Kordelia, ja jem sporo zup, ale gotuję oddzielnie dla siebie i oddzielnie dla syna. Syn ma wszystkie zupy z dobrą bazą mięsną (kurczak i wołowina). Ja nie gotuję dla siebie na mięsie, tylko na bulionetce (nie kostka a ta galaretka warzywna). Rosołu unikam, bo niestety tłusty. Podobnie jak unikam gotowanej marchwi.
Moje zupy:
Z soczewicy: 1.5 l wody, bulionetka warzywna, szklanka soczewicy czerwonej, puszka pomidorów bez skóry (całe lub krojone, jak kto woli). Można dodać ziemniaki, ja nie dodaję, bo mi się nie chce obierać. Gotuję soczewicę na wodzie z bulionem, pod koniec gotowania dodaję pomidory. Koniec zupy. Zimą doprawiam ją jeszcze imbirem i curry.
Krem z pomidorów: 2 duże butelki szklane przecieru pomidorowego (gęste), bulionetka, trochę wody. Najszybsza zupa świata 😉 Do niej mogę sobie później dogotować brązowy ryż lub makaron.
Wszystkie mrożone hortexu lubię.
Jesienią robię krem z dyni (cebula i dynia w kostkę, trochę wody, bulionetka i gotuję powoli aż zmięknie dyniak, blenduję na koniec. Doprawiam curry, papryką chilli, pieprzem cayenne). Można dodać ziemniaki, ja dodaję sporadycznie, bo jak już mówiłam, nie cierpię obierać ziemniaków i jak nie muszę, to tego nie robię.
Poza tym nie mam czasu na przesadne gotowanie, zupa ma mi zająć maks. 10 min. i starczyć na 2, 3 dni 😉 Dzisiaj jeszcze zrobiłam chłodnik na szybko (6 jajek ugotowanych na twardo, pęczek rzodkiewek, zielony ogórek, 6 ząbków czosnku, 2 jogurty naturalne i 3 łyżki koncentratu z buraków, wszystko pokrojone w mniejszą lub większą kostkę) - właśnie się przegryza w lodówce, będzie idealny na podwieczorek lub drugie śniadanie.
Mam sporo pracy, będę pisać, ale nie tak często jak ostatnio. Z dietą się trzymam. Dostaję wycisk na siłowni, mam przeplatany trening siłowy ze stacyjkami, które naprawdę powodują u mnie mega spalanie i szybką rzeźbę. Ale podobno jestem klasycznym
mezomorfikiem , więc łatwo mi przychodzą takie efekty. Przebiegłam niedawno 5 km i zmykam spać 😉