Cavaleiro, w domu to chociaż okno da się otworzyć cały dzień 😉 A co do programów, to Kołakowska ma dużo cardio i praktycznie co tydzień dodaje coś nowego. Masz wersje bez podskoków, tylko na stojąco, no od koloru do wyboru 🙂
Co do spacerów, to ja wykorzystuję swój inteligentny zegarek żeby ogarnąć się w domu z jakąś minimalną ilością kroków dziennie. Pracuję z domu na czas koronawirusa i wiem że przy niewychodzeniu z domu jestem w stanie zrobić tylko ~1000 kroków, co jest faktycznie jak inwalidztwo. Mój zegarek ma opcję przypominania o ruszeniu się i też "resetuje" to przypomnienie tylko jeśli się wykona jakąś sensowną ilość kroków. Więc teraz kiedy bzyczy, to wstaję sprzed komputera i drałuję po korytarzu w tę i we w tę aż bzyknie drugi raz że zresetowałam alert. Wyglądam idiotycznie tak spacerując po 7 metrach prostej linii w moim mieszkaniu ale przynajmniej jestem w stanie w ten sposób zrobić 4000 kroków dziennie. Plus dodatkowo staram się co drugi dzień robić trening siłowy i od czasu do czasu idę na rower lub na spacer.
Jedno mam spostrzeżenie - chodzenie jak debil po 7 metrach w kółko powoduje, że wymagana ilość kroków na zresetowanie alarmu dłuży się niesamowicie. Jakoś chodząc naturalnie w konkretnym kierunku bez specjalnego wysiłku resetuję alert. Tym bardziej staram się pilnować tego resetowania, żeby nie zastygnąć w tym domu na amen. Teraz dużo zegarków ma funkcję przypominania o aktywności, więc dobrze jest jej użyć i postarać się jednak chodzić chociaż po tym mieszkaniu. Jeśli ktoś nie ma funkcji resetu, to zawsze można w jakiś sposób odliczać tę minutę czy coś podobnego. Cardio jest bardzo potrzebne do zdrowia nawet jeśli się trenuje siłowo. W dodatku jeśli ktoś się odchudza, to aktywność inna niż ćwiczenia jest super istotna, jeśli nagle jest jej znacząco mniej, to nic dziwnego że waga nie spada.
edit: myślę że bez zegarka też się da, może jakiś alarm w telefonie co godzinę?
Kuźwa nie połączyłam wątków że chodząc po mieszkaniu chodzę bez swoich wkładek ortopedycznych i dzisiaj już mnie boli prawa stopa od mojego platfusa 😵. Chyba będę chodzić po chacie w butach sportowych przez cały dzień bo moje stopy nie wyrobią tak dłużej 😜
Kto, jak nie Wy, zrozumiecie mnie najlepiej. 😁 Treningi cisnę już długo, znalazłam super trenera (którego swoją drogą totalnie polecam do współpracy online lub w Krakowie), ale sytuacja i związane z nią zamknięcie siłowni troche krzyżuje mi plany. Trener zmienił mi plan na domowy i niby mam zestaw hantli męża, ale są one wielkie i nieporęczne i zestaw ćwiczeń z nimi mam ograniczony. I tu pojawia się producent maszyn i wolnych ciężarów i jego konkurs. 😁 Mam tylko jednego rywala, ale gość ostro ciśnie i jutro zgarnie wygraną. 😵 Błagam, pomóżcie zdobyć sztangę. 😜 Po szczegóły odsyłam do wątku konkursowego lub do mnie na priv. Będę turbo wdzięczna za każdy lajk! :kwiatek:
mundialowa, chyba udało Ci się wygrać konkurs, gratki 🙂
Jak tam dziewuszki? Dywanówy pociśnięte? Ja dziś Kolakowską na brzuch i pośladki i powiem Wam, że strasznie mnie znużyło, ale muszę... Bo od biegania się zasuszam, za chwilę wiór że mnie zostanie, a siły zero. Żadnej deski ani przodem ani bokiem nie jestem w stanie zrobić! Już nie mówiąc o machaniu noga równocześnie. Wszystko mi drży i padam. A biec potrafię 8km bez problemu. Muszę się zmusić do ćwiczeń, chociaż nie lubię. A Wy co lubicie tak około 45min, godziny z workoutow?
