 jednak moja waga kłamie. Zważyłam się u koleżanki i ważę tyle samo 72 kg 2 tyg skalpela + orbitrek + dieta w sumie niezmieniona i juz nie wiem. Centymetry znowu jak na początku - za dużo jem, czy na końcówkę okresu nadal mam wodę zatrzymaną czy co?? Z reguły moje jedzenie to: owsianka (1/2 szklanki płatków + ćwierć jabłka + 1/2 babana lub gruszki kawałek) Sok owocowy świeżo wyciśnięty lub owoc ziemniak + surówka lub warzywa z makaronem ciemnym lub kasza/ryż (ciemny) sok lub owoc kanapki 2-3 z małych kromek ciemnego chleba z kiełkami/ papryką ewentyalnie zupa typu krem - same zblendowane warzywa, minimum soli generalnie żadnej chemii + ruch opisany i koń 4razy w tyg Nie wiem obciąć żarcie czy jakiś ruch jeszcze dorzucić?? [/quote]
sorry, że wyciągam post sprzed tygodnia - ale - białka nie dajesz organizmowi wcale to nic dziwnego że nie chudnie. Na samych węglach i warzywach to nic dziwnego, że trzymasz wagę.
Ja za to non stop mam ochotę na nabiał. Właśnie się zastanawiam nad drugim śniadaniem i znowu wychodzi mi serek wiejski 😵 Zrobiłam w pracy boczki z Melb i 60 przysiadów oraz po 60 wymachów nogą do tyłu. Trochę mi się gorąco zrobiło 😉