Jeśli nic już nie zjem to będzie dzień na 4+/5-. Ale kurde....... jak to zrobić, żeby nic już nie zjeść? Wieczór taki długi. I do tego w domu. 🤔 A w domu tyle rzeczy da się wygrzebać...
i sądzisz, że po drinku odejdzie mi pazerność? 😉 Znając siebie, to nie sądzę. Ale nic to. Będę walczyć myśląc o was wszystkich pozostałych, którzy też walczą.
Jeśli nic już nie zjem to będzie dzień na 4+/5-. Ale kurde....... jak to zrobić, żeby nic już nie zjeść? Wieczór taki długi. I do tego w domu. 🤔 A w domu tyle rzeczy da się wygrzebać...
czerwona herbata - taki konkretny kubek. Jak nie smakuje to tym bardziej- wiecej mocniej dłuzej. jak nie pomoże- szoruj zęby 🙂- smak mięty, świeży oddech chwilowo pomaga 🙂
Nie chce zapeszać, ale u mnie dzisiaj dzień na 5+ 😅
Śniadanie jak pisałam, drugie śniadanie też, na obiad marchewka z groszkiem i gotowany indyk. I po praz pierwszy na diecie objadłam się, aż czułam a żołądku że się najadłam (jak za starych, dobrych makaronowych i ziemniaczanych czasów), więc skoro ilości jedzenia nie zwiększyłam sukcesywnie zmniejszam, mam podstawy aby myśleć, że wreszcie żołądek mi się obkurczył 😀
Ponieważ obiad "ciążył" mi na żołądku do 18, kolację odpuściłam. Czuje małą ssawkę, ale popijam przyspieszającą spalanie herbatkę i czuje, że dam radę. Za to wszystko pozwalam sobie wystawić ocenę: bardzo dobrą.
Plusa sobie dodałam za aktywność fizyczną. Rano porządnym marszem zaliczyłam przed śniadaniem godzinny spacer z psem po łące, po południu na tej samej łące udało mi się go pofrisbować (a tutaj też się trzeba nabiegać, naszarpać, nacieszyć razem z psem ze złapanego dysku) a po powrocie mojego M do domu we trójkę poszliśmy na godzinny, spokojny rower, gdyż obaj to po prostu uwielbiają.
Sierra, gratki 😀 ja właśnie siedzę i myślę o kolacji, bo jednak coś zjeść muszę (dotychczasowy bilans na dziś to jakieś 800 kcal więc mało) i nie wiem co by tu przygotować 😉
Proponuje dla przejrzystosci zrobic tabele w exelu i wpisywac nick daty i tylko plus albo minus, albo O. Robic cos ala wyscig, kto bedzie mial najwiecej minusow i O. Ja jestem tez w trakcie, przesiadlam sie na rower zamiast zamochodu, ale u mnie do zgubienia jest naprawde duzoo i to nie idzie za latwo bo odkad nie jezdze nie mam zupelnie motywacji. Zrobilabym tak tabele ale pisze z telefonu i na razie kompa nie mam, po weekendzie dopiero.
U mnie wczoraj kiepsko, wypiłam piwo a nawet trzy 🤔. Dzisiejszy dzień oceniam na 5. Za to nie mogłam się powstrzymać i piekę tartę, ale o połowę zmniejszyłam ilość cukru z przepisu 🙂
Wszystkim co dzisiaj mają dzień na zdecydowany plus pięknie gratuluję :kwiatek:, a pozostałych mam nadzieję zobaczyć piąteczki jutro. 🤬
U mnie znów na 4+. Znów mogłabym się więcej poruszać, ale oparłam się paluszkom, brzoskwiniom i innym zakazanym rzeczom, które im bliżej końca diety dr Dąbrowskiej, tym bardziej mnie kuszą. 🤔 Ale twardo się im nie poddaję, myślę o Was. 😁
Jeśli nic już nie zjem to będzie dzień na 4+/5-. Ale kurde....... jak to zrobić, żeby nic już nie zjeść? Wieczór taki długi. I do tego w domu. 🤔 A w domu tyle rzeczy da się wygrzebać...
U mnie w takich przypadkach yerba mate sie sprawdza 🙂
znaczy no wyscig w sense nie na jakos powaznie, ale zeby tak te za duo plusikow motywowalo. Ale tak zeby kazdy musial sie koniecznie koniecznie spowiadac zeby bylo co w tabele wpisywac. Kogo co motywuje, ja znam super strone gdzie dziewczyny dziela sie na teamy, i ten ktory wygrywa po ilosci zgubionych kg to dostaja cos tam. Ale to tylko luzna propozycja zeby wszystko bardziej zsystymatyzowac, przeciez to nie moj watek i nie mi decydowac.
