Forum towarzyskie »

Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

U mnie wczoraj dzień na 4. Jadłam nawet prawie jak regularnie. Ale nie poćwiczyłam w końcu, bo nie miałam gdzie - rodzina zrobiła wieczór filmowy.
A dzisiaj idę do kuzyna na obiad. Ciekawe czy będę mogła skomponować rozsądny posiłek. :/
ja mam doła żywieniowego - mój układ pokarmowy świruje, hormony świrują, nie do życia jestem 🙁 przytyłam w tym tyg konkretnie, sama nie wiem co jeść, żeby czuć się dobrze.
PonPon dasz radę , nie poddawaj się , każdy ma zły dzień  😉


No dobra , przeżyłam wczoraj najgorszy dzień w życiu , nie wiem co mi odbiło ale przez te odchudzanie i ogromne wsparcie od was zaczęłam wierzyć, że się uda wszystko i że każdy może dać radę .  A więc od kilkunastu godzin nie palę papierosów , wczoraj po 22 godzinach miałam drgawki , rzygałam jak pies i prawie mdlałam .
Fajnie co nie ? nawet nigdy bym nie powiedziała że wystąpią takie objawy . Dziś jest lepiej i wracam do żywych , jak chce mi się palić ,cisnę pompki  😁 
Dziś mam ogromny apetyt , więc polecę trochę z dietą ale powinnam się uporać z tym za kilka dni , nie wiem czy to przez to ,że nie palę czy ,że spałam ponad 13 godzin .
żabeczka, jaki fajny ten bollyrobics! Poszukam sobie i sama się tym pobawię, a i przy okazji podłapię cos nowego 🙂

monia, trzymam kciuki za rzucenie palenia!

Ja dziś już się rozgrzałam na koniu i czyszcząc boksy, zaraz wsiadam na orbitreka i randkujemy 🙂
Współczuję monia. ja rzuciłam z 6 lat temu i NIGDY już fajka nie dotknę, bo nie umiałabym rzucić chyba drugi raz. Było MASAKRYCZNIE.

Koń pojeżdżony, nawet pokicaliśmy krzyżaczki na hali.  😍 Jak my to lubimy. Nogi suchutkie jak żyletki.
Idę o 12:30 na siłkę, ale nie przyszaleję, bo zabieram ze sobą początkującą dentystkę i będę ją wdrażać w sprzęty. W sumie... może to i dobrze po przerwie jaką miałam i ból pleców.
Czy jak wegetarianka pójdzie do dietetyka, to będzie potrafił nakierować mnie, jak dobrze ułożyć jadłospis, żeby gubić kilogramy?
Zanim pójdziesz wydać kasę, to zadzwoń i spytaj dietetyka, czy sobie poradzi z takim wyzwaniem! Nie każdy musi się czuć świetnie w każdym wypadku. Aczkolwiek-powinien sobie poradzić, bo dietetycy odchudzają też osoby chore somatycznie. A to też nie jest łatwe, bo osoby chore miewają różnego rodzaju ograniczenia w diecie

Livia , tunrida   będę walczyć, paliłam 19 lat  🤔wirek: 
wstawiam wagę

jak Wy dajecie rady? ja tej jesieni nie mogę się ogarnąć, jak ja dałam rady w zeszłym roku się pytam, no jak? 😤

a teraz serniczek 😵
Ja za soba mam juz 520kcal, czekam az Hubert umyje gary i szykuje obiad- kurczak, ryz i brokuly. Bylam nawet biegac 50 minut, rzucam to w cholere 😂 wszedzie pod gorke 😁
Biegałam 70 minut, ponad 10 km zrobione. I jeszcze ze 120 brzuszków. Czuję, że żyję!  😍
Ja dziś też ok, choć waga dalej niestety stoi. Ale orbitrek załatwiony i jeszcze pobawiłam się chwilę tym belly dance, bardzo fajna sprawa 🙂 Znajdę gdzieś te filmiki w całości na youtube czy muszę szukać po chomikach? 🙂
Skoro mam jeść mniej białka a więcej warzyw, to zabieram się za swoje leczo.
no u mnie jedzeniowo jak na razie na +
Jutro natomiast bedzie klapa bo zaczynam nowa robote i juz wiem ze z regularnoscia bedzie lipa.