Kenna, ja często robię ćwiczenia z minibandami, albo na brzuch. Kołakowska ma kilka fajnych programów. Raz, dwa razy w tygodniu robię też ćwiczenia na core stability, bo mam ten sam problem co Ty. 10-15 km przebiegnę bez problemu, ale cały mój core woła o pomstę do nieba. Zwykłą deskę zrobię bez problemu, ale przy bocznej umieram. Także ja z plankiem bocznym zaczęłam totalnie lajtowo, bo na kolanie. Powoli zaczynam ją robić na prostych nogach. Może za jakiś miesiąc wytrzymam pół minuty 😁
kenna, taaak, udało się! 😅 Dziękuję wszystkim za pomoc! :kwiatek: Teraz moja motywacja do domowych treningów wzrosła i aktualnie umieram po wczorajszym, pierwszym po tygodniu przerwy. 😡
Przymierzam się do zakupu trenażera rowerowego, nie mogę przecież codziennie wychodzić z domu, a nie wyobrażam sobie biegać po kilka km po korytarzu (niektórzy tak robią) 😁 Macie do polecenia jakiś możliwie najtańszy trenażer? Cudów mi nie trzeba, byle trzymał rower w miejscu i pozwalał jechać ze sporym oporem 😉
smarcik, magia re-volty i wojsk lądowych. 😁 Znajomy przesłał do swoich wojaków link i natrzaskali ładny wynik. 😀 Czekam na info z firmy, czy wszystkie wybrane produkty są na miejscu. Już nie mogę się doczekać! 🏇
Dziewczyny, może wy coś wymyślicie. Podczas noszenia bardzo ciężkiego plecaka (np. z moją córką) niemal momentalnie zaczynają boleć mnie biodra, tak mocno w środku. Jak to wzmocnić? Bo to nie są mięśnie ud, o ile mięśnie w ogóle, tylko jakieś wiązadła czy co? Chodząc sporo po górach z mniejszym obciążeniem nigdy nie mam tego problemu.
Lotnaa, najlepsze były by ćwiczenia wzmacniające cały core. Masz jakieś wady postawy, albo problemy z kręgosłupem? System nośny jest dobrze dopasowany? Ewentualnie jeszcze może być opcja, że córa jest dla Ciebie za ciężka 😉 Ogólnie gdzieś mi się obiło o uszy, że optymalna waga plecaka to 10-15% masy ciała. Z własnych obserwacji wiem, że jak spakuje więcej niż 20% to pójdę, ale dość mocno odczuwam to w biodrach.
No u mnie to była 25% wagi ciała. Wiem, że dużo, ale kurcze, ludzie chodzą po górach z takimi i ja też bym chciała móc. Wady podstawy ostatnio miałam diagnozowane w podstawówce 🙄 Zastanawiam się, czy te biodra można jakoś wzmocnić.
Lotnaa, to spory ciężar. Jak się sytuacja uspokoi, to warto byłoby się przejść do dobrego fizjoterapeuty. A na razie możesz porobić core stability, tylko poproś kogoś na początku, żeby zwrócił uwagę jak ćwiczysz. Ewentualnie możesz wzmocnić całe nogi i pośladki, to też na pewno się przyda w górach 🙂
smarcik, ja mam Tax Flow Smart. Najtańsza opcja jeśli chodzi o sprzęty smart. Możesz sobie to ładnie spiąć ze Zwiftem np. i on ci sam zmienia obciążenie zależnie od trasy którą jedziesz wirtualnie, możesz się pościgać z ludźmi na świecie, masz milion różnych programów treningowych. Nie jest jakiś ultra cichy, ale też nie jakiś super głośny, ja dodatkowo stosuję grubszą matę do ćwiczeń pod spód, żeby jeszcze mniej wpadał w drgania i w zasadzie słyszę tylko rolkę. Po odpaleniu pierwszy raz najkrótszego treningu przygotowującego do pomiaru FTP ledwo zeszłam z roweru, więc jest moc (a miałam wtedy cały sezon rzetelnie przejeżdżony). Używam już trzeci sezon i nic się z nim nie dzieje. Z trenażerami jest jednak tak, że te super najtańsze, z manetką, szybko się nudzą. Jazda w domu ma swoje minusy: kosmicznie szybko się pocisz a krajobraz się nie zmienia, no jest w opór nudno i ciężej niż na zewnątrz.
Ja was tylko podczytuję, ale muszę się pochwalić; ) 9 kg mniej w 3 miesiące, bez dodatkowych aktywności (one są, ale takie same jak wcześniej kiedy tyłam z powietrza). Wystarczyło naprawdę liczyć kalorie a nie szacować na oko, nie pozwalać sobie na weekendowego drineczka i przede wszystkim: przestać żreć w nocy przed tv. Cisnę dalej; )
Ja zaś opanowałam moje napady na słodkie co ok 3 dni. Miałam tak, że ze 2-3 dni trzymałam dietę, a potem wieczorem po powrocie do domu zaliczałam napad na słodycze gdzie potrafiłam zjeść ok 1500 kcal na raz. I cały mój wysiłek szedł w pizdu.
Wynalazłam kolejną trenerkę w necie (chyba najlepsza z tych z którymi miałam okazję się zapoznać. Na Fejsie i Instagramie jako"burn_it_by_niedobylska"😉 Wypełniłam kwestionariusz żarcia i odesłała mi wytyczne co do diety. Oczywiście diety od niej nie trzymam, bo nie po to do niej pisałam, żeby ktoś mi układał dietę. I co do treningów też się nie dogadałyśmy. 😂 Ale to nie jej wina, tylko moje wymagania. Bo ja BARDZO dokładnie wiem czego chcę i jestem mega uparta pod tym kątem i nie dam sobie już nigdy w życiu wciskać ćwiczeń na nogi.
Ale.....dała mi zwrotne informacje co robię źle w swojej diecie. Za dużo jadłam węgli. I prawie wcale nie jadłam tłuszczu. I jednak za bardzo cięłam kalorie. I po takich 3 dniach za bardzo uciętych kalorii, rzucałam się na węgle. Przestawiła mi też troszkę makro w drugiej części dnia. Naniosłam więc poprawki w swojej diecie i....tadam! Nie mam napadów od 2 tygodni. Nie ciągnie mnie w ogóle do cukru! Nie chodzę głodna! I chudnę sobie powoli ale systematycznie. Nie muszę liczyć kalorii, nie muszę nic zapisywać. Po prostu wystarczyło u mnie zmienić te makra!!! Fajnie! Tak więc chyba wygrałam! 😁 Teoretycznie jak już wypełniałam ten kwestionariusz jedzenia dla niej, to sama widziałam co robię nie tak. Ale mimo wszystko. Jeśli ktoś z zewnątrz rzuci okiem fachowca i z pełnym przekonaniem wytknie ci błędy, to jest to bardziej wiarygodne. Polecam.
jej, to rozlokowanie tłuszczu to trudna sprawa na redukcji. Ja pilnuję, odkąd wskoczyłam na wegan. Bez dopilnowania tego, miałam kosmiczne zachcianki 🤔wirek: Mi powoli leci. W końcu się zmotywowałam do diety. Moje jedzenie utknęło gdzieś w realizacji od dwóch tygodni 👿 aleeee poza tym jest spoko. Lotna, a ćwiczyłaś mięśnie Kegla i dolne mięśnie pleców? Łatwo to ominąć. Ćwiczenia w c-sit fajnie robią i przód i tył mięśni core
Dzięki madmaddie! Muszę zacząć to ogarniać. Obecnie nie ćwiczę absolutnie nic, od 3,5 tygodnia mam że sobą dzieci 24/7, a nienawidzę zaczynać ćwiczyć, kiedy po 2 minutach ktoś zaczyna mi jęczeć. Niech no g... w końcu się skończy...
szam bardzo dziękuję za polecenie! Niestety nie stać mnie na taki 😡 ja dużo jeżdżę rowerem na co dzień przez cały rok - praca, wszelkie dojazdy, no i oczywiście dla przyjemności. Także potrzebuję czegoś tylko na czas tego cholernego zamknięcia, jak tylko sytuacja się uspokoi to wracam na normalny rower 😡 chciałam najtańszy z decathlonu, ale oczywiście rozszedł się jak świeże bułeczki i nigdzie go nie ma 😵
smarcik, to kup najzwyklejszy rolkowy. Tam masz szansę się poczuć jak na rowerze, pracujesz całym ciałem nad równowagą. Sporo zawodników na tym jeździ, jest gdzieś nawet filmik jak dziewczyna trenując robi sobie śniadanie (ja bym pewnie wpadła dawno w tą patelnię). Serio lepszy niż słaby trenażer stały.
Lotnaa, dzięki!
Czy wy też ciągle zaglądacie do lodówki siedząc w domu? Ledwo opanowałam wieczorne podjadanie a tu taka pokusa
aaga84 kurcze, mi pokazuje ciągle niedostępny online 🙁
szam ja właśnie nie wiem co znaczy "słaby"? Czy ten z decathlonu za 400 zł jest słaby? Nie miałam nigdy do czynienia z trenażerem, nie zamierzam używać go dłużej niż do końca epidemii, no i przede wszystkim nie mam kasy żeby wydać 1000 zł czy więcej, totalnie nie planowałam tego wydatku. Z resztą i tak wolałabym za te 400 zł kupić porządne siodełko a nie trenażer, ale co zrobić, kiedy nie można wyjść z domu 😕 Czy trenażer rolkowy jest tańszy? Bo też nie mogę znaleźć nic w rozsądnych pieniądzach, doczytałam tylko, że nie ma sensu kupować używanych.