Jest mi wstyd przy was, ja dzisiaj totalnie zawaliłam. 😡 Po rannym jadłowstręcie [wcisnęłam w siebie dukanowski placek] poszłam do stajni, a potem byłam w sklepie. Ale chyba za długo byłam na mieście, bo tak zgłodniałam, że się nie powstrzymałam i kupiłam pasztecika z mięsem. Po czym na obiad mama przygotowała gyrosa, grecką sałatkę, tzatziki [kocham to danie] plus lampka czerwonego wina, więc objadłam się jak nie wiem. Już więcej dzisiaj nie ruszam, ale i tak wystawiam sobie 2. 🤔
W sumie to fajnie byłoby na przykład 1szego każdego miesiąca wrzucić jakieś podsumowanie, bo tak to giną poszczególne sukcesy różnych osób w tłumie. Mogę się tym zająć, jeśli chciałybyście mi wysyłać na PW stan wyjściowy i stan na 1 dzień każdego miesiąca - byłoby fajne porównanie w pigułce 🙂
Dzionka-Jestem ZA. Możesz robić tabelkę, ja się wpisuję z wagą wyjściową ( bo do pierwszego daleko czekać, aczkolwiek pierwszego też podam dane) Zaraz na priva podeślę jeszcze raz, żebyś nie grzebała w wątku. Tym sposobem zmotywuję się jeszcze bardziej.
Żeby dzień był na 5- a nie na 4+ właśnie ćwiczyłam. 😉
ps- co do odchudzania, rada od dietetyczki- SYSTEMATYCZNY posiłek co 3-3,5 godziny powoduje, że podkręcamy metabolizm i spalamy to co jemy. W momencie kiedy wydłużamy okres między posiłkami powyżej 3,5 godzin metabolizm nam zwalnia i następny posiłek idzie nam prosto w tyłek.
A może raz w tygodniu podsumowanie? Dla mnie raz w miesiącu to za rzadko, bo mam zamiar być na właściwej diecie krócej niż miesiąc 😉 a poza tym wyniki raz na tydzień byłyby na pewno bardziej miarodajne. Jakby co to możemy zrobić shared doca i zawiesić go gdzieś - doca, w którym każdy będzie mógł zapisać swoje wyniki, bo przenoszenie danych z PW do excela może być na dłuższą metę męczące.
U mnie - po wczorajszej porażce - dzień na 3. Zdrowo aż do kolacji (mój chłop zrobił knedle z owocami - a to przecież ziemniory i mąka, na szczęście zjadłam niedużo - do tego jeszcze jedno piwo miodowe. Po wczorajszym pijaństwie dziś rano się nawet nie ważyłam, bo na pewno wynik byłby zafałszowany przez odwodnienie. (Btw - moja pierwsza wizyta u dietetyczki wypadła na dzień po grubej imprezie i to jakoś rano - ważyłam wtedy o jakieś 2kg mniej niż normalnie 'dzięki' imprezie właśnie i musiałam tłumaczyć dietetyczce, że normalnie to ja ważę jeszcze więcej i że ma mi nie wpisywać tej wagi jako startowej... :icon_redface🙂 Anyway - jutro będzie lepiej!
a co z osobami które maja problem z pierwszymi tygodniami ? Gdzie waga ruszy max. 2 kg w przeciągu miesiąca? Na sam początek niektórzy potrzebują 2 tygodnie żeby organizm zaczął pobierać z rezerw. jedni mają lepiej chudną szybko inni gorzej... bo wolniej. Myślę że tydzień to za krótko.
zabeczka17, daj spokój, przecież każdy ma tutaj inny organizm. Nie ścigamy się, długoterminowo wypadniesz na pewno dużo lepiej, a innym może waga wróci 😉 Chodzi o przejrzystość, tylko i wyłącznie.
Dzisiaj jest dzień na 1 na szynach 🙄 Zaczęło się dobrze, dwa ogórki na śniadanie i 120 brzuszków. Ale potem mama zrobiła mi pożegnalny obiad i jeszcze kupiła croissanty na drogę, zjadłam 2 😡 Na domiar złego Warszawa przywitała mnie deszczem (w Lublinie była piękna pogoda jak wyjeżdżałam) więc zapragnęłam kupić piwo żeby poprawić sobie nastrój.. zamiast piwa skończyło się na serku almette i bułce, nie wiem co gorsze 🙄