no a teraz Chodakowska odpalam i jade z koksem
8km przebiegnięte, jedzenie na razie na 5. okazało się, ze kumpel M. też biega - także znowu mam motywację, bo się z kimś umówiłam 😉
boję się, że moje problemy to kwestia glutenu. będąc wegetarianką z nietolerancją glutenu będę najbardziej upierdliwym gościem świata 😵
Zaraz płuca wypluje, pojechałam dzisiaj po całości 80 min areobów.
Jestem mokra, mokrutenka. Jakby wylazła spod prysznica. Czuje jak pot leci mi po plecach.
Ale powiem Wam szczerze, że teraz minimum miesiąc  będę cisnąć tylko areoby, bo do nich zwyczajnie w świecie się nie zmuszam. Jadę na rozgrzewkę ten bellydance ze szmatką w ręku i cardio zumbę.

Dieta? zachowana- chyba nawet zjadłam dzisiaj tylko  1200 kcal - ok .350 kcal spalonych- jest dobrze.

a ja się nie nadaję do tego wątku... ciągle nawalam przez durne obiadki u mamusi, teściowej itd... a raczej moją słabą wolę i lenistwo
muszę się ogarnąć, ale tak na dobre, a nie na kilka dni
przez karmienie znowu chce mi się więcej jeść :/ do tego jesienna depresja mnie dopadła, dzieci non stop przeziębione, na dodatek te cholerne zęby.
wszystko do dupy :/
na razie dieta na 5. w piekarniku piecze się dynia (dynia + kasza jaglana = mój zestaw na jutro do pracy 😉 ) planuję trochę zmiksować - będzie też pasta dyniowa i mus do owsianki 😜 bieganie dało mi jakiegoś kopa motywacyjnego...
Zjedzone 2000, spalone ok 600. Czyli w sumie- 1400 jest we mnie. A ja idę poćwiczyć jeszcze calanetics, skoro wczoraj nie wyszło. Jednym okiem pogapię się z mężem na film, a drugim pogimnastykuję się trochę.

cierpienie- przechodziłam taki stan przed chwilą. Trwał ponad tydzień. Efektem jest na pewno z kilogram w górę.
Trzeba poczekać aż nadejdzie TEN moment, żeby zacząć na nowo. Nikt ci nie pomoże teraz, cokolwiek by nie mówił. Musisz do tego stanu dojść sama. Trzymam kciuki! Mogę ci tylko powiedzieć- MASZ W SOBIE TĘ MOC. Musisz ją obudzić sama!
Znowu nie mam gdzie poćwiczyć. Pffff...  :/
Czy popłynęłam na rodzinnym obiedzie... chyba w całokształcie dnia to nie tak strasznie. Było śniadanko o 8.00 - jajecznica z kromką pełnoziarnistego chleba, drugie śniadanie o 11.30 - kawa z herbatnikiem typu Petit (nie mogę pić jednak kawy bez zagrychy, bo później cierpię). A o 16 obiad - było danie pseudo-chińskie, jakieś paseczki kurczaka, warzywka, grzybki mun i łyżka ryżu. Do tego po godzinie jedno jajko i łyżka sałatki z tuńczykiem i kukurydzą. Pewnie mogłam odmówić tego kawałka tortu, ale nie chciałam robić afery. Zjadłam część swojej porcji. (brrrr, jak ja nie lubię tortów...). Po powrocie do domu zagryzłam plasterkiem szynki, żeby pozbyć się uczucia przesłodzenia.
Ważyłam się dwa tygodnie temu - 69, zważyłam się dziś - 66,8  💃
Zapisałam się na fantastyczne zajęcia - szermierka + samoobrona, po 30 minutach (a trwają 2h) jestem mokra jak ściera, pracują wszystkie partie ciała (a przynajmniej tak wnioskuję po koszmarnych zakwasach dosłownie wszędzie) i przede wszystkim mi się podoba - łażę 2 razy w tygodniu, do tego dwa razy basen i staram się co najmniej 2 razy na tydzień wsiadać na konia 😀
Ograniczanie kalorii mnie męczy, głównie dlatego że zupełnie nie mam pomysłu na potrawy, ale staram się to jakoś ogarniać. Do końca roku chciałabym zejść poniżej 65 kg 😉
Poćwiczone. I starczy na dziś. W jedną stronę mogę się rozciągać, a drugą mam blok w plecach.
I nadwyrężyłam sobie kostkę. I żeby było śmiesznie nie biegając na siłce, tylko poszłam potem do sklepu w botkach na wysokim obcasie. I coś mi się zrobiło w sklepie od tego obcasa. Bez urazu. Tak po prostu nagle zaczęło boleć. Dziwne.
Jak tak dalej pojdzie to nie wiem czy pojawie sie na spotkaniu. Z Bula zamiast byc lepiej.. to jest gorzej. 🙁 jest mega ponura, nie chce wychodzic na dwor, bardzo malo pije, apetyt ma. Nie chce schodzic po schodach, a na lozka wskakuje. Nie wiem czy to przez ten rozrostk tkanek na lapie czy to kregoslup.. k@!#%a.  Nawet myslalam, ze to moze nowe miejsce tak na nia dziala, ze caly dzien sama to zawiozlam ja wczoraj do rodzicow, tutaj caky dzien ktos jest, jest drugi pies, ale lepiej nie jest. 🙁
Niedobrze.  🙁 A skończyłaś już podawanie antybiotyku?
...................

