Dodo dzięki :kwiatek: to było przewalenie szafy swojej i bratowej i przymiarki przed cavaliadą 😁 jakoś trzeba wyglądać. btw. w które dni będziesz?
Tunrida na szczęście już się nie napycham jak świnia (bo zimno, bo smutno, bo tak... 😎 ) ale najpierw muszę zlikwidować brzuch ciążowy w ogóle, bo bez jedzenia i tak wyglądam na trzeci miesiąc 😀
baffinka Przymiarki przed Cavaliadą! Że ja na to nie wpadłam 😁 Ja nigdy nie mam co ubrać, bo oprócz ciuchów stajenno-jeździeckich mam może garść codziennych i są beznadziejne... W codziennych ciuchach zawsze czuję się źle. Nawet teraz jak schudłam. Super wyglądasz, przez Ciebie będę chodziła na Cavaliadzie w worku po ziemniakach.
To na brzuch to dieta plus ćwiczenia jednak. Tak uważam. Bo nogi od ćwiczeń nie muszą schudnąć. Może się stać wręcz przeciwnie. Ale brzuch od ćwiczeń powinien się spłaszczyć!
Do wątku rzadko zaglądam, bo ja umrę jak zacznę stosować ograniczoną ilość kalorii...
Jak na razie ograniczyłam jedzenie po godz. 20.00 i już są efekty. Brzuszysko nie jak w ciąży (było bardzo blisko), trochę mniejsze, choć wałeczki na żebrach nadal są 🤔
Zamierzam jakieś tam aeroby robić, Chodakowską. Tatuaż mi się już wygoił, ale jeszcze muszę lecieć na poprawkę za tydzień w sobotę, więc po świętach planuje na basen chociaż raz w tygodniu. Może jakiś aqua aerobic 👀 Zobaczymy. Będzie dobrze w każdym razie. Wylaszcze się fest... kiedyś 😁
Atea samochód mam duży. Mogę zabrać pół szafy i coś Ci wynajdziemy 🤣 W zad Cię kopnę to od razu się poczujesz dobrze w takich ciuchach 🥂
Co do mięśni to mam w bicu 34 cm bez koksania, a nie jest to tluszczyk, mam też szerokie mięśnie na plecach i "kaptury" na karku. Od zawsze, taka mam tendencje do mięśni. Więc pewnie łatwo by mi było się dopakowac. Na brzuchu mam zarys kaloryferka też od zawsze. I od zwykłych lekkich brzuszkow się robił widoczny. Za to tyłek i uda to jeden mega tłuszcz.
escada , ja też mam "kaptury" i szczerze ich nienawidzę 🙁 Baffinka , super wyglądasz ! żabeczka, ja właśnie czekam na okres,coś nie przychodzi....
Wczoraj dzień na 5, dietowo super, zrobiłam tortille ale z naleśników na wodzie, pycha. Poćwiczyłam 45min z czego w 10min wbiegłam 3 razy na 10te pietro, sapałam jak lokomotywa, ale fajny to ruch, wyczerpujący . Dzisiaj koń pojeżdżony porządnie , dużo pracy mam więc cały dzień będę machać suszarka 😁 śniadanie;4kromka chrupkiego z serkiem białym 200kcal 2sniadanie;kanapka z wasy , kawa 300kcal obiad kuskus , 2 jajka , pol ogorka , pomidor 450kcal
Na kolacje napewno zjem flaczki 😍
Dopinam się na 4 dziurkę w pasku 😅 (dla przypomnienia , na początku zapinałam się na pierwszą )
Zjadłam już 950kcal , zostało mi 350?450 max , co zjeść za ok 150-250kcal ,żeby się najeść? Głodna w sumie nie jestem , posiłek za pół godziny...Mięso bym zjadła....
