Wczoraj po ok 4-5 dniach bycia na minusie energetycznym miałam napad głodu i poległam. 🤔 I to tak, że chyba prawie nadrobiłam to, co spaliłam wcześniej w te dni. Zdecydowanie siedzenie wieczorami w domu nie pomaga mi w diecie. Cholera...czy ja mam nabrać dyżurów pod korek, tylko po to, żeby nie jeść? Gdybym nie musiała się uczyć z młodym, to tak bym zrobiła. Ale kurde nie mogę... No..nie jest ze mną źle, ale do ideału daleko. PODZIWIAM was dziewczyny za to samozaparcie! I cholernie zazdroszczę!
Dziś będzie super, bo kibluję w pracy do 20😲0 a potem lecę na siłkę do 22😲0.
to nie tak, ze tylko Ty tak masz, przypuszczam, że większość z nas ma tak raz na jakiś czas. Np ja poprostu nie jestem typem człowieka,który zapomina o jedzeniu, no nie i koniec, ja kocham jeść, no to mam co mam, i lekko nie będzie
Ja też uwielbiam jeść , ale jak się na coś uprę to nie ma zmiłuj. Teraz nie chodzę głodna , bo te 5posiłków dziennie mi wystarcza, no i posiłki gotuje takie żeby mi smakowały, jedyny minus nie jestem w stanie ograniczyć soli 🙁 Brakuje mi też słodyczy ale czasem sobie przegryzę coś słodkiego, bez przesady. Tunrida może właśnie coś z bilansem jest nie tak, bo ciągle czytam ,że jesteś głodna i to tak fest.
Wczoraj dzień na 5 dietowo, poćwiczyłam 35min ,rozgrzewka, brzuszki i ramiona z Mel B. Dzisiaj; Sniadanie ;2gotowane jajka , kromka chleba wieloziarnistego , pomidorek mały, kawa 320kcal. śniadanie ;serek wiejski light 130kcal (jak sie nie posuł od wczoraj) Obiad; krupnik (taki tylko na udkach, bez skóry )400kcal
Niestety, umiłowanie do jedzenia jest zgubne, no bo jak tu odmawiać sobie całe życie, chyba się nie da. Taki napad na żarcie prędzej, czy później przychodzi 🙁 ehh dlaczego to jedzenie jest takie pyszne...
U mnie dziś 3 dzień walki i ćwiczeń, jestem na dobrym torze, bo w każdej półce leżą słodycze, a ja się nie skusiłam. Np teraz, otwieram szafkę po kubek, a tam kinderki i grzesiek.... Otwieram drugą szafkę gdzie jest kawa, a tam batoniki mini. Biorę rano błonnik z szafki, a tam nutella. Oj wspiera mnie ta rodzinka, wspiera 😁 😁
ale i tak ciągle za mną chodzą naleśniki z mascarpone, sosem toffi i bananem... 🤬
Ja np musze coś zjeść słodkiego. Musze i koniec. Nie wiem dlaczego. Ale wtedy ja wybieram słodkie które hmm ma mało kalorii. Nie zjem np całe czekolady jak kiedyś tylko 2-3 kostki. I wtedy jest ok 🙂 Bez przesady czasami możemy zjeść coś nie dietowego nie katujmy się tak,bo wtedy cała ta dieta i ćwiczenia szlak trafi bo pełno wyrzeczeń a przecież dbamy o siebie dla SIEBIE a nie dla innych.
Wczoraj zrobiłam jakieś brzuszki z youtube i teraz czuje mięśnie brzucha. A jutro umówiłam się na siłownie na trening w tej nowej siłowni 🙂 zobaczymy 🙂
Bera7 wystarczy, że będziesz dużo spacerować... do lodówki 😁 wybacz. musiałam 😂 😜
A ja chciałam oficjalnie wrócić. Depresja jesienna i lenistwo minęły. Można się brać za robotę. Od zeszłego wtorku jest dieta. Szerokim łukiem omijam słodycze, fast foody i coca colę. W markecie potrafię przejść 3 razy przez dział ze słodyczami i nawet się nie obejrzeć 😅 I na wadze już 1,3 kg mniej 😀 Teraz już będzie z góry z tym popędem do żarcia. I dzisiaj śmigam na orbitreka. Mam nadzieję, że wytrzymam chociaż pół godz.
Baffinka , to serek wiejski czy jogurt naturalny? Ja na śniadanie muszę zjeść kromkę chleba czy coś w tym stylu , bo bym nie wytrzymala do 2 śniadania, albo bym była głodna.
Serek wiejski. Jogurty są bleee 😀 Z chlebem mam ten problem, że u nas w sklepie razowy przywożą dopiero koło 11.00 🙄 Za to jest cieplutki, świeżutki. Po prostu mniam 🙂 Więc zazwyczaj na drugie śniadanie zjem sobie kromkę
widziałam dzisiaj w tesco mój patent tyle że w wersji dwupaka- serek wiejski plus dżemik 🙂 285 kcal chyba o ile się nie mylę. 😀
Dochodzi 12😲0 i mam jeszcze miejscówke na gorący kubek, seruś i 2/3 roladki. Wiecie co? Czlowiek tak po pewnym czasie liczenia tych kcal zaczyna... czuć sie bezpiecznie. Przed czym? np. że nie musi kombinować, wymyślać ,,na gwałt" posiłku. Trzymam sie danych norm, jednego schematu.Wszystko góry ustalone, wybrane i jest o wiele lepiej. Uczucia głodu szczerze to juz chyba nie czułam od 2-3 miesięcy. Nawet rano nie mam ssania.Mam na jakis tam czas ,,ochotki" ale to zupełnie inna brocha.