Weekend oceniam ogólnie na 4+. Super. Teraz już z górki i tylko coraz lepiej.  🙂 Zaraz wyślę młodego do szkoły, śniadanko i do stajni.
JARA jak wróci mój megamózg doktor Jude jutro, przypomnij mi smsem, ja z nim pogadam co i jak, a najlepiej napisz mi jeszcze na pw dokładnie po kolei co się dzieje... Miała robionego Snaptesta 4Dx?

U mnie łikend był na 5 + ... i co z tego, skoro dzisiaj na wadze prawie 1,5 kilo więcej!!!!!!!!!!!!!!!!!!  😲
Naprawdę nie było nic, co mogło spowodować takie, no nie wiem - zatrzymanie wody??????
Pokemon- samo życie. Z obserwacji:
- ćwiczę za ostro
- zbliża się okres lub jajeczkowanie
- najem się węgli na noc ( mogę kalorycznie wyjść ok, ale jak się najem dużo węgli wieczorem, to zawsze zatrzymuję wodę) Aha...tak samo mam po chipsach! Czyli słone mi zatrzyma wodę! Starczy zjeść garść chipsów na kolację i rano ważę więcej)
- czasami jak za mało piję
Wahaniami 1,5 kilo w tą, 1,5 kilo w tamtą się nie przejmuję, bo to przecież nie tłuszcz! Nie ma takich cudów!  🙂
Byłam wczoraj na siłowni długo, potem zjadłam mrożonkę chińskie warzywa + tuńczyk.
Jeszcze się nie załamałam, ale nie mogę dobić do tej zasranej 5 z przodu!!!!!!!!!!!
Bo jest coraz trudniej a będzie JESZCZE trudniej. Skończyła się łatwizna. Wyglądasz jak człowiek i dlatego jest tak ciężko.  😀
Wczoraj na siłce gadałam z pewną laską w szatni. jak usłyszała, że prowadzę zeszyt, w którym zapisuję co i kiedy zjadłam i ile spaliłam ćwicząc, systematycznie, dzień, po dniu, to patrzyła na mnie jak na totalną wariatkę! A tu niestety.... coraz trudniej i człowiek się musi coraz bardziej starać.
Mnie wczoraj mocno skomplementowała rodzina, że mija już trzeci rok, a ja nie przytyłam. Już nie próbowałam im nawet mówić, że wcale nie jest tak jak być powinno, żeby nie wyszło kokieteryjnie. Bujam się cały czas około 60kg. To znaczy przez większość czasu jest 59 z końcówką, ale to ciągle nie jest to.

Zaczynam znowu pić czarnuszkę. Mam nadzieję, że mi pomoże na odporność, na uregulowanie metabolizmu. 2 łyżeczki czarnuszki + łyżeczka lnu.
A! W ogóle to chyba jestem siłownianą maskotką  😁 i dobrze mi z tym. Trener - raz, ten młodzieniec z dużą wiedzą - pomaga mi ZAWSZE, jak jest. A wczoraj - kolejny karku do mnie podszedł i powiedział, że jakbym sobie chciała poćwiczyć na jego piłce (cokolwiek miał na myśli  😁 ), to jest moja. Nie mamy piłek na siłce, bo jest ostro samcza, ten przyniósł swoją.
Ale mi ego rośnie! Uh!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się