smarcik, w skrócie : - jest bardzo lekki, za lekki. Będzie nim bujało w trakcie pedałowania a wraz z nim będzie chodził cały twój rower - największą wada: brak koła zamachowego. Póki będziesz pedałować to rolka się kręci, przestajesz i stajesz w miejscu niejako. Bardzo nienaturalne i ciężko się do tego przyzwyczaić, bo normalnie w rowerze tak nigdy nie jest. - brak szybkozamykaczy czy jakichkolwiek dźwigni do montażu roweru oraz dociśnięcia rolki. Po każdym treningu będziesz ta rolkę odkręcać, mega wkurzające. Nie zostawisz jej tak na noc bo ci odkształci oponę. - manetka- z moich badań przed kupnem wynikało jedno: te manetki są bardzo mało precyzyjne i szybko się rozkaszaniaja. Niby powinnaś odczuć różnicę, ale albo jej nie czuć prawie wcale, albo zatrzymuje koło. No nijak to nie chce współpracować.
Rolki używane spokojnie możesz kupić, wielu ludzi sprzedaje prawie nówki bo nie potrafią na tm jeździć. Niech Ci tylko filmik z głosem wyślą jak to działa. Wtedy za te 4 stowki będziesz miała coś co sprawia frajdę. Za 8 mniej więcej można kupić nowe.
szam dziękuję! Czyli bez koła zamachowego jest jak w ostrym kole? Z ciekawości - jak często/długo korzystasz z trenażera? Jeździsz na nim regularnie? 🙂
Edit: na stronie decathlonu jest napisane, że ten trenażer ma koło zamachowe. Ma też dźwignie do montażu. Mówimy o tym samym? Decathlon inride 100?
smarcik, coś podobnego. Generalnie jak rolka stanie to koło też.
Ja do tej pory trenażera używałam w zimie w tygodniu. Miałam na stałe podpięta szosę i coś tam wieczorami sobie dziergalam. W weekendy wyjeżdżałam MTB w las, bo ile się można kisić w domu. 3 sezon tak objechałam. A teraz się okazuje, że szosy mogę do czerwca nie ruszyć. Niby pojedynczych ludzi trenujących nie łapią, ale jakoś nie mam ochoty się przekonywać.
No i finalnie nie kliknęłam tego trenażera, a pół godziny później już go nie było 😉 teraz żałuję, bo wychodzi na to, że szam opowiadałaś o jakimś innym modelu 😁 No trudno, czekam aż wróci na stan sklepu 😀
Uprawiacie jakiekolwiek aktywności na zewnątrz, czy już w ogóle nie? Poszłabym pobiegać albo na rower, pogoda piękna, tłumy ludzi pod sklepami ale ulice zupełnie puste, więc jest bezpiecznie.. Ale boję się mandatu 🙄 to niestety mocno uznaniowa kwestia.
smarcik, w kwietniu nie byłam jeszcze na zewnątrz na spacerze czy pojeździć rowerem. Myślę że wkrótce się złamię i wyjdę na rower ale dzisiaj mam trening siłowy, więc do jutra na pewno w domu wytrzymam 😁
Kurczę, strasznie wam współczuję tej sytuacji. Ja bym chyba biegała/jeździła na rowerze z założeniem, że sprawy będą się kończyć w sądzie...
My wychodzimy 2x dziennie z dzieciakami, do tego na zmianę z T. na jakieś indywidualne aktywności. Umieram już, dosłownie, z tęsknoty za górami, ale obecnie chyba nie ma już szans, żeby się tam prześlizgnąć. Dziś też zaryzykowałam, bo chciałam chociaż dojechać nad rzekę na dłuższy spacer/truchtanie, a patroli jest sporo. Sport jest dozwolony, ale niedaleko od miejsca zamieszkania
Lotnaa, bardzo mi pomaga fakt posiadania hantli, sztangi, ciężarów do 60 kg i od niedawna również stojaków w mieszkaniu 🤣. Jeszcze nigdy nie byłam tak systematyczna, co drugi dzień daję sobie porządnie w palnik.
Lotnaa, no proszę, a u nas widziałam jeden patrol policji, w centrum handlowym. Poza tym nic, ale ludzie w wiekszości przestrzegają restrykcji. Poza rowerzystami, oni zawsze muszą grupowo 😉 W sumie to niedaleko od miejsca zamieszkania, też jest strasznie niejasne. Bo dla jednego to będzie 2 km, a dla innego 20. Ja najdłuższe wybiegania teraz robię do 15 km, a tak to 8-10. Mam nadzieje, że się nie doczepią 😉