Myślałam, że po wczorajszym objedzeniu się wieczornym, organizm będzie dziś zadowolony. Śniadanko zjadłam jak należy. Dochodzi pora drugiego śniadania, a mi.. ciemno przed oczami. Głupieję. No ale nic. Zjadłam eleganckie drugie śniadanie i tyle. Może to ta jesień? W tamtym roku, też po początkowym schudnięciu popłynęłam w tym okresie i dopiero po nowym roku poszło elegancko. Może to właśnie listopad i grudzień są jakieś dla mnie dziwne. A może szukam usprawiedliwień tylko? I chciałam powiedzieć, że nie umiem ograniczyć nabiału. Jak jem go mniej, to chce i się go jeszcze bardziej;
Wczoraj na kolacje miał być serek wiejski again , ale poszłam do biedry i kupiłam mega pysznego szprota w sosie pomidorowym i zjadłam 2/3puszki czyli 200kcal , polecam , kolejna pyszna, biedronkowa rzecz 😉
Doszłam do wniosku,że skoro tyle sole , to chyba wypadałoby pic dużo więcej wody/herbaty żeby organizm przepłukać , dobrze myślę? :kwiatek:
Kurczę..rosek..ja też. Ale mam w sobie wody naprawdę już górną granicę ( a zakres duży) Dietetyczka ze względu na moje nerki chciała bym ograniczyła białko. Podejrzewam, że może to białko zatrzymuje wodę. A ja widzę po sobie, że jak je ograniczam, to mnie ciągnie do niego jak cholera. Otwieram lodówkę, widzę serki i aż mi ślina leci. A mleko jak widzę, to łyka chociaż se golnę.
A ja nie mogę już patrzeć na nabiał. Dodatkowo Luby mnie "zabił" informacją, że jest opcja sylwestrowa na jakiś bal... I chce iść. A mi się tak nie chce ćwiczyć, że masakra. Dietę utrzymam, ale... W dodatku on nie tańczy... Co ja tam będę robić całą noc? W dodatku nie mam się w co ubrać, przymierzyłam kieckę z tamtego roku co miałam ją tylko na wigilię i jest 3 razy za duża. Buuuuuu... Same problemy!
Edit: O, coś takiego będę musiała sobie sprawić, bo centralnie nie mam w czym iść... I znów tyle pieniędzy trzeba będzie wydać...
To jak nie tańczy to po chce iść aż na bal? Można spotkać się ze znajomymi. Taniej i wygodniej- skoro się nie tańczy. Mój też nie tańczy, bali nie znosi i nigdzie nie idziemy. Mimo, że akurat w tym roku mam wolne, jestem chuda i mogłabym gdzieś iść.
No własnie nie wiem... Chyba dlatego, że wszyscy znajomi się tam wybierają. I jak zostaniemy to znów będziemy w domu. Ale ja już czuję jaka będę wku*** cały czas. :/ Przeżyłam to na jednym weselu. Nie było przez to fajnie.
No...skoro wszyscy idą na ten sam bal, to pewno dlatego. To nie. My mamy znajomych, którzy preferują imprezowanie w domu. Ciekawe czy w tym roku gdzieś pójdziemy do kogoś?
U mnie dietowo dziś na 5, ale nie dam rady poćwiczyć, bo idę z wizytą do znajomych. Za to koń pojeżdżony i spaliłam trochę kalorii na pewno, żeby się ogrzać dziś rano - byłam w terenie i tak się rozpadało, że wróciłam mokrusieńka 😜
Ja też idę na domówkę , dodatkowo mam dużo pracy (jestem fryzjerką)w ten dzień. Nie lubię bali, właściwie na sylwestrowym nigdy nie byłam .Także współczuje Sandrita.
Zastanawiam się co w święta... przecież na bank narobię dużo pyszności 😵
Może to ta jesień? W tamtym roku, też po początkowym schudnięciu popłynęłam w tym okresie i dopiero po nowym roku poszło elegancko. Może to właśnie listopad i grudzień są jakieś dla mnie dziwne. A może szukam usprawiedliwień tylko?
jesień to nie pora na odchudzanie, a wręcz przeciwnie, na gromadzenie tkanki tłuszczowej, no bo przecież musimy przeżyć długą zimę 🙂
Czyli co? Oficjalnie zawiesić odchudzanie i utrzymać stan do nowego roku? I wtedy ruszyć z kopyta? Jak to tak? Poddać się na razie? Jakoś tak...dziwnie.
pora obiadowa się zbliża, a ja nie mam dzisiaj pomysłu co zjeść. nie zrobiłam wczoraj zakupów, to teraz mam 😵 myślicie, że sałatka z knajpy za rogiem to dobry pomysł? sałata lodowa, pomidor, grillowany: kurczak, papryka, cukinia, pieczarki 😍 ilość taka, że można się spokojnie tym najeść. biedronkę- żeby iść po łososia mam trochę za daleko, a zimno strasznie na dworze i pada. i oczywiście jestem sama w pracy, więc za daleko latać nie mogę.