Nie będę chuda. No nie będę. Inaczej.... nie będę fit, fit, fit. No nie będę. Zaliczyłam napad żarcia. Z głodu. Za bardzo sobie przykręciłam śrubę od poniedziałku i organizm wymógł swoje. Zła jestem. Niby wypedałowałam 45 minut, ale to nic w porównaniu z tym co zjadłam. Teściowa zrobiła takie dziwne pączki smażone. I miała batoniki. Musiałabym mieszkać sama, samiusieńka i nie mieć nic do jedzenia. ps- a organizm odzwyczajony od takiego ciężkostrawnego ciasta smażonego i od razu puszczam mało fajne bąki. A najgorsze jest to, że zaraz idę do pracy i nie będę sama. I będę musiała co chwila gdzieś uciekać. Mam karę. 😂
Tunrida, ja zjadłam sałatkę z makreli (130kcal ) i też będę ładne bąki puszczać, jak zawsze po rybie o rybnym zapachu 😁 Już jestem zła, bo kończę o 19tej pracę i muszę jechać do "teściowej" , bo było Barbary (ale zapowiem chłopakowi ,że dłuzej jak 15min nie zostajemy , życzenia i do widzenia) , potem po opony a potem po telefon do Media dla chłopaka.On będzie widziawiał a nie mamy kasy... No i kiedy jak zjem kolację???? 😀iabeł: Jestem wściekła , spać mi się chcę i nie chce mi się nigdzie iść po pracy 🙁
Mi też się chce spać i zamiast iść do pracy, chętnie bym się położyła, zakopała w kołdrę i poszła spać. I ewentualnie tam puszczała bąki. 😜 To straszne,. jak bardzo i jak szybko organizm się odzwyczaja od trawienia bardziej ciężkostrawnych pokarmów.
Postaram się na kolację zjeść już tylko coś lekkiego. Zobaczymy czy się uda.
sandrita - chyba raczej gruba dupo 😀 mój tyłek jest naaaaprawdę wielki!! co do rozbudowania, to chcę mieć fit sylwetkę, z ładnymi mięśniami, jednak bez przesady 🙂 przy 5 kg raczej się szybko nie rozbuduję, jak coś to musi być powyżej 10kg. dzięki za życzenia, dla Twojego również :kwiatek:
Teodora - aż mam ciary, jak się masują po tych tłustych brzuchach, nigdy więcej!!
bush - bardzo fajnie napisałaś post o rozbudowaniu :kwiatek:
tunrida- to ćwiczenie wzięłam z kickboxingu z Jillian, co do trenera to na razie nie stać mnie na to :/ u nas 30 min z trenerem to 60-80zł za trening. Na razie miałam kilka takich, teraz opieram się na crossficie więc na to przeznaczam kasę, jest łatwiej, bo jesteśmy we 3 koleżanki. Świetnie wyglądasz w tych spodniach, w ogóle świetnie wyglądasz
kciuki za tą babkę z siłowni, to straszne co ją spotkało
baffinka - śliczna jesteś i figurka też fajna, no i biust świetny!!
Dodofon - przypomniałaś mi, że też muszę sobie hennę zrobić 🙂
tunrida - wczoraj ja pojadłam, dzisiaj Ty 🙂 pocieszę Cię, że na wadze ani grama więcej miałam z rana 🙂 i nawet opuchnięta nie byłam, co mnie zaskoczyło 🙂
Dziś dzionek na 5 🙂 obiad miałam przepyszny, pierś z kurczaka z parowaru, 2 ziemniaki i buraczki mojej mamy 😍
Na razie nie jem. Zobaczymy co dalej. Ja po prostu działam jednak dość chaotycznie. Za mało matematycznie do tego podchodzę. W dnie treningowe nie zwiększam tak bardzo posiłków jak powinnam, bo raz, że nie czuję głodu. Dwa- cieszę się, że taki super trening miałam i że dużo spaliłam i że idę do przodu. A taki duży ujemny bilans energetyczny się jednak odbija po czasie, po 2- 3 dniach, napadem głodu. I to jest bez sensu. Powinnam to bardziej matematycznie rozgryźć, z zeszytem i zapisywaniem. Tyle, że kurna...no... nie chce mi się już pisać.
Ja to się boję świąt! Niby nie planuję obżarstwa, ale się jednak boję. Zwłaszcza, że obiecałam chłopakom, że pomieszkam z nimi. Oj.... już widzę te kalorie porozkładane wokół mnie po domu. Ojj. 😉
ja dziś znów 4 posiłki ale wstałam za późno i spozniłam się godzine z drugim śniadaniem
dzisiaj: śniadanie: płatki owsiane z siemieniem, jogurtem pieczone jabłko i połową banana (polecam - ten jogurt plus banan zjedzone z czymkolwiek są przepyszne!) plus kawa - 300kcal drugie śniadanie: pól banana plus dwie mandarynki - 100kcal obiad: tilapia w duszonej pekińskiej z marchewką, cebulą, pomidorem, plus 3 mace i 3 plastry szynki - 450kcal kolacja - budyn z dżemem truskawkowym domowym - 230 kcal
1100 ale dziś nie ćwiczę więc wystarczy 🙂
tunrida- no ze świętami to problem niestety. mam to szczęście ze w domu rodzinnym będę tylko na wigilię i śniadanie następnego dnia, więc o ile nie dam sobie wcisnąć żarcia na wynos to będę bezpieczna 😉 tym bardziej ze wigilijne jedzenie mnie nie jara jakoś (a u nas tradycyjne wiec ani ten karp, ani te pierogi ani kutia mnie nie ruszają), a rano nie bywam pochłaniaczem żywieniowym więc kiełbaski i boczki w dużej ilości nie wpadną. oby... 😉
Ja to się boję świąt! Niby nie planuję obżarstwa, ale się jednak boję. Zwłaszcza, że obiecałam chłopakom, że pomieszkam z nimi. Oj.... już widzę te kalorie porozkładane wokół mnie po domu. Ojj. 😉
ja też się boję, bo spędzę go poza domem, więc będzie próbowani wszystkiego. Planuję jeść ryby, chude mięso, oczywiście uszka, jakieś śledzie, omijać sałatki, ciasta, torty
Ja się boję ciast i słodkości. No i mięs pieczonych. Jak sobie przypomnę z ileważy.pl ile kalorii mają ciasta, to :emot4: Pocieszające, że w tamtym roku właśnie poległam w okresie świątecznym, ale w nowym roku z nową siłą ruszyłam na ostro, już bez przeszkód. Więc może i w tym tak będzie?
Ja też się boję ciast. Już wiem, że babcia przywiezie mojego ulubionego metrowca, a ze świątecznych rzeczy to na szczęście lubię tylko pierogi i rybę po grecku, ale pierogi drożdżowe smażone to też bomba 😵 Pocieszam się, że to tylko 3 dni, ale dużo ludzi będzie u nas, może się to żarcie rozejdzie jakoś 😁 a słodycze, które dostanę oddam siostrze albo kuzynom.
No..jak gdzieś się jedzie, to ok. Ale kiedy ja mieszkam z teściową i ona urządza wigilię i święta i zawsze narobi masę jedzenia, to to jedzenie potem w domu stoi. I jak się go nie zje, to się popsuje. Co roku się prosi, żeby nie szalała, ale i tak szaleje. I te wszystkie ciasta, pierogi, karpie, mięsa pieczone, słodycze będą się jeszcze ileś dni po świętach walały po moim domu. A ja będę musiała udawać, że są odrębnym bytem.
Jeśli chodzi o te fit laski to szczerze.. lubię kobiety wyglądające tak jak obecnie tunrida. To jest w sumie mój realny wzór do naśladowania ( nie martw się nie słodzę ci specjalnie tylko piszę prawdę 😉). Czyli świetna wysportowana sylwetka bez tz. przesadyzmu 🙂 jest mięsień, a tłuszczu tyle co kot napłakał-> prawie nic. Po cichu liczę że może za kilka lat też będę tak wyglądać. Natomiast panie które wkleiła busch no niekoniecznie są dla mnie odpowiednikiem kobiecości. Mój już wariuje kiedy zaczyna widzieć ( uwaga! ) zarys mięśnia na łydce. No trudno. Ja w sumie walczę nie o 100% fit a o prawidłowe parametry plus redukcję tkanki tłuszczowej. Reszta to już chyba genetyka. Zresztą nie wiem kiedy mój cholerny organizm mnie wypuści. Raz tak na wasze tak raz na wspak. Czasami mam dość tego ślimaczego tempa. 😤
Te panie ze zdjęć naprawdę ostro zasuwają na treningach, skrojonych pod osiąganie coraz lepszej rzeźby, a do tego trzymają michę jak trzeba. Wkleiłam je dlatego, że pułap ładnie zarysowanych mięśni jak u nich u kobiet już jest poprzedzony ciężką, przemyślaną pracą i my, laicy, naprawdę nie jesteśmy w stanie dojść nawet do takiego poziomu przez przypadek. Nie mówiąc już o "wadze cięższej", kiedy rzeczywiście mięśnie są na tyle duże, że zaczynają być kontrowersyjne 😉
Po drugie, przed zawodami te dziewczyny też się specjalnie przygotowują: zbijają procenty tłuszczu, odwadniają się, nacierają samoopalaczem, a na samych zdjęciach prężą muskuły. Spotkane na ulicy będą wyglądać inaczej 🙂. Dlatego nie ma co się przejmować, takie rozbudowanie się od podnoszenia 4-kg hantli jest zbyt piękne, żeby było możliwe :P.
Chodzi mi o to, że naprawdę nie ma co się bać ciężarów. A nawet jak mięśnie faktycznie jakimś cudem się rozrosną wbrew naszym planom, to bardzo łatwo je zgubić - o wiele trudniej utrzymać 😀
Masz rację. Co nie zmienia aktu, że ja nadal będę przestrzegać przed bezmyślnym machaniem ciężarami. Gdybym bezmyślnie nimi machała, może miałabym zamiast te mięśnie na plecach co mam, to te, które się pojawiają od rozpiętek. Albo masywne łączące się uda- bo mają tendencję genetyczną do rozbudowy.
Jeszcze dodam- nie mam na myśli rozpakowania się jak półkulturystka. Bo tu masz rację. Ale jeśli dziewczyny chcą pozostać dość szczupłe i filigranowe, a zarazem mieć jakiś delikatny zarys mięśni, to chwytając za ciężary mogą rozbudowac mięsien tak, że mimo iż obiektywnie patrząc, dla nas on będzie prawie niewidoczny,. dla nich, może już być za duży i szpetny!
Ooooo...jeszcze jeden przykład- skośne mięśnie brzucha!!! Olśniło mnie! mój trener nie każe mi robić nic na skośne brzucha. Twierdzi, że od tego będę szersza w talii. Twierdzi też, że kulturystki/fit laski odchodzą od budowania skośnych, bo niszczy to ich kobiecą sylwetkę! Dolne partie brzucha, górne partie robię nawet z wykorzystaniem gum, bo samym ciałem nie męczę odpowiednio mocno tych mięśni. A na skośne robię no nie wiem...raz w miesiącu jakieś ćwiczenie? dwa razy? A jest na siłce maszyna do skośnych. I że to "na brzuch", to laski naginają na niej. Pewno w dużej mierze bezmyślnie. Prawie, że kolejka do obu maszyn "na brzuch". Może i nie rozpakują tych skośnych jak Pudzian, ale ja mam jednak ich NIE robić.
Wiadomo, najlepiej z trenerem, który pomoże i objaśni 😉 To, że naginają bezmyślnie pewnie "ratuje" ich talię - wystarczy, że nie będą stopniowo zwiększać obciążenia i machać na niskim obciążeniu, lub że odpuszczą sobie prawidłową ilość białka w diecie, a już żadne skośne rozszerzające talię nie powstaną 😉. A jak ktoś umie stworzyć dobre warunki do rzeźby, to na ogół wie też, co z tymi warunkami robić, by rozwijać się w dobrym kierunku 🙂