Po skalpelu. Eee..ja się nie oszukuję i wiem, że będę teraz jadła. Aby za bardzo nie przytyć. Tylko tyle chcę. Co do lodów.... W MOJEJ diecie to one są zdrowe. ( białko, wapń) Tyle, że za tłuste i za dużo kalorii. Ale z dwojga złego lepsze lody niż chipsy, ciastka czy czekolada ( bo tej zjadam więcej i kalorycznie wychodzi gorzej)
Eeee..od tych ćwiczeń mam na wadze 1,5 kg więcej. W obwodach nie jest mniej. Jest mniej więcej tyle samo, bo za dużo jem. Tułów dużo ładniej wygląda. Brzuch bardziej płaski, boczki zniknęły. Partia ramion, biustu- ładnie. Za to uda....no ewidentnie mam grubsze na samej górze, bo czuję to nawet po spodniach. Kurde...nie chciałabym mieć grubszych ud, bo i tak mają swoje słuszne rozmiary. Tak sobie myślę, że może jednak po czasie te uda spadną? Albo jak zacznę trzymać się diety, to jednak tłuszcz poleci i będzie lepiej?
Tunrida, jesli zaczynasz wypracowywac miesnie ud, to niestety one nie zejda..sprobuj cwiczen, ktore wydluza te miesnie, wtedy troche z ich obwodu zleci.
No to do kitu. Bo Ewa ma te ćwiczenia tak ułożone, że nie da rady ominąć ćwiczeń na uda. 🙁 Może jednak jak wejdę na dietę i zejdzie ze mnie tłuszcz, to i z ud zleci? Sama nie wiem co robić. 🤔
Jesli masz tluszcz na udach, to zleci na pewno. Rozciagaj wiecej te partie miesni, ktore uwazasz, ze moga sie zamiast wydluzyc, to zbic. Jest szansa, ze wykonujac program Ewy uzywasz za duzo miesni ud a za malo brzucha, posladkow, plecow..?
Chyba nie....bolą mnie one wtedy kiedy ewidentnie muszą być napięte. Ale tak sobie myślę, że w skalpelu bardziej chyba pracują uda, a w killerze mniej, nie? Zwrócę uwagę, by nie napinać ich wtedy kiedy nie trzeba. Szkoda by mi było rezygnować z tych ćwiczeń, bo są fajne. Przyjemnie mi się z Ewą ćwiczy i zadowolona jestem z tułowia. Trzeba wrócić do ostrej diety i tyle. 🤔 Aby już te święta minęły.
Tunrida, sprobuj cwiczen na rozciaganie. Bardzo, ale to bardzo fajne propozycje sa w ksiazce Tsatsouline Pavela, 'Rozciaganie. Odprezone'. Jak wyciagniesz miesnie, wydluzysz, to obwod spadnie. Jesli uwazasz, ze uda rosna w miesnie nieproporcjonalnie do reszty, to rob wiecej powtorzen na pozostale partie. Ewentualnie zrezygnuj z tych cwiczen, ktore sa w skalpelu robione w przysiadzie (o ile dobrze kombinuje, ze niezadowolona jestes z wygladu miesnia prostego uda?). W tym czasie mozesz zrobic cos innego np.na brzuch. Ja na silowni mam serie na wszystko po trzy, na uda robie maksymalnie dwie serie.
Nie wiem czy to prosty uda, a nie chce mi się sprawdzać w necie. Obstawiam, że przywodziciele, bo chodzi mi o te od wewnątrz ud na samej górze. edit- Sprawdziłam jednak- raczej to mięsień smukły i przywodziciel długi o ile by tak oceniać na oko.
A ja od dziś wchodzę na swoją ścisłą dietę. I na razie odpuszczam sobie ćwiczenia z Ewą, do czasu aż zobaczę co się będzie działo z tymi udami, jak zrzucę tych kilka kilo. Jak spadną w obwodach, to wrócę do tych ćwiczeń. A jak nie...to zobaczymy. Na razie głoduję, bo rozciągnięty żołądek ciężko skurczyć. Ale się wkurw^%$%&&^$ i dam radę. Bo wkurw&^$$^$$#$ jestem MAKSYMALNIE. 😤
Mnie wkurw też pomaga 🙂 ale niestety, w pracy mam wolne do 2 stycznia więc nie bardzo jest się na co i kogo denerwować 🤔 natomiast doły wprost przeciwnie, szukam zaraz, czego by tu nie wciągnąć 🤔
dzisiaj Ewa napisała na fejsie: "~ bez cienia presji,znajdż czystą kartkę i wymaluj na niej nowe postanowienia ♥ ~ jest w Tobie coś wyjątkowego,coś za co siebie lubisz ♥ włosy…oczy...uśmiech 🙂 ~ popatrz na siebie łaskawym okiem,naucz się akceptować swoje ciało i kładz nacisk na swoje dobre punkty!! ~ nie stosuj sztywnych reguł związanych z jedzeniem i nie czuj się winna łamiąc je .. ~ nie licz obsesyjnie kalorii!!! ~ JEDZENIE POWINNO BYĆ PRZYJEMNOŚCIĄ… jest zdrowe… ma smak!!! to nie tylko żródło kalorii!! ~ nie stosuj diety,odżywiaj się racjonalnie i zdrowo!! ~ słuchaj swojego apetytu,nie przejadaj się i nie doprowadzaj do "głodówki" !! ~ nie katuj się treningami czy głodówką "za karę" po przejedzeniu!!!
CIESZ SIĘ TRENINGIEM!!! BAW SIĘ AKTYWNOŚCIĄ!!! USTAL SOBIE POZYTYWNE CELE!! DLA ZDROWIA I DOBREGO SAMOPOCZUCIA 🙂😉)
Ewa Chodakowska ♥"
i myślę, że niektore punkty sa naprawde ważne. Póki jedzenie jest wrogiem i cialo jest wrogiem, i wszystko jest wrogiem, dużo trudniej jest zacząć żyć zdrowo i chudnąć zdrowo.
Gorzej kiedy wysokokaloryczne jedzenie jest wielkim przyjacielem i kiedy mimo ćwiczeń stajemy się coraz szersze i szersze. 😉 Ile nas jest, tyle problemów. Nie ma jedynego sposobu na zgrabną sylwetkę idealnego dla każdej z nas. Chociaż nie.....jest. Jeść odpowiednio i ćwiczyć odpowiednio. Pytanie- co znaczy odpowiednio. 😉
Ja wiem, że dopóki będę jadła tak jak jem, to choćbym się kochała od stóp do głów, to nie schudnę. Nie ma cudów. Mam 37 lat i znam siebie przez te 37 lat. Moją słabością jest miłość do żarcia, które ma kalorii milion pięćset sto dziewięćset. I moją słabością jest PAZERNOŚĆ, która nie pozwala skończyć mi na kilku gryzach. I póki tego nie pokonam, to mogę sobie siebie kochać do bólu. I mieć siebie coraz więcej do tego kochania. 😁 Jedynym wyjściem w MOIM OSOBISTYM przypadku, jest jeść MNIEJ kalorycznie. To tylko tyle czego potrzebuję, by osiągnąć swój cel.
Tunrida, ja mam podobnie, chodzi mi o ta - jak to zgrabnie ujelas - pazernosc.. zawsze brakowalo mi tego slowa aby okreslic swoj stosunek do slodyczy, szczegolnie czekolady. I podobnie jak Ty, jem ile mam, do bolu. Ale, z drugiej strony, jest moment kiedy potrafie poprzestac na jednym malenkim kawaleczku czegos-co-kocham-ponad-wszystko, albo w ogole zrezygnowac, bo mnie po prostu nie ciagnie - dzieje sie tak wowczas, gdy juz jakimis cwiczeniami, wyrzeczeniami, osiagne swoj cel odnosnie wygladu/kg/wymiarow. Wiec moze o to w tym chodzi, aby pokatowac sie wyrzeczeniami przez miesiac - dwa a potem jest juz duuuzo latwiej. Ja, jak jestem nazarta, rozepchana to nawet cwiczyc mi sie nie chce, ok moge 2 razy machnac ramionami i mam dosc, nie chce mi sie, nie widze powodu aby sie tak katowac. Ale, jak juz sie zawezme i za siebie zabiore, w miare jak zaczynam widziec ladnie wyrzezbione miesnie, moja motywacja wzrasta i kolo sie zamyka - cwicze, jest coraz lepiej i lepiej wiec cwicze chetnie i regularnie i jest coraz lepiej wiec.. itd ale gdy z jakiegokolwiek powodu popuszcze sobie, to wracam do tego co napisalam na samym poczatku. Ide troszke pocwiczyc z p. Ewa, proba powrotu po swietach do normalnosci 👀
sanna- święta racja !!! Kiedy osiągnie się już pewien moment, wkraczamy w fazę wybitnego dbania o dietę, o siebie. I wtedy jest łatwo. Najgorzej dotrzeć do tego momentu. Ale wiem, że potrafię. Bo docierałam do niego nie raz. Ostatnio ze swoją dietetyczką. I wiem, że jestem w stanie to powtórzyć sama. Bez niej. Dlatego tak bardzo wkurzam się na samą siebie.
Wiem jednak, że u mnie początkiem MUSI być ostra dieta ( ułożona przez dietetyczkę- żeby była zdrowa i racjonalna dla mnie) I dopiero jak zgubię ileś tam kilo, dopiero wtedy osiągam ten stan o którym tak ładnie piszesz. I wtedy mogę sobie ćwiczyć i rzeźbić.
Dziś jestem twarda jak kamień i zero wyłamań spoza diety. Planuję być taka twarda przez miesiąc. MUSZĘ w końcu to zrobić. Po prostu MUSZĘ. Bo nie wytrzymam sama ze sobą. 😤
Nie. 🙂 Najpierw ze 2-3 tygodnie diety i dopiero potem intensywne ćwiczenia. Tak postanowiłam. I nie odwołam. Słusznie, czy niesłusznie- taka jest decyzja. Po tych 3 tygodniach zdecyduję czy będę ciągnąć swój calanetics, czy ćwiczenia z Ewą. Na razie tylko dieta. ( plus koń)
ale po co intensywne cwiczenia? to boli przeciez 👀 baw sie nimi, powolutku rozciagaj sobie miesnie, ciesz sie tym i zakoncz jak czujesz, ze juz Ci sie nie chce.. po tygodniu -dwoch takich zabaw sama zobaczysz w lustrze, ze wygladasz inaczej.. edit. calanetics mozesz sobie ladnie wplesc w cwiczenia p. Ewy -tam gdzie sa takie ktore Ci nie odpowiadaja - zrob jakies rozciagajaca na dana partie miesni - ja np omijam cwieczenia za mocno obciazajace kolana i budujace uda , az mam dreszcze jak na nie patrze, wiec sobie zamiast robie rozciaganie. Tak samo boje sie - po ostatniej kontuzji- cwiczen na miesnie brzucha, robie tylko po kilka powtorzen i tylkote ktore czuje, ze sa dla mnie ok. i przerywam, gdy czuje dyskomfort. Tak sobie czytam to co napisalam i az oczy robie jaki len ze mnie 😵 Ale dobrze mi z tym 😎
Dzisiaj jeszcze nie ćwiczę, ale na jutro i piątek jestem już umówiona na power plate, vacu i zajęcia latino. Jakoś przecież trzeba wyglądać na sylwestra skoro do stolicy jadę. 😉
a ja po świętach wracam do wątku i do diety i ćwiczeń. Będąc u rodziców nie bardzo miałam możliwość zachowania diety. Starałam się chodzić na długie spacery i codziennie byłam u konia. Ale jutro wieczorem wracam do siebie, także ruszam z powrotem na siłownię i fitness i wracam do zdrowego odżywiania się 😉
Teraz próbuję pogodzić dobre odżywianie z niemarnowaniem jedzenia. W domu pozostawały wędliny, ciasta, sałatka jarzynowa, bigos - przecież nie będziemy tego wyrzucać. Przede wszystkim postaram się zachować zasadę jedzenia węglowodanów max do 16, a przy tym słodkich węglowodanów tylko rano, żeby je wykorzystać jako energię w ciągu dnia. Może